hmm moje dzieciństwo było beztroskie. Bycie nastolatkiem też było beztroskie. Czy chciałbym się cofnąć ? W sumie chyba ... nie. Jasne, fajnie było codziennie w szkole spotykać się z kumplami , przeżywać różne chwile. Nawet picie taniego wina z tyłu sklepu było ... fajne
Choć druga strona medalu też jest - zawsze w czasach liceum, początku studiów miałem wrażenie, że blokują mnie ... pieniądze, czy raczej ich brak. Nie chciałem od rodziców wiecznie sępić pieniędzy na wyjście do klubu, dyskoteki, czy gdziekolwiek. sam zarabiać nie zarabiałem bo chodziłem do takiej szkoły, że w maturalnej mielismy ponad 40 godz, czyli więcej niż w pracy
Reasumując, było fajnie, przyjemnie, i tak naprawde bezproblemowo, ale brakowało mi niezależności finansowej. Chyba dlatego po liceum poszedłem na studia zaoczne + szkoła jednoroczna, a potem zamieniłem to na zestaw praca + studia. Po prostu uznałem, że od systemu edukacji nauczyłem się wystarczająco , resztę miałem w planach się nauczyć sam + pracować. I z perspektywy czasu to było bardzo dobre zagranie. Już jako 20 latek dostałem solidnego kopa w d* bo nagle się okazało, że pracodawcy o takiego młodego Boga jak ja się nie zabijają
Więc gdzieś tam pracowałem dorywczo, czasem z własnej winy coś źle oszacowywałem więc wychodziło na to, że np. 4 miesiące pracowałem, aby dostać jakieś dosłownie grosze. To była ... najlepsza szkoła. Nauczyłem się jak to jest pracować za g* pieniądze i dzięki temu nabrałem motywacji do tego, aby zrobić tak, by już mnie to więcej nie spotkało.
Teraz, dzięki pieniądzom mogę realizować te zachcianki, które miałem gdy byłem nastolatkiem. Mogę pojechać na koncert, mogę pojechać na drugi koniec europy na finał Ligi Mistrzów. Oczywiście w dorosłości to jest problem tego typu, że często nie ma już wtedy ... z kim, bo ze sporą grupą znajomych kontakt się urywa, poza tym wiadomo jak to zycie, ludzie się pobierają, zakładają rodziny i w jakimś tam stopniu zamykają w swoich ścianach. Na szczęście ja póki co mam takich znajomych, którzy niezaleznie od ... statusu swoich związków
potrafią gdzieś jeszcze się wyrwać. Więc dalej gdzieś wspólnie przezywamy rożne chwile, z tym, że teraz mamy pieniądze. choć jasne, jest trudniej. Każdy ma swoje życie, swoje obowiązki. Pamiętam jak kumpel pojechał do Francji pracować. Zapraszał mnie z kumplem wiele razy. 2 lata się umawialiśmy bo zawsze ktoś tam nie mógł, zawsze coś wypadało. Koniec końców zanim sie umówiliśmy to on tam skończył pracować
Jedyne do czego czasem tęsknię to do tego, że w czasach nastolatka, praktycznie każdy dzień, tydzień wydawał się nowy, ekscytujący. W dorosłości, każdy dzień, a przynajmniej co najmniej z 10 godzin (+ sen) wygląda tak samo rutynowo. Idziesz do pracy i zarabiasz pieniądze. Pieniądze są fajne, pracę też lubię, ale świadomość tego, że 8 godzin się spi, potem następne 8 się siedzi w pracy, potem ze 2-3 godz przemykają na typowe czynności (jedzenie, mycie, dojazdy do pracy itd.) bywa czasem dołująca. Dlaczego ktoś wymyślił, że się pracuje od poniedziałku do piątku, a nie np. do czwartku ? Wtedy dorosłość byłaby super
Tak czy siak chyba tak ogólnie to jednak wolę dorosłość. Może jak będę miał własne dzieci to zmienię zdanie