Pisałam tu kiedyś temat "pomóżcie proszę, bo nie ogarniam"... od tego czasu minęło 8 tygodni, a ja dalej nie potrafię się pozbierać. Próbuję już dosłownie wszystkiego, ale tęsknota i wszystkie wracające wspomnienia są silniejsze. Jutro rocznica naszych zaręczyn, na samą myśl łzy mi ciekną... Na dzień dzisiejszy dotarło tylko do mnie to, że nie był wart tego, co teraz się ze mną dzieje, bo gdyby był to nigdy by mnie do czegoś takiego nie doprowadził. Ale tak czy inaczej za nim tęsknie, czy tego chce czy nie... Jak się tego pozbyć? Takiego głupiego uczucia- tęsknoty i braku kogoś, kto w najbardziej perfidny sposób mnie zranił? Przecież powinnam być wściekła na niego, a nie tęsknić...