Postanowiłam, że napiszę o tym coś więcej..
Z natury jestem osobą, która ma mnóstwo znajomych, potrafię się bardzo szybko zaklimatyzować wśród nowego otoczenia, bardzo łatwo nawiązuję znajomości... Niestety. We wrześniu ubiegłego roku wszystko się zmieniło...
Moi teściowie postanowili nas uszczęśliwić na siłę... i z dnia na dzień wyskoczyli z informacją " Dzieci, kupujemy wam mieszkanie".
Na początku wiadomo...euforia! skoki, wrzaski, uśmiechy i wspólne plany wieczorami na temat przyszłości. To było ogromne zaskoczenie, bo kto w naszym wieku, może sobie pozwolić na mieszkanie własnościowe w naszym wieku! To ogromny krok do przodu, nie tylko w związku, ale także w życiu.. Niestety, nie wszystko okazało się takie kolorowe. Przeprowadziliśmy się w ciągu 3 tygodni do naszego mieszkania. Wiadomo, super sprawa, w końcu możemy się cieszyć sobą 24/h. Ale czy to wszystko? Wyprowadziłam się od rodziców, znajomych... do innegomiasta, zostawiłam za sobą wszystko, na początku mi to nie przeszkadzało, ale w momencie, gdy znalazłam już pracę, nie mam się do kogo odezwać, autentycznie! czuję ogromną pustkę, oprócz B. nie mam tu nikogo, czuję się fatallnie. B. cały czas mi powtarza, że sama sobie wymyślam problemy, ale to cholernie boli. On wyjeżdża na weekendy do pracy, gdy zostaję sama, łapię ogromnego doła. W pracy jestem sama przez 8h dziennie, nawet nie mam możliwości kogoś poznać...