martysia09
pamparam
Nie wiem czy to w tym dziale, ale pisze, bo musze..
Moze zaczne od tego, ze jestem bardzo wrazliwa, i komentarze typu :jestes za mloda, ona miala racje, sratatata wsadzcie sobie gdzies.
Jutro jak wiadomo jest sylwester. Juz od miesiaca rozmawialismy z moim chlopakiem o tym, ze bede u niego spala, bo to przeciez glupio, zebym po nocach chodzila. Jego rodzice sie zgodzili, ustalilismy, ze o godz. 10 mnie oprowadzi do domu. Niestety moja mama nic nie wiedziala o spaniu. Nie powiedzialam jej. W sumie myslalam, ze sie domysli. Skoro w tamtym roku moglam nocowac u kolezanki, to i moge w tym roku u chlopaka.. Tak wiec dzis mama spytala:
- O ktorej tam idziesz?
- o 21 przychodzi po mnie Adrian.
- o 21?! tak pozno? Nie moze o 20 chociaz?
- nie nie moze, bo juz sie umowilismy.
- A o ktorej masz zamiar wrocic? - spytal wujek.
- o 10 rano.
Mama chyba zignorowala to pytanie i powiedziala
- o pierwszej masz byc w domu..
- Yy, ze co? O pierwszej to znaczy o 13?
- Nie, o 1-szej w nocy. Ewentualnie o drugiej.
Zatkalo mnie totalnie. Probowalam z nia rozmawiac, ale ciagle byla uparta.. Ryczalam przez 2 godziny. Poprosilam wujka, zeby z nia pogadal, takze bez skutku.. Nie wiem co teraz zrobic.. Na nia juz nic nie zadziala. Wiem, ze zle zrobilam nie pytajac sie wczesniej, ale znajac ja napewno by sie nie zgodzila. Bo jak to powiedziala : Musisz miec godnosc. Czy Ty myslisz, ze ja chociaz przez sekunde pomyslalam, ze moglabys tam spac? A skoro o 2-giej w nocy nie mozesz sama przyjsc, to ja przyjde po Ciebie.
Wezcie mi pozmozcie, czy chociaz mnie wesprzyjcie.. Bo juz nie wiem co myslec, co robic.. Ehh..
Moze zaczne od tego, ze jestem bardzo wrazliwa, i komentarze typu :jestes za mloda, ona miala racje, sratatata wsadzcie sobie gdzies.
Jutro jak wiadomo jest sylwester. Juz od miesiaca rozmawialismy z moim chlopakiem o tym, ze bede u niego spala, bo to przeciez glupio, zebym po nocach chodzila. Jego rodzice sie zgodzili, ustalilismy, ze o godz. 10 mnie oprowadzi do domu. Niestety moja mama nic nie wiedziala o spaniu. Nie powiedzialam jej. W sumie myslalam, ze sie domysli. Skoro w tamtym roku moglam nocowac u kolezanki, to i moge w tym roku u chlopaka.. Tak wiec dzis mama spytala:
- O ktorej tam idziesz?
- o 21 przychodzi po mnie Adrian.
- o 21?! tak pozno? Nie moze o 20 chociaz?
- nie nie moze, bo juz sie umowilismy.
- A o ktorej masz zamiar wrocic? - spytal wujek.
- o 10 rano.
Mama chyba zignorowala to pytanie i powiedziala
- o pierwszej masz byc w domu..
- Yy, ze co? O pierwszej to znaczy o 13?
- Nie, o 1-szej w nocy. Ewentualnie o drugiej.
Zatkalo mnie totalnie. Probowalam z nia rozmawiac, ale ciagle byla uparta.. Ryczalam przez 2 godziny. Poprosilam wujka, zeby z nia pogadal, takze bez skutku.. Nie wiem co teraz zrobic.. Na nia juz nic nie zadziala. Wiem, ze zle zrobilam nie pytajac sie wczesniej, ale znajac ja napewno by sie nie zgodzila. Bo jak to powiedziala : Musisz miec godnosc. Czy Ty myslisz, ze ja chociaz przez sekunde pomyslalam, ze moglabys tam spac? A skoro o 2-giej w nocy nie mozesz sama przyjsc, to ja przyjde po Ciebie.
Wezcie mi pozmozcie, czy chociaz mnie wesprzyjcie.. Bo juz nie wiem co myslec, co robic.. Ehh..