Dziś mija 2 lata odkąd to się stało, a mnie to wciąz boli jak mi się tylko przypomni. Kilka lat temu zacząłem spotykać się z dziewczyną. Jakiś czas później zaczęła mnie unikac. W końcu przycisnąłem o co chodzi i przyznała , że potrzebuje czasu po ostatnim związku i może kiedyś... 2 lata później zaczęliśmy się znów spotykać. W miarę upływu czasu okazywałem jej coraz bardziej swoje zaintersowanie, a ona wciąz że nie wie co czuje, że potrzeba jej czasu. Minęło ponad pół roku, a ona wciąz nie wiedziałą, rzadko miała dla mnie czas. ZNalazłem sobie fajną dziewczynę. Kiedy jej o tym powiedziałem, że to koniec, nagle zaczęło jej zależęć. Prosiła o spotkanie, płakała, mailowała, smsowała. Mówiła, że tyle czasu potrzebowała by zrozumieć jak jej na mnie zalezy. Wróciłem, bo wciąz ją kochałem. I co? I zaczęło się to samo: Nie wiem, co czuję... unikanie choćby przytulenia, ciągle brak czasu . Wreszcie , po kilku takich miesiącach, powiedziałem że nie dam się ani chwili tak dłużej traktowac, że musimy poważnie porozmawiać - albo - albo. Nie spotkała się nawet ze mną, tylko wysłała smsa, że to jednak nie to i że życzy mi powodzenia. Boli mnie to do dziś- choć potem miałem już kogoś. Jak dorosła osoba może kogoś tak traktować i uważać, że wszystko ok? Kiedy wtedy jej naoisałem coś odnośnie tego, stwierdziłą że po prostu potrzebowała czasu żeby zrozumieć czy chce być ze mną.