K
krzysztofandraszak
Guest
A ja bym radził, żeby znalazła jakiegoś użytkownika forum, który z serdecznością podchodzi do innych, jak Ty czy ja, Aulelio, i nie pisała tak publicznie, bo jeszcze nie daj bóg trafi się jakiś psychopata, który zamiast wesprzeć, dowali. W internecie są różni ludzie.Zaraza, jeśli tylko będziesz czuć potrzebę zwierzenia się komuś, to pisz śmiało w tym temacie, tutaj okażą Ci wsparcie.
Jednak, wygadanie się komuś jak coś człowieka boli to na pewno lepsze wyjście niż cięcie się.
Mało który samobójca naprawdę chce się zabić, mało który nie wybrałby jakiegoś innego, magicznego sposobu na ukojenie niż śmierć.Jeśli masz takie problemy to zwierz się z tego komuś, samobójstwo to nie jest rozwiązanie.
Chęć zabicia się jest pewnego rodzaju chorobą umysłu. Jej przyczyną jest ból, a objawem myśli samobójcze. I przynajmniej moim zdaniem, o wiele lepiej jest pomagać komuś w takim stanie walcząc z powodem takich myśli, niż z samym pragnieniem samobójstwa. Dlatego osbiście uważam, że ostatnią rzeczą jaką powinno się robić dla samobójcy jest odwodzenie go od chęci zabicia się. To może przynieść skutek odwrotny od zamierzonego. Kluczem do uratowania osoby, która chce się zabić, jest zdobycie jej zaufania. Bezpośrednie odwodzenie jej od samobójstwa, może uczynić "ratownika" podświadomie wrogiem tej osoby, kimś, kto nie chce by znalazła ukojenie swojego cierpienia, które jej zdaniem leży w śmierci. Niedoszły samobójca może pomyśleć sobie - "świetnie, kolejna osoba, która mnie nie rozumie".
Niekoniecznie. Niektórzy piją i palą z powodu presji społecznej. Co do samookaleczania to zgoda.Sillence, masz świętą rację, ale w takim razie po co ludzie piją, palą, ćpają? To jest ich ucieczka od problemów, tak samo jest z samookaleczeniem.
Chciałbym zwrócić uwagę na inny fakt - jedną z przyczyn zaistnienia chęci sięgnięcia po żyletkę są media, które promują świat, którego nie ma, a w który wierzą dzieci.Chciałabym zwrócić uwagę na pewną sprawę. Myślę, że jednym z motywów, dla którego ludzie postanawiają sięgnąć po żyletkę są... media.
Nie sądzę, aby tu chodziło o dołowanie się jako takie, ale o szukanie... no cóż, kogoś, czegoś, kto/co rozumie. O szukanie pewnego rodzaju towarzysza w problemie. Albo też czegoś, co odzwierciedlałoby negatywne uczucia. I ja uważam, że na pewnych etapach radzenia sobie z problemem to jest potrzebne. Jeżeli takie obrazki czy depresyjne piosenki/filmy na internecie pomagają wydobyć z człowieka emocje i dać im racjonalne ujście (np. poprzez płacz) to jest to coś absolutnie dobrego.Więc jeśli się ma problem to nie należy się jeszcze bardziej dołować poprzez oglądanie smutnych czarno - białych obrazków na internecie, itp...