Myślię ,że śmiało mogę powiedzieć ,że dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do jednych z najbardziej przykrych w moim dotychczsowym życiu . Ja zdaję sobię sprawę ,że każdego dnia ludzie traca bliskich, przeżywaja o wiele gorsze momenty w swoim życiu a jednak podnoszą się , wiem że sa ludzie ktorym jest o wiele gorzej niż mi, i współczuje naprawdę każdemu kto cierpi , ale bywa też tak ,że człowiek przezywa w swoim życiu okres kiedy już nie ma siły walczyć ,zyć . Myślę ,że każdy czuł cos takiego bardziej lub mniej intensywnie to uczucie było zapewne w każdym z nas... ale wracając do tematu , ja zawsze byłam nie wiem jak to w sumie nazwać może .. "inna" . Ja po prostu nie widziałam ani nawet nie słyszałam o osobie chociazby trochę podobnej do mnie . Oprucz tego ,że jestem osobą szalenieeeeee wrazliwą , to dodatkowo jestem ... moge smiało powiedziec ,że jestem ... w jakis sposob zamknięta w sobie .Zacznę od tego ,że jestem wstydliwa ...tak no w sumie nic dziwnego z tym ,że ja jest przesadnie wstydliwa .. i tak z tym zyłam i żyłam , aż niedawno wpadłam na pomysł ,żeby zapisac sie na tańce ( wszesniej nie tanczyłam , bo się oczywiście wstydziłam ! ) był to przełom ,ale stwierdziłam ze musze cos zmienic w swoim zyciu , bo wewnatrz duszy widziałam siebie tanczącą i było to piekne! marzyłam o tym ! Po pierwszych zajeciach chciałam zrezygnowac z mojego pomysłu i gdyby nie fakt ,że przewidziałam taką mozliwośc i opłaciłam juz cały kurs i wsparcie przyjaciółki która chodziła tam ze mną , jestem pewna ze nie pojwiłabym sie wiecej na zajeciach... Dotrwałam do końca kursu , miałam lepsze momenty i gorsze , w niektórych czułam sie świetnie bo czułam ze wreszcie się cos zmnienia , a w niektorych uzyskiwałam skutek odwrotny do oczekiwanego- czułam się wręcz w pewnien sposob ośmieszona - moje "bariery" uniemozliwiały mi wykonywanie naturalnych ruchów, takich prosto z serca i wiem że umiałabym dać sie unieść tańcu , jednak mam w sobie pewnien wstyd ktorego nie umiem w żaden sposob przełamać .Oczywiście byłam najgorsza w grupie w domu duzo cwiczyłam i sprawiało mi to radośc jednak na zajeciach takjakby wyłączałam się , juz nie chce pisać o moich innych "psychicznych" problemach , możecie sobie wyobrazic jakie one sa skoro boje się tanczyc mimo ze w głębi duszy strasznie tego pragnę - nie mówie tu o tańcu jakims profesjonalnym tylko o zabawie , o zabawie podczas ktorej wyzwole swoje emocje , podczas ktorej dam ponieśc sie muzyce ... Potrafia to nawet ludzie dla oka "brzydcy" , i pisząc to uświadomiłam sobie pewien fakt - nie o wygląd tu chodzi lecz o pewność siebie , ktorej ja w zadnym stopniu nie posiadam , ja bym nawet powiedziała ze to w pewności siebie drzemie całe piękno , bo wtedy jesteśmy soba i kochamy siebie takich jakich jesteśmy . Nie potrafię tego zwalczyć , przeczytałam wiele książek o pozytywnym mysleniu , chodziłam do psychologa ( nawet przed nim do końca sie nie otworzylam!) , chcąc poprawić samoocene zapisałam sie na tańce co spowodowało tylko właściwie gorsze załamanie , gdyż po 2 miesiącach tańczenia miałam ogromne bariery , wstydziłam się ... Myślałam ,że to koniec juz tego wszytskiego,a jednak nie.. skończyłam tydzień temu gimnazjum , złożyłam papiery do tylko jednej szkoły , a poniewaz planowałam studia, zdecydowałam sie na liceum w moim mieście , dzis były wyniki kto sie dostał a kto nie.. W nocy nie spałam , czułam ze coś jest nie tak.. byłam pod szkoła juz o 9 ,jednak listy wywieszone zostac miały dopiero ok 14 . Wróciłam sie do domu , cierpliwie czekałam , wszyscy mnie uspokoajali jednak ja czułam ,że cos jest nie tak - nie wiem , kobieca intuicja ? Szokiem jednak było dla mnie gdy na wywieszonych listach znalazłam swoje nazwisko na liscie niezakwalifikowanych do przyjęcia do Liceum , próg punktowy to 80 , ja miałam 77 ( własciwie naliczylam sobie 81 ,ale jak sie okazało zachowanie nie wliczało sie do punktacji) nie powiem test gimnazjalny napisałam bardzo słabo, zezarł mnnie stres i lepiej napisałabym go gdybym w ogole sie nie uczyła , z ocen wyciągnełam sie z 3,20 I semestr na 3,80 II semestr bez rewelacji ,ale no zrobiłam wszsystko co mogłam . Wiem może ocen świetnych nie mam ,ale ambicje naprawdę mam , zalezy mi na edukacji , nie przyjma mnie do zadnego innego liceum , a do wyboru została mi tylko zawodówka lub technikum hotelarskie ... Ja oczywiście będę jeszcze walczyła chociaż no prawdopodobnie nie mam juz zadnych szans ... Tak czy siak , powiem szczeze martwie sie o swoją przyszłośc , gdyz tak łatwo upaść a ja jestem temu bliska ... Nie chcę spędzić 4 lat ucząc się hotelarstwa i nie chce byc w zawowdowce ucząc się fryzjerstwa ... Pragnęłam skonćzyc liceum i iśc na studia , tereaz naprawdę nie wiem kim ja będę. Wiem ,że może sie wydawać Wam ,że w sumie moj problem to nie problem ,ale dopiero pod koniec gimnazjum uswiadomiła sobie jak wazna jest edukacja .. Moje wakacje zapowiadają się świetnie .. przeplakany dzień i zapewne depresja w kolejnych , odwołałam wakacje ze znajomymi, jednak najgorsze jest to co czuje w sercu ... taka nagla przpeaść ,że .. moje marzenia nie sa juz w zasięgu ręki .. Przepraszam ,że tak długo ... ja naprawde potrzebowałam sie wygadać , nie wiem czy ktokowliek z Was wyobraża sobie moje uczucie ... A najgorsze jest to ze nie potrafie nic zmienić ... Pozdrawiam ..