Wystarczy, że przyjmiemy, że przyszłość nie jest pojedyncza. Że jest nieskończona. Wówczas sam wybierasz swoją rzeczywistość spośród wielu możliwości, które zaczynają sie w danym momencie.
co było do udowodnienia. Jeśli możemy przez swoje działanie wybierać jedno z wielu "przeznaczeń" - to przezaczenie
de facto nie istnieje.
Wiara w przeznaczenie nie sprowadza się do takich drobiazgów, czy za chwilę zapalę papierosa, czy pójdę sobie zrobić sobie kawy. Przypomnijcie sobie "Przypadek" Kieślowskiego. Młody Linda ponosi porażkę bez względu na przypadek, czy zbieg okoliczności, bo takie było jego przeznaczenie?
Trudno się z tym pogodzić.
Uważam, że jesteśm zdani na tzw. przeznaczenie przez nasz sposób myślenia, podejście do życia, zachowanie wobec innych; przez to, kim jesteśmy.
Jeśli udaje nam się zmieniać w sobie to co należy zmienić, zmienia się struktura naszych możliwych dalszych losów.
Takie rozumowanie ani nie potwierdza, ani nie wyklucza istnienia Boga, do którego niektórzy się odwoływali.
Wówczas ma sens zarówno realizacja chrześcijańskiego przykazania miłości, jak i świeckie reguły humanizmu.