Potrzebuje obiektywnej oceny sytuacji

Anonimous

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2015
Posty
21
Punkty reakcji
0
Sprawa wygląda tak:

Jestem w związku od 8 lat, ba nawet już za rok miał być ślub ;) ale się wszystko zepsuło.

Cały proces trwał dość długo i miał kilka etapów o których napisze. Zacznę jednak od przedstawienia mojej osoby z punktu widzenia mojej narzeczonej, tak żeby było ciekawiej.

JA (jej oczami)
Z tego co mi mówi to ona nie jest ze mną szczęśliwa bo nie poświęcam jej wystarczająco czasu, za dużo pracuje, nie prawie jej wystarczającej ilości komplementów. (TYPOWE NIESTETY)

JA (według mnie)
Przyznaje racje i też widzę to że w pogoni za kasa straciłem trochę życia i zaniedbałem związek. Jednak tylko ja nas utrzymywałem od jakiś 3 lat i musiałem walczyć za 2 osoby żeby zapewnić nam fajną i stabilną przyszłość. Wiem że popełniam błąd chcąc to wszystko na już ale prawda jest taka że teraz mam klientów i nie wiem co będzie potem wieć muszę mieć jakieś zabezpieczenie tej "przyszłości".

Teraz czas na trochę historii :)

Jesteśmy razem od liceum (bez przerw), później były studia itd, tu wszystko było ok, chemia się zgadzała że tak powiem. Potem ja rzuciłem studia i zająłem się programowaniem żeby nas utrzymać bo chcieliśmy mieszkać sami. I tak sobie pracowałem 2 latka robiłem doświadczenie i zdobywałem wiedzę dość szybko bo było to moją pasją. W między czasie moja ukochana kończyła studia. Po mgr. sie obudziła że to nie do końca dużo jej dało i że czas do pracy. Znalazła robotę w sklepie w galerii handlowej. Siana wielkiego z tego nie miała ale miała to dla siebie na rozwalenie (każda kobieta potrzebuje wydać trochę "na siebie") rozumiałem to i dalej zapierdalałem na nas. Po jakiś 5-6 miechach rzuciła tą robotę i siedziała w domu potem po 6-7 miechach zaczęła planować swój własny biznes i tak nic nie otworzyła, miała też prace zdalna ale nie lubiła jej. A w miedzy czasie zmieniło się dużo w moim życiu bo z racji doświadczenia założyłem firmę, zmieniłem prace mam wielu klientów. Niestety tu mój czas dla nas się skończył tzn z jej punktu widzenia. Bo generalnie średnio 2 razy w miechu chodziliśmy do restauracji, dostawała drogie prezenty i mogła zawsze na mnie liczyć czy z tym biznesem czy z jakąkolwiek inna rozterka (zawsze próbowałem ją jakoś pocieszyć). Dodatkowo nie brakowało jej nic, oczywiście według niej to ona nic nie miała :/. Z tego co czytacie powyżej można rzeczywiście wysnuć że zatraciłem się w pogoni za kasą ale musicie zrozumieć że mieliśmy w planach budowę domu zakup działki , dzieci, ślub i tylko ja miałem prace więc jakoś musiałem na to zarobić żeby spać spokojnie. Ale tez nie jest tak że ja nie chciałem nigdzie jeździć ani spędzać z nią czasu bo byliśmy w Paryżu, Berlinie z 3 razy i w Chorwacji + wiele wyjazdów do rodziny, sylwester itp itd w ciągu ostatnich 1,5 roku. Z mojego punktu widzenia plan był napięty i wszystko było ok. Teraz można zapytać co się zmieniło?

Jakieś 5 miechów temu wyjechaliśmy podbijać Anglię, wszystko spoko ale trafiły się słabe warunki, które szybko zmieniliśmy :) Wynająłem nam cały dom i wszystko było już ok, do czasu odwiedzin moich rodziców. Oni namieszali dość sporo ponieważ mają problem z tym że moja narzeczona nie dba o porządek w domu, obiady itp ale kurcze żyjemy w XXI wieku i ja nie szukam kury domowej ale moja matka tego nie rozumie bo jest innej daty. Wcześniej potrafiła jej rodzicom nagadać że źle ją wychowali i ja z:cenzura:ałem że nic nie zrobiłem, tzn nie do końca bo równo skomentowałem te działania mojej matce ale ona jest dziwna i nie widzi nic poza swoim zdaniem. Dlatego też rozumie tu swoją że nie znosi moich rodziców, lecz tą nienawiść przelała na mnie i tak się wszystko posypało...

Generalnie mam lekki żal do niej że rzeczywiście nie dba o nic, tzn powiem tak że dba o taki lekki ład ale porządek jest dopiero po tym jak ja w weekend ogarnę dom i na kolanach wyczyszczę wszystko. Pewnie przez to że zawsze bałem sie o takach rzeczach z nią gadać, tzn zwracać jej uwagę że wszędzie są jej ciuchy porozwalane np. powodowało to że chodziłem trochę oziębły i gburowaty. I tak wiem że kobieta nie jest od sprzątania nie jestem tego typu facetem tylko chciałbym widzieć że pomaga mi w utrzymaniu tego co mamy, że widzi ile ja pracuje na nas i że to docenia że nie mamy takich problemów jak dużo naszych znajomych którzy muszą brać wszystko na kredyt.

Wiem tylko że bardzo mocno ją kocham i że to wszystko nie miało większego znaczenia do póki ona czuła to co ja do niej ale własnie nie dawno mnie uświadomiła że już nie wie co czuje. Dlatego zaproponowałem wspólny wyjazd itp itd, ale ona nie chce bo chce szukać pracy teraz, bo ma prace tymczasową od jakiegoś miesiąca ale z niej nie jest zadowolona. W sumie to liczyłem że tutaj w końcu znajdzie coś co jej sprawi przyjemność i zacznie mnie wspierać w kosztach utrzymania tak że będę mógł zrezygnować z dodatkowych prac, chociaż do póki się dziecko nie pojawi tak żeby nacieszyć się sobą, sorry my nawet o tym wiele razy rozmawialiśmy i razem tak planowaliśmy.

Potrzebuje jakiś porad, tzn czy to ja jestem zaślepiony i nie widzę swojej winy poza tym że rzeczywiście nie poświeciłem jej wystarczająco uwagi, czy po prostu ona nie docenia tego co dla nas robię. Już sam nie wiem więc proszę o jakieś obiektywne uwagi na ten temat.
 
K

kate2

Guest
Anonimous napisał:
Potrzebuje jakiś porad, tzn czy to ja jestem zaślepiony i
Według mnie tak. Zaspokajaniem wszelkich fanaberii swojej Lubej. Twoja mama z racji dystansu emocjonalnego i trzeźwego spojrzenia na sparwę ocenia sytuację jak najbardziej obiektywnie. Nie chcesz się chwilę zatrzymać nad tym co ma do powiedzenia to trudno jednak pretensje za nieodpowiedni wybór żony będziesz mógł mieć tylko do siebie. Jesli będziecie razem.



Anonimous napisał:
Siana wielkiego z tego nie miała ale miała to dla siebie na rozwalenie (każda kobieta potrzebuje wydać trochę "na siebie") rozumiałem to i dalej zapierdalałem na nas.
Rozumiem, że Ty równeiż miałeś na swoje zachcianki? Bo jesli w grę wchodzi opcja że TY utrzymujesz dom, płacisz rachunki, dbasz by coś było w lodówce do zjedzenia a Twoja Pani ma swoją wypłatę na własne zachciewajki to ukłąd taki uważam za bardzo niesparwiedliwy. By było uczciwie oboje po połowie dokładacie się do wszelkich opłat a reszta która zostanie, nalezy do indywidualnego wykorzystania.
Możesz mieć gest i jesli wiecej zarabiasz zabrać wybrankę do kawiarni, na obiad, do kina czy kupić Jej kwiaty.



Anonimous napisał:
Z tego co czytacie powyżej można rzeczywiście wysnuć że zatraciłem się w pogoni za kasą ale musicie zrozumieć że mieliśmy w planach budowę domu zakup działki , dzieci, ślub
Jeśli takie są wspólne plany na przyszłość to każda ze stron powinna dać tyle ile może od siebie. nie do pomyślenia jest fakt, że mężczyzna pracuje jak wół a kobieta tylko podnosi popzreczkę swoich wymagań i wizji. Jeśli chce domu z ogródkiem i dzieckiem wskazane byłoby wsparcie finansowe z Jej strony, jesli uważa, że moze jeszcze poczekać to niech cierpliwie i ze spokojem siedzi i nie marudzi, ze ciebie ciagle nie ma w domu. Ponieważ nie można mieć wszystkiego i zawsze coś odbywa się kosztem czegoś warto usiąść i pomyśleć nad priorytetami . I się do nich ustosunkować.



Anonimous napisał:
Generalnie mam lekki żal do niej że rzeczywiście nie dba o nic, tzn powiem tak że dba o taki lekki ład ale porządek jest dopiero po tym jak ja w weekend ogarnę dom i na kolanach wyczyszczę wszystko.
Ale sobie rolę wybrałeś :pokrecony: Dasz radę tak do starosci? Panna Wygodnicka powinna zakasać rękawy i brać się do roboty a nie tylko biernie czekać aż się Jej życie ciepło i miękko poukłada.
Jesli teraz ma w nosie wspólne kształtowanie przyszłości i teraźniejszości to co się stanie gdy zosatnie Twoją żoną? I to jeszcze z dzieckiem. Zapewne będzie wykończona i wymordowana obowiązkami :)
 
E

Elen

Guest
Wiesz co... bede szczera do bolu- gdzies Ty taka niewdzieczna i durna babe znalazl?! Powiedz jej wprost na te cale jej pretensje rozkapryszonej damulki ze - albo chce miec pieniadze i dostatnie zycie, a na to TY poki co pracujesz i nie bedzie Cie przy niej tak czesto jak ona chce, albo bedziesz siedzial w domu, trzymal ja za d...pe i kasy nie bedzie! I niech do jasjnej cholery przestanie kaprysic i wezmie sie w koncu do pracy (zamiast ja stale zmieniac) bo samym jej dyplomem nie oplaci sie rachunkow. *** Druga sprawa. Przyznaje racje twojej matce. Najwyrazniej ona widzi to, czego Ty jako zakochany widziec nie chcesz. I zdziwisz sie ale czasem kobieta jest od sprzatania i gotowania, zwlaszcza jak ma sie w domu dziecko! owszem mezczyzna tez moze to robic pomagajac, ale... nie wyreczajac stale kobiete. Ja pracuje, mam dom z ogrodem, tarasem i psa i jakos NIKT mnie nie wyrecza. I nie mam mezczyzny, ktory by mnie tak wspieral jak Ty swoja "pania." I w zyciu nie robilabym facetowi pretensji o takie pierdoly, po tylu latach sprawdzonego zwiazku. Niech ta Twoja panna zejdzie z nieba na ziemie, i niech sprobuje sobie znalezc drugiego takiego frajera <wybacz> ktorym bedzie pomiatac. Jak dostanie w kosc, to jej sie przypomni jak dobrze miala. *** I na koniec. Wiesz w czym jest problem? Nie w niej, bo ona sie juz nie zmieni...nie bedzie ani lepsza, ani bardziej uporzadkowana i czysta. Bedzie z wiekiem jeszcze gorzej... jak przyjdzie na swiat dziecko, to zaczniesz zbierac ciegi... za to, ze nie zrobila kariery, za to ze nie ma czasu dla siebie... itd itp. W koncu uslyszysz ze- zmarnowales jej zycie! Tak ...tak... wcale nie wyolbrzymiam. Ona bedzie wiecznie niezadowolona. A Ty? bedziesz harowal jak wol, zeby spelniac jej zachcianki, a po powrocie z pracy bedziesz -sprzatal, gotowal i zajmowal sie dzieckiem. To nie zart! Byc moze kolo 40-tki przyplacisz to rozwodem albo zawalem. Z milosci twej wyidealizowanej zostana zgliszcza... i poczucie zmarnowanych lat. Wiec... problem jest w Tobie i w tym ze ja kochasz. A czy kochasz siebie? Czy ona kocha Ciebie? Nie sadze. Chcialabym powiedziec- jestes swietnym mezczyzna, zaradnym i pracowitym, na litosc boska... zamiast lafiryndy...znajdz sobie normalna, mila, pracowita dziewczyne do zycia. Taka, ktora pokocha Ciebie, a nie tylko twoja kase i wygodne zycie. Masz madra matke. Opamietaj sie poki czas. Ja takich zmarnowanych osob jak Ty widzialam juz w zyciu wiele. Nie oszukuj sie, ze bedzie lepiej.
 

Anonimous

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2015
Posty
21
Punkty reakcji
0
Dziękuje wam za odpowiedzi, strasznie mi ciężko z tym i krzyczy coś we mnie wewnętrznie z bólu. Ja widzę że ona jest kochana osobą tzn zawsze była dobra dla swojej rodziny itp itd, jednak z tą pomocą mi i kariera macie racje, już raz mnie za to winiła że nie rozwinęła się tak jak chciała. Niestety już wiele osób mi zadawało pytanie co będzie jak sie dziecko pojawi ale wiem że ona akurat by kochała dziecko i się nim zajmowała lecz czuje że mnie by winiła jak by sie działo zle w przyszłości że została w domu i zajmowała się dzieckiem a ja robiłem karierę. Przyznaje że troche zle postąpiłem przez fakt że nie zmusiłem jej do walki o wspólna przyszłość tylko sam zająłem się wszystkim lecz oczywiście nie trzymałem jej w domu. Mógłbym się winić gdybym zbudował klatkę i trzymał ją dla siebie ale tak nie było, zawsze próbowałem jej pomóc znaleźć cel w życiu i znaleźć coś dla niej ale ona sama nawet na dzień dzisiejszy nie wie co by chciała robić poza fotkami na instagrama. Wkur.... mnie niemiłosiernie to dzisiejsze dążenie pięknych kobiet do bycia sławnym, kochanym i podziwianym.

Na chwile obecną nie jestem w stanie wyobrazić życia bez niej a to w cale nie pomaga logicznie myśleć bo z automatu niepochlebne wypowiedzi traktuje jako atak :/ lecz rozum mówi swoje wiedz dziękuje za opinie.
 
E

Elen

Guest
Ech....ja wiem, ze Ci ciezko bo ja kochasz. Znam to doskonale...sama kiedys tak sie oszukiwalam i cierpialam cale lata. Tyle ze bylo odwrotnie do Twej sytuacji- to ja chcialam domu i normalnego zycia , a mezczyzna ...nie. Dotarlo do mnie w koncu, ze on chce bywac w mym zyciu a nie BYC na dobre i zle. A przekonalam sie o tym w momencie, kiedy chorowalam przejsciowo. I wtedy powiedzialam- koniec. Oj gorzka byla ta nauka... i bolesna. *** To nie Twoja wina, wiec nie win siebie i jej nie pozwol na takie traktowanie. Posluchaj mej rady- porozmawiaj z nia w cztery oczy i powiedz, jak wygladaja Twoje plany na przyszlosc i jej rola w domu i waszym zyciu. Powiedz czego pragniesz i czego oczekujesz, o dziecku powiedz! Zadaj jej pytanie- czy chce miec normalna rodzine? czy zdaje sobie sprawe czym jest wychowanie dziecka za dnia i w nocy? Zapytaj ja- czego Ty chcesz w zyciu? Po tej spokojnej rozmowie wyjedz sam w jakies miejsce i przemysl to wszystko. Zastanow sie - czy wasze plany i oczekiwania sa spojne? Jesli nie... to bedziesz wiedzial co robic. Uwierz mi ze szkoda zycia na cos, co i tak rozpadnie sie jak domek z kart. no chyba ze dziewczyna sie ogarnie<jakims cudem>. Nie znam jej, nie wiem co ona zrobi. Pamietaj, ze zwiazek to dobra wola obu stron i zdolnosc do kompromisu. Ale ona tez musi cos z siebie dac, zebys Ty czul sie z nia szczesliwy. Do zwiazku i rodziny trzeba dojrzec, byc moze ona nigdy nie dojrzeje.
 

Anonimous

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2015
Posty
21
Punkty reakcji
0
To jest jakiś pomysł, muszę koniecznie odbyć z nią taką rozmowę bo to jest niestety prawda że trzeba mieć wspólny cel inaczej nie będzie sie w życiu szczęśliwym. Sam fakt że teraz kiedy zdenerwowali ją moi rodzice ona już ma wahania co do przyszłości i rezygnuje ze ślubu pokazuje mi że ona nie czuje tego co ja. W końcu mamy sobie ślubować oddanie na dobre i na złe więc tu nie można mieć wątpliwości. Ja zawsze czułem się o wiele dojrzalszy emocjonalnie niż moi rówieśnicy (mam 24 lata) przez co wybrałem starszą o 2 lata partnerkę ale to chyba nie wystarczająco. Pewnie gdybym bardziej pielęgnował związek to by wyglądało inaczej chociaż nie jestem w pełni przekonany bo zawsze bałem się postawić żeby oszczędzić niepotrzebnych zmartwień i kłótni.
 
K

kate2

Guest
Anonimous napisał:
. Sam fakt że teraz kiedy zdenerwowali ją moi rodzice ona już ma wahania co do przyszłości i rezygnuje ze ślubu
A ja myslę, że Twoja wybranka po prostu wynajduje preteksty do tego by sprytnie wywinąć się z tego związku i całą winę i odpowiedzialność za nieudane zakończenie zrzucić na Ciebie. Trochę Cię zna a może nawet bardzo dobrze że wie, iż bez problemu weźmiesz tę winę na siebie i zostaniesz z wyrzutami sumienia i poczuciem, że mogłeś dać z siebie więcej. I do tego zapewne dojdzie jakiś żal do rodziców, ze to niby przez nich odeszła Twoja Pani.
Trzeba zagrać w otwarte karty i wyrzucić je na stół. Jesli Jej się nie podoba związek z tobą na zasadzie współpracy, oddania i miłości to życz Jej powodzenia na dalszą drogę. Kto wie? Może już się zdążyła bacznie porozglądać i upatrzyła lepszy model.


Twoja miłość ma nie być ślepa. Włącz rozsądek w tę swoją emocjonalność. Nie jesteś od zaspokajania kogokolwiek. Jesli ktoś tego nie rozumie to znaczy, że nie rozumie czym jest małżeństwo i połączenie losów dwójki ludzi.

Jesli jesteś dojrzały jak piszesz to będziesz umiał podjąć dobre decyzje w życiu.
 

Anonimous

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2015
Posty
21
Punkty reakcji
0
Niestety możesz mieć racje :/ Rodziców akurat wielokrotnie wcześniej nie akceptowana i mówiła to generalnie od samego początku, lecz ja miałem nadzieje że oleje ich zachowanie bo sam olewałem i było ok. Nie będę sie wdawał w szczegóły ale potrafią być nieznośni. Co do tego czy może już kogoś ma na oku to nie powiem że nie bo nie da sie po 8 latach tak szybko stać sie obojętnym jedynie zauroczenie nową osoba może spowodować taki szybki zanik uczuć. Ja sie raczej nie martwię że zostane zastąpiony bo to mi pokaże od razu jaką osobą była, a fakt że nie jestem typowym programistą sprawia że ja raczej tez nie będę miał problemu na nowy start. Chociaż zostanę takim faktem na pewno nieźle uszkodzony i pewnie nie prędko się zakocham w kimś tak jak w niej, bo serce mówi że to ta "jedyna".
 
K

kate2

Guest
Anonimous napisał:
Niestety możesz mieć racje :/ Rodziców akurat wielokrotnie wcześniej nie akceptowana i mówiła to generalnie od samego początku, lecz ja miałem nadzieje że oleje ich zachowanie bo sam olewałem i było ok. Nie będę sie wdawał w szczegóły ale potrafią być nieznośni.
Ogólnie cenię sobie pewną niezależność osądu sytuacji i umiejetność podejmowania samodzielnych decyzji. Bo to Twoje zycie i jak oraz z kim sobie je ułozysz to Twoja działka i konsekwencje każdego wyboru spadną na Ciebie. Jednak biorąc pod uwagę że rodzice nie są emocjonalnie powiązani z tą kobietą mogą pewne rzeczy jaskrawiej widzieć niż Ty. Jesli zależało im na wychowaniu Ciebie na dobrego człowieka i próbowali ukształtować tak, by przyszłej żonie było przy Tobie dobrze to mają prawo ze smutkiem i niepokojem patrzeć na syna, które może być wykorzystywany w swojej dobroci i zbytniej uległości przez kobiety, które nie do konca rozumieją istotę małżeństwa. Gdy będziesz ojcem to zapewne będziesz chciał dla swojego syna/ córki uczciwego i kochającego towarzysza życia.

Nie spiesz się. Patrz, obserwuj, rozmawiaj i wyciagaj wnioski.

Napiszę Ci jeszcze na koniec , ze gdy ja z męzem weszlismy w małżeństwo nie mielismy zupełnie nic. Wszystko co mamy to owoc naszej współpracy, zgody (bo ona buduje, niezgoda rujnuje, znane powiedzenie co prawda ale dużo w nim głębi, bo nic nie stworzycie w klimacie wzajemnych oskarżeń i nieżyczliwosci) . Chcielismy być razem: to był priorytet. Teraz się pewnie na małżeństwo pewnie tak nie patrzy, bo najczęściej pary wiążą się na zasadzie własnego dość pokaźnego wkładu materialnego i oceny rokowania na więcej ale jednoczesnie są to związki bez zażyłej więzi a jedynie na pozór i dla wspólnych korzyści wynikajacych ze wspólnego mieszkania. Gdy czytam Twoją historię to widzę Cię jako tego, który bedzie umiał zadbać o swoją rodzinę a watpliwości mam co do partnerki czy bedzie umiała i chciała stworzyć ciepły dom, do którego wszyscy chętnie wracają.

Uważaj jednak byś nie pzrekroczył pewnej granicy w tym pracoholicznym wyścigu po poszeszenie swoich spichlerzy . Zatracisz samego siebie i to, co najwazniejsze. I mozesz sobie potem mówić, że to było dla NIEJ, dla wspólnej przyszłości.....dla dobra dzieci.

To miłosci ma być wszystko podporządkowane i wzrostowi relacji. Co Ci po pałacach, i dobrobycie gdy nie będziesz miał się z kim tym cieszyć.
 
E

Elen

Guest
Anonimous napisał:
Ja sie raczej nie martwię że zostane zastąpiony bo to mi pokaże od razu jaką osobą była, a fakt że nie jestem typowym programistą sprawia że ja raczej tez nie będę miał problemu na nowy start. Chociaż zostanę takim faktem na pewno nieźle uszkodzony i pewnie nie prędko się zakocham w kimś tak jak w niej, bo serce mówi że to ta "jedyna".
Uszkodzony? :D Ty sie ciesz ze nie masz slubu, bo przy ewentualnym rozwodzie czulbys sie dopiero uszkodzony, jakbys musial oddac jej polowe tego co zarobiles sam i pol domu czy mieszkania, bo sie jej nalezy. Rozpraw sie z nia i ukladaj sobie zycie od nowa. Jestes jeszcze bardzo mlody.... masz sporo czasu na to, zeby poznac inne kobiety. Zawsze zdazysz sie jeszcze ozenic i nawet bedziesz sie kiedys smial z tej sprawy. Powiem Ci, ze mnie sie juz 3 razy zdawalo ze to ten "jedyny", tyle ze ja dla nich nie bylam jedyna...jak widac. Zyje i mam sie calkiem dobrze. W uczuciach musi byc uczciwosc. To podstawa.
 

Anonimous

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2015
Posty
21
Punkty reakcji
0
Właśnie jestem po rozmowie. Zapytałem sie czego ona oczekuje od związku i powiedziałem czego ja oczekuje, wizje są podobne lecz niestety ona już nic nie czuje a na to nic nie poradzę, mógłbym się starać i próbować podbić jej serce ponownie ale nie wiem czy chce wracać do tego stanu że to ja będę musiał być tym bardziej wyrozumiałym i uległym. Po za tym uważam że ona musi znaleźć cel w życiu i sie spełnić bo inaczej nigdy i z nikim nie będzie szczęśliwa. Oczywiście będzie to ciężki okres bo jesteśmy w Angli i bedziemy musieli sie jeszcze trochę tolerować na szczęście mamy trochę miejsca więc da sie unikać, ja sobie wezmę urlop i wyjadę do Polski odwiedzić znajomych pewnie.

Co do facetów no to niestety współczuje bo mam kolegów i wiem że tak z 1/3 ma rzeczywiście poukładane w głowie.

PS. "Wykorzystałeś już dzienny limit pozytywnych głosów reputacji." no pięknie.
 
E

Elen

Guest
Anonimous napisał:
Po za tym uważam że ona musi znaleźć cel w życiu i sie spełnić bo inaczej nigdy i z nikim nie będzie szczęśliwa. Oczywiście będzie to ciężki okres bo jesteśmy w Angli i bedziemy musieli sie jeszcze trochę tolerować na szczęście mamy trochę miejsca więc da sie unikać, ja sobie wezmę urlop i wyjadę do Polski odwiedzić znajomych pewnie.
Brawo za odwage. Tez nie lubie odkladac waznych rozmow, lepiej zalatwic to od razu. Przynajmniej byla szczera. nie jest latwo powiedziec komus, ze sie juz nic nie czuje. Ale czasem trzeba, nie wolno kogos zwodzic. Bardzo podoba mi sie Twoje podejscie, masz racje.... musi znalezc cel i spelnic sie, cokolwiek to dla niej znaczy. Powinna znalezc sobie osobne mieszkanie. A pomysl z wyjazdem jest bardzo dobry, odpoczniecie od siebie, nabierzesz dystansu. Wiem, ze bedzie Ci jakis czas jeszcze przykro, ale z kazdej sytuacji staraj sie wyciagnac cos pozytywnego. Nie traktuj tego jako porazke, lecz jako zmiane w zyciu. Zycie to zmiany. Daj sobie czas, pobadz sam ze soba.. i zaczniesz nowy etap.
 

Anonimous

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2015
Posty
21
Punkty reakcji
0
To nie odwaga a desperacja, ja nie moge znieść jak na mnie patrzy z nienawiścią i odzywa się z fochem gdzie ja jej nic strasznego nie zrobiłem :/ Przykro że wcześniej sie nie ogarnąłem i nie próbowałem zmienić naszych relacji na współprace. Teraz jeszcze mnie wini za to że ona nic nie ma, ale to nie moja wina że kase jaka zarobiła wydawała na bieżąco (oczywiście na siebie bo ja jestem tak wychowany że nie lubiłem jak płaciła za cokolwiek). Nosi mnie strasznie z tych uczuć jedyne co robie to ćwicze, schudłem już z 10 kilo :/
 
K

kate2

Guest
Są ludzie niezdatni do małżeństwa.Trzeba o tym wiedzieć. Punkt za konfrontację z oczekiwaniami drugiego człowieka.Prawda boli ale ona jedna wyzwala człowieka z brniecia w slepa uliczkę.
 
E

Elen

Guest
Anonimous napisał:
To nie odwaga a desperacja, ja nie moge znieść jak na mnie patrzy z nienawiścią i odzywa się z fochem gdzie ja jej nic strasznego nie zrobiłem :/ Przykro że wcześniej sie nie ogarnąłem i nie próbowałem zmienić naszych relacji na współprace.
Looo.... niezle. To w takim razie popros ja zeby raczyla sie od Ciebie wyprowadzic jak najszybciej. I daj jej konkretny termin. Ps. Przystopuj z tym odchudzaniem, jedz normalnie, bo odbije sie to na zdrowiu.
 

Anonimous

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2015
Posty
21
Punkty reakcji
0
Dziś rano wstałem znów załamany bo miałem przykre sny. Poranek dlatego był słaby ale potem jak zobaczyłem (bo poszła do pracy) jak ma porozwalane wszystko w pokoju i jak nie posprzątała nic po tym jak robiła sobie śniadanie to mi przeszło. Potem ogarnąłem troche chatę, auto i pojechałem po nią do pracy bo poprosiła mnie. Po powrocie zrobiłem nam obiad po tym jak zobaczyłem że pierwsze co to poszła do pokoju żalić się znajomym na fb'ku jaka to nie jest biedna (oczywiście nie publicznie ale wiem że tak). Może to chore ale sprawia mi przyjemność fakt że pokazuje jej co straciła. To już chyba taka pierwsza faza negatywnych uczuć we mnie które powodują że nie płacze cały dzień a mam zajecie ;) Co do chudnięcia to ja tak mam że tylko ćwicze to ze mnie spływa. Jak wam sie układa i jakie rady na przyszłość (tzn. jak znaleźć kogoś kto mnie zrozumie w tym świecie gdzie każda młoda dziewczyna ma parcie na szkło) ?

PS. Dzięki za wsparcie jeszcze raz!
 
E

Elen

Guest
Mam pewne watpliwosci czy Ty naprawde zdobedziesz sie na rozstanie z nia, skoro jedziesz po nia do pracy i jeszcze robisz obiad. I nie wszystkie mlode dziewczyny sa puste. No ale rob jak chcesz, to Twoje zycie. Czasem trzeba sie w zyciu poobijac i nabic sobie guza zeby cos zrozumiec.
 
K

kate2

Guest
Anonimous potrafisz być sam? Mam poczucie ze to dla ciebie duży problem.Twoje wybory nie będą dla Ciebie satysfakcjonujące jeśli będziesz dzialal w pewnej desperacji i z lęku przed samotnością.Jeśli jesteś gotów zakończ jedną sprawę porządnie i w sposób nie uwłaczający ani sobie ani swojej wybrance.W życiu trzeba czasem pobyć chwilę samemu by uczynić siebie silnym,dojrzalym,spokojnym i zdecydowanym.
 

Egocentryczka

Nowicjusz
Dołączył
11 Październik 2011
Posty
103
Punkty reakcji
4
Moja obiektywna opinia brzmi: nie ogarniam takich związków jak wasz. Ale może dlatego, że jestem inną osobą, niż twoja partnerka.Żeby nie bylo, nie chcę jej obrazić, bo już moje przedmówczynie ją podsumowały słowami "damulka" czy" księżniczka"-coś w tym jest. Chociaż jej nie znam, to również mam takie przeczucie. Dziewczynie trafił się los na loterii- Ty. Facet, który robi za dwoje, sprząta, ugotuje, drogie prezenty kupuje - nie jedna by chciała takiego. Ale przy tym muszę powiedzieć, że jestem trochę zdziwiona jej zachowaniem i postawą, powinna Ci pomagać ogarnąć dom.Naprawdę lubi żyć w syfie? Masakra, jak można tak żyć i nie sprzątać. Jeśli chodzi o postawę Twojej mamy-może warto z nią pogadać tak normalnie? Jeśli Twoja mama nie lubi Twojej dziewczyny... to może ma choć trochę racji w tym, nie uważasz? Twoja partnerka powinna stanąć na rzęsach, by przyszli teściowie ją polubili, zwłaszcza, że to Ty się starasz zapewnić dobrobyt. Mi by było przede wszystkim głupio, znalazłabym sobie przynajmniej jakąś dorywczą robotę. Wspominałeś, że przepierniczała kasę na swoje przyjemności- jej kasa, ale lepiej by wyglądało, jakby się po połowie dorzucała do czynszu czy żywienia... to chyba logiczne, przynajmniej dla mnie, a nie że to Ty musisz płacić za wszystko. Czy ty tego nie widzisz?
Denerwują ją twoi rodzice? Ale czy ona sobie nie zdawała sprawy z tego, że powinna ich zaakceptować, bo to ona wchodzi do rodziny? Nie mogę...

Zdaję sobie sprawę, że moja opinia jest trochę przedawniona i odnosi się do wydarzeń z lutego głównie , ale myślę, że nadal aktualne będzie to co powiem: obaj partnerzy powinni się starać. Dotyczy to zarówno porządku w domu, jak i podstawowych czynności, ale też starań wewnątrz związku.


kate2 napisał:
Są ludzie niezdatni do małżeństwa.Trzeba o tym wiedzieć. Punkt za konfrontację z oczekiwaniami drugiego człowieka.Prawda boli ale ona jedna wyzwala człowieka z brniecia w slepa uliczkę.
Trudno się z tym nie zgodzić...

Mam nadzieję, że sobie wszystko poukładasz. Życzę ci powodzenia. Widać, że jesteś dobrym człowiekiem... ale chyba niezbyt trafiłeś, jeśli chodzi o partnerkę życiową. Ona Cię będzie wykorzystywała na każdym kroku, ale to też twoja wina, bo jej na to pozwoliłeś. Miejże do siebie trochę szacunku.

Poza tym, to już nie jest taka młoda dziewczyna (ma magistra, czyli gdzieś powyżej 25 roku życia), ja jestem młodsza, dla przykładu i nie zachowywałabym się w ten sposób. Dlatego nie oceniaj wszystkich jednakowo.
 

Anonimous

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2015
Posty
21
Punkty reakcji
0
Dzięki za opinie i macie racje ciężko jest mi się rozstać bo boje się być sam. I prawdą jest fakt że skrzywdzę ją jak rzeczywiście wrócą jej uczucia a ja sam starałem się dla zemsty(czy jak to tam można nazwać) bo nie podoba mi sie to co zbudowaliśmy :/ i raczej jestem pewny że ona się nie zmieni i nie zacznie doceniać tego co ma bo 8 lat tego nie robiła. Muszę na pewno gdzieś wyjechać bo jak tyko na nią patrzę to moje uczucia wracają. Wybrałem na swoją kobietę swój własny ideał piękności i nie widzę innych kobiet przy sobie :/ Pewnie to mój błąd ;/.

Do tego wczoraj byliśmy na imprezie u sąsiadów i obserwowałem jej zachowanie. Kiedy inne dziewczyny razem coś działały i robiły drinki itp ona siedziała wyobcowana. Przykro mi było jak widziałem ten obraz bo ona ewidentnie nie ma celu w życiu i nie jest szczęśliwa. Z tego co widziałem to w Angli polacy na prawdę zapierdalają żeby mieć coś więcej, współdzielą domy nawet jak mają dziećmi z innymi lokatorami. Po takim obrazie widzę że na prawdę zadbałem o naszą wygodę.

Wracając do rodziców to rozmawiałem z nimi o całym fakcie no i rzeczywiście zobaczyłem też kolejny obraz mojej wybranki. Prawda jest taka że moja matka jest ciężka i nawet ojciec to przyznaje między innymi ona najpierw mówi a potem myśli, lecz zawsze chce dla mnie dobrze a moja luba po prostu nie ma dystansu do swojej osoby i każdy nawet w jej rodzinie obchodzi sie jak z jajkiem :/

Podsumowując na pewno wezmę urlop, zorganizuje jakiś wyjazd ze znajomymi żeby nie być sam i nie myśleć tylko o całej sytuacji.
 
Do góry