MeG8888
mała słodka czekoladka.
romantyczności nie ma bo i nie ma na niej zapotrzebowania.
A ja i tak wole romantycznosc Asnyka. Ewentualnie Poswiatowskiej, ale z tego raczej sie ucieszysz.
romantyczności nie ma bo i nie ma na niej zapotrzebowania.
Poświatowska? A, to ciekawe. Ona zupełnie inaczej traktowała miłość i uczucia, niż Asnyk. Bardzo dużo w jej poezji erotyzmu, takiego czystego erotyzmu, nie jak np. u Pawlikowskiej - pocałunki, wiosna, tęsknota. W tamtych czasach był to bodaj fenomen, jak czytałam. I całkiem przeciwnie - cieszę się. Interesuje mnie twórczość Poświatowskiej i jej życie. Nawet nie wiem, co bardziej.
A wracając do tematu... Zapotrzebowanie na romantyków, to wyjątkowo nieromantyczne podejście do sprawy. Ale może coś w tym jest, że w naszych czasach wystarczy jakaś komedia romantyczna, koniecznie, rzecz jasna, ze szczęśliwym zakończeniem oraz kiepska książka o utraconej miłości. Nikomu nie wpadnie do głowy, że leży to głębiej, dalej. Nie wpadnie, bo i innym nie wpadło. A bycie indywidualnością strasznie nas dziś przeraża.
Kobiety często nie wiedzą czego chcą, jednego dnia podobają się im to, drugiego dnia tamto.
Choć często można spotkać kobiety które utożsamiają się z pewnymi romantycznymi wierszami, piszą pamiętniki, lub zeszyty z wierszami zakładają, a nawet piszą sobie tu na forum w sygnaturce, albo w rubryce "o sobie" takie wiersze które jej się podobają i do niej pasują.
Widać że oczekują (chciały by usłyszeć, zobaczyć) od wybranka pewnych gestów, słów, nawet pisania wierszy, wysyłania kwiatów aby ona mogła śnić, marzyć, zaspokoić swe fantazje i móc powiedzieć "jestem taka szczęśliwa".
Zapotrzebowanie jest, tylko trudno nam się przyznać do marzeń. Do tego, że chcielibyśmy być adorowane/ni w inny, bardziej pomysłowy i wymagający większego zaangażowania sposób. Do tego, że traktowani jak wyjątkowe osoby - tak byśmy się czuli. Ale czy stać nas na podobne działanie także w drugą stronę...?romantyczności nie ma bo i nie ma na niej zapotrzebowania.
Tak, tak, tak. Zresztą, przyznaję się, jako kobieta - sama nie wiem, czego chcę. Mężczyzna powinien posiadać pewną dozę romantyzmu, ale nie wyobrażam sobie życia z kimś, kto wzruszałby się bardziej ode mnie i wciąż chodził z głową w chmurach. Chyba dziś potrzeba jakiegoś wypośrodkowania (A, według jednego z kobiecych pism, współczesne kobiety szukają męskich i zaradnych romantyków.) W dzisiejszych czasach nie da się, po prostu się nie da być czysto romantycznym człowiekiem. Patrząc przez pryzmat twojej teorii, Olivier, romantyk powinien wciąż się zachwycać, we wszystkim widzieć dobro i piękne rzeczy, tyle że przez innych jest to odbierane jako naiwność, nie romantyzm. Mówiłam ci kiedyś o tym, pamiętasz, że mówiłam. Zewsząd otacza nas zło, wojny i kataklizmy. Na nic zdadzą się piękne słowa i kwiaty, gdy chce się wykrzyknąć po prostu, nieromantyczne "do dupy".
Idąc za typową definicją "romantyzmu", nasuwa mi się pewne, dawne przemyślenie. Kiedyś mężczyzn, którzy zabijali się z powodu nieszczęśliwej miłości, nazywano romantykami. Dziś raczej idiotami. Świat się zmienia, ludzie się zmieniają i to oni, tak naprawdę nie pozwalają nam być sobą (sobą-romantykiem, czy kimkolwiek innym).
Ale nie zgodze sie z tym co wczesniej napisalas. Moze inaczej to widzisz, ale bynajmniej dla mnie osoba romantyczna to nie jakis lalus, czy gogus, ktory rozprawia na temat swoich uczuc bedac slepym na to co sie dzieje dookola. W kazdym badz razie uwazam, ze osoba romantyczna nie musi byc egoista majacym klapki na oczach idac ulica nie zauwazajac oczywistego zla. Ja widze osobe romantyczna jako osobe, ktora choc nie wiele moze, to robi ile w jego skromnych silach, by swiat uczynic lepszym, bo kazdy moze cos zmienic jesli tylko zacznie od siebie. W sprawie Haiti nie wiele poradzi, ale moze chociaz im szczerze wspolczuc, a nie udac, ze to nie jego sprawa. Kazdy z nas moze cos zrobic. Idac parkiem dostrzec psa lezacego z krwawiaca lapka albo dziecko placzaca wokol ktorego nie widac opiekuna. To tez jest poniekad romantyczne, bo pokazuje najlepiej, ze masz w sobie bezinteresowne uczucia. Mozna zrobic nawet wiecej, tak jak osoba, ktora znam - pracujaca dla wolontariatu, albo i ja - samemu kiedys pomagajac schronisku dla zwierzat. To w skali swiatowej nie wiele. Dzieki temu nie naprawisz calego zla na swiecie, ale chociaz pozwoli ci to spac spokojniej wiedzac, ze nie marnujesz kolejnych dni. Takze droga antifo, romanytyczne usposobienie to nie musza byc tylko roze i fiolki i chmurki na niebie - i widzenie innych pieknych rzeczy tego swiata, ale takze dostrzeganie zla i reagowanie na nie w miare twoich mozliwosci. Bo wowczas pokazujesz najdobitniej, ze masz dobre serce.
Dobra, ale pomyśl - ile osób dziś zachowuje się w taki sposób, jaki opisałeś? Znikoma część, ale pewnie i tak nie na długo, bo przecież czym są w obliczu reszty, tych obojętnych, których jedyną odpowiedzią na zło jest wzruszenie ramionami. Zresztą, sam przyznaj, romantyzm według współczesnych ludzi to kwiaty, uczucia i jakieś zachody słońca, nikomu nie wpadnie do głowy, że można żyć w sposób romantyczny, na co dzień.
Nie jestem oschłą babą bez uczuć, ale był czas w moim życiu, że naprawdę starałm się być dobra (ba, nadal się staram, ale z gorszym skutkiem), wiesz, że usłyszałam,ze jestem naiwna?
Nie ma tych wartości, co kiedyś, takich ludzi, jak kiedyś i w ogóle świat obrócił się o 180 stopni, gubiąc przy tym to, co było w nim dobre. Dzisiejsi ludzie, są tak głupi, że każdy przejaw dobroci czy odmienności wywołuje u nich śmiech. Wyobraź sobie taką sytuację - w grupie rówieśniczej mówię, że pracuję w wolontariacie, odpowiedzią byłyby półuśmieszki połaczone z ironicznym "o, to piękne!".
To poniekąd tak, jak ze współczesnym patriotyzmem. Kiedyś walczono za ojczyznę, dziś twoim przejawem miłości do ojczyzny jest to, że pójdziesz na wybory.
Ale, żeby nie było, tak odnośnie całości. Mam świadomość, że jeden dobry uczynek to tylko kropla w oceanie potrzeb, ale bez tej kropli ocean byłby uboższy.
ja jestem taka nie poprawna romantyczka...
powiem wam ze kobiet jest wiecej niz mezczyzn romantyczkami...
zadko zdazy sie facet ktory by był romantykiem...
nie raz chciala bym zyc w czasch moich rodzicow albo moich dziadkow...
wtedy bylo wogole inaczej malo samochodow wiecej przyrody ludzie byli szczesliwsi...
nie bylo gg mejli czy telefonow...
teraz to ludzie tylko lataja a kiedys ludzie ze soba rozmawiali tak prawdziwie rozmaiali a teraz gdzie to jest nie ma...
tak samo z pisaniem listow...wole pisac listy niz smsy czy gg jak dostane list a raczej jak dostawalam listy od lukasza jak byl we wojsku to bylo takie romantyczne mozna bylo w nich duzo powiedziec pozatym listy mozna pszechowac wiele wiele lat a wiatomosci na gg czy smsy nie...brakuje mi troche tamtycz czasow...mezczyzni zapomnieli o romantycznoscie nie raz zapominaja np jak sie oswiadczaja zeby ukleknac dac kwiaty albo nawet isc do rodzicow i prosic o reke ok z tym ostatnim to sie zgadzam ze tego nie musza robyc ale nie wyobraszam sobie zeby moj facet nie uklakl jak by sie oswiadczal...
moze jestem troche tratycjonalistka ale w naszych czasach brakuje mi troche tego...pomyscie o tym troche chodzby w walentynki zeby byc chodz troche romantycznym chodz tak naprawde walentynki powinny byc kilka razy w roku...