Problem z wiarą.

Endriu.

Nowicjusz
Dołączył
29 Styczeń 2010
Posty
108
Punkty reakcji
3
Wiek
30
Miasto
Kluczbork
Przez to, że w moim życiu tyle cierpienia nie potrafię uwierzyć. A chciałbym. Wiem to jest żenujące. Nie uważam się za człowieka religijnego, chociaż takie tematy lubię. Chodzę to kościoła itd. ale nie umiem, nie potrafię uwierzyć w Boga. A staram się ze wszystkich sił. I w sumie tak naprawdę nie wiem czemu tak jest.
 

radioaktywna

Bywalec
Dołączył
13 Sierpień 2009
Posty
1 123
Punkty reakcji
37
Miasto
opolskie
Zapewne do niedawna wierzyłeś, tak ?
Wydaje mi się, że te złe chwile, które w życiu Cię spotkały przyczyniły się do tego. Kiedy działo się coś nie tak myślałeś 'gdybyś był to nie dopuściłbyś do tego', nieprawdaż ? Po prostu zawiodłeś się. Takie jest moje zdanie, oczywiście mogę się mylić.
 

jagodahh

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2010
Posty
102
Punkty reakcji
2
Miasto
lubuskie
Czyli chcesz wierzyć? Mi bardzo pomagają rekolekcje, jeżdzę przynajmniej dwa razy w roku, ale po powrocie do domu to ustaje. Myślę, że każdy ma taki problem. Ostatnio na rekolekcjach rozmawiałam z dziewczyną która idzie na zakonnice, właściwie jeszcze rozmawiały inne koleżanki, które były też ze mną. Jedna powiedziała, że czasami powatpia, a nawet kiedyś była wielką przeciwniczką kościoła i zapytała ją jak ona sobie z tym radzi. Odpowiedziała coś takiego "A co ty myślisz, że zakonnice są takie święte. Też tak mam. Dziisaj na mszy tak sobie pomyślałam, kobieto w co ty wierzysz, w opłatek?!" według mnie trzeba być cały czas w tej religijnej atmosferze, żeby nie ustawać w mocnej wierze. :p
 

Endriu.

Nowicjusz
Dołączył
29 Styczeń 2010
Posty
108
Punkty reakcji
3
Wiek
30
Miasto
Kluczbork
No w sumie prawda. Cierpienie niby hmm wzmacnia wiarę, ale to gó..wno prawda.
 

MeG8888

mała słodka czekoladka.
Dołączył
10 Styczeń 2008
Posty
558
Punkty reakcji
8
Miasto
nie znajdziesz.
ale nie da się uwierzyć ot tak, bo chcesz. potrzeba czasu, żeby zrozumieć pewne rzeczy. potrzeba psychicznej dojrzałości.
chociaż chyba nie powinnam się wypowiadać, bo sama jestem religijną sceptyczką. :)
 

TinuSs

Nowicjusz
Dołączył
9 Listopad 2008
Posty
206
Punkty reakcji
3
Miasto
Utopia
Wiem co czujesz. Pochodzę z religijnej rodziny. Od dziecka jeżdżę na rekolekcje, jestem nawet w szkole katolickiej. Niby wierzę w Boga, chodzę do kościoła, modlę się itd. ale czegos brak. Czegoś ważnego. Chociaż staram się/chcę (lub nie chcę) wierzyć, że ktoś jest, ktoś kto czuwa nad moim życiem to nie potrafię. Nie wiem czemu tak sie zrobiło. Zawiodłam się? byc moze. Tylko na czym? I tu jest pies pogrzebany. Teoretycznie mam wszystko czego chcę, kochajacą rodzinę, mam z kim wyjść na spacer, pojechac do kina, jestem zdrowa, czuje że ludzie się o mnie troszczą, chcą mojego szczęścia .. Problem tkwi w nas samych. Musimy znaleźć przyczynę tego, choc nie zawsze potrafimy na pierwszy rzut oka coś stwierdzić. Potrzebujemy czasu, może czujesz się samotny, opuszczony, pozostawiony sam sobie w cierpieniu? W takich wypadkach trudno wierzyc w istnienie kogoś kto chce naszego dobra, a taką osobą podobno jest Bóg. Siedzialam dziś w kościele i właśnie o tym myślałam. po co ja tu jestem? Zgubiliśmy się w drodze i tylko od nas zalezy czy ją odnajdziemy czy pójdziemy sobie na skróty. Nie poddawaj się w szukaniu Boga. W moich uszach brzmię jak hipokrytka. Ja nie mam zamiaru szukać Boga, nie wierzę, nie potrafię, nie chcę. Moze kiedyś ...

Ten mój post to jeden wielki chaos.
 

emi_1

Nowicjusz
Dołączył
29 Styczeń 2010
Posty
61
Punkty reakcji
0
Wiek
108
Może poprostu tak jak wszyscy byłeś od małego prowadzony za ręke do koscioła co niedziela i to stało się tradycją, a teraz gdy jesteś starszy zadajesz pytania i zastanawiasz się czy naprawdę tego chcesz i co ci to daje. Pewnie jesteś zły, że tak cię doświadcza, ale życie na ziemi nie jest sprawiedliwe, pozostaje ci jedynie wytrwac w cierpieniu tak jak robi to wielu ludzi a to czy chcesz znalezc oparcie w szczerej modlitwie to zależy juz od ciebie. Każdy chyba w jakimś momecie swojego życia ma wątpliwości co do wiary ale zawsze z kimś można o tym pogadac ;)
 

Maver

Głęboko wierzący ateista
Dołączył
24 Listopad 2006
Posty
1 579
Punkty reakcji
3
Wiek
39
Miasto
Szczecin
Ciekawe zjawisko psychologiczne. Interesujesz mnie bardziej jako jednostka chorobowa. :) Czujesz zażenowanie z powodu swojego braku wiary tak jak byś czuł zażenowanie gdyby ci nie stanął w łóżku z dziewczyną. Sorry za takie porównanie ale jak ulał kojarzy mi się to z duchową impotencją. Jednak w przeciwieństwie do sprawności seksualnej wiara to nie jest obowiązek.

Przypuszczam, że Ty bardziej szukasz akceptacji niż boga.

Poza tym próba uwierzenia w coś na siłę jest samooszukiwaniem się, bo to tak jakbyś chciał na siłę uwierzyć, że 2+2=5. Możesz wyrobić w sobie taki nawyk, ale i tak zawsze gdzieś z tyłu głowy będziesz czuł, że to nie prawda. Innymi słowy, jeśli będziesz się starał uwierzyć na siłę, to będziesz jeszcze bardziej nieszczęśliwy niż jesteś, bo proces poszukiwania szczęścia stanowi jedyną przeszkodę w jego osiągnięciu.
 

Jamsen

stojący na straży
Dołączył
30 Wrzesień 2005
Posty
4 662
Punkty reakcji
5
Chodzę to kościoła itd. ale nie umiem, nie potrafię uwierzyć w Boga. A staram się ze wszystkich sił. I w sumie tak naprawdę nie wiem czemu tak jest.
Bo człowiek ma potrzeby duchowe, ale trzeba je w odpowiedni sposób zaspokajać.

Polecam:
http://watchtower.org/p/20071115/article_02.htm
Ostatni podtytuł.
Przytoczę tutaj tylko dwa zdania:
"Stwórca ma wobec ziemi i jej mieszkańców określone zamierzenie. Pragnie, abyś je ZROZUMIAŁ i cieszył się życiem wiecznym w ziemskim raju"
 

YetiFromMoon

Bywalec
Dołączył
6 Lipiec 2009
Posty
662
Punkty reakcji
34
Wiek
50
Miasto
Warszawa
Przez to, że w moim życiu tyle cierpienia nie potrafię uwierzyć. A chciałbym. Wiem to jest żenujące. Nie uważam się za człowieka religijnego, chociaż takie tematy lubię. Chodzę to kościoła itd. ale nie umiem, nie potrafię uwierzyć w Boga. A staram się ze wszystkich sił. I w sumie tak naprawdę nie wiem czemu tak jest.

Byc moze dla Ciebie wlasciwa droga nie jest zatem droga wiary a droga poznania, wgladu. Nie trzeba wierzyc by zajmowac sie duchowoscia, mozna jej doswiadczac.

Pozdr.
YFM
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
Andrzejku, wiara to nie sklep samoobsługowy
nie każdy posiada predyspozycje aby wierzyć racjonalnie
większość wierzy magicznie, gdyż tak jest prościej
wtedy w razie nieszczęścia, albo okopuje się w pozycji Hioba (jeszcze większej wytrwałości) lub zaczyna się zastanawiać (dlaczego mnie to spotkało, gdyby był bóg...)
rzecz jest prozaiczna, zdecydowana większość nieszczęść i zła na świecie jest powodowana złem czynionym przez ludzi innym (za paroma wyjątkami)
ja miałempoważne chwile zwątpienia, było minęło, nigdy nawet jako dziecko (no może poza kilkuletnim) nie wierzyłem magicznie (taka konstrukcja), tenże racjonalizm oraz czytanie rzeczy obrazoburczych wywiodły mnie ku agnostycyzmowi... zauważyłem pustkę i wróciłem (chociaż nie do krk)
 

vivere

Nowicjusz
Dołączył
16 Lipiec 2007
Posty
1 891
Punkty reakcji
7
Byc moze dla Ciebie wlasciwa droga nie jest zatem droga wiary a droga poznania, wgladu. Nie trzeba wierzyc by zajmowac sie duchowoscia, mozna jej doswiadczac.
Zapewne inaczej rozumiemy duchowość,ale doświadczanie natury Buddy,czy obecności w nas Ducha Bożego i Ducha Chrystusowego jest lepsze od zewnętrznych religii.Nasz duch ludzki budzi się ze snu i zewnętrzne religie go nie zadawalają.Też uważam,że duchowości trzeba doświadczać.
 

marta..

(...)
Dołączył
9 Listopad 2009
Posty
843
Punkty reakcji
71
Miasto
Home is where the heart is.
Przez to, że w moim życiu tyle cierpienia nie potrafię uwierzyć. A chciałbym. Wiem to jest żenujące. Nie uważam się za człowieka religijnego, chociaż takie tematy lubię. Chodzę to kościoła itd. ale nie umiem, nie potrafię uwierzyć w Boga. A staram się ze wszystkich sił. I w sumie tak naprawdę nie wiem czemu tak jest.
Cierpienie może zbliżyć do Boga ale po czasie. Zwykłego człowieka na początku prawie zawsze oddala. Więc to nie jest żenujące. Z początku zawsze są myśli, ze Bog jest głuchy na naszą niedolę. Sama ostatnio czułam się podobnie, kiedyś potrafiłam wierzyć, nawet gdy było zle, ale mialam wrażenie, ze to trawa za długo, że zamiast być lepiej, jest coraz więcej problemów. I się odsunęłam od Boga. I choć dziś nie mam już tych dziecinnych pretensji, wierze ze On jest, ale nie tak jak kiedyś i wcale mi z tym nie lepiej. Bo w najgorszych momentach mogłam sobie w myślach do Niego pogadać, czulam ze slucha, dziś bywa różnie ale częściej mam wrażenie ze psuto „po drugiej stronie”.

Jak sobie poradzić, pewnie nie uwierzysz, za sprawą dowodów ludzkich, czy przekonywania samego siebie, ze On jest - na siłę. Obecność Boga tak naprawdę można poczuć. Tylko trzeba nauczyć się z pokorą przyjmować to co nas spotyka. I spróbować uświadomić sobie, ze to nie kara, ze może to ma jakichś sens. Kiedyś miałam takie głupie myślenie, ze większość tego co ludzi spotyka zależy od Boga, a tak nie jest. Zależy od nas i od innych ludzi – w znacznej większości. Świadomość tego dużo zmienia w relacji z Bogiem. Nie oznacza to , ze Bog nie może nam pomoc, ale tylko On wie co najlepsze dla nas.

Postaraj modlić, nie tylko o to żeby Twoje problemy się rozwiązały, ale i o siłę. Kiedy idziesz do Kosciola, idz z jakąś intencją zawsze, to pozwoli Ci bardziej się skupić nad sensem bycia tam.
Jeżeli piszesz, ze chcesz, wierzyć to na pewno Bóg Ci w tym pomoże.
 
B

Bad Boy

Guest
Drogą do Boga są przykazania, jeżeli będziesz zachowywał przykazania, twoja wiara powróci.
 

WolnyWilkDziki

Nowicjusz
Dołączył
16 Luty 2010
Posty
101
Punkty reakcji
15
Przez to, że w moim życiu tyle cierpienia nie potrafię uwierzyć. A chciałbym. Wiem to jest żenujące. Nie uważam się za człowieka religijnego, chociaż takie tematy lubię. Chodzę to kościoła itd. ale nie umiem, nie potrafię uwierzyć w Boga. A staram się ze wszystkich sił. I w sumie tak naprawdę nie wiem czemu tak jest.

Jeśli nie wierzysz to nie wierzysz. Możliwe iż jeszcze nie pogodziłeś się z zaistniałą sytuacją i chcesz żeby świat był inny niż zrozumiałeś że jest. Ale to minie. Pamiętaj że może wierzący na początku jest weselszy od niewierzącego ale tak samo pijany jest weselszy od trzeźwego. Przejdziesz ten odwyk, oswoisz się z sytuacją i będzie ok. Żyj zgodnie ze swoim poglądem zamiast chodzić do kościoła tylko dlatego, że tak wypada. Wiara nie jest niezbędna do życia. Liczy się nasze Zycie tu i teraz. Liczy się Człowiek.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Wiara nie jest niezbędna do życia. Liczy się nasze Zycie tu i teraz. Liczy się Człowiek.
Wiara nie jest niezbędna do wegetacji. Człowiek jest z natury religijny, a co z życiem potem? Chwila jest ważniejsza niż wieczność?
 

WolnyWilkDziki

Nowicjusz
Dołączył
16 Luty 2010
Posty
101
Punkty reakcji
15
Wiara nie jest niezbędna do wegetacji. Człowiek jest z natury religijny, a co z życiem potem? Chwila jest ważniejsza niż wieczność?
Życie potem, póki co to przede wszystkim myślenie życzeniowe i sposób na przyciąganie owieczek dzięki instynktowi strachu przed śmiercią. Kapłan naciąga owieczki żeby cierpliwe znosiły niewygody i oddawały dobra materialne. Później w razie szwindlu i tak nikt nie wraca z reklamacją. Trzeba przyznać, że to genialny interes.

Człowiek nie jest z natury religijny. Człowiek nie rodzi się z wiarą w żadne bóstwo. Jest nią zarażany poprzez indoktrynację w dzieciństwie, czyli w okresie kiedy jest się najbardziej podatnym na sugestie.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
(...)sposób na przyciąganie owieczek dzięki instynktowi strachu przed śmiercią. Kapłan naciąga owieczki żeby cierpliwe znosiły niewygody i oddawały dobra materialne. Później w razie szwindlu i tak nikt nie wraca z reklamacją. Trzeba przyznać, że to genialny interes.


Niestety wykazałeś się tu totalną ignorancją. Już Szpak się z tych bzdur nawet wycofał.

Co do reszty: Taki jest Twój pogląd. Zrozum ludzi, którzy widzą to inaczej, albo przynajmniej mają wątpliwości.
 

WolnyWilkDziki

Nowicjusz
Dołączył
16 Luty 2010
Posty
101
Punkty reakcji
15
Niestety wykazałeś się tu totalną ignorancją. Już Szpak się z tych bzdur nawet wycofał.
Fajna aluzja osobista. Tylko, że nie poparta argumentami.


Co do reszty: Taki jest Twój pogląd. Zrozum ludzi, którzy widzą to inaczej, albo przynajmniej mają wątpliwości.
Nie wiem w czym widzisz problem. Człowiek miał wątpliwości, założył temat, żeby inni się na ten temat wypowiedzieli. Więc się wypowiadam. Teraz to ty się do mnie czepiasz tylko dlatego, że akurat tobie się to nie podoba.

Raczej nie widać żebyś ty zrozumiał ludzi którzy widzą to inaczej od ciebie.
 
Do góry