Wszebor
Nowicjusz
- Dołączył
- 19 Październik 2008
- Posty
- 207
- Punkty reakcji
- 0
Salvroug Berghoven
Kilka miesiecy temu postanowiles zalozyc nowa filie swojego malego przesiebiorstwa. Miala ona powstac w gorach polozonych na wschod u granic Krolestwa Nemory i Ziem Niczyich (dawniej nalezacych do jednego z wasali Naugrima) a dzis zupelnie bezludnych. Gory te nazywaja sie Pasmem Igieł od spiczastych i stromych szczytow. Ekspedycja zlozona z twoich najlepszych gornikow po dotarciu na miejsce i zaaklimatyzowaniu sie zaczela poszukiwac zloz w naturalnych sztolniach. Pierwsze poufne raporty ktore do ciebie dotarly zapowiadaly sie pomyslnie. Natrafiono na duze zloza zlota i srebra, co najwazniejsze i najbardziej obiecujace znaleziono tez sladowe ilosci mithrilu! Jednak kontakt z nowo powstala placowka nagle zamilkl. Raporty przestaly naplywac. Zaniepokojony wyslales kilku zaufanych krasnoludow na miejsce by dowiedzieli sie co sie stalo. Teraz jeden z nich stoi przed toba. Jest w oplakanym stanie. Jego ubranie nosi slady ciezkiej wedrowki. Ma obandazowane ramie a na lewym policzku widnieje swieza szrama biegnaca az do lewego ucha, a raczej do miejsca gdzie ono powinno sie znajdowac.
Panie Salvroug! Dotarlismy na miejsce w ciagu niecalych 3 tygodni. Oboz byl spladrowany jednak nie bylo zadnych cial. - zauwazyles ze nei ma trzech przednich zebow a kilka ma ulamanych - Postanowilismy zanocowac nieopodal i nastepnego dnia rozejrzec sie dokladniej. Noc przebiegla spokojnie rano ruszylismy zbadac sztolnie. Gdy weszlismy i zapalilismy lampy gornicze znalezlismy naszych braci - tu zrobil mine jakby chcial jednoczesnie kogos zabic i sie tego kogos brzydzil - ich glowy byly nabite na krotkie wlocznie, a ciala obdarte ze skory. Z pewnoscia to robota orkow. Gdy zaczelismy schodzic w glab sztolni by sprawdzic co z wyrobiskami okazalo sie ze zostaly zawalone. To nie byly naturalne zawaly! To tez musiala byc robota orkow! Wycofalismy sie zabralismy co sie dalo i zwinelismy oboz chcac znalezc sie jak najdalej od tych gor. Nad ranem nas zaatakowalo poltora tuzina orczych jezdzcow na wargach. Nie mielismy szans. Tylko ja przezylem, chyba uznali ze juz nie dysze... Nie wiem ile tam lezalem ale gdy doszedlem do siebie ruszylem na zachod. W dalszej wedrowce dobrzy ludzie mi pomogli. Panie Salvroug tamte sztolnie sa stracone! Jesli chce pan tam prowadzic wydobycie musialby pan zaciagnac wielu najemnikow do utrzymania tej placowki. Nie wiem czy to oplacalne. Ale to pana sprawa. Wiem ze tylu najemnikow pan nie znajdzie w tej czesci kraju. -sluchasz wsciekly w napieciu co jeszcze ma do powiedzenia twoj pobratymca - Ale wiem ze wielu najemnikow teraz paleta sie po wschodnich granicach krolestwa, najmuja sie do roznych czesto paskudnych spraw. Zbieraja sie w osadzie Nowej Nadziei...
[masz przy sobie 4758sz]
Lokwid Utterndal
Jak co 2tygodnie byles na targu w pobliskiej osadzie, kupic potrzebne narzedzia i sprzedac nadwyzke tego co wyprodukowales. Gdy jechales na swoim wozie z zapasami, wyjezdzajac zza wzgorza ujrzales snujace sie dymy nad pogorzeliskiem. Pogorzelisko bylo w miejscu tych kilku chat ktore nalezaly do twoich sasiadow i do ciebie. Starales sie dojechac jak najszybciej na miejsce. Ujrzales spalony czestokol chroniacy przed dzikimi zwierzetami i spalone chaty, ciala twoich sasiadow porozrzucane doslownie wszedzie. Mezczyzni okropnie zmasakrowani ich ciala doslownie rozczlonkowane, kobiety odarte z ubran prawdopodobnie wielokrotnie gwalcone, i dzieci... dzieci ponabijane na pale wystajace z czesciowo spalonego czestokolu. Na kamiennym ocembrowaniu studni widnial malunek wykonany czerwona ochra, przedstawial on luk i strzale. Wiedziales co to oznacza. Bylo tu plemie koczowniczych Harakrow niezrownanych w poslugiwaniu sie lukiem i w okrucienstwie. Teraz juz nic cie tu nie trzymalo. Ale i nie wiele miales, wszystko co zostalo w domu splonelo...
[masz przy sobie 184sz]
Cralin Aster
Synu, musisz pojechac do miejscowosci Stare Błonia to jest kilka dni drogi na wschod od Nemory. Spotkasz sie tam z panem Alcrinem i odbierzesz od niego paczke dla mnei. Jest ona bardzo wazna! Od niej zalezy los naszego rodu. Nie zawiedz mnie. - Takie slowa uslyszales od ojca tydzien temu, a teraz stales nad dopiero co zmarlym Alcrinem ktory przed smiercia zdazyl powiedziec ci: "Skrytkaa ban bankowa ekhm ekhm numer 74 haslo zamiec... zamiec... zamiec..." tyle zdazyl powiedziec i skonal, nie mogac juz zlapac tchu. Jego smierc byla o tyle tajemnicza ze nie bylo zadnej rany...
[masz przy sobie 820sz]
Lavena Muireann
Ostatnimi czasy zawedrowalas w poblize poludniowo-wschodniej krainy Krolestwa Nemory. Byly to spokojne, niezbyt ludne i mocno zalesione tereny. Bylo tu malo osad i byly one skupione jakby kolem o promieniu kilkudziesiecu kilometrow. Centralnym punktem kola byly tak zwane zalniki czy mogilniki. Wzgorza na ktorych nawet trawa nie chciala rosnac i ktore przypominaly olbrzymie kurhany. A na samym srodku tego "cmentarzyska" byly trzy duze glazy. Wczoraj odpoczywajac nad strumieniem w cieniu wielkiego debu, nieopodal ciebie zatrzymalo sie dwoch konnych, nie widzialas ich ani oni ciebie, ale za to doskonale ich slyszalas. Mowili z dziwnym akcentem i o dziwnych rzeczach. Wspominali o rzezi, rytualnym poswieceniu i jakims przejsciu i o koniecznosci spotkania w Nowej Nadziei. Nie wiele cie to obchodzilo. Chociaz juz same pojawienie sie dwoch wedrowcow mowiacych tak dziwnym akcentem wspolnej mowy na tym odludziu i bezdrozu bylo dziwne. Mniej wiecej o polnocy obudzil cie donosny huk ktory przetoczyl sie po calym lesie... Po tym nie moglas juz wypoczac, reszte nocy meczyly cie koszmary. Rano dodatkowo bylas rozdrazniona ze nie zapamietalas zadnego z nich. Jednak teraz to co widzialas na polanie zszokowalo cie doszczetnie. Na malutkiej polanie wielkosci kilkunastu metrow kwadratowych doslownie walalo sie kilkadziesiat malych raczek i mniej wiecej tyle samo malych nozek, dwa razy mniej malutkich korpusow i glowek. Na srodku polany czernia sadzy znaczylo sie miejsce po sporym ognisku. Trawa ktora tu rosla byla w calosci pokryta krwia tych martwych dzieci...
[masz przy sobie 73sz]
Kilka miesiecy temu postanowiles zalozyc nowa filie swojego malego przesiebiorstwa. Miala ona powstac w gorach polozonych na wschod u granic Krolestwa Nemory i Ziem Niczyich (dawniej nalezacych do jednego z wasali Naugrima) a dzis zupelnie bezludnych. Gory te nazywaja sie Pasmem Igieł od spiczastych i stromych szczytow. Ekspedycja zlozona z twoich najlepszych gornikow po dotarciu na miejsce i zaaklimatyzowaniu sie zaczela poszukiwac zloz w naturalnych sztolniach. Pierwsze poufne raporty ktore do ciebie dotarly zapowiadaly sie pomyslnie. Natrafiono na duze zloza zlota i srebra, co najwazniejsze i najbardziej obiecujace znaleziono tez sladowe ilosci mithrilu! Jednak kontakt z nowo powstala placowka nagle zamilkl. Raporty przestaly naplywac. Zaniepokojony wyslales kilku zaufanych krasnoludow na miejsce by dowiedzieli sie co sie stalo. Teraz jeden z nich stoi przed toba. Jest w oplakanym stanie. Jego ubranie nosi slady ciezkiej wedrowki. Ma obandazowane ramie a na lewym policzku widnieje swieza szrama biegnaca az do lewego ucha, a raczej do miejsca gdzie ono powinno sie znajdowac.
Panie Salvroug! Dotarlismy na miejsce w ciagu niecalych 3 tygodni. Oboz byl spladrowany jednak nie bylo zadnych cial. - zauwazyles ze nei ma trzech przednich zebow a kilka ma ulamanych - Postanowilismy zanocowac nieopodal i nastepnego dnia rozejrzec sie dokladniej. Noc przebiegla spokojnie rano ruszylismy zbadac sztolnie. Gdy weszlismy i zapalilismy lampy gornicze znalezlismy naszych braci - tu zrobil mine jakby chcial jednoczesnie kogos zabic i sie tego kogos brzydzil - ich glowy byly nabite na krotkie wlocznie, a ciala obdarte ze skory. Z pewnoscia to robota orkow. Gdy zaczelismy schodzic w glab sztolni by sprawdzic co z wyrobiskami okazalo sie ze zostaly zawalone. To nie byly naturalne zawaly! To tez musiala byc robota orkow! Wycofalismy sie zabralismy co sie dalo i zwinelismy oboz chcac znalezc sie jak najdalej od tych gor. Nad ranem nas zaatakowalo poltora tuzina orczych jezdzcow na wargach. Nie mielismy szans. Tylko ja przezylem, chyba uznali ze juz nie dysze... Nie wiem ile tam lezalem ale gdy doszedlem do siebie ruszylem na zachod. W dalszej wedrowce dobrzy ludzie mi pomogli. Panie Salvroug tamte sztolnie sa stracone! Jesli chce pan tam prowadzic wydobycie musialby pan zaciagnac wielu najemnikow do utrzymania tej placowki. Nie wiem czy to oplacalne. Ale to pana sprawa. Wiem ze tylu najemnikow pan nie znajdzie w tej czesci kraju. -sluchasz wsciekly w napieciu co jeszcze ma do powiedzenia twoj pobratymca - Ale wiem ze wielu najemnikow teraz paleta sie po wschodnich granicach krolestwa, najmuja sie do roznych czesto paskudnych spraw. Zbieraja sie w osadzie Nowej Nadziei...
[masz przy sobie 4758sz]
Lokwid Utterndal
Jak co 2tygodnie byles na targu w pobliskiej osadzie, kupic potrzebne narzedzia i sprzedac nadwyzke tego co wyprodukowales. Gdy jechales na swoim wozie z zapasami, wyjezdzajac zza wzgorza ujrzales snujace sie dymy nad pogorzeliskiem. Pogorzelisko bylo w miejscu tych kilku chat ktore nalezaly do twoich sasiadow i do ciebie. Starales sie dojechac jak najszybciej na miejsce. Ujrzales spalony czestokol chroniacy przed dzikimi zwierzetami i spalone chaty, ciala twoich sasiadow porozrzucane doslownie wszedzie. Mezczyzni okropnie zmasakrowani ich ciala doslownie rozczlonkowane, kobiety odarte z ubran prawdopodobnie wielokrotnie gwalcone, i dzieci... dzieci ponabijane na pale wystajace z czesciowo spalonego czestokolu. Na kamiennym ocembrowaniu studni widnial malunek wykonany czerwona ochra, przedstawial on luk i strzale. Wiedziales co to oznacza. Bylo tu plemie koczowniczych Harakrow niezrownanych w poslugiwaniu sie lukiem i w okrucienstwie. Teraz juz nic cie tu nie trzymalo. Ale i nie wiele miales, wszystko co zostalo w domu splonelo...
[masz przy sobie 184sz]
Cralin Aster
Synu, musisz pojechac do miejscowosci Stare Błonia to jest kilka dni drogi na wschod od Nemory. Spotkasz sie tam z panem Alcrinem i odbierzesz od niego paczke dla mnei. Jest ona bardzo wazna! Od niej zalezy los naszego rodu. Nie zawiedz mnie. - Takie slowa uslyszales od ojca tydzien temu, a teraz stales nad dopiero co zmarlym Alcrinem ktory przed smiercia zdazyl powiedziec ci: "Skrytkaa ban bankowa ekhm ekhm numer 74 haslo zamiec... zamiec... zamiec..." tyle zdazyl powiedziec i skonal, nie mogac juz zlapac tchu. Jego smierc byla o tyle tajemnicza ze nie bylo zadnej rany...
[masz przy sobie 820sz]
Lavena Muireann
Ostatnimi czasy zawedrowalas w poblize poludniowo-wschodniej krainy Krolestwa Nemory. Byly to spokojne, niezbyt ludne i mocno zalesione tereny. Bylo tu malo osad i byly one skupione jakby kolem o promieniu kilkudziesiecu kilometrow. Centralnym punktem kola byly tak zwane zalniki czy mogilniki. Wzgorza na ktorych nawet trawa nie chciala rosnac i ktore przypominaly olbrzymie kurhany. A na samym srodku tego "cmentarzyska" byly trzy duze glazy. Wczoraj odpoczywajac nad strumieniem w cieniu wielkiego debu, nieopodal ciebie zatrzymalo sie dwoch konnych, nie widzialas ich ani oni ciebie, ale za to doskonale ich slyszalas. Mowili z dziwnym akcentem i o dziwnych rzeczach. Wspominali o rzezi, rytualnym poswieceniu i jakims przejsciu i o koniecznosci spotkania w Nowej Nadziei. Nie wiele cie to obchodzilo. Chociaz juz same pojawienie sie dwoch wedrowcow mowiacych tak dziwnym akcentem wspolnej mowy na tym odludziu i bezdrozu bylo dziwne. Mniej wiecej o polnocy obudzil cie donosny huk ktory przetoczyl sie po calym lesie... Po tym nie moglas juz wypoczac, reszte nocy meczyly cie koszmary. Rano dodatkowo bylas rozdrazniona ze nie zapamietalas zadnego z nich. Jednak teraz to co widzialas na polanie zszokowalo cie doszczetnie. Na malutkiej polanie wielkosci kilkunastu metrow kwadratowych doslownie walalo sie kilkadziesiat malych raczek i mniej wiecej tyle samo malych nozek, dwa razy mniej malutkich korpusow i glowek. Na srodku polany czernia sadzy znaczylo sie miejsce po sporym ognisku. Trawa ktora tu rosla byla w calosci pokryta krwia tych martwych dzieci...
[masz przy sobie 73sz]