Witam.
Mam pytanie odnośnie takiej nietypowej sytuacji. Czy możliwa jest sytuacja, w której osoba, która nęka drugą osobę, sama donosi na siebie, przyznając się, że uporczywie pisze wiele niechcianych SMS-ów, bo sama nie jest w stanie zapanować nad swoim zachowaniem? Innymi słowy, czy można donieść na samego siebie, chcąc dobrze dla osoby, którą się prześladuje, a jednocześnie dążąc np. do przymusowego leczenia psychiatrycznego? Czy to ostatnie w ogóle jest możliwe? Jak wówczas jest odbierana taka sprawa i jak może się potoczyć? Chodzi mi o to, czy osoba odbierająca taki donos, słysząc o tym, zareaguje raczej śmiechem, czy potraktuje to poważnie?
Mam pytanie odnośnie takiej nietypowej sytuacji. Czy możliwa jest sytuacja, w której osoba, która nęka drugą osobę, sama donosi na siebie, przyznając się, że uporczywie pisze wiele niechcianych SMS-ów, bo sama nie jest w stanie zapanować nad swoim zachowaniem? Innymi słowy, czy można donieść na samego siebie, chcąc dobrze dla osoby, którą się prześladuje, a jednocześnie dążąc np. do przymusowego leczenia psychiatrycznego? Czy to ostatnie w ogóle jest możliwe? Jak wówczas jest odbierana taka sprawa i jak może się potoczyć? Chodzi mi o to, czy osoba odbierająca taki donos, słysząc o tym, zareaguje raczej śmiechem, czy potraktuje to poważnie?