Przestaje wierzyć w Boga!

dorkfargog

Bywalec
Dołączył
14 Czerwiec 2011
Posty
869
Punkty reakcji
31
Wiek
32
Miasto
Pomorze Zachodnie
Dork jeden człowiek na podstawie danych mu informacji może wyciągać różne wnioski jednocześnie. Wówczas mówimy o wewnętrznym rozdarciu.

Wewnętrzne rozdarcie bierze się właśnie stąd, że nie jest zdolny ich jednocześnie zaakceptować i któreś stanowisko musi przeważać, ale nie da rady trwać w dwóch stanach jednocześnie.

A właśnie te słowa "Wiara to decyzja" pomogły mi zmienić z czasem moje nastawienie.

I w Twoim przypadku te słowa właśnie przeważyły, to czy były prawdziwe to już inna sprawa :)
I w takim razie zmieniałaś nastawienie pod wpływem czegoś, a nie podejmując decyzję. Gdyby na przykład te słowa w twoich oczach kłóciły się z rzeczywistością (jak w moim) nie przechyliły by ona szali w stronę wiary.
Więc powtórzę, że wszystko rozbija się o nasze pojmowanie rzeczywistości a nie autonomiczne decyzje :)

Wiary nie da się po prostu wytłumaczyć czy udowodnić, bo wówczas przestaje być wiarą,a zaczyna być stwierdzaniem faktów.

Nie wiary tylko istnienia Boga. W kwestii wiary bardzo dużo mówi chodź by psychologia :)
Ale faktem jest, że fakty/dowody wykluczają wiarę.

Mówisz,że cuda nie są dowodem samym w sobie na istnienie Boga. Ależ są zjawiska niewytłumaczone przez ludzi uczonych jak chociażby uzdrowienia, których dokonał ojciec Pio. Nie potrafią ich wyjaśnić i logicznie wytłumaczyć.

I własnie dla tego że nie można ich wyjaśnić i logicznie wytłumaczyć ciężko uznawać je za dowód na cokolwiek :)
Niedawno w innym temacie padał całkiem ciekawe spojrzenie na tą sprawę, że być może to złe duchy dokonują uzdrowień (mniejszego dobra) w celu planu który ma celu większe zło. Na przykład mieć na celu odciągnięcie uwagę ludzi od prawdziwej drogi do zbawienia :)

Uważam to za dość ograniczony punkt widzenia. Człowiek odkrył jedynie zasady funkcjonowania świata, które stworzył Bóg. To, że E=mc^2 nie jest dowodem na nieistnienie Boga.

Oczywiście, że nie jest. Tyle, że pewne rzeczy poprzez naukę przestaliśmy tłumaczyć wyłącznie bogiem na przykład pioruny, czy choroby. De fakto został on zepchnięty jedynie do roli kreatora.
 

Chrysalis

Nowicjusz
Dołączył
8 Kwiecień 2012
Posty
21
Punkty reakcji
1
Wiek
31
Miasto
Gdańsk
Wewnętrzne rozdarcie bierze się właśnie stąd, że nie jest zdolny ich jednocześnie zaakceptować i któreś stanowisko musi przeważać, ale nie da rady trwać w dwóch stanach jednocześnie.

Czyli musi dokonać wyboru między jednym a drugim, a więc podjąć decyzję :)


I w Twoim przypadku te słowa właśnie przeważyły, to czy były prawdziwe to już inna sprawa :)
I w takim razie zmieniałaś nastawienie pod wpływem czegoś, a nie podejmując decyzję. Gdyby na przykład te słowa w twoich oczach kłóciły się z rzeczywistością (jak w moim) nie przechyliły by ona szali w stronę wiary.
Więc powtórzę, że wszystko rozbija się o nasze pojmowanie rzeczywistości a nie autonomiczne decyzje :)

Decyzje podejmuje się zwykle pod wpływem czegoś.Jednak przyznasz,że słowa "Wiara to decyzja" nie nakłaniają do tego, by wierzyć. Nie mają charakteru stronniczego. Tak więc równie dobrze po ich usłyszeniu, mogłam nadal wmawiać sobie,że wierzę i jednocześnie szukać argumentów negujących istnienie Boga. Albo równie dobrze zdecydować się na stwierdzenie, że Bóg nie istnieje. Niewiara w Boga jest przecież wiarą w to,że go nie ma. Stwierdzenie to daje więc wiele opcji wyboru. :)


Nie wiary tylko istnienia Boga. W kwestii wiary bardzo dużo mówi chodź by psychologia :)
Ale faktem jest, że fakty/dowody wykluczają wiarę.

Rozumiem,że istnienia Boga nie da się wytłumaczyć. Nie ma na to wystarczających dowodów, a więc jedynie można uwierzyć. A możesz mi wytłumaczyć jak fakty i dowody mogą wykluczać wiarę, która stanowi pewne przekonanie ? ;) Wiara to w pewien pogląd, który kształtujesz pod wpływem róznych treści, ale aakceptujesz wyłącznie te, które sam wybierasz. Tak, więc poprzez swoje wybory sam niejako kreujesz swój światopogląd.
I własnie dla tego że nie można ich wyjaśnić i logicznie wytłumaczyć ciężko uznawać je za dowód na cokolwiek :)
Niedawno w innym temacie padał całkiem ciekawe spojrzenie na tą sprawę, że być może to złe duchy dokonują uzdrowień (mniejszego dobra) w celu planu który ma celu większe zło. Na przykład mieć na celu odciągnięcie uwagę ludzi od prawdziwej drogi do zbawienia :)

Być może tak jest, tego nie wiem ;)
 

Chrysalis

Nowicjusz
Dołączył
8 Kwiecień 2012
Posty
21
Punkty reakcji
1
Wiek
31
Miasto
Gdańsk
Poza tym niemożliwością jest zanegować wiarę. Można podważyć ingerencję Boga w życie człowieka, to że stworzył świat, można podważyć Jego miłość i dobroć, można podważyć Jego istnienie, ale nie da się podważyć wiary w Niego albo w cokolwiek innego. Przecież miliardy ludzi wierzą w coś lub kogoś.
 

michal01996

Nowicjusz
Dołączył
15 Styczeń 2012
Posty
10
Punkty reakcji
0
Chyba jesteś trochę "obrażony" na Boga bo pomimo twoich próśb nie wysłuchał cię a przecież ty jesteś "ten dobry".
Nie spełnił jakiejś twojej zachcianki więc na pewno nie istnieje.


Kiedyś miałem taki punkt widzenia, ale z biegiem czasu zrozumiałem, że ludzie mają większe problemy niż ja. Po za tym powiedzieliśmy, że Bóg daje nam wolną wole.
 

dorkfargog

Bywalec
Dołączył
14 Czerwiec 2011
Posty
869
Punkty reakcji
31
Wiek
32
Miasto
Pomorze Zachodnie
Decyzje podejmuje się zwykle pod wpływem czegoś.Jednak przyznasz,że słowa "Wiara to decyzja" nie nakłaniają do tego, by wierzyć. Nie mają charakteru stronniczego. Tak więc równie dobrze po ich usłyszeniu, mogłam nadal wmawiać sobie,że wierzę i jednocześnie szukać argumentów negujących istnienie Boga. Albo równie dobrze zdecydować się na stwierdzenie, że Bóg nie istnieje

Wmawianie sobie, że się wierzy to jeszcze nie wiara.
Tak samo to posiadanie wątpliwości jeszcze nie oznacza niewiary.

Z resztą nie słyszałem w życiu o podejściu na zasadzie:
chcę przestać wierzyć > szukam argumentów przeciw
chcę zacząć > szukam za

Nie da rady "zdecydować się na stwierdzenie" wbrew sobie, bo mam takie widzimisię. Musi to mieć w czymś źródło.

. Niewiara w Boga jest przecież wiarą w to,że go nie ma. Stwierdzenie to daje więc wiele opcji wyboru.

Wierzę w nieistnienie czy nie wierzę w istnienie to dokładnie to samo.

A możesz mi wytłumaczyć jak fakty i dowody mogą wykluczać wiarę, która stanowi pewne przekonanie ?

Jak byśmy posiadali dowód na istnienie Boga wiara była by zbędna, to chyba jasne.

Wiara to w pewien pogląd, który kształtujesz pod wpływem róznych treści, ale aakceptujesz wyłącznie te, które sam wybierasz. Tak, więc poprzez swoje wybory sam niejako kreujesz swój światopogląd.

Załóżmy że od dziś chcę zmienić swój światopogląd i uznać np. gwałt za coś moralnie poprawnego. Uważasz że to możliwe ? :)
Oczywiście mogło by coś wpłynąć na to, że zaczął bym tak myśleć, ale dokonanie tego jedynie za pomocą autonomicznej decyzji jest niewykonalne, bo występuje automatycznie wewnętrzny konflikt w kwestii tego co uważam za dobre a co za złe i dlaczego tak uważam :)

Tak samo jest z każdym elementem naszego światopoglądu, bo wewnętrzne konflikty automatycznie wykluczają przyjęcie czegoś za prawdę.

Na przykład ja nie wierzę w Boga głównie dla tego, że byty oderwane od zasady przyczynowości zwyczajnie nie istnieją, a teorie tworzące takie byty są zazwyczaj uznawane z góry za błędne (poza tym jednym wyjątkiem).
Uważasz, że mógł bym nagle uważać coś odwrotnego, bo taką podjąłem decyzję ? :)

Poza tym niemożliwością jest zanegować wiarę. Można podważyć ingerencję Boga w życie człowieka, to że stworzył świat, można podważyć Jego miłość i dobroć, można podważyć Jego istnienie, ale nie da się podważyć wiary w Niego albo w cokolwiek innego. Przecież miliardy ludzi wierzą w coś lub kogoś.

W jakim sensie zanegować ? To że istnieje coś takiego jak wiara jest chyba oczywiste podobnie jak to, że miliony ludzi wierzą w Boga. :)
 

max242

Nowicjusz
Dołączył
3 Marzec 2012
Posty
368
Punkty reakcji
16
Michał pewnie jest przerażony Waszą rozmową, powtarzacie jedną kwestię we wszystkich możliwych kombinacjach słownych. Teoretyczna bańka mydlana, za chwilę pęknie...
 

Chrysalis

Nowicjusz
Dołączył
8 Kwiecień 2012
Posty
21
Punkty reakcji
1
Wiek
31
Miasto
Gdańsk
Wmawianie sobie, że się wierzy to jeszcze nie wiara.
Tak samo to posiadanie wątpliwości jeszcze nie oznacza niewiary.

Z resztą nie słyszałem w życiu o podejściu na zasadzie:
chcę przestać wierzyć > szukam argumentów przeciw
chcę zacząć > szukam za

Oczywiście zgadzam się z tym co mówisz. Jednak zadając sobie pytania:
Czy Bóg istnieje czy nie?
Czy sytuacje opisane w Biblii są zbiorem faktów czy jedynie legend, opowieści wyssanych z palca?
Czy ksiądz z mocy bożej potrafi przegnać złego ducha czy po prostu ludzie ci są niezrównoważeni psychicznie?

Tak więc uważasz,że obierając stanowisko , w którejś z tych kwestii nie dokonujesz wyboru?

Nie da rady "zdecydować się na stwierdzenie" wbrew sobie, bo mam takie widzimisię. Musi to mieć w czymś źródło.
Z tym również się zgadzam. U podstaw wiary leży Pismo Święte. Jak już mówiłam wcześniej liczne niezwykłe uzdrowienia i objawienia mogą być tym co nas skłoni ku wierze. Jednak nie mamy pewności, dlatego od Ciebie zależy jak się do tego ustosunkujesz.



Jak byśmy posiadali dowód na istnienie Boga wiara była by zbędna, to chyba jasne.
Chyba się nie zrozumieliśmy. Użyłeś wcześniej stwierdzenia:

Ale faktem jest, że fakty/dowody wykluczają wiarę.
Więc się pytam w jakie fakty i w jaki sposób wykluczają wiarę?



Załóżmy że od dziś chcę zmienić swój światopogląd i uznać np. gwałt za coś moralnie poprawnego. Uważasz że to możliwe ? :)
Oczywiście mogło by coś wpłynąć na to, że zaczął bym tak myśleć, ale dokonanie tego jedynie za pomocą autonomicznej decyzji jest niewykonalne, bo występuje automatycznie wewnętrzny konflikt w kwestii tego co uważam za dobre a co za złe i dlaczego tak uważam :)

Tak samo jest z każdym elementem naszego światopoglądu, bo wewnętrzne konflikty automatycznie wykluczają przyjęcie czegoś za prawdę.
Rzeczywiście nasze autonomiczne konflikty wykluczają pełne porozumienie między nami ;)

Na przykład ja nie wierzę w Boga głównie dla tego, że byty oderwane od zasady przyczynowości zwyczajnie nie istnieją, a teorie tworzące takie byty są zazwyczaj uznawane z góry za błędne (poza tym jednym wyjątkiem).
Jak już mówiłam wcześniej: to,że nie udowodniono ich istniania nie jest wystarczającym dowodem na to,że nie istnieją. Teorie nie tworzą bytów to po pierwsze, a nawet jeśli obiorę Twoje stanowisko, to zadaję pytanie:
Kto uważa teorie istnienia dajmy na to Boga za błedne?
Bo ja na przykład mam inne zdanie i myślę ,że znajdą się i tacy, którzy przyjmą postawę podobną do mojej.

Uważasz, że mógł bym nagle uważać coś odwrotnego, bo taką podjąłem decyzję ? :)

Myślę, że nagle nikt nie zmieni swojego światopoglądu, ale otwierając się na pewne sprawy, możesz dojść do wniosków, które wpłyną na zmianę Twoich poglądów. A już same "otwieranie się" jest swego rodzaju wyborem, a każdy wybór ściśle wiąże się z podjęciem decyzji.



W jakim sensie zanegować ? To że istnieje coś takiego jak wiara jest chyba oczywiste podobnie jak to, że miliony ludzi wierzą w Boga. :)

W odpowiedzi na Twoje zapytanie przytoczę Twoje słowa jeszcze raz:
Ale faktem jest, że fakty/dowody wykluczają wiarę.

Poza tym uważam,że bycie wierzącym nie wyklucza naukowego spojrzenia na świat. Wierzę w to, że Bóg stworzył świat w taki sposób, by fakty, które znajdują swe odzwierciedlenie w tezach naukowych przenikają się ze zjawiskami nadprzyrodzonymi, zachodzącymi poprzez ingerencję bożą. Siła grawitacji? Ok, kłania się tu prawo powszechnego ciążenia, ale skąd bierze się źródło tej siły?A Wielki Wybuch?Jakiś gęsty i gorący twór, który pewnego dnia rozleciał się na kwałki tworzac wszechświat? A skąd wziął się ten twór?
Może się mylę, a może mam rację. Tu gdzie zaczyna się niewiedza pozostają już tylko kwestie wiary. Bez wiary na tym etapie kończy się Twój światopogląd.
 

Chrysalis

Nowicjusz
Dołączył
8 Kwiecień 2012
Posty
21
Punkty reakcji
1
Wiek
31
Miasto
Gdańsk
Widzisz max242 tak to jest jak na siebie trafi dwóch oponentów i każdy uważa,że ma rację ;) Ale może w końcu coś pęknie, mam nadzieję,że nie tylko jak to powiedziałeś teoretyczna bańka.
Pozdrawiam :)
 

dorkfargog

Bywalec
Dołączył
14 Czerwiec 2011
Posty
869
Punkty reakcji
31
Wiek
32
Miasto
Pomorze Zachodnie
Tak więc uważasz,że obierając stanowisko , w którejś z tych kwestii nie dokonujesz wyboru?

Zajmujesz stanowisko zgodne z własnym światopoglądem.

U podstaw wiary leży Pismo Święte. Jak już mówiłam wcześniej liczne niezwykłe uzdrowienia i objawienia mogą być tym co nas skłoni ku wierze. Jednak nie mamy pewności, dlatego od Ciebie zależy jak się do tego ustosunkujesz.

Warto sprecyzować:Biblia leży u podstaw wiary tylko chrześcijan i żydów. Poza tym warto sobie zadać pytanie czy cuda i objawienia zdążają się tylko wśród nich :)

Więc się pytam w jakie fakty i w jaki sposób wykluczają wiarę?

Mamy dowody, mamy wiedzę, mamy wiedzę nie mamy wiary. Nie mamy dowodów nie mamy wiedzy, nie mamy wiedzy mamy wiarę.
Tylko o to mi w tym zdaniu chodziło :)

Jak już mówiłam wcześniej: to,że nie udowodniono ich istniania nie jest wystarczającym dowodem na to,że nie istnieją. Teorie nie tworzą bytów to po pierwsze, a nawet jeśli obiorę Twoje stanowisko, to zadaję pytanie: Kto uważa teorie istnienia dajmy na to Boga za błedne? Bo ja na przykład mam inne zdanie i myślę ,że znajdą się i tacy, którzy przyjmą postawę podobną do mojej.

To wcale nie jest dowód, tylko przesłanka która mnie najbardziej przekonuje.
Ty stawiasz tezę, że można (w tym ja mogę) podjąć decyzję o wierze lub nie wierze, a ja Tobie piszę, że coś musiało by musiało sprawić, że uznał bym ją za błędną.
Nie wiem jakimi przesłanki przekonują innych niewierzących, ale by się nawrócili musiało by się stać coś podobnego jak w moim przypadku.
Więc gdzie tu miejsce na autonomiczną decyzję :)

Myślę, że nagle nikt nie zmieni swojego światopoglądu, ale otwierając się na pewne sprawy, możesz dojść do wniosków, które wpłyną na zmianę Twoich poglądów. A już same "otwieranie się" jest swego rodzaju wyborem, a każdy wybór ściśle wiąże się z podjęciem decyzji.

Co rozumiesz przez "otwarcie się" ?

Poza tym uważam,że bycie wierzącym nie wyklucza naukowego spojrzenia na świat. Wierzę w to, że Bóg stworzył świat w taki sposób, by fakty, które znajdują swe odzwierciedlenie w tezach naukowych przenikają się ze zjawiskami nadprzyrodzonymi, zachodzącymi poprzez ingerencję bożą.

Oczywiście, że nie wyklucz skoro Bóg z natury ma się znajdować poza sferą naszego poznania.

Tu gdzie zaczyna się niewiedza pozostają już tylko kwestie wiary. Bez wiary na tym etapie kończy się Twój światopogląd.

W przyznaniu, że są rzeczy których nadal nie wiemy nie ma nic zdrożnego, ale ogarnianie sfery nieznanego wiarą wcale nie przybliża nas do poznania prawdy.
 

Chrysalis

Nowicjusz
Dołączył
8 Kwiecień 2012
Posty
21
Punkty reakcji
1
Wiek
31
Miasto
Gdańsk
Ty stawiasz tezę, że można (w tym ja mogę) podjąć decyzję o wierze lub nie wierze, a ja Tobie piszę, że coś musiało by musiało sprawić, że uznał bym ją za błędną. Nie wiem jakimi przesłanki przekonują innych niewierzących, ale by się nawrócili musiało by się stać coś podobnego jak w moim przypadku. Więc gdzie tu miejsce na autonomiczną decyzję :)

Pozwól,że wrócę do punktu wyjścia:
"Wiara to decyzja"- podjęcie takiej decyzji nazywa się "aktem wiary", decyzje podejmujemy pod wpływem jakiś czynników, więc ciężko mówić o tym by w pełni podjąć niezależną decyzję. Tym samym teza ta jest w pełni logiczna. Wprowadzając to zdanie nie negowałem tego,że każdy dokonany przez nas wybór ma jakieś uzasadnienie, odniesienie w rzeczywistości. Zobacz do jednego z pierwszych moich komentarzy :) Chodzi mi o to,że decydując się na wiarę nie mogę jednocześnie jej podważać, bo takie podejście nie pozwala w pełni zaufać Bogu.

Weźmy pod uwagę dwie tezy:
1 "Bóg jest"- nie jesteśmy w stanie udowodnić,że go nie ma.
2 "Boga nie ma"- nie jesteśmy w stanie udowodnić, że jest.

Tak, więc oba te założenia są tak samo racjonalne jak i irracjonalne. To, które uznasz za prawdziwe zależy od Ciebie bądź jak wolisz Twojego światopoglądu, który bądź co bądź ukształtował się pod wpływem informacji,które zaakceptowałeś lub odrzuciłeś.

W przyznaniu, że są rzeczy których nadal nie wiemy nie ma nic zdrożnego,
Naturalnie,że nie ma nic zdrożnego. :)

ale ogarnianie sfery nieznanego wiarą wcale nie przybliża nas do poznania prawdy.
No nie do końca. Bo to właśnie religia stała się fundamentem rozwoju nauki. Uważasz,że wiara w Boga ogranicza nas w poszukiwaniu prawdy?

A mogę jeszcze spytać z ciekawości: co się stało,że nie wierzysz?
 

dorkfargog

Bywalec
Dołączył
14 Czerwiec 2011
Posty
869
Punkty reakcji
31
Wiek
32
Miasto
Pomorze Zachodnie
"Wiara to decyzja"- podjęcie takiej decyzji nazywa się "aktem wiary", decyzje podejmujemy pod wpływem jakiś czynników, więc ciężko mówić o tym by w pełni podjąć niezależną decyzję.

Ty piszesz "decyzja" ja piszę "skutek" :)

Weźmy pod uwagę dwie tezy:
1 "Bóg jest"- nie jesteśmy w stanie udowodnić,że go nie ma.
2 "Boga nie ma"- nie jesteśmy w stanie udowodnić, że jest.

Tak, więc oba te założenia są tak samo racjonalne jak i irracjonalne. To, które uznasz za prawdziwe zależy od Ciebie bądź jak wolisz Twojego światopoglądu, który bądź co bądź ukształtował się pod wpływem informacji,które zaakceptowałeś lub odrzuciłeś.

Pod wpływem informacji które zostały zinterpretowane tak a nie inaczej :)
Z resztą nie piszesz o Bogu w rozumieniu deistów, tylko konkretnemu któremu przypisujesz prócz tego że "jest" wiele innych cech.
Czyli nie posiadając żadnych weryfikowalnych danych idziesz o wiele dalej niż rozważanie nad jego istnieniem. :)

No nie do końca. Bo to właśnie religia stała się fundamentem rozwoju nauki. Uważasz,że wiara w Boga ogranicza nas w poszukiwaniu prawdy?

Teologia przez całą swoją historię istnienia nie posunęła się ani o krok do przodu w kwestii poznania Boga i nie widzę dziedziny w jakiej wiara w Boga miała by dać kiedykolwiek ludzkości postęp.
Sama wiara w Boga nie ogranicza w poszukiwaniu prawdy, o ile nie idą za nią dogmaty z którymi w tej kwestii bywa różnie.

A mogę jeszcze spytać z ciekawości: co się stało,że nie wierzysz?

Po prostu doszedłem do takich, a nie innych wniosków.
Żadne osobiste przeżycia się z tym właściwie nie wiązały :)
 

max242

Nowicjusz
Dołączył
3 Marzec 2012
Posty
368
Punkty reakcji
16
Dork, ludzki intelekt uważasz za coś wystarczającego w rozwiązaniu zagadki naszego pochodzenia?
A intuicja nie ciąży Ci czasem? No przecież całkowicie ją odrzucasz, rozwiązałeś równanie Bóg = Niewiadoma = Niewiara i tym się zadowalasz. Podziwiam Twoje rozrzutne IQ ale fajnie jakby szło w parze z pokorą. Przeczytałem każde słowo z Twojego elementarza prawdopodobieństwa i widzę, że żaden dowód nie jest Ci potrzebny, Ty się bawisz Bogiem. Odrzucasz go od siebie jak niemodną zabawkę...
Nie mogę wprost pojąć jak można tak beztrosko wrzucać Boga do tego swojego ciasnego, ciemnego laboratorium i z pełną wyniosłością oznajmiać światu: "oto Ja wiem, Boga nie ma".
Coś Ci powiem, za sto a może pięćset lat inteligencja ludzka zostanie odrzucona jako narzędzie do rozwiązywania tego typu kwestii, może nawet w ogóle nie będzie brana pod uwagę tak jak teraz wiedza jednostki ma co raz mniesze znaczenie a ważniejszy staje się dostęp do niej w szerokiej skali i umiejętność jej wykorzystania. I dopóki nauka nie zmieni swojego podejścia, na przykład działając na dwóch frontach jednocześnie, nie ma mowy aby jakiekolwiek "IQ z przyszłości"wraz z armią nadętych naukowców pomogło ludziom w kwestii Boga. W końcu i oni zrozumieją, że dookoła dzieją się różne rzeczy, na które nigdy nie zwracali uwagi i stoją w tym samym punkcie co my teraz.
Chociaż nie, myślę że cofną się w rozwoju, potrząsając swymi liczydłami i korzystając wciąż z wzoru: Bóg = Niewiadoma = Niewiara...
 

dorkfargog

Bywalec
Dołączył
14 Czerwiec 2011
Posty
869
Punkty reakcji
31
Wiek
32
Miasto
Pomorze Zachodnie
Dork, ludzki intelekt uważasz za coś wystarczającego w rozwiązaniu zagadki naszego pochodzenia?

Jak na razie ludzki intelekt wyciągnął nas z jaskiń i doprowadził do epoki w której mogę w ułamku sekundy wysyłać wiadomość na drugi koniec świata.
Czy doprowadzi nas do ostatecznego rozwiązania tej zagadki nie wiem, ale na pewno nie przybliżą nas do niej dogmaty czy inne "tajemnice wiary".

Twoje rozrzutne IQ ale fajnie jakby szło w parze z pokorą. Przeczytałem każde słowo z Twojego elementarza prawdopodobieństwa i widzę, że żaden dowód nie jest Ci potrzebny, Ty się bawisz Bogiem. Odrzucasz go od siebie jak niemodną zabawkę... Nie mogę wprost pojąć jak można tak beztrosko wrzucać Boga do tego swojego ciasnego, ciemnego laboratorium i z pełną wyniosłością oznajmiać światu: "oto Ja wiem, Boga nie ma".

Wskaż mi chodź jedno miejsce gdzie stwierdziłem, że "wiem, że Boga nie ma".

Coś Ci powiem, za sto a może pięćset lat inteligencja ludzka zostanie odrzucona jako narzędzie do rozwiązywania tego typu kwestii, może nawet w ogóle nie będzie brana pod uwagę tak jak teraz wiedza jednostki ma co raz mniesze znaczenie a ważniejszy staje się dostęp do niej w szerokiej skali i umiejętność jej wykorzystania. I dopóki nauka nie zmieni swojego podejścia, na przykład działając na dwóch frontach jednocześnie, nie ma mowy aby jakiekolwiek "IQ z przyszłości"wraz z armią nadętych naukowców pomogło ludziom w kwestii Boga. W końcu i oni zrozumieją, że dookoła dzieją się różne rzeczy, na które nigdy nie zwracali uwagi i stoją w tym samym punkcie co my teraz.

Nauka nie jest od badania Boga, bo on z definicji nie może być badany metodami naukowymi.
Tak właściwie to nie ma żadnej skutecznej metody więc żadna "zmiana podejścia" nic w tej kwestii nie zmieni.
 

max242

Nowicjusz
Dołączył
3 Marzec 2012
Posty
368
Punkty reakcji
16
Rozumiem, że nie wierzysz i jednocześnie nie jesteś przekonany o
nieistnieniu Boga...
Ale już pomijając to z uśmiechem, jakich dowodów życzyłbyś sobie aby
dostarczył Ci Bóg?
Lądowanie setek tysięcy Aniołów na dachu Twojego pięknego domostwa czy
może jednodniowe wczasy w Raju.
Uprzedzę odpowiedź i powiem Ci, że to też nie zrobiłoby na Tobie żadnego
wrażenia bo taką masz konstrukcję.
Gdybyś nie jeździł jak czołg po wszystkich argumentach spróbowałbym
znaleźć kompromis i wskazać Ci moje wątpliwości ale musisz ochłonąć,
upuść trochę powietrza z napompowanych teorii.
 

dorkfargog

Bywalec
Dołączył
14 Czerwiec 2011
Posty
869
Punkty reakcji
31
Wiek
32
Miasto
Pomorze Zachodnie
Rozumiem, że nie wierzysz i jednocześnie nie jesteś przekonany o nieistnieniu Boga...

Na wypadku braku weryfikowalnych danych nie da rady wyciągnąć ostatecznego wniosku.

Ale już pomijając to z uśmiechem, jakich dowodów życzyłbyś sobie aby dostarczył Ci Bóg?
Lądowanie setek tysięcy Aniołów na dachu Twojego pięknego domostwa czy może jednodniowe wczasy w Raju.
Uprzedzę odpowiedź i powiem Ci, że to też nie zrobiłoby na Tobie żadnego wrażenia bo taką masz konstrukcję.

Już nie pierwszy raz słyszę/widzę ten argument z "tysiącami aniołów". Z resztą starasz się wykazać u mnie jakąś postawę roszczeniową i jaki to ze mnie jest ignorant.
Wszystkie rzeczy przy ocenie tego czy są prawdziwe czy nie poddaje się tym samym kryteriom, czemu Bóg miał by być wyjątkiem.

Gdybyś nie jeździł jak czołg po wszystkich argumentach spróbowałbym znaleźć kompromis i wskazać Ci moje wątpliwości ale musisz ochłonąć, upuść trochę powietrza z napompowanych teorii.

Jedynym znanym mi kompromisem jest podejście agnostyków, którzy nie rozstrzygają czy Bóg istnieje czy nie.
Przy czym nawet oni wierzą bądź nie, bo któreś stanowisko nasza podświadomość zająć musi.

Gdzie w takim razie w kwestii wiary miejsce na kompromis ?

Z resztą ochłonąć raczej nie muszę, sprawę przyjmuję jak najbardziej na chłodno :)
 

max242

Nowicjusz
Dołączył
3 Marzec 2012
Posty
368
Punkty reakcji
16
Żeby była jasność, dla mnie przestałeś być wiarygodny, rzucasz się z toporkiem na każde wypatrzone słowo jak dzikus. Przestań ciąć ludzkie wypowiedzi na plasterki a zacznij szukać ogólnych wniosków, z tobą nie rozmowa tylko jakaś rzeźnia, to mają być chłodne wypowiedzi po tym jak dałem propozycję nawiązania rozmowy? Ten twój teoretyczny popcorn mnie nudzi, może 20-30 lat temu dałbym się nabrać, zresztą nie chodzi o mnie ale o młodych, którzy szukają powrotu do wiary. I co, patrzą i nie mogą uwierzyć, że tak łatwo można zgnoić Boga i cudzą wiarę. Zdejmij tą Swoją pajęczą sieć z tego tematu jeżeli nie przedstawiasz żadnych wątpliwości ani swoich ani cudzych, nie pomagasz zrozumieć tylko siejesz mętlik. Przestań cytować wciąż innych a zacytuj raz siebie, chętnie posłuchamy co ma do powiedzenia pan Pająk. Skoro tak łatwo porzuiłeś Boga kierując się spaczoną logiką to powiedz ludziom chociaż, jakich korzyści mają się spodziewać kiedy im przyjdzie ochota zrobić coś równie głupiego.
Diabeł byłby z Ciebie dumny...
 

dorkfargog

Bywalec
Dołączył
14 Czerwiec 2011
Posty
869
Punkty reakcji
31
Wiek
32
Miasto
Pomorze Zachodnie
Jak na moje oko, odnoszenie się do danych fragmentów tekstu jest znacznie bardziej przejrzyste niż odpowiedź monologiem na monolog.
Nie wiem skąd to poruszenie tylko przez to, że przedstawiam inny punkt widzenia niż Ty.

O "młodych" się nie musisz martwić. Każdy ma swój rozum i potrafi ocenić co w jego postrzeganiu jest bliższe prawdzie.
Z resztą niczyjej wiary i niczyjego Boga nie zgnoiłem.

Poza tym współczuję Ci, że podchodzisz do kwestii wiary w kategoriach korzyści.
Od wiary w Boga nie odchodzi się "bo nachodzi cię taka ochota" (a tym bardziej nie dla korzyści), tylko dla tego, że z jakichś powodów zaczyna ona nie pasować do pojmowanej przez nas rzeczywistości. W kwestii tego, że wiara nie jest decyzją trochę już w tym wątku napisałem.
 

ALAN06

Nowicjusz
Dołączył
10 Październik 2011
Posty
1 196
Punkty reakcji
18
Skoro tak łatwo porzuiłeś Boga kierując się spaczoną logiką to powiedz ludziom chociaż, jakich korzyści mają się spodziewać kiedy im przyjdzie ochota zrobić coś równie głupiego.
Diabeł byłby z Ciebie dumny...

Bardzo mi się podoba to co napisałeś.
A Ty Dork spróbuj odpowiedzieć na to pytanie. :tongue:
 

max242

Nowicjusz
Dołączył
3 Marzec 2012
Posty
368
Punkty reakcji
16
Dork, porzucenie wiary w kontekście biblijnym to wielka strata dla człowieka, a korzyści z poświęcenia się Bogu też są szczegółowo opisane w Piśmie.
Jeżeli z innej strony chcesz rozpatrywać ten dramatyczny temat to daj przykład.
 
Do góry