Cześć,
nie chce tutaj wypisywać smutków, żali itd bo to bezsensu po prostu sumienie mnie zaczyna dręczyć i chciałbym od Was coś usłyszeć.
Więc może po kolei...
Byłem z dziewczyną prawie rok, jednak najkrócej mówiąc była po prostu chłopaczarą. Na początku było w miarę normalne
miała samych kolegów, spotykała się z nimi itp. ale potem zauważyłem że się z nimi przytula. Na początku wakacji
zaprosiła kolegę na noc, był to dla mnie szok ale niby tylko kolega to jakoś to po pewnym czasie zlekceważyłem, i cały czas
różne sytuacje się powtarzały do zeszłego tygodnia. Na początku zwyzywała moją nową klasę...
Po kilku dniach dostałem telefon ze poszła na dyskotekę do starej szkoły
i się całowała, tańczyła, przytulała z młodszym kolegą. Strasznie się na nią o to zdenerwowałem, jak do niej napisałem
jeszcze uważała że się nic nie stało i dla tego zupełnie przestałem się do niej odzywać. Powiedziałem ze nie mam ochoty gadać z nią miło teraz
a potem wytnie jakiś numer. Wczoraj rozmawiałem z koleżanką. Powiedziała że tam ta się jej wyżaliła. Mówiła że to wszystko moja wina
bo nie umiem podtrzymać związku. Dziś sms idź pod sale 32 w lo. Poszedłem i jasne stoi z koleżankami które oczywiście ją
broniły. Powiedziała ze co ja zamierzam zrobić ze to jej charakter i ze ja o tym wiedziałem za nim byliśmy razem. :niepewny:
Jedna koleżanka mnie poparła na szczęście, powiedziała że wg. niej mam racje no ale cóż tak się rozstaliśmy. Zarzuca mi że się do niej nie
odzywałem i to była moja wina.
Kłóci się jeszcze że to że się przytula z kolegami to jest charakter, i ona tego zmienić nie może. Ja uważam jednak że cechą
charakteru jest chłopaczarstwo a nie przytulanie się z kolegami. Teraz ja już mam mętlik w głowie po prostu, nie wiem sam na jaką odpowiedź oczekuje.
Nie wiem sam czy zrobiłem dobrze czy źle, czy miałem racje tak postępując... <_<
Byłbym wdzięczny za jakieś opinie.... ;/
nie chce tutaj wypisywać smutków, żali itd bo to bezsensu po prostu sumienie mnie zaczyna dręczyć i chciałbym od Was coś usłyszeć.
Więc może po kolei...
Byłem z dziewczyną prawie rok, jednak najkrócej mówiąc była po prostu chłopaczarą. Na początku było w miarę normalne
miała samych kolegów, spotykała się z nimi itp. ale potem zauważyłem że się z nimi przytula. Na początku wakacji
zaprosiła kolegę na noc, był to dla mnie szok ale niby tylko kolega to jakoś to po pewnym czasie zlekceważyłem, i cały czas
różne sytuacje się powtarzały do zeszłego tygodnia. Na początku zwyzywała moją nową klasę...
Po kilku dniach dostałem telefon ze poszła na dyskotekę do starej szkoły
i się całowała, tańczyła, przytulała z młodszym kolegą. Strasznie się na nią o to zdenerwowałem, jak do niej napisałem
jeszcze uważała że się nic nie stało i dla tego zupełnie przestałem się do niej odzywać. Powiedziałem ze nie mam ochoty gadać z nią miło teraz
a potem wytnie jakiś numer. Wczoraj rozmawiałem z koleżanką. Powiedziała że tam ta się jej wyżaliła. Mówiła że to wszystko moja wina
bo nie umiem podtrzymać związku. Dziś sms idź pod sale 32 w lo. Poszedłem i jasne stoi z koleżankami które oczywiście ją
broniły. Powiedziała ze co ja zamierzam zrobić ze to jej charakter i ze ja o tym wiedziałem za nim byliśmy razem. :niepewny:
Jedna koleżanka mnie poparła na szczęście, powiedziała że wg. niej mam racje no ale cóż tak się rozstaliśmy. Zarzuca mi że się do niej nie
odzywałem i to była moja wina.
Kłóci się jeszcze że to że się przytula z kolegami to jest charakter, i ona tego zmienić nie może. Ja uważam jednak że cechą
charakteru jest chłopaczarstwo a nie przytulanie się z kolegami. Teraz ja już mam mętlik w głowie po prostu, nie wiem sam na jaką odpowiedź oczekuje.
Nie wiem sam czy zrobiłem dobrze czy źle, czy miałem racje tak postępując... <_<
Byłbym wdzięczny za jakieś opinie.... ;/