tewie, muszę sparafrazować jeden z Twoich postów. Jest aż nadto jednostronny.
To, że Jezus stał się ikoną i orężem dla wierzących też jest faktem. Taką rolę, czy chcesz czy nie przypisuje się Jezusowi w chrześcijaństwie.
Ja też nie przedstawię Ci stanu konta Watykanu, ale z pewnością religia jest dochodowym zajęciem. Powiem więcej, religia idzie za ciosem od bardzo dawna.
Zauważ, jak wielka jest potrzeba na publikacje typu "Pismo święte" i o ile większy zysk ma z tego Kościół niż Dawkins z Boga urojonego. Patrz jak szukacie kotwicy moralnej w starych księgach sprzed 2000 lat, sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem a wydawanych wciąż na nowo.
Mnie też.
Żeby być wierzącym i moralnym Religia nie jest potrzebna.
Żeby na tym zarobić - owszem, wtedy jest.
Mój tekst nie jet żadną miarą jednostronny, chyba , że masz na myśli to, że to MÓJ tekst, więc jako taki przedstawia MOJE zdanie.
Parafraza nie jest tu dobrym określeniem, to raczej taka zabawa, która zresztą merytorycznie jest wg mnie grubo chybiona.
Rola Jezusa w chrystianizmie jest absolutnie różna od roli Dawkinsa w propagowaniu ateizmu.
Chrystus swym działaniem stworzył chrystianizm i stał się jego podmiotem - Dawkins zaś niczego nie tworzy, a już na pewno nie ateizmu.
O ile są tacy, którzy potrafią zdeklarować a nawet umotywować swój ateizm bez Dawkinsa - to chrześcijaństwo nie obejdzie się bez osoby Chrystusa.
Poza tym Dawkins, świadomie czy nie, stał sie niejako adwokatem diabła, będzie - i dam głowę, że często bezrozumnie, cytowany, będą się na niego powoływać i dla wielu stanie się takim ersatzem ich własnego rozumu. Ja tam wolę swój rozumek niż taki wszczepienny.
Religia w sensie "organizacji ludzkiej" jest dochodowa. Daje władzę nieporównywalną często z tą świecką, ale nie demonizowałbym tego zjawiska.
Jest i zawsze była pewna , znaczna zresztą, grupa ludzi która zastępuje swój tok rozumowania cudzym i wręcz jak tlenu potrzebuje wskazania przez kogoś celu życiowego. Nie musi tej potrzeby zapełniać religia - może być :hasło sprawiedliwości społecznej, komunizm, nacjonalizm, faszyzm, antysemityzm czy hedonizm
albo anarchizm. Jest tego mnóstwo - i kto wie, jak wyglądałyby statystyki zgonów w tej materii w porównaniu z wojnami religijnymi.
Każda agresywna idea znajdzie swoich zwolenników, nawet "wojujące" sufrażystki mogą być śmiertelnie niebezpieczne dla ogółu.
Jezus jako ikona chrześcijaństwa ? - to myślę wina twojego słabszego dnia, niż zamierzony epitet.
Dawkins, a mówię to na podstawie artykułów z Neta, a więc dość powszechnego medium, stał się już dla niektórych ikoną prześladowanych ateistów.
I nie myślę, aby czynnik finansowy był tu bez wpływu, bo sądząc po zamerkanizowanym modelu polskiego pojęcia "kariery" spełnia on wszelki według mnie kryteria świadomego wyboru kariery przez prowokację. Ale to tylko moje domniemania.
Co do Biblii - nie wiem, czy zysk ma Kościół ( bo KAŻDY może Biblię wydać, nawet Ty) ponieważ nigdy Biblii NIE KUPIŁEM.
Mam w domu trzy - wszystkie za darmo. Tu nikt nie posiada praw autorskich, można wskazać zyski pośrednie, czyli z ewentualnie pozyskanych wiernych - ale, wierz mi, Kościół Katolicki nie specjalnie jest propagatorem posiadania czy też czytania Biblii.To lepiej wyjaśni Armagedon.
Nawet nie masz pojęcia ilu ludzi poprzez swą mrówczą i darmową pracę powoduje, że Pismo jest dostępne bodaj w każdym języku świata i, naprawdę, bez problemu chyba wszędzie, oprócz miejsc zwalczających chrześcijaństwo, dostać ją można także za darmo.
Tę kwestię pozostawiłbym Jamsenowi, bo wie pewnie więcej na ten temat ode mnie.
Co do bycia moralnym - to mamy inne zapatrywania, jakby z innego poziomu.
Lubię proste przykłady, bo jestem prostym człowiekiem : jeśli syn odejdzie w gniewie sprzeniewierzając się woli rodziców, zamieszka z dala od nich i tam, będąc "na swoim", będzie moralnym człowiekiem, to będzie moralny jedynie w oczach swego otoczenia, bowiem w relacji z rodzicami już nie.
Biblia ani nasza wiedza historyczna, przynajmniej wg mnie, w żaden sposób nie ma wpływu na to czy Bóg jest ani Kim On jest.
Pisałem już o tym i to pominę.
Co do ostatniego - zgadzam się, historia jest tu bezwzględnie po stronie takiej oceny.
Ale nie zapominajmy, że religia w takim rozumieniu to jedno, a wiara w Boga - to drugie.
Pozdrawiam - ja.