Mam spory problem. Poznałem dziewczynę na imprezie sylwestrowej trzy lata temu do miłej atmosfery przyczynił sie alkohol i ogień w kominku. Wszystko naprawde świtnie się układało nawet po półtorej miesiąca byliśmy w stałym związku lecz to wszystko trwało do czasu...
Kilka tygodni temu pod koniec września powiedziała mi że nie możemy sie wiecej widywać.Powiedziała również że bardzo mnie kocha lecz nie chce mnie ranić.Ponieważ nie lubie takich dwuznacznych sytuacji postanowiłem drążyć temat w nadzieji że to przejściowe i przy mojej pomocy szybko się uporamy z tym problemem... natychmiast pożałowałem mojej ciekawości ponieważ dowiedziałem się rzeczy która nigdy nie powinna mieć prawa bytu. Moja dziewczyna którą kochałem i nadal kocham musiała zostać prostytutką ponieważ jej rodzina nie ma środkow do życia. Gdy to usłyszałem nie potrafiłem wydobyć z siebie żadnego dźwieku... świat przestał na chwile istnieć a w głowie szumiało tylko "ty nic nie rozumiesz,jestem DZIWKĄ".Nie mogłem sobie z tym poradzić nie w tej chwili. To mnie przerosło liczylem na coś mniejszego na problem typu jaką sukienke ubrać. Nie byłem gotowy na takie wyzwnie.Wybiegłem.Biegłem najszybciej jak potrafiłem wzrok rozmywał sie od łez deszczu i prędkości.Ludzie na ulicy patrzyli sie z pod parasolek i uśmiechali sie beszczelnie.Kazdy ich wzrok, gest uśmiech szydził ze mnie, każdy facet zdawał sie wołać "spałem z twoją dziewczyną".W nocy nie spałem cały czas chodziło mi po głowie że być może moja jeszcze nie dawno dziewczyna uprawia sex z jakimś zupełnie obcym facetem. Miałem dość czasu by myśleć. Z samego rana czyli o godzinie szóstej poszedłem do niej porozmawiać, naprawde zależało mi na tym związku.Rozmawialiśmy długo oczywiście zaproponowałem że jej pomogę,że będę roznosił ulotki albo robił cokolwiek innego byle tylko być z nią i wiedzieć że nie musi tak podle pracować.Popłakała się, rzuciła na szyję,podziekowała i powiedziała że nie może odemnie tego wymagać i że mam zapomnieć.
Mimo tego że mam osiemnaście lat nie potrafie pozbyć sie uczucia że właśnie straciłem coś najpiękniejszego i najważniejszego w moim życiu.Czy próbować walczyć? jak to zrobić? jak żyć ? W końcu nadchodzą inne myśli: Czy w ogóle żyć? takie problemy nie powinny się zdarzać. Jeżeli już to czemu akurat mi ? Czemu nam? Czemu teraz ? ... teraz kiedy byłem naprawde szczęśliwy...
Kilka tygodni temu pod koniec września powiedziała mi że nie możemy sie wiecej widywać.Powiedziała również że bardzo mnie kocha lecz nie chce mnie ranić.Ponieważ nie lubie takich dwuznacznych sytuacji postanowiłem drążyć temat w nadzieji że to przejściowe i przy mojej pomocy szybko się uporamy z tym problemem... natychmiast pożałowałem mojej ciekawości ponieważ dowiedziałem się rzeczy która nigdy nie powinna mieć prawa bytu. Moja dziewczyna którą kochałem i nadal kocham musiała zostać prostytutką ponieważ jej rodzina nie ma środkow do życia. Gdy to usłyszałem nie potrafiłem wydobyć z siebie żadnego dźwieku... świat przestał na chwile istnieć a w głowie szumiało tylko "ty nic nie rozumiesz,jestem DZIWKĄ".Nie mogłem sobie z tym poradzić nie w tej chwili. To mnie przerosło liczylem na coś mniejszego na problem typu jaką sukienke ubrać. Nie byłem gotowy na takie wyzwnie.Wybiegłem.Biegłem najszybciej jak potrafiłem wzrok rozmywał sie od łez deszczu i prędkości.Ludzie na ulicy patrzyli sie z pod parasolek i uśmiechali sie beszczelnie.Kazdy ich wzrok, gest uśmiech szydził ze mnie, każdy facet zdawał sie wołać "spałem z twoją dziewczyną".W nocy nie spałem cały czas chodziło mi po głowie że być może moja jeszcze nie dawno dziewczyna uprawia sex z jakimś zupełnie obcym facetem. Miałem dość czasu by myśleć. Z samego rana czyli o godzinie szóstej poszedłem do niej porozmawiać, naprawde zależało mi na tym związku.Rozmawialiśmy długo oczywiście zaproponowałem że jej pomogę,że będę roznosił ulotki albo robił cokolwiek innego byle tylko być z nią i wiedzieć że nie musi tak podle pracować.Popłakała się, rzuciła na szyję,podziekowała i powiedziała że nie może odemnie tego wymagać i że mam zapomnieć.
Mimo tego że mam osiemnaście lat nie potrafie pozbyć sie uczucia że właśnie straciłem coś najpiękniejszego i najważniejszego w moim życiu.Czy próbować walczyć? jak to zrobić? jak żyć ? W końcu nadchodzą inne myśli: Czy w ogóle żyć? takie problemy nie powinny się zdarzać. Jeżeli już to czemu akurat mi ? Czemu nam? Czemu teraz ? ... teraz kiedy byłem naprawde szczęśliwy...