Twój pierwszy raz..

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
No to przyznać mi się kto z kim i za ile? :p
Czyli ile mieliście lat kiedy zagraliście pierwszą sesje, w jakim systemie i kto Was zaraził RPGami. :)

Jea, ze wspomnień Madzi :D
Fantastyką zaraził mnie tatuś :D (Ha! Wy nie macie takiego fajnego tatusia jak ja :p ) wręczając mi jako 7 latce Balud's Gate i 3 tomy władcy pierścieni.
Pierwszą sesje z prawdziwego zdarzenia zagrałam jak miałam 10 lat, w Warhammera, prowadził mój kolega. Z całej sesji pamiętam tylko tyle że wypowiedziałam w jej trakcie jakieś 2 zdania xD cały czas wpatrywałam się w niego z rozdziawioną buźką, jak już skończyliśmy (grało nas wtedy 5 osób + MG) to stwierdziłam że ja też kupie sobie taką fajną książkę ^^' W sumie pierwszy podręcznik do RPGów dostałam jakieś 4 lata później - Monastyr.


Teraz Wy się przyznajcie :p
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Znakomity temat :eek:k:

Mój pierwszy raz? Początki mamy podobne, Kath, choć ja zaczynałem nieco później ;).

...pewnego pięknego dnia starszy brat przyniósł od kumpla wspaniale wydaną, kolekcjonerską edycję Baldur's Gate PL. Gra budziła respekt samą ilością płyt CD jakie zajmowała a co dopiero dodatkami! Samą mapę oglądałem z podziwem dobrą godzinę. Później zaczęła się gra - ogrom opcji, możliwości, dróg rozwoju i wielki świat do zwiedzenia. To było coś. Mogłem mieć wtedy 9 lat ale do tej pory pamiętam wrażenie, jakie to na mnie zrobiło. Gdy kumple (czytaj "szczyle z podstawówki") mówili, że to nuda i nic się tam nie dzieje, wyśmiewałem ich. Jak dla mnie inne gry mogłyby wtedy nie istnieć. Dwie sceny: intro otwierające grę z potworną (nawet dziś!) postacią w czarnej zbroi a następnie outro pokazujące setki posągów dzieci Baala wypaliły się pod moimi powiekami już na zawsze...

...o tym, że BG to tak naprawdę komputerowa wersja "papierowych rpg" dowiedziałem się dłuugo później. Cóż, nie każdy ma takiego fajnego tatusia :D. Najpierw dla próby kupiłem "D&D gra przygodowa" - zestaw dla nowicjuszy. Pierwszą książką jaką sam kupiłem był Podręcznik Gracza do 3ed D&D - stosunkowo niedawno, bo jakieś dwa lata temu (?) i do tej pory go używam...

...pierwsza sesja? Zagrana z braćmi w domu. Ja jako właściciel podręcznika i najbardziej "obcykany" (haha :D ) w zasadach byłem gmem (do tej pory jakoś mi to zostało). Dość powiedzieć, że w pewnym momencie zapomniałem graczom oznajmić że znaleźli kluczowy dla całej sesji przedmiot a później ni z tąd ni z owąd "wpakowałem" go jednemu z nich do plecaka :D.
 

Berials

Ex Moderator / Ex użytkownik
Dołączył
21 Wrzesień 2005
Posty
7 372
Punkty reakcji
3
Hmm, nie pamiętam w sumie..

Jeśli chodzi o RPG komputerowe, to pierwszy z jakim się spotkałem to chyba Diablo I u sąsiada. Później wiadomo, BG, BG II, IW i jakoś tak po kolei.

Co się tyczy fantastyki książkowej zbliżonej klimatycznie do popularnych RPG, podobnie jak u autorki tematu - zaczeło się od Władcy Pierścieni, chociaż nie pamiętam ile miałem wtedy nawet lat.

A papierowe.. mój pierwszy raz, tak jak i drugi i trzeci i ostatni sprzed tygodnia itd skończył się kacem na drugi dzień, więc mam raczej luki w pamięci.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Znakomity temat :eek:k:

Staram się :D

Samą mapę oglądałem z podziwem dobrą godzinę.

Ejj.. ja do tej pory lubię ją oglądać.. leży sobie na półeczce obok łóżeczka..


Właśnie w rozmowie na gg z zacnym przyjacielem Guminio wylazło iż ja bawiłam się barbie we Władcę Pierścieni (Gandalf z biustem xD ), a on..
a sam by może coś powiedział xP
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
...I oto nad tematem zaciążył mrok nieprzenikniony i ciemne chmury zakryły niebo...
A wszystko to dlatego, że przyszło się zwierzać mi, który ma tak nikłe pojęcie o RPG, że klękacie narody (pozwolę sobie pominąć to, że uważam się w RPG za Bóg wie kogo ale...).
No i teraz bądź mądry i przypomnij sobie jak to było.
Cóż... o ile mnie pamięć nie myli (a mylna już w tym wieku, oj mylna wnusiu) wszystko zaczęło się od daru czcigodnego wujka, którego wcięło do Ameryki. Ten to wujek skierował mnie na tory właściwe wręczając mi ogromniaste (jak na me ówczesne pojęcie ogromniastości) pudło wypełnione [acronym='Aż czteroma']"całą masą"[/acronym] płyt, które to okazały się szczelnie wypełnione najsławniejszym ceeRPeG'iem dotychczas. Ah, jak to pięknie było pokonać złego Sarevoka praworządnym dobrym wojem Kaką (tak wiem, wspaniała nazwa). Jak też wspaniale było mordować podłe koboldy w obronie ludności z przy-kopalniowego miasta (a jak tam one miało panocku?). A jak fajnie kupowało się w Beregost płytówki dla całej drużyny! Ah, wrażenia niezapomniane.
A mapą się nie podniecałem!
Potem przyszedł czas na BG II z dodatkiem (z którego podobał mi się TYLKO dodatek), Neverwinter Jedynkę (z której też podobał mi się jedynie jeden dodatek - Hordes Of Underdark), Planescape Torment (arcydzieło gatunku), Gothici itp. Ah! Zapomniałbym o najpopularniejszym - Diablo! Z przykrością oznajmiam, że Fallouta nie widziałem nawet na oczy. Poza tym grałem w mniej znane tytuły jak np. Evil Island (ruskiej wytwórni Nival Interactive), które mile wspominam. Jedna z lepszych gierek fabularnych z tych nie-sławnych.
W międzyczasie zabawiałem sie fascynującymi zabawami klockami lego. Powstawali mężni wojowie ze zbroi z kapoków (który to proceder wciąż kontynuuje, co gorsza wkręcając w to mojego młodszego brata) i z ogromnymi mieczami stworzonymi z szabli z zestawów o piratach. Potężni magowie zlecali im arcy-ważne zadania albo (co gorsza) rycerze Ci byli władcami ziemskimi co powodowało, że musieli się ścierać z problemami typowego dla tego stanu (jak najazd potężnych potworów ;)).
Ah, wspaniale było również polatać z kawałkiem szczapy w ręce ganiając 'gobliny'. Taaak, mieszkanie na wsi ma swoje zalety eRPeGoWe. (BTW, to już był LARP jak ganiałem za wyimarginowanym potworem? :p)
Jeśli chodzi o RPG'i papierowe to... zaczynałem od paragrafówek :). W jakimś tam numerze Clicka! (czy nawet w kalendarzu czy coś takiego) mój kumpel dopadł 'magiczną' (wtedy) grę o biednym awanturniku mającym ukraść pewien relikwiarz na zlecenie bladego dryblasa. Czar paragrafówki upadł po około 15 minutach, po których znałem już wszystkie wyjścia i zakończenia. Mimo to masę razy wracałem to tej giereczki i pewnie będę wracał. Swoją przewidywalnością daje mi pewność, że ją przejdę ;).
A jeśli chodzi o RPG typowe, takie, papier, karta, kostka to mam doświadczenie praktycznie tylko sieciowe. Jakieś półtora do dwóch lat temu krążąc po googlach w poszukiwaniu frazy 'RPG' natrafiłem na stronę o systemie ShadowMasterRPG (autorskiego, strona już nie istnieje), z którego to znalazłem link na Shantis II czyli bardziej 'awaryjny' poprzednika TaLa. Stamtąd (po nieudanych próbach stworzenia w sieci gry RPG) dopadłem TaLa i tam już zostałem. W międzyczasie odkryłem czar jednostrzałówek (choćby i tu na forumowisku) i zacząłem sie angażować w takie to.
Dokładnie wczoraj dopadłem podręcznik 'Oko Yrrhedesa' autorstwa drogiego nam 'Sapka' - Andrzeja Sapkowskiego i w jeden dzień pochłonąłem jego zawartość. Póki co oddałem książkę do kserowania (z racji, że dopadłem ją w bibliotece) i czekam na efekty, ale sąsiedzi mogą spodziewać się RPG'owej jatki.
Nadmienię tylko, że już dziś grałem z moim 8 letnim bratem i 14 letnim kuzynem więc bijcie mi brawa.
A odnośnie literatury. Nie liznąłem żadnego ze ZNANYCH tytułów (no może poza Hobbitem). Władcę Pierścieni znam z filmów, świat dysku to dla mnie może nic nowego, ale jedyne co wiem o tych książkach to to, że jest tam masa zabawnych sytuacji. Nie ruszyłem ni Sapkowskiego, ni Tolkiena, ni Pracheta.
Za to mogę pochwalić się kilkoma książkami, których-nikt-nie-czyta.
Cała wydana dotąd seria opowiadań o młodych magach pani Ewy Białołęckiej. Jakby kogoś to interesowało to są to (jak dotąd) Naznaczeni Błękitem (Tom I i II), Kamień na Szczycie, Piołun i Miód (a zapowiadana jest jeszcze jedna książka jak nie więcej). Poza tym czytałem księgę Pan Lodowego Ogrodu (Tom I) pana Grzędowicza, która całkowicie mnie urzekła (wiem, wiem bezguście jestem, już mi to wszyscy powtarzają ;) ). Zamierzam się na książki pana Piekary i dokończyć zaczęte już opowieści (Naznaczeni... i Pan...) poza tym oczywiście mam zamiar chapnąć Sapka (bo bez Sapka to nie ma żadnych perspektyw ;) ).
...I z wielkiej chmur spadł mały deszcz, gdyż okazało się, że Guminio nie tylko nie zna się na RPG'ach ale i się tym chwali.
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Nom, to nie takie małe znowu doświadczenie. Ja też w życiu więcej grałem online niż "w realu" :).

Jeśli chodzi o książki, to Piekary polecałbym cykl o inkwizytorze Mordimerze ("Sługa Boży', "Młot na Czarownice" i bodaj "Miecz aniołów" czy coś takiego, ostatniego tytułu nie pomnę). Piekara notabene przez długi okres czasu pracował właśnie w Clicku! i był nawet naczelnym dodatku "Click Fantazja" (później "Click! Fantasy" aż wreszcie "CDA Fantasy" :D). Tam również dano swego czasu dwie paragrafówki (w tym jedną w klimatach cyberpunka).

Poza tym nie powiedziałbym, żeby Białołęcka była mniej znana od "tych-wielkich", choć z drugiej strony w tym kraju nazywać się publicznie fanem fantasy i rpg przyznając jednocześnie że nie czytało się Tolkiena i Sapkowskiego to już co najmniej dziwne :p.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
I o tych też książkach Piekary myślałem.
Nie czuje się fanem i nigdzie tak nie pisałem.
Hobbystą ;).
 

Berials

Ex Moderator / Ex użytkownik
Dołączył
21 Wrzesień 2005
Posty
7 372
Punkty reakcji
3
Nazwiesz się fanem i spłoniesz na stosie za fanatyzm? :p

DaMi, owszem - Miecz Aniołów. Chociaż przyznam, że nie gustuje w Sapkowskim, czy Piekarze, a 'Świat dysku' i inne z pióra Pracheta to dla mnie woda święcona, oczywiście czytałem bo wypada, ale klimaty Sanctus Officium są o niebo ciekawsze z prac doktorskich :D.

W ogóle cholera offtopować zaczynamy już od..6-7~ posta, czyli nie jest tak źle :D.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
. Ah, jak to pięknie było pokonać złego Sarevoka praworządnym dobrym wojem Kaką (tak wiem, wspaniała nazwa).

cicho.. moja wojowniczka nazywała się Karelja.

Jak też wspaniale było mordować podłe koboldy w obronie ludności z przy-kopalniowego miasta (a jak tam one miało panocku?).

Nashkel, Dziadziu :p

A mapą się nie podniecałem!

Boś buba.

Ah, wspaniale było również polatać z kawałkiem szczapy w ręce ganiając 'gobliny'. Taaak, mieszkanie na wsi ma swoje zalety eRPeGoWe. (BTW, to już był LARP jak ganiałem za wyimarginowanym potworem? :p)

A moja zabawa w księżniczki też była?

Jeśli chodzi o RPG'i papierowe to... zaczynałem od paragrafówek :). W jakimś tam numerze Clicka! (czy nawet w kalendarzu czy coś takiego) mój kumpel dopadł 'magiczną' (wtedy) grę o biednym awanturniku mającym ukraść pewien relikwiarz na zlecenie bladego dryblasa. Czar paragrafówki upadł po około 15 minutach, po których znałem już wszystkie wyjścia i zakończenia. Mimo to masę razy wracałem to tej giereczki i pewnie będę wracał. Swoją przewidywalnością daje mi pewność, że ją przejdę ;).

A ja wstyd się przyznać pierwszą paragrafówkę widziałam dopiero jakiś rok temu z hakiem przy okazji czytania gazety Fantazyn (która zdaje się już się nie ukazuje). I nie zrobiło to na mnie specjalnego wrażenia - odłożyłam ją po jakiś 5 minutach na półkę z resztą rpgowego składzika :p


Jak tak na Was patrzę.. ja nigdy fanem nazwać się nie śmiałam.. No to jak Wy jesteście hobbystami.. (hobbitami :p ) to czym ja jestem..?
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Możesz powiedzieć, że fantastyka to Twój konik (chodź i tak na jedno wychodzi).
BTW Mama jak byłem mały to mi zawsze wypominała, że 'w swoim świecie żyje' :p.
 

Guminio

Nowicjusz
Dołączył
16 Październik 2005
Posty
232
Punkty reakcji
0
Ja najwidoczniej miałem cały sztab wymyślonych przyjaciół i wrogów.
Nie pamiętam już.
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Ha, ja wychowany w beztroskiej dziczy :D (Gostynińsko-Włocławski Park Krajobrazowy mam o rzut kamieniem) miałem sporo okazji do tego typu zabaw. Najlepiej wychodziło jak większą grupą ludzi latało się po lesie tudzież innych bezdrożach z patykami, łukami i tego typu ekwipunkiem walcząc między sobą (a to jako indianie, a to jako rycerze tudzież inni herosi). Taaa to właściwie podchodzi pod LARP :D.

Btw ja byłem jeszcze bardziej oryginalny jeśli chodzi o imiona... Sarevoka pokonałem wojownikiem o imieniu.. Damian :D
 

salron

Nowicjusz
Dołączył
1 Kwiecień 2007
Posty
161
Punkty reakcji
0
Wiek
31
Miasto
Gdzieś w Polsze
Grzędowicz to nie jest, kur*a, bezguście! "Pan lodowego ogrodu"- znam, a jakże! Polsko- chorwacko- fiński komandos w przyszłości wędruje sobie w misji ratunkowej po odległej planecie, zamieszkanej przez stwory człekopodobne i stwory nie-wiadomo-do-czego-podobne :) Toż to mistrz! A jak ktoś nie zna Łukianienki (jak Berials :/ ), to chyba już ręki nie podam :p

Jestem świeżak :D W życiu na oczy nie widziałem papierowego RPG- a. Szczerze mówiąc, właśnie na tym forum zacząłem się tym interesować o_O

Co do cRPG- Gothic 4ever ;)

Ps. DaMi- ostatni tom to "Łowcy Dusz" :)
 

Berials

Ex Moderator / Ex użytkownik
Dołączył
21 Wrzesień 2005
Posty
7 372
Punkty reakcji
3
Przeżyje bez Twej dłoni :p Ale w ramach riposty możemy się bombardować nazwiskami autorów książek i będe pisał, że wstyd jeśli nie znasz jakiegoś urugwajskiego autora lokalnego fantasy :p. Berials non omni potentis est :p.

W zasadzie, wszyscy tak tego Gothica chwalą :D Aż mnie nosi aby go ściągnąć.
 

salron

Nowicjusz
Dołączył
1 Kwiecień 2007
Posty
161
Punkty reakcji
0
Wiek
31
Miasto
Gdzieś w Polsze
OK, może jakoś się dogadamy ;)

Ale ciekawi mnie, że wszyscy znają polskich, czy zachodnich autorów fantasy, a np. z Rosji, to znają co dziewiątego autora fantastyki :( A Łukianienkę naprawdę polecam, jego książki to majstersztyki! W Rosji (i niektórzy w Polsce) nazywają go wielkim mistrzem fantasy i science-fiction :D Mi się wydaje, że zasłużył.

A Gothic... go też polecam :)
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Przy czym temat jest o opowiadaniu o swoich początkach w rpg a nie o polecaniu tego czy innego tytułu :p.
 

Zygus

Nowicjusz
Dołączył
1 Wrzesień 2007
Posty
31
Punkty reakcji
0
Wiek
30
Miasto
Kościerzyna
Pierwszy raz w RPG grałem mając 12 lat na obozie. Prowadził kumpal z obozu w systemie D&D. Później dołączy nasz zaje.isty opiekun. Nie wiem w jakim systemie prowadził sesje ale, jego przygody były tak ciekawe i orginalne, że potrafiliśmy z nim grywać cały dzień,
 

Vicious

Nowicjusz
Dołączył
6 Wrzesień 2007
Posty
88
Punkty reakcji
0
Miasto
Świata Dysku
Postanowiłem temat odświeżyć. A więc.
Pierwszą sesje zagrałem w wieku 9 lat i z perspektywy czasu oceniam, że była kiepska (no bo w tym wieku inaczej grac się nie da) była to sesja w Cybera. Potem w cRPG był Fallout, którego przyniósł starszy brat, potem Fallout 2 na równi z moimi pierwszymi krokami w RPG (Warhammer) to wtedy zacząłem grac na "poważnie" i się "wyrobiłem". Potem były kolejne cRPG (niektóre jak Fall przerobione na RPG) jak Arcanum (tylko Fallout 2 może się z nim równać). Gdzieś diablo 2 ale to nie był cRPG, to jest hack&slash, grałem w Baldura 2 i Newer ale nie przypadły mi do gustu, mało myślenia dużo sieczki (szczególnie IW2 i dodatek do Baldura 2). No i przez długi czas grałem tylko w cybera i młotka ale tak je zmieniłem... Niedawno doszła Neurochima no i Wampir (był wcześniej ale reszta graczy stwierdziła, że jestem za młody na ten system). Teraz jestem maniakiem RPG (to nałóg). A pierwszy podręcznik? Dwa lata temu kupił kilka dodatków do młotka (ale nigdy nie miałem podstawki, miałem spisane tylko zasady tworzenia postaci i znałem świat) a rok temu w wakacje kupiłem podręcznik do drugiej edycji Warhammera.
Jeśli chodzi o książki fantasy to najpierw był Harry Potter (wiem, że cienki ale miałem wtedy 10 lat) potem Sapkowski no a dalej to z górki: Hobb, Łukajenko, Piekara, Ziemiański i wielu innych.
 

DaMi

Ehre asher ehre
Dołączył
30 Lipiec 2006
Posty
1 233
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Aż mnie zmusiłeś do napisania posta ^^'

Proszę nie porównywać mi BG do NN. Owszem, w Tronie Baala jest sporo walki, ale nie zapominajmy, że prowadzi się już wtedy drużynę 6 osób na epickich poziomach a masą potężnych przedmiotów na sobie. To nie NN, gdzie jedna osoba na 20+ lvl robi więcej zamieszania niż czerwony smok a kolejne 'questy' sprowadzają się do prania kolejnych paskud. W BG walka przynajmniej jest jakoś logicznie wytłumaczona (wszak drużyna staje na czele całych armii prowadzonych przez dzieci Baala).

Ale jak widać na podstawie powyższych postów, fantastyka to ciężka choroba jeszcze z lat dziecięcych :)
 
Do góry