Rodzina pod znakiem przekrętu
Petro Poroszenko jest synem Żyda Aleksieja Walcmana i Eugenii Siergiejewny Poroszenko, którzy pobrali się w 1956 r., przy czym warto zaznaczyć, że Walcman przyjął wówczas nazwisko swojej żony. Z tego związku w 1965 r. pod Odessą urodził się mały Piotruś. Jako nastolatek aż do końca ZSRR wzrastał w cieniu zaradnego ojca, który doskonale wykorzystywał korupcjogenną sytuację lat. 80, kiedy własność państwowa była w ukraińskiej części Związku Radzieckiego zwyczajnie rozkradana. Ojciec przyszłego prezydenta (dawniej Walcman, a później Poroszenko) wykazywał żyłkę do interesów i doskonale odnajdywał się na salonach. Nie wszystkim jego ekonomiczne sukcesy przypadły do gustu. W 1986 r. Aleksiej Poroszenko wyleciał z partii za malwersacje gospodarcze popełniane w czasie, kiedy był dyrektorem naukowo-badawczego zakładu naprawczego (od 26 września 1977 do 9 grudnia 1983 r.). Poroszenkę aresztowano i postawiono mu zarzuty z kilku paragrafów kodeksu karnego. Miał fałszować dokumenty finansowe i nielegalnie przejmować własność państwową, bezprawnie nabywać nieruchomości i posiadać broń bez pozwolenia. Aleksiej miał też epizod w stylu Janusza Palikota. Wzbogacił się na wódce, ta jednak miała być kradziona, a sprzedawany spirytus rozcieńczany z wodą. Poroszenko senior dostał za swoje biznesy dość łagodny wyrok: pięć lat w karnym obozie pracy, utratę posiadłości i pięcioletni zakaz piastowania ważnych stanowisk. Smykałkę do interesów przekazał jednak synowi. Kontakty i układy także. Ukraina przeszła pieriestrojkę, a Poroszenkowie wyszli na niej doskonale.