"Wiosna, lato, jesień, zima... i wiosna" - Kim Ki-duk - Nic specjalnie mądrego. Prosta historia, w taki przyjemny, powolny sposób pokazywana Dobrze się oglądało i mogę tylko polecać.
"Cienie zapomnianych przodków" Siergiej Paradżanow :
1 - widać niestety, że film nie był tworzony w dobrych warunkach i z jakimś sensownym budżetem ale mimo wszystko tym co najbardziej w filmie mi się podobało to przeróżne zabawy z kamerą. Ten operator to dopiero musiał się napocić robiąc te wszystkie zdjęcia.
2- dość prosta historia, taka tradycyjna i typowa nawet. Dziwnie (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) jest ona pokazywana - fakt (w formie takiej opowiastki ludowej, a nawet pieśni). Charakterystyczne jeszcze jest jego antropologizowanie - pokazywany jest Huculski świat w niezwykły dość sposób. Mnie to jednak nie kręci specjalnie.
Ostatecznie film OK, inny niż wszystkie ale specjalnego wrażenia na mnie nie zrobił.
"Marzyciele" Bertolucci - bardzo mi przypominał "Idiotów" Triera. Podobnie mi się to oglądało (z tym, że "Marzyciele" z racji tego że dużo bardziej przyjemne dla oka i ucha były - oglądały się lepiej, ale "Idioci" mieli na prawdę miażdżące zakończenie i końcowe wrażenie również było dużo, dużo lepsze).
Tak jak i w filmie Triera:
Obserwowałem niewyobrażalny festiwal ludzkiej głupoty i fajnie i dobitnie jest pokazywane to dlaczego jest to głupie (choć w przypadku "Marzycieli" było to nawet już trochę tendencyjnie).
Jak to z szokującymi filmami bywa - cienka jest granica między obrzydzeniem a pozytywnym kopem emocjonalnym. Warto sprawdzić jak się na niego zareaguje. Mi się podobało.
"Sierpniowa rapsodia" Kurosawa - przedostatni film słynnego Japończyka. Rzecz głównie kręci się w okół rocznicy zrzucenia bomby atomową na Japonię. Mamy tu babcię-staruszkę (bardzo fajna postać, największy plus filmu), wnuki, później dochodzą amerykanie jacyś i rodzice-pragmatycy. Generalnie - nie jest za dobrze. Tak jakoś strasznie infantylnie jest to wszystko pokazane. Jak dla dzieci, albo jakiś kompletnych ignorantów z usa czy europy. W dodatku wtranżolili tam Richarda Gere, z którym wszystkie sceny są strasznie żenujące.
Ale i tak film oglądałem jedynie dla tej babci
Ostatnia scena również mi się podobała.
Pusty dom Kim Ki-duk - film dziwny, mocno emocjonalny (ale delikatny), przemilczany. Trochę nawet przypominało mi to niektóre filmy Wai Wonga (ale dużo słabszy).
Główny bohater to specyficzny włamywacz - poszukuje domów bogatych ludzi którzy wyjechali i w nich zamieszkuje (przy czym zawsze w każdym domu coś naprawia, sprząta, pierze itp). Później pojawia się kobieta, ale i tu nie ma mowy o jakimś melodramacie tradycyjnym (i bardzo dobrze).
Końcowa część filmu i samo zakończenie - straszliwie postrzelone. Tak bardzo głupie, że aż ma swój urok i na pewien sposób mi się nawet może spodobało.
Mimo wszystko - bardziej jestem na Nie niż na Tak.
Persopolis jakaś tam iranka - animacja, ale dość oryginalnie i fajnie zrobiona. Nie kolorowa i polukrowana, ale surowa (żałowałem mocno że nie była jeszcze bardziej surowa, tak jak w czołówce choćby).
Jest to autobiografia z rewolucją islamską gdzieś tam w tle. Na pierwszym planie jednak jest człowiek, a konkretnie główna bohaterka.
Momentami zabawna, więcej dobrych momentów niż kiepskich. Jednak w formie autobiografii jest to dla mnie kompletnie nie do przyjęcia i bardzo źle przez to mi się to oglądało. Bez znaczenia czy prawdziwa czy fikcyjna. Bardzo podkoloryzowanie własnej osoby, palma i przechwałki - to mnie tak irytowało.
Jakby jednak było opowiadane z perspektywy osoby trzeciej - film ocenił bym nawet jako całkiem dobry. A tak - średnio.
Pokój z widokiem Ivory - zdjęcia, aktorstwo, muzyka itd - nie ma nic do zarzucenia, a nawet jest bardzo dobrze. Dla mnie jednak - nudy. Taki chyba zdecydowanie kobiecy film. Romanse itp w wiktoriańskiej Anglii. Nie jest w żadnym wypadku tandetnie. Jednak nie moje klimaty zdecydowanie.
Na koniec: zacząłem ostatnio w miarę możliwości nadrabiać zaległości w polskich filmach lat 80.
Na srebrnym globie Żuławski - do tej pory raczej jego filmy i charakterystyczny styl mi się podobały. Tutaj tak nie było. Film mi się potwornie dłużył, jest niedokończony (twórcy lubią mówić, że to przez jego antyPRLowskość, ale moim zdaniem decydenci przestraszyli się tego że za duże pieniądze powstaje straszne dziwadło).
O czym jest film? Trudno mi powiedzieć
Straszliwe pomieszanie z poplątaniem. Ponoć jak pierwowzoru książkowego się nie przeczyta to się nie załapie. Ja nie załapałem (ale inna sprawa - że nie specjalnie chciało mi się próbować).
Dużo krzyku i wypowiadanych rozmaitych przeintelektualizowanych zdań, bełkotliwych nawet momentami. Momentami wydaje się nawet że kolejne zdania są losowane z 10 traktatów filozoficznych (bardzo nie lubię takiej paplaniny).
Parę scen było bardzo ciekawie zrobiona i robiły wrażenia ale film mi się nie podobał. 2.5 h, oglądanie podzieliłem na 2 dni ale i tak ledwo dobrnąłem do końca.
Jednak oczywiście są tacy, którym się bardzo film podoba.
Znachor Hoffman - bardzo nierówny. Momentami bardzo dobry, momentami okropnie słaby.
Najgorsza w filmie - warstwa melodramatyczna. Warstwa pierwszoplanowa - czyli heroiczno-medyczna - całkiem niezła. Wyraźnie jeszcze widać że Hoffman puszcza oko do władz, bo sporo jest momentów takich robotniczo-socjalistyczno-zalatujących. Jeszcze zakończenie bardzo słabe.
Generalnie - polski odpowiednik "Rudobrodego" Kurosawy, dużo, dużo gorszy jednak.
Mimo wszystko - film jak najbardziej pozytywnie oceniam.
"Konopielka" Leszczyński - bardzo dobry film (najlepszy z tych co widziałem tego cenionego, lecz mało znanego reżysera). Początek wskazywał na to, że będzie to film równie poetycki co np "Żywot mateusza" tego reżysera. Stety/niestety film szybko wynormalniał (choć nie do końca, na szczęście)
Do wioski odciętej niemal od świata przez otaczające ją bagna przybywa cywilizacja w postaci urzędnika i młodej nauczycielki. Bardzo fajnie pokazuje rozmaite za i przeciw "cywilizacji" i "ciemnocie". Wszystko z bardzo przyjemnym klimatem.
Polecam.
Dreszcze Marczewski - kolejny dobry film tego reżysera który widziałem. Rzecz o komunizmie, a w zasadzie - Stalinizmie, indoktrynacji, wszystko oczami młodego chłopaka-dziecka w sumie jeszcze.
Film zadziwiająco obiektywny. Obiektywny i bardzo dobry.
na koniec film który zdecydowanie najbardziej mi się podobał z tych tu wymienionych:
"Przesłuchanie" Bugajski - Bomba. Nawet gdyby akcja miała miejsce w Nibylandii, a nie w PRL. Dokopywanie komunistą uważam za trzeciorzędną zaletę tego filmu.
Do filmu miałem jakąś uwagę jedynie w jednym momencie (początek romansu), ale zakończenie usprawiedliwiło to (które jest z gatunku takich, które najbardziej lubię).
Nie, nie ma co tu pisać. Trzeba obejrzeć.