Wierzcie mi lub nie, ale moje życie to koszmar...

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
Co jak co, ale taką 'Autorką owego tematu' byłam całkiem niedawno temu. Miałam dokładnie taki sam problem, więc nie komentuj czegoś, jeśli tak naprawdę tego nie rozumiesz. Im bardziej będzie się takiego człowieka pocieszać tym bardziej będzie 'miękł', gdyż będzie miał świadomość, że zawsze może liczyć na czyjeś współczucie. Taki charakter trzeba utwardzić, a nie dodatkowo rozmiękczać.

Jest różnica między zmiękczaniem, a pomocą. Fakt, że tego nie rozumiesz, oznacza tylko jedno, domyśl się co <_< To, że Ty otrzymałaś samo współczucie, nie oznacza, że pomoc może przybrać tylko jedną możliwą formę <_< A to, że Ty miałaś taki sam problem to się nie dziwię.

Oczywiście, najlepiej jest powiedzie "Och jak mi przykro. Nie masz przyjaciół? Nie przejmuj się, zobaczysz jak będzie wyglądało życie później...", ale co później? Jeżeli już na starcie jest się 'nieskoordynowaną papką' to później będzie się 'wodnistą zupką'. Ty tego oczywiście nie rozumiesz, bo jak to? Ja przeżyłam to osobiście - bez pewności siebie, z przyciszonym głosem, ze strachem w oczach i bojaźnią przed wszystkim co jest ze mną związane, a co więcej makabrycznie wielkie kompleksy - Bo nie pozwalają mi na to i na tamto, bo nie mam czegoś, co mają inni, bo przecież jestem taka, a nie jak inni.

Skoro takie słowa wałaśnie słyszałaś, to świadczy jedynie o tym, że zadajesz się z idiotami <_< Ja nic takiego nie pisałem. Ty natomiast zamiast być sobą, poddałaś się praniu mózgu zaserwowanemu przez bezmyślne masy i stałaś się taka sama. Powtarzasz te same nic nie warte pierdoły, mysląc naiwnie, że się zmieniłaś i jesteś kimś. <_< Jedyne co się zmieniło to strona po jakiej stoisz, ale dla siebie nie zrobiłaś nic. Prawdziwą siłą jest żyć w zgodzie ze sobą i pozostanie takim jakim się jest. A nie modyfikowanie osobowości na życzenie obcych osób. Gratuluję, popisałaś się po raz kolejny <_<

Doskonale wiem, jak to jest żyć w cieniu innych. Skończył się jednak "Dzień dziecka" i trzeba było wyruszyć w świat - Nikt się nade mną nie użalał, a ręcz przeciwnie. Życie dało mi po dvpie i nie chce przestać kopać, ale dzięki temu, wiem na co mnie stać. Dopóki Autorka tematu będzie tak 'rozmemłana' dopóty będzie jej ciężko.

Owszem, będzie jej ciężko. Ale co jej po tym, że skorzysta z Twoich "fachowych" rad? Dalej życie Cię kopie, a Ty nie masz odpowiedzi. Naiwne oszukiwanie samej siebie, że dzięki temu znasz swoje możliwości to bzdura. Znasz tylko ich granice, jedyne co wiesz, to to, kiedy sobie nie poradzisz. Sztuką jest uwolnić się od problemów, a nie ciągle walczyć i hartować się jak na kretyna przystało, zamiast skończyć ze spiralą cierpień <_<

Powinna wziąć się za siebie i zadać sobie podstawowe pytanie "Co jest we mnie najlepsze?" i to eksponować. To właśnie poczucie niższości zaprowadziło ją do psychicznego dołka. Jej koleżanki uważały się za lepsze? Super, a czy ktoś powiedział prosto w twarz 'Słuchaj, jesteś zwykłym ścierwem?' Może powinien - Przynajmniej by Nią wstrząsnęło. Problem leży w Jej psychice, a nie w innych ludziach.

Nie ma to jak pomoc pod tytułem "słuchaj jesteś ścierwem". <_< A czym było wywołane to poczucie niższości? To się nie bierze bez powodu. Wzięło się właśnie stąd, że banda... osób takich jak Ty na przykład, próbuje się dowartościować kosztem innych, poniżać i ośmieszać, aby urosnąć we własnych zezowatych oczkach. Problem leży w psychice. Ale takich ludzi jak Ty. <_<

Litlle_angel_heart - Nie masz prawdziwych przyjaciół, bo nikogo, kto się nad Tobą nie lituje po prostu odrzucasz. Posłuchaj czasem prawdy i nie oczekuj on nikogo żalu, bo daleko na tym nie zajedziesz.


Od kiedy to przyjaźń polega na litości? Widzisz jaka ciemna jesteś, nawet tego nie jesteś w stanie zrozumieć. Skoro Ty masz przy sobie grupkę tłuków, które muszą Ci non stop pomagać, to gratulacje, niedługo stracisz wszystkich, bo nikt nie da rady być dłużej niańką. <_< I jakiej ona prawdy ma słuchać? "słuchaj no, jesteś ścierwem"? To jest ta prawda? Prawdą jest szydzenie bez powodu, że jest taka i owaka? Nie. Skoro przeszkadza im to jaka jest, powinni ją zostawić w spokoju. Ktoś kto w taki sposób daje to drugiej osobie do zrozumienia, to zwykły śmieć. Ale Ty nigdy różnicy nie zobaczysz. Masz jeszcze jakieś debilne pomysły? <_<

A Ty Hauser 'Inkwizycjo' zawalcz przeciwko sobie.

Nie umiesz nawet zdania napisać? <_< Wskaż mi jeden mój błąd, to zawalczę. To nie ja płaczę na forum, to nie mnie życie kopie po tyłku, to nie ja nie umiem sobie poradzić z problemami i to nie ja udaję eksperta, który nie odróżnia pomocy od litości. <_< No i masz tupet nazywając Autorkę ścierwem, skoro sama lepsza nie jesteś <_< Skończyły Ci się już pomysły, czy masz jeszcze jakieś śmieszne teorie? <_<
 

NatashaM

aliena vitia in oculis habemus, a tergo nostra sun
Dołączył
27 Październik 2006
Posty
1 956
Punkty reakcji
102
Wiek
33
Miasto
z Miasta ;)
Jest różnica między zmiękczaniem, a pomocą. Fakt, że tego nie rozumiesz, oznacza tylko jedno, domyśl się co <_< To, że Ty otrzymałaś samo współczucie, nie oznacza, że pomoc może przybrać tylko jedną możliwą formę <_< A to, że Ty miałaś taki sam problem to się nie dziwię.

Skoro takie słowa wałaśnie słyszałaś, to świadczy jedynie o tym, że zadajesz się z idiotami <_< Ja nic takiego nie pisałem. Ty natomiast zamiast być sobą, poddałaś się praniu mózgu zaserwowanemu przez bezmyślne masy i stałaś się taka sama. Powtarzasz te same nic nie warte pierdoły, mysląc naiwnie, że się zmieniłaś i jesteś kimś. <_< Jedyne co się zmieniło to strona po jakiej stoisz, ale dla siebie nie zrobiłaś nic. Prawdziwą siłą jest żyć w zgodzie ze sobą i pozostanie takim jakim się jest. A nie modyfikowanie osobowości na życzenie obcych osób. Gratuluję, popisałaś się po raz kolejny <_<

Owszem, będzie jej ciężko. Ale co jej po tym, że skorzysta z Twoich "fachowych" rad? Dalej życie Cię kopie, a Ty nie masz odpowiedzi. Naiwne oszukiwanie samej siebie, że dzięki temu znasz swoje możliwości to bzdura. Znasz tylko ich granice, jedyne co wiesz, to to, kiedy sobie nie poradzisz. Sztuką jest uwolnić się od problemów, a nie ciągle walczyć i hartować się jak na kretyna przystało, zamiast skończyć ze spiralą cierpień <_<

Nie ma to jak pomoc pod tytułem "słuchaj jesteś ścierwem". <_< A czym było wywołane to poczucie niższości? To się nie bierze bez powodu. Wzięło się właśnie stąd, że banda... osób takich jak Ty na przykład, próbuje się dowartościować kosztem innych, poniżać i ośmieszać, aby urosnąć we własnych zezowatych oczkach. Problem leży w psychice. Ale takich ludzi jak Ty. <_<

[/b]

Od kiedy to przyjaźń polega na litości? Widzisz jaka ciemna jesteś, nawet tego nie jesteś w stanie zrozumieć. Skoro Ty masz przy sobie grupkę tłuków, które muszą Ci non stop pomagać, to gratulacje, niedługo stracisz wszystkich, bo nikt nie da rady być dłużej niańką. <_< I jakiej ona prawdy ma słuchać? "słuchaj no, jesteś ścierwem"? To jest ta prawda? Prawdą jest szydzenie bez powodu, że jest taka i owaka? Nie. Skoro przeszkadza im to jaka jest, powinni ją zostawić w spokoju. Ktoś kto w taki sposób daje to drugiej osobie do zrozumienia, to zwykły śmieć. Ale Ty nigdy różnicy nie zobaczysz. Masz jeszcze jakieś debilne pomysły? <_<

Nie umiesz nawet zdania napisać? <_< Wskaż mi jeden mój błąd, to zawalczę. To nie ja płaczę na forum, to nie mnie życie kopie po tyłku, to nie ja nie umiem sobie poradzić z problemami i to nie ja udaję eksperta, który nie odróżnia pomocy od litości. <_< No i masz tupet nazywając Autorkę ścierwem, skoro sama lepsza nie jesteś <_< Skończyły Ci się już pomysły, czy masz jeszcze jakieś śmieszne teorie? <_<

A czy Ty potrafisz napisać cokolwiek innego niżeli 'Jesteś głupia'? W kółko powtarzasz jedno i to samo, niczym mantrę i nigdy nie zawierasz nic konkretnego w swojej wypowiedzi.

Dla uściślenia - Gdyby Przyjaciółka nie 'kopnęła mnie w cztery litery' i nie pokazała na czym polega mój problem do dziś siedziałabym w domu, jak strachliwa myszka pod dywanem. Autorka tematu właśnie ma coś ze mnie sprzed kilku lat i jeśli ktoś w końcu nie przestanie się nad Nią litować i non stop udzielać pomocy psychicznej tym bardziej będzie się Ona pogrążać.
Ponadto naucz się czytać ze zrozumieniem. Pokaż mi gdzie otrzymywałam same współczucie? W tym właśnie sęk, że nigdzie. Każdy się ze mnie wyśmiewał, wywoływał poczucie niższości i szydził. Nigdy nie miałam lekko. Przyjaciółka przez pierwszy okres pomagała mi właśnie w taki sam sposób w jaki próbują pomóc forumowicze i co to dało? Przywiązałam się za bardzo, aż w końcu odstraszyłam. Lecz Ona nie była tak ograniczona jak Ty i postawiła sprawy jasno. Obecnie wiem na co mnie stać i nie wpieraj mi nic o żadnych granicach - ten co pokona sam siebie jest więcej warty niż ten, którego non stop podnoszą inni.

Piszesz o modyfikowaniu osobowości. Powiedz mi może, jaką obecnie osobowość ma Autorka tematu? Cały czas szuka sposobu, w jaki mogłaby dostosować się do świata, aby czuć się zaakceptowaną. Do czego to prowadzi? Donikąd, bo to właśnie Ona powinna znaleźć 'to coś' w sobie i to eksponować dla samej siebie, a nie dla innych. Co Ty myślisz, że ja postanowiłam wyjść ze skorupy dla kogoś innego? Nie, ponieważ jeśli nie spotkałabym się z akceptacją, pogrążyłabym się jeszcze bardziej. To samo dotyczy Autorki tematu.

Hartowanie się w cierpieniach? A co to ja jestem, jakaś średniowieczna męczennica? Każdy ma problemy, a to że Ty siedzisz w swoich czterech ścianach i unikasz życia to tylko i wyłącznie Twoja indywidualna sprawa. Zakładam, że Autorka tematu (podobnie jak Ty) ma zbyt dużo wolnego czasu i wymyśla sobie, że ma większy problem niżeli jest w rzeczywistości. Pójdzie 'na swoje', będzie musiała się utrzymać, wypełniać wszystkie inne obowiązki i rozwiązywać związane z nimi problemy to zobaczy, że w sumie nie miała tak źle. Zda sobie sprawę przede wszystkim z tego, że musi przestać użalać się nad sobą, aby przetrwać. Ty umiejętnie chowasz swoje problemy i kompleksy rzucając wszystkim w twarz, że są debilami czy głupkami. Autorka tematu też tak będzie robić idąc w Twoje ślady, więc albo stanie się normalnym człowiekiem pogodzonym ze sobą, albo pseudo-człowiekiem próbującym na cudzych potknięciach podnieść poczucie własnej wartości.

Wiesz co, Ty w ogóle nie masz pojęcia na czym polega pomoc w sprawach psychiki. Takiego człowieka trzeba najpierw 'wyczyścić' i pokazać, że to tylko słowa. Słowa osób, które wykorzystując słabą psychikę innych rosną we własnych oczach. Takim człowiekiem trzeba wstrząsnąć i budować wszystko od początku albo też wyrzucić na głęboką wodę - niech się nauczy pływać. Nie tylko Ty, ale i większość osób na trym forum, zamiast 'uczyć pływać', rzucacie kółko ratunkowe pod tytułem 'Nie przejmuj się...'. Właśnie powinna się przejmować i w końcu tą swoją mięciutką psychikę nieco utwardzić. Chyba, że odpowiada jej rola 'pomietła'.
Pamiętaj, sam w sobie świat się dla Niej nie zmieni. Jeżeli zacznie mówić 'Proszę, nie mówcie tak do mnie' wywoła jedynie salwę śmiechu i sprawa się pogorszy. Autorka tematu boi się konfrontacji i nic poza tym. Nikt nie nauczył jej 'walczyć o swoje', a co gorsza nie pokazał jej, jak ma 'walczyć' o siebie.

I masz rację, przyjaźń nie polega na litości i sama na swojej skórze się o tym przekonałam. Wpierw si nade mną litowali, aż w końcu postanowiono to zmienić. Dzięki temu, wiem, na czym polega taka pomoc. Trzeba mocno kopnąć w dvpę, aby delikwent SAM nauczył się żyć.
 

Hailie

Bywalec
Dołączył
17 Wrzesień 2010
Posty
475
Punkty reakcji
118
Autorka tematu właśnie ma coś ze mnie sprzed kilku lat i jeśli ktoś w końcu nie przestanie się nad Nią litować i non stop udzielać pomocy psychicznej tym bardziej będzie się Ona pogrążać.

Dlaczego tak generalizujesz i sprowadzasz wszystkie 'zagubione osobowości' do swojego przypadku? Nie każdego mocne kopnięcie w dvpę sprowadza na ziemię. Ja też miałam podobne problemy, choć może nie w takim stopniu, ale pomogła mi z nich wyjść osoba, która wyciągnęła pomocną dłoń. Nie oznacza to wcale, że nie mam charakteru, nie wzięłam spraw w swoje ręce - pomoc można dostać, ale trzeba też odważyć się z niej skorzystać. Pamięć o doświadczeniach pozostała i ma też swoje skutki w teraźniejszości.
Jeśli Twoi 'przyjaciele' się nad Tobą litowali to chyba tak naprawdę nie poznałaś prawdziwego znaczenia słowa przyjaźń. To prawda, że teraz trudno jest znaleźć osobę, która bezinteresownie jest w stanie dzielić z nami smutki i radości, ale to jest do zrobienia. Trzeba się odważyć i zaufać.
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
A czy Ty potrafisz napisać cokolwiek innego niżeli 'Jesteś głupia'? W kółko powtarzasz jedno i to samo, niczym mantrę i nigdy nie zawierasz nic konkretnego w swojej wypowiedzi.

Powtarzam w kółko to samo, ponieważ jeszcze nie zmądrzałaś <_< Jeśli nie widzisz konretów w mojej wypowiedzi, Twój problem.

Dla uściślenia - Gdyby Przyjaciółka nie 'kopnęła mnie w cztery litery' i nie pokazała na czym polega mój problem do dziś siedziałabym w domu, jak strachliwa myszka pod dywanem. Autorka tematu właśnie ma coś ze mnie sprzed kilku lat i jeśli ktoś w końcu nie przestanie się nad Nią litować i non stop udzielać pomocy psychicznej tym bardziej będzie się Ona pogrążać.

Od kiedy to trzeba kopać w tyłek, żeby pomóc? <_< Pokazać to można w inny sposób, a poza tym pomoc, to nie tylko litość. Ty chyba naprawdę jesteś ofiarą losu, skoro ciągle jedno Ci w głowie <_<

Ponadto naucz się czytać ze zrozumieniem. Pokaż mi gdzie otrzymywałam same współczucie? W tym właśnie sęk, że nigdzie. Każdy się ze mnie wyśmiewał, wywoływał poczucie niższości i szydził.

Teraz nagle nie sądzisz, że poczucie niższości to problem psychiki autorki...? <_< I kto tu nie umie czytać...? A raczej myśleć... <_<

Nigdy nie miałam lekko. Przyjaciółka przez pierwszy okres pomagała mi właśnie w taki sam sposób w jaki próbują pomóc forumowicze i co to dało? Przywiązałam się za bardzo, aż w końcu odstraszyłam. Lecz Ona nie była tak ograniczona jak Ty i postawiła sprawy jasno. Obecnie wiem na co mnie stać i nie wpieraj mi nic o żadnych granicach - ten co pokona sam siebie jest więcej warty niż ten, którego non stop podnoszą inni.

Tylko, że pomyliły Ci się strony dziecino. Pokonać siebie można tylko i wyłącznie samemu, to Ciebie podnosiła przyjaciółka, więc jedyne co wiesz, to to gdzie się kończy cierpliwość innych do opieki nad Tobą. To pierwsza sprawa, druga jest taka, że wartość człowieka nie zależy od tego jak sobie radzi z problemami i czy robi to sam czy nie. I na koniec, Twoja przyjaciółka była ograniczona. Gdyby naprawdę darzyła Cię przyjaźnią, to niczym nie byłabyś w stanie jej odstręczyć <_< W sumie to pasowałyście do siebie.

Piszesz o modyfikowaniu osobowości. Powiedz mi może, jaką obecnie osobowość ma Autorka tematu? Cały czas szuka sposobu, w jaki mogłaby dostosować się do świata, aby czuć się zaakceptowaną. Do czego to prowadzi? Donikąd, bo to właśnie Ona powinna znaleźć 'to coś' w sobie i to eksponować dla samej siebie, a nie dla innych.

Właśnie przez "to coś" jest szykanowana. <_< Rusz łbem. Nieśmiałość to nie jest cecha, któej nie można "eksponować"? <_< Dlaczego ktoś ma nabierać pewności siebie, skoro nie ma na to ochoty? Skoro lepiej mu żyć właśnie w taki sposób? Nie istnieje coś takiego jak "eksponowanie dla siebie". Wszystko co pokazujesz na zewnątrz siebie służy imponowaniu.

Co Ty myślisz, że ja postanowiłam wyjść ze skorupy dla kogoś innego? Nie, ponieważ jeśli nie spotkałabym się z akceptacją, pogrążyłabym się jeszcze bardziej. To samo dotyczy Autorki tematu.

Ergo, nie wyszłaś ze skorupki, ale ktoś Cię zaakceptował taką jaką jesteś <_< I to Ci dało motywację... <_< A nie przełamywanie siebie o którym najmniejszego pojęcia nie masz. Sprawdziło się to co pisałem wcześniej - zmieniłaś się dla ludzi, którzy Cię zaakceptowali, ale nie dla siebie. Jesteś taka jaką Cię akceptują, bo boisz się ich stracić, nawet nie widzisz kiedy dyktują Ci zasady na jakich masz istnieć <_<

Hartowanie się w cierpieniach? A co to ja jestem, jakaś średniowieczna męczennica? Każdy ma problemy, a to że Ty siedzisz w swoich czterech ścianach i unikasz życia to tylko i wyłącznie Twoja indywidualna sprawa.

Mówiłem właśnie o tym, aby przestać być takim cierpiętnikiem. To Ty mówiłaś o hartowaniu, naucz się czytać do k**wy nędzy :/

NatashaM napisał:
Życie dało mi po dvpie i nie chce przestać kopać, ale dzięki temu, wiem na co mnie stać.

Dzięki kopom wiesz na co Cię stać, ale co z tego? Ja wiem i bez problemów. Walczysz, uważasz naiwnie, że jesteś przez to silniejsza, ale to nic nie zmienia. Ponieważ nadal nie masz odpowiedzi, przez co dalej zbierasz kopniaki. Czy tego chcesz czy nie, jesteś tą średniowieczną męczennicą.

Zakładam, że Autorka tematu (podobnie jak Ty) ma zbyt dużo wolnego czasu i wymyśla sobie, że ma większy problem niżeli jest w rzeczywistości. Pójdzie 'na swoje', będzie musiała się utrzymać, wypełniać wszystkie inne obowiązki i rozwiązywać związane z nimi problemy to zobaczy, że w sumie nie miała tak źle. Zda sobie sprawę przede wszystkim z tego, że musi przestać użalać się nad sobą, aby przetrwać. Ty umiejętnie chowasz swoje problemy i kompleksy rzucając wszystkim w twarz, że są debilami czy głupkami. Autorka tematu też tak będzie robić idąc w Twoje ślady, więc albo stanie się normalnym człowiekiem pogodzonym ze sobą, albo pseudo-człowiekiem próbującym na cudzych potknięciach podnieść poczucie własnej wartości.

O rany... <_< Jakie ja mam problemy? Słucham. Co takiego chowam? Znowu wyjedziesz z tym, że nikt mnie nie chce? To już zostało obalone co najmniej 200 razy <_< A durniom rzucam prawdę w twarz, aby nie byli dumni z tego, że są głupi. Ja jestem normalnym człowiekiem, to że nie umiesz oponować nie oznacza, że mam problemy, ani że próbuję dowartościować się kosztem innych. Nawet jeśli by tak było, to wybrał bym do takiego dowartościowania się kogoś bardziej inteligentnego niż Ty <_<

Wiesz co, Ty w ogóle nie masz pojęcia na czym polega pomoc w sprawach psychiki. Takiego człowieka trzeba najpierw 'wyczyścić' i pokazać, że to tylko słowa. Słowa osób, które wykorzystując słabą psychikę innych rosną we własnych oczach. Takim człowiekiem trzeba wstrząsnąć i budować wszystko od początku albo też wyrzucić na głęboką wodę - niech się nauczy pływać.

Pomagałem wielu ludziom maltretowanym psychicznie oraz z objawami depresji, na żadnego nie krzyczałem, nikim nie wstrząsałem, nikomu też nie wmawiałem, że musi zaczynać od nowa. Tacy jak Ty nigdy tego nie zrozumieją, uważacie, że wystarczy "wyczyścić", rzucić na głęboką wodę i już będzie dobrze. Dopóki nie utonie <_< Poza tym, śmieszy mnie kiedy ktoś kto nie radzi sobie sam ze sobą udaje eksperta od cudzych zmartwień. Może zostań jednym z "lekarzy dusz"? <_< Żeby udzielać Autorce rad, najpierw sama sobie poradź ze swoim kłopotem <_<


Nie tylko Ty, ale i większość osób na trym forum, zamiast 'uczyć pływać', rzucacie kółko ratunkowe pod tytułem 'Nie przejmuj się...'. Właśnie powinna się przejmować i w końcu tą swoją mięciutką psychikę nieco utwardzić. Chyba, że odpowiada jej rola 'pomietła'.

Gdzie ja jej powiedziałem, że ma się nie przejmować? W moich psotach jest zawarta porada. Ale niestety widzą to osoby od przeciętnej inteligencji wzwyż, więc Ty odpadasz <_<

Pamiętaj, sam w sobie świat się dla Niej nie zmieni. Jeżeli zacznie mówić 'Proszę, nie mówcie tak do mnie' wywoła jedynie salwę śmiechu i sprawa się pogorszy. Autorka tematu boi się konfrontacji i nic poza tym. Nikt nie nauczył jej 'walczyć o swoje', a co gorsza nie pokazał jej, jak ma 'walczyć' o siebie.

Bo takich problemów nie rozwiązuje się walką. Jesteś zbyt ciemna, aby to zrozumieć. Z takimi oprawcami się nie walczy, robi się coś zupełnie innego. Ale jak wyżej pisałem, do tego trzeba mieć pewien poziom inteligencji <_<

I masz rację, przyjaźń nie polega na litości i sama na swojej skórze się o tym przekonałam. Wpierw si nade mną litowali, aż w końcu postanowiono to zmienić. Dzięki temu, wiem, na czym polega taka pomoc. Trzeba mocno kopnąć w dvpę, aby delikwent SAM nauczył się żyć.

Nie. Wystarczy wesprzeć raz, a porządnie. Poza tym, nawet na Twoim przykładzie. Ta pomoc nie była zbyt skuteczna, skoro nadal czujesz kopniaki <_< Więc z łaski swojej, nie powtarzaj frazesów po kretynach, którzy się Tobą "zaopiekowali" z braku zajęć, a potem zostawili jak im się znudziło. <_< To jest warte tyle samo co oni, czyli nic <_<

Pozwolę sobie na podsumowanie: Nie wskazałaś mi błędu, nie możesz oponować, bo jedyne co masz to swój ciasny umysł i przekonanie, że każdy przypadek jest taki jak Twój, ale nawet tutaj nie widzisz, że w Twoim przypadku ta pomoc zawiodła. Ponieważ nawet pomocą nie była, czego oczywiście Ty nie zauważyłaś <_< Słucham dalej, co wymyślisz tym razem? <_< Zaczłaś wjeżdżać na to kim jestem i jak wygląda moje życie, jak zwykle, kiedy kończą Ci się "argumenty" <_< Zatem słucham, w czyją skórę włożysz mnie tym razem? <_<
 

NatashaM

aliena vitia in oculis habemus, a tergo nostra sun
Dołączył
27 Październik 2006
Posty
1 956
Punkty reakcji
102
Wiek
33
Miasto
z Miasta ;)
Popisałeś się wielką ignorancją w stosunku do mojej osoby. Może warto zadawać konkretne pytania i wyciągać wnioski, ponadto naucz się człowieku czytać. Potrafisz tylko wmawiać ludziom jak bardzo są ograniczeni umysłowo czy intelektualnie, a sam konkretnych porad nie potrafisz udzielić. Odejdź od szklanego ekranu, co jakiś czas, gdyż ten, co nic nie robi nie stoi w miejscu, a się cofa.

A Autorka tematu niech popełni samobójstwo jeżeli sama na nogi stanąć nie umie. Więcej na tym świecie ofiar nie potrzeba.
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
Popisałeś się wielką ignorancją w stosunku do mojej osoby. Może warto zadawać konkretne pytania i wyciągać wnioski, ponadto naucz się człowieku czytać.

Po co mam pytać, skoro sama wszystko piszesz? To właśnie umiejętność czytania, której Ty nie posiadasz <_<

Potrafisz tylko wmawiać ludziom jak bardzo są ograniczeni umysłowo czy intelektualnie, a sam konkretnych porad nie potrafisz udzielić. Odejdź od szklanego ekranu, co jakiś czas, gdyż ten, co nic nie robi nie stoi w miejscu, a się cofa.

Powiedziałem, że moje posty zawierają porady, skoro ich nie widzisz, to już Twoja sprawa. I skoro jak twierdzisz "wmawiam" ludziom, że są ograniczeni umysłowo, to dlaczego nikt nie udowodnił mi, że się mylę? Inteligentnemu człowiekowi nie można nic wmówić. Żal możesz mieć wyłącznie do siebie <_<

A Autorka tematu niech popełni samobójstwo jeżeli sama na nogi stanąć nie umie. Więcej na tym świecie ofiar nie potrzeba.

Takich tłuków jak Ty również. <_< Zachęcanie do samobójstwa jest karane <_< Co śmieszniejsze, Ty również nie potrafisz stanąć na nogi, a wymagasz tego od innych. Podsumowując po raz kolejny - hipokryzja i głupota <_<

To jest Twoja pomoc? "Idź popełnij samobojstwo, jak na nogi stanąć nie umiesz"? <_< Co takiego jej poradziłaś? Że ma znaleźć to coś? Ona właśnie przez to jest szykanowana, przez swoją odmienną osobowość <_< A Ty ją zachęcasz do tego, aby "to coś", czego nawet nie umiesz sprecyzować eksponowała, jeśli ma być akceptowana przez tę bandę debili logiczne jest, że będą kierować jej życiem, ale nie umiesz tego przewidzieć, prawda? Jesteś zbyt ograniczona, aby zrozumieć, że takie osoby są bardzo podatne na manipulację, powtarzasz zamiast tego zasłyszane pierdoły i myślisz, że udzielasz wielkiej pomocy. <_< Nie trzeba nic eksponować, nie trzeba się zmieniać. Człowiek to wyjątkowo głupia i społeczna istota i właśnie to jest łamanie siebie. Właśnie to należy złamać. Jeśli ktoś obcy powie Ci, że jesteś jakaśtam, zaraz zaczniesz się przejmować i robić z tego wielki problem, aspołeczność to pierwszy stopień. Jeśli znasz swoją wartość nie przejmujesz się takimi rzeczami i właśnie nad tym należy pracować. Nad opanowaniem i sobą samym. A nie szukać nie wiadomo czego, aby to eksponować <_< Jednym słowem, nie wprowadzaj innych w błąd. Może teraz zrozumiesz o czym pisałem cały czas... chociaż jak znam Ciebie, to będę musiał tłumaczyć jeszcze 50 razy <_<
 

tomson_ja

Nowicjusz
Dołączył
4 Październik 2011
Posty
5
Punkty reakcji
0
Litlle angel heart przede wsszystkim musisz nauczyć się czuć dobrze sama ze sobą i akceptować siebie. Jak inni zauważą, że sama dla siebie jesteś cenna to staniesz się cenna również dla nich!
 

Monia76

Nowicjusz
Dołączył
10 Październik 2011
Posty
6
Punkty reakcji
0
Litlle angel heart
przeczytałam wszystkie wypowiedzi forumowiczów w tym temacie ,ale to co pisze Krystos :icon_twisted: to żałosne .
Teraz możecie mieć tylko takie zdanie ,że kobieta [dziewczyna] brzydka , gruba, mała ,garbata ,biedna, niepełnosprawna lub jeszcze co innego nie zasługuje na przyjaźń . Wszystkie istoty piękne i bogate zasługują na wszystko co dobre na tym świecie .To tak jak za czasów Hitlera , trzeba wypędzić żydów bo oni zaśmiecają świat .Na litość boską co za podli ludzie ...
Każdy człowiek zasługuje na dobra tego świata nie ważne jakim on jest człowiekiem ,nikt nie powinien poniżać .Ale to jest tak ..jak się nie spojrzy w lustro i nie zobaczy swej brzydoty jaką ma się w duszy to człowiek kiedyś sam popadnie w taki stan ,że będzie prosił o rękę drugiego człowieka [ pomoc] .

Mogę przyznać tu rację Hauser ...mądrze pisze
 

anna.kotecka

Nowicjusz
Dołączył
5 Maj 2011
Posty
116
Punkty reakcji
1
Miasto
Wilanowska Ziemia :)
Ludzie, błagam nie plujmy na siebie.... Nie obrazajmy sie nawzajem.
Każdy ma problemy, każdy ma prawo je przeżywać, jakiekolwiek by nie były..... Trzeba nauczyc sie siebie akceptowac, bo inaczej może prowadzić to do stanów depresyjnych, depresji a nawet samobójstwa... Jak samemu się nie da wyciagnąć z takiego stanu, to można pójść na terapię albo samemu się jej poddać.
Jest duzo książek terapeutycznych. Można zawsze spróbować...
 

LaCiruela

Nowicjusz
Dołączył
9 Maj 2011
Posty
63
Punkty reakcji
1
Litlle angel heart przede wsszystkim musisz nauczyć się czuć dobrze sama ze sobą i akceptować siebie. Jak inni zauważą, że sama dla siebie jesteś cenna to staniesz się cenna również dla nich!

Bardzo mądre słowa!<strong> Litlle angel heart</strong> najważniejsze to się nie dać!

Ludzie, błagam nie plujmy na siebie.... Nie obrazajmy sie nawzajem.
Każdy ma problemy, każdy ma prawo je przeżywać, jakiekolwiek by nie były..... Trzeba nauczyc sie siebie akceptowac, bo inaczej może prowadzić to do stanów depresyjnych, depresji a nawet samobójstwa... Jak samemu się nie da wyciagnąć z takiego stanu, to można pójść na terapię albo samemu się jej poddać.
Jest duzo książek terapeutycznych. Można zawsze spróbować...

Tu też w pełni popieram. Często błahe dla innych problemy mogą się tak spiętrzyć, że trudno sobie z nimi poradzić. Ja jakoś do terapii nie jestem przekonana. chyba wstydziłabym się opowiadać obcej osobie o takich prywatnych sprawach. Na razie czytam sobie książkę o radzeniu sobie z problemami, smutkami i zmartwieniami. Na mnie działa ;)
 

luśka

Nowicjusz
Dołączył
30 Kwiecień 2009
Posty
88
Punkty reakcji
0
Miasto
Warszawa
La ciruela podrzuć tytuł może co niektórzy sięgną po lekturę... z problemem czy tez bez- ważne żeby to pomogło na stan w jakim się znajdują:)
 

hsz

Essylt długowłosa.
Dołączył
2 Lipiec 2007
Posty
1 253
Punkty reakcji
3
Wiek
33
Miasto
Poznań
Rozumiem założycielkę tematu doskonale. W podstawówce miałam kilka koleżanek, które były na potęgę fałszywe, potrafiły się pokłócić, a później pogodzić i zwalić winę na mnie. Po czym dostawałam opierdziel od ich rodziców :) Nie wspominam dobrze tego okresu. I nie obrywało mi się za wygląd, jak tutaj ktoś sugeruje. Po prostu zawsze miałam dobre wyniki w nauce, a to budziło zazdrość. Najlepiej zgnoić, a jakże. Później oczywiście przestało mi na wyglądzie zależeć, więc i tutaj mieli pole do popisu. Aże od dziecka byłam raczej nieśmiała, to po prostu zaczęłam się izolować. Co wyszło mi w sumie na dobre, bo przeczytałam w swoim życiu mnóstwo książek, rozwijałam się (w przeciwieństwie do niektórych) i teraz jeszcze bardziej mi zazdroszczą :)
Sytuacja w moim wypadku zmieniła się w liceum, bo tam już ludzie byli ambitniejsi, no i całkowicie nowe otoczenie - można było zacząć od zera. A na studiach to już w ogóle fajnie, bo praktycznie nikt z mojej szkoły nie pokusił się o studiowanie tak daleko, w związku z czym miałam fajny, nowy start. Z wiekiem towarzystwo staje się przyjemniejsze, mam wrażenie.
Nie czepiałabym się dziewczyny. To, że ludzie potrafią gnoić, to chyba nie jest wina ofiar takiego postępowania. Ale rzeczywiście poprawę sytuacji wypada zacząć od siebie, bo na innych trudno wpłynąć. Ważna jest walka z kompleksami i poczuciem własnej wartości. Ja potrafiłam się czuć gorsza od bandy jakichś bezmózgów, a to był błąd :) Nauczyłam się też olewania pewnych rzeczy, bo czasem przejmujemy się za bardzo. I udało mi się znaleźć przyjazne towarzystwo o podobnych zainteresowaniach (muzycznych w moim przypadku), które sprawiło, że zaczęłam się otwierać dla ludzi. W zasadzie to wystarczyła jedna koleżanka, która mnie w tę paczkę wkręciła. Teraz już nie mam takich problemów z nawiązywaniem kontaktów i jestem bardziej pewna siebie. Chociaż z dzieciństwa pozostały mi skłonności do izolowania się, uciekania. Czasami lubię się zaszyć w swoim świecie nawet na dłuższy czas, nie lubię wtedy w ogóle wychodzić do ludzi, a jeśli wychodzę, to tylko na samotne spacery. I nie uważam, że to coś złego, nie czuję się przez to "dziwna". A może i czuję, ale będę się upierać, że to nie musi być określenie negatywne ;p
A kłótnie w tym temacie pozwolę sobie zostawić bez komentarza, zresztą brakło mi nerwów, żeby to do końca przeczytać.
 

anna.kotecka

Nowicjusz
Dołączył
5 Maj 2011
Posty
116
Punkty reakcji
1
Miasto
Wilanowska Ziemia :)
Bardzo mądre słowa!<strong> Litlle angel heart</strong> najważniejsze to się nie dać!



Tu też w pełni popieram. Często błahe dla innych problemy mogą się tak spiętrzyć, że trudno sobie z nimi poradzić. Ja jakoś do terapii nie jestem przekonana. chyba wstydziłabym się opowiadać obcej osobie o takich prywatnych sprawach. Na razie czytam sobie książkę o radzeniu sobie z problemami, smutkami i zmartwieniami. Na mnie działa ;)

No pewnie, że działa. Czytając robisz sobie sama taka mini terapie. Nie musisz chodzić do psychologa jak tego nie potrzebujesz. Z takich ksiazek czerpiesz siłe i jestes w stane sie ogarnąć.
 

LaCiruela

Nowicjusz
Dołączył
9 Maj 2011
Posty
63
Punkty reakcji
1
Ja potrafiłam się czuć gorsza od bandy jakichś bezmózgów, a to był błąd :) Nauczyłam się też olewania pewnych rzeczy, bo czasem przejmujemy się za bardzo.

Skąd ja to znam? :smutas: dopiero na studiach nauczyłam się nie przejmować takimi typami. Zgadzam się, że z wiekiem towarzystwo staje się coraz fajniejsze!
A co do książki, o którą pytacie, to nazywa się "Lekarstwo na zamartwienia". Jest w niej też dużo właśnie o strachu przed tym jak się wypadnie w oczach innych, ale ponieważ mam to już za sobą, to skupiłam się raczej na pozbywaniu się strachu typu "nie dam rady", "zbankrutuję" lub "w życiu z tym nie zdążę"
 

luśka

Nowicjusz
Dołączył
30 Kwiecień 2009
Posty
88
Punkty reakcji
0
Miasto
Warszawa
oj na studiach zawsze tak jest ze jak sie duzo przejmujesz, uczysz sie żeby wypasć jak najlepiej to i tak dostaniesz gorszą notę niż twoi koledzy którzy sie nie uczyli i zwisa im to czy zalicza czy nie...
dzięki za tytuł, mam nadzieje ze to nie bedzie suchy poradnik z wymienionymi punktami jak żyć:p
 

anna.kotecka

Nowicjusz
Dołączył
5 Maj 2011
Posty
116
Punkty reakcji
1
Miasto
Wilanowska Ziemia :)
No pewnie, że nie :) "Jak żyć" to bylo haslo ostatniej kampanii parlamentarnej ;) hehehehehehehe ;)

A to jest chyba, juz nie pamietam, jeden z kliku najlepszych poradników. Rekomenduja go psychiatrzy. Masz tam 7 kroków do osiagniecia wewnetrznej harmonii. Bedziesz wiedziała skad sie biora twoje leki, zmierzysz sie z nimi i zniwelujesz. Odzyskasz spokój i zaczniesz cieszyc sie życiem. O kurcze :D brzmie jak Kaszpirowski :D Ale wiesz co co chodzi?
 

upadły anioł 17

Nowicjusz
Dołączył
2 Listopad 2011
Posty
6
Punkty reakcji
0
[poczatku nie musisz czytac najwazniejsze to tym kolorem choc polecam calosc]

powiem tylko tyle że poniekad zazdroszcze zalozycielce tematu jezeli to jest jej najwiekszy problem. chociaz podejzewam ze pewnie ma to jakies glebsze podłoże. jak w mom przypadku. tez mi od zawsze ludzie zwlaszcza w podstawowce dokuczali ( zpowodu braku matki i pijanstwa ojca itp itd). powiem tylko ze to byl (bo juz nie jest) moj najmniejszy problem.

ja poprostu w jakims momencie mojego zycia bylam zwyczajnie zbyt zmeczona by chociazby myslec o kolezankach nie mowiac juz o przyjacielach. nie zabiegalam o sympatie nikogo jak przychodzilam do sq i chcialam o cos zapytac i np dana osoba rozmawiala z kims to przychodzilam i mowilam" sorry tylko na chwile przerwe" pytalam co chcialam i potem na odchodne rzucalam" nie przeszkadzam". czasem ludzie mowili "no co ty zostan" czasem nie.

mysle ze takie podejscie gdzie sie nie oczekuje nic od nikogo jest bardzo dobre. jest pewnosc ze sie nie zawiedziesz i nie bedziesz miec poczucia ze ktos sie z Toba niby przyjazni z litosci. uwazam ze kazdy ma jakas pokrewna dusze i kiedys ja znajdzie. moja rada to nie zmieniaj sie badz zawsze sobą bo tylko wtedy znajdziesz prawdziwego przyjaciela. bo tak na chlopski rozum jak bedziesz na sile szukac kombinowac jak tu zdobyc czyjas aprobate to nawet nie zauwazysz ze udajesz kogos innego. achyba nie musze mowic ze ciezko ufac komus kto udaje kogos kim nie jest i klamie. a swoja droga fakt ze na studiach ludzie sa inni.

wspaniala osoba mi kiedys napisala gdzy powiedzialam o tego typu problemach :
"jesli jest tak jak piszesz to z twoja klasa jest cos nie tak! nie z toba! jestem o tym przekonana. grupa potrafi byc bezwzgledna bo w grupie panuje 'zasada stada' a wiec bezmyslnosci, te same osoby bez 'otoczenia' w ktorym dzialaja pod publiczke potrafia byc zupelnie inne.wiem to na pewno.poszukaj w tej grupie takich osob. wiem ze na pewno sa. zaprzyjaznij sie zkonkretna osoba lub osobami a nie z cala klasa, bo tego sie nie da. i badz soba nie daj sie naginac do praw grupy. to najlepsza choc trudna droga do zdobycia szacunku a przynajmniej zaakceptowania cie taka jaka jestes a jestes osoba niezwykla. ja to wiem. w koncu ktos w twojej kalsie to odkryje. zobaczysz. moze pomoze rozmowa z wychowawca klasy? moze na jakiejs lekcji wychowawczej warto zrobic sobie 'godzine szczerosci' ? czest ludzie nie zdaja sobie sprawy jak bezmyslnymi slowami i zachowaniem potrafia krzywdzic innych. na to musisz sie uodpornic. nie mozesz pozwolic by czyjas glupota zabrala ci poczucie godnosci i wlasnej wartosci. to zadanie dla ciebie"

pozdrawiam wszystkich :)

zapomnialam dodac ze w 10000% sie zgadzam z tym co napisalam powyzej i sadze ze mozna to zastosowac do kazdego:)
 

moniquemonique

Bywalec
Dołączył
25 Październik 2011
Posty
1 689
Punkty reakcji
96
Miasto
Śląsk, Częstochowa
Szkoda że dyskusja toczy się bez autorki. Ja miałam ciężkie przejścia przez gimnazjum... burza hormonów całego stada klasowego wieczne spory awantury dokuczania... mnie się obrywało bo byłam wysoka i baaaaardzo szczupła i też nie jestem dusza towarzystwa miałam jedna swoją koleżankę, wtedy nazywałam ją przyjaciółką ale okazała się fałszywa zołza a kochałam ja jak siostrę kumplowałyśmy się od 1 kl podstawówki ;)
W szkole średniej jest inaczej... wiadomo też może się oberwać, ale jest znacznie sympatyczniej i człowiek ma większą swobodę.
Jeśli szukasz ludzi o podobnych zainteresowaniach, kogoś wartego uwagi, to może poszukaj w miejscu gdzie się tacy ludzie znajdują??

Ja mam psa, początkowe widzimisię na posiadanie futrzaka przerodziło się w pasje, znalazłam na forum dogomani osoby z mojego miasta, jest też śląskie psie forum, no zależy skąd jesteś... jeśli lubisz zwierzaki, to zaangażowanie w wolontariat czy umówienie się z kimś z twoich okoli cna spacer to świetna okazja na poznanie wrażliwych wartościowych ludzi... pisze to z własnego doświadczenia... tak poznałam jedna z moich najlepszych koleżanek, ludzi z klubu w którym trenuje i chociaż często się nie widujemy mogę liczyć na nich w każdej sytuacji :)

Środowisko psiarzy to często są na prawdę fajowi zaangażowani ludzie... chociaż są tez tacy którzy traktują swoich pupili przedmiotowo... ale to już odrębna historia...
Pisze tak o psiakach ponieważ to dobry pretekst do zawierania nowych znajomości, jest to bardziej naturalne i mniej krepujące bo temat sam się pląta pod nogami :)

Pozdrawiam i życzę wytrwałości!
 
Do góry