D_K napisał:
Rozumiem, że nie liczy się dla Ciebie to ile osób posiada w Polsce broń palną i to, że pomimo "braku podłoża" nic złego się nie dzieje.
To reguluje ustawa. Zapewnia ona to, że pewna wyselekcjonowana grupa ludzi, która wykazuje jakąś odpowiedzialność i świadomość z faktu posiadania broni oraz gdy ma podstawy do tego aby się nią bronić lub też ze względu na przynależnosć do klubów strzeleckich, etc - będzie miała dostęp do broni.
Czy ja coś pisałam, że nie odpowiada mi obecna ustawa o posiadaniu broni? Nie przypominam sobie.
D_K napisał:
Co według Ciebie ma być tym podłożem?
To, o czym pisałam wcześniej.
Podaj mi jakieś sensowne statystyki z różnych obszarów naszego życia, również tych z przestrzegania przepisów, norm obowiązujących w życiu codziennym Polaków, które by były według Ciebie odpowiednie jako podstawa do ewentualnej liberalizacji ustawy o broni.
D_K napisał:
Te 90 tyś. to pracownicy SUFO, WSO, konwojenci - codziennie przewijają się wśród nas. Dodaj do tego myśliwych i posiadaczy broni na różne kategorie. Jakoś nikt z nich nie strzela do postronnych osób. A może to nie Polacy, tylko Szwajcarzy, lub inni kosmici?
Czy Ty zrozumiałeś, co ja w moich postach pisałam? Czy dla zabawy czepiasz się rzeczy, do których nic nie mam?
Nie chcę się powtarzać, ale ok. Jeśli są jakieś problemy, napiszę jeszcze raz.
W obecnej chwili na mocy ustawy legalna broń trafia do ludzi odpowiedzialnych, przeszkolonych i świadomych tego, z czym wiąże się posiadanie broni. Jeśli noszą ją przykładowo przy sobie - prowadzą też odpowiedni tryb życia. Taki stan rzeczy jest oczywiście łatwiejszy do kontrolowania, niż gdyby broń palną posiadali ludzie, którzy nie potrafią przystosować się do przestrzegania pewnych zasad. Bo gdyby zaś dostęp do niej miała szersza czy też dość szeroka grupa ludzi na łatwiejszych zasadach niż obecnie, co z kolei prowadziłoby do tego, że broń byli by w stanie otrzymać ludzie nieodpowiedzialni - to znając nasz stosunek do poszanowania przepisów czy też do elementarnych środków bezpieczeństwa i ostrożności, sytuacja nie wyglądałaby za dobrze. Jeśli sobie nie potrafimy poradzić w innych dziedzinach naszego życia, o których wspomniałam wyżej, to jakim cudem ktoś może zakładać, że z bronią byłoby inaczej? No wybacz, nie będę przeciętnego Kowalskiego porównywała do Szwajcara. To tak jakbym chciała porównać kulturę picia we Francji czy Niemczech do kultury picia w Rosji. To nie te kategorie. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Świadomie piszę o kulturze picia, a nie o rozwoju gospodarczym.
Nie mam pojęcia na jakiej postawie niektórzy zakładają jakiś huraoptymizm odnośnie bardziej liberalnego dostępu do broni w Polsce, nie dostrzegając jednocześnie skrajnej nieodopowiedzialności np. polskich kierowców. Jeśli bronią palną mamy się tak samo posługiwać jak jeździmy samochodami, to ja dziękuję. Nie ma, podkreślam - nie ma żadnej gwarancji, że z gnatem obchodzilibyśmy się jak z jajkiem.