czoklatmen
Nowicjusz
- Dołączył
- 18 Październik 2009
- Posty
- 146
- Punkty reakcji
- 10
Witam. Na wstępie od razu napiszę, że jestem zagorzałym chrześcijaninem. Jestem w związku z pewną dziewczyną jakieś 3 miesiące. Mieszkamy wspólnie. Jak to zwykle bywa małe sprzeczki między nami pojawiały się czasami, ale ogólnie wszystko było w porządku, bezkonfliktowo. Jestem zalatanym człowiekiem pracy toteż nie mam wiele czasu na nią, ona również nie próżnuje, można powiedzieć, że na razie się ustawiamy. Wieczorem zawsze jesteśmy razem; są to wyjątkowe wieczory; jesteśmy młodzi, kreatywni, szaleni. Nie nudzimy się sobą. Ok, to słowami wstępu, wracam do sedna. Jak już mówiłem jestem chrześcijaninem. Moja dziewczyna również była tego wyznania. Była - właśnie i to jest cały problem.
Zaczęło się niewinnie. Gdy surfowałem po internecie, zobaczyłem dziwne odwiedzane strony o tematyce satanistycznej, kulcie Szatana. Nie wzbudziło to we mnie większych podejrzeń. Pomyślałem, że moja kobieta po prostu potrzebuje informacji na te tematy albo zwyczajnie jest ciekawa. Ogólnie olałem sprawę. Minęły jakieś dwa tygodnie. Późnym wieczorem przychodzę zmordowany po pracy w nadziei, że moja dziewczyna już na mnie czeka z czteropakiem Tyskiego i kolacją. Kiedy otworzyłem drzwi, o mało nie zemdlałem. Podtrzymałem się framugi nie wierząc w to, co widzę. W salonie panował półmrok. Wszędzie porozstawiane były małe świeczki, które kształtowały formę jakby drogi. Przeszedłem przez salon prowadzony świeczkami i dotarłem do pokoju sypialnego. Tutaj już zamarłem. Moja dziewczyna ubrana była cała na czarno; makijaż też miała tego koloru. Siedziała po turecku w ognistym kręgu i czytała jakąś wielką księgę. Nie mogłem wykrztusić ni słowa. Gdy wreszcie się ogarnąłem, zapytałem jej, co to wszystko ma znaczyć. Popatrzyła tylko na mnie tępo i wydała jakiś dziwny szatański okrzyk. Zaczęła formować jakieś dziwne znaki ręką i powiedziała, że mnie zaklina. Zadzwoniłem po karetkę, pomyślałem, że przedawkowała psychotropy.
Lekarz nie stwierdził u niej nic, co mogłoby niepokoić oraz w jakiś sposób odchodziłoby od norm. Po wizycie w szpitalu nie dało się z nią porozmawiać. Dzień później już mniej więcej było normalnie. Wyglądała jakby obudziła się właśnie z letargu. Problem polega na tym, że wyznała mi, iż jest satanistką i takie praktyki będą powtarzać się co cztery miesiące. Nie zdzierżę tego. Co mam robić? Jak ją nakłonić do zmiany postępowania/wiary? Nie chcę z niej rezygnować, bo naprawdę fajna dziewczyna z niej jest.
Zaczęło się niewinnie. Gdy surfowałem po internecie, zobaczyłem dziwne odwiedzane strony o tematyce satanistycznej, kulcie Szatana. Nie wzbudziło to we mnie większych podejrzeń. Pomyślałem, że moja kobieta po prostu potrzebuje informacji na te tematy albo zwyczajnie jest ciekawa. Ogólnie olałem sprawę. Minęły jakieś dwa tygodnie. Późnym wieczorem przychodzę zmordowany po pracy w nadziei, że moja dziewczyna już na mnie czeka z czteropakiem Tyskiego i kolacją. Kiedy otworzyłem drzwi, o mało nie zemdlałem. Podtrzymałem się framugi nie wierząc w to, co widzę. W salonie panował półmrok. Wszędzie porozstawiane były małe świeczki, które kształtowały formę jakby drogi. Przeszedłem przez salon prowadzony świeczkami i dotarłem do pokoju sypialnego. Tutaj już zamarłem. Moja dziewczyna ubrana była cała na czarno; makijaż też miała tego koloru. Siedziała po turecku w ognistym kręgu i czytała jakąś wielką księgę. Nie mogłem wykrztusić ni słowa. Gdy wreszcie się ogarnąłem, zapytałem jej, co to wszystko ma znaczyć. Popatrzyła tylko na mnie tępo i wydała jakiś dziwny szatański okrzyk. Zaczęła formować jakieś dziwne znaki ręką i powiedziała, że mnie zaklina. Zadzwoniłem po karetkę, pomyślałem, że przedawkowała psychotropy.
Lekarz nie stwierdził u niej nic, co mogłoby niepokoić oraz w jakiś sposób odchodziłoby od norm. Po wizycie w szpitalu nie dało się z nią porozmawiać. Dzień później już mniej więcej było normalnie. Wyglądała jakby obudziła się właśnie z letargu. Problem polega na tym, że wyznała mi, iż jest satanistką i takie praktyki będą powtarzać się co cztery miesiące. Nie zdzierżę tego. Co mam robić? Jak ją nakłonić do zmiany postępowania/wiary? Nie chcę z niej rezygnować, bo naprawdę fajna dziewczyna z niej jest.