dorkfargog
Bywalec
Dork jeden człowiek na podstawie danych mu informacji może wyciągać różne wnioski jednocześnie. Wówczas mówimy o wewnętrznym rozdarciu.
Wewnętrzne rozdarcie bierze się właśnie stąd, że nie jest zdolny ich jednocześnie zaakceptować i któreś stanowisko musi przeważać, ale nie da rady trwać w dwóch stanach jednocześnie.
A właśnie te słowa "Wiara to decyzja" pomogły mi zmienić z czasem moje nastawienie.
I w Twoim przypadku te słowa właśnie przeważyły, to czy były prawdziwe to już inna sprawa
I w takim razie zmieniałaś nastawienie pod wpływem czegoś, a nie podejmując decyzję. Gdyby na przykład te słowa w twoich oczach kłóciły się z rzeczywistością (jak w moim) nie przechyliły by ona szali w stronę wiary.
Więc powtórzę, że wszystko rozbija się o nasze pojmowanie rzeczywistości a nie autonomiczne decyzje
Wiary nie da się po prostu wytłumaczyć czy udowodnić, bo wówczas przestaje być wiarą,a zaczyna być stwierdzaniem faktów.
Nie wiary tylko istnienia Boga. W kwestii wiary bardzo dużo mówi chodź by psychologia
Ale faktem jest, że fakty/dowody wykluczają wiarę.
Mówisz,że cuda nie są dowodem samym w sobie na istnienie Boga. Ależ są zjawiska niewytłumaczone przez ludzi uczonych jak chociażby uzdrowienia, których dokonał ojciec Pio. Nie potrafią ich wyjaśnić i logicznie wytłumaczyć.
I własnie dla tego że nie można ich wyjaśnić i logicznie wytłumaczyć ciężko uznawać je za dowód na cokolwiek
Niedawno w innym temacie padał całkiem ciekawe spojrzenie na tą sprawę, że być może to złe duchy dokonują uzdrowień (mniejszego dobra) w celu planu który ma celu większe zło. Na przykład mieć na celu odciągnięcie uwagę ludzi od prawdziwej drogi do zbawienia
Uważam to za dość ograniczony punkt widzenia. Człowiek odkrył jedynie zasady funkcjonowania świata, które stworzył Bóg. To, że E=mc^2 nie jest dowodem na nieistnienie Boga.
Oczywiście, że nie jest. Tyle, że pewne rzeczy poprzez naukę przestaliśmy tłumaczyć wyłącznie bogiem na przykład pioruny, czy choroby. De fakto został on zepchnięty jedynie do roli kreatora.