Pierwsza randka z internetu - relacja, przemyślenia, wnioski

buderchin

Nowicjusz
Dołączył
20 Lipiec 2011
Posty
198
Punkty reakcji
3
Wiek
39
Wstęp 1 Sprawę tę chciałem opisać od razu, ale stwierdziłem, że im więcej czasu upłynie od spotkania, tym mniej emocji będzie w tym, co napiszę. Większą część tego postu w postaci bardzo luźnego szkicu napisałem niedługo po spotkaniu. Potem jakoś nie chciało mi się go przygotować do publikacji. Dopiero teraz się za to wziąłem.

Wstęp 2 Kilka odniesień do randki pojawiło się już w trzech postach [1, 2, 3], ale żeby tam nie robić offtopica, postanowiłem utworzyć nowy temat.

Wstęp 3 Mam też problem, jak skonstruować tego posta. Czy najpierw opisać obiektywnie wydarzenia, a potem dopiero osobno moje domysły. Czy może tematycznie podzielić. Zdecydowałem się na rozwiązanie drugie.


Cała sprawa zaczęła się na początku kwietnia. Na portalu randkowym zagadnąłem do miło wyglądającej dziewczyny. Sprawę opisałem w temacie http://www.forumowis...-prosba-o-rady. Z kilku rozmów z nią dowiedziałem się m.in. że szuka prawdziwej miłości, kocha góry (zresztą miała wstawione zdjęcie z gór), lubi gotować i słucha m.in. Nosowskiej i Björk.

W poście z końca czerwca napisałem: „A sprawa z pierwszego postu już nieaktualna, bo nasz kontakt się urwał na początku maja. Potem jeszcze napisałem do niej raz pod koniec maja, ale już nie odpisała.”

Jednak pod koniec sierpnia napisałem do niej jeszcze raz, bez większych nadziei. Po dwóch dniach pisania zgodziła się na spotkanie w parku miejskim.



Spodziewałem się ładnej niewinnej dziewczynki, a ujrzałem seksowną kobietę. Wierzcie lub nie, ale wyglądała jak aktorka Magdalena Boczarska. Zupełnie nie była podobna do osoby ze zdjęć. W dodatku użyła innego imienia (tzn. na portalu randkowym podane ma inne i na spotkaniu przedstawiła się innym). To wszystko spowodowało, że byłem mocno zdezorientowany. Myślałem, że ta z internetu wysłała po mnie ładniejszą koleżankę, a sama siedzi gdzieś na ławce w parku. W końcu zapytałem:
 – Ale zaraz, gdzie my idziemy?
 – No przecież chciałeś się spotkać.
 – A to ty jesteś ty?
 – Tak. A co, niepodobna? – zapytała z zalotnym uśmieszkiem.
 – No, szczerze mówiąc średnio.



Na spotkanie poszedłem bez spiny. Na spotkaniu też raczej wyluzowany byłem. Nie jąkałem się, jak to mi się czasem zdarza przy spotkaniu z ładnymi dziewczynami. Po niedługim czasie wiedziałem, że nic z tego nie będzie, więc trochę chciałem porozmawiać, zasięgnąć informacji nt. podrywania. Gdy się pożegnaliśmy, nagle zaczęło mi zależeć. Tętno chyba mi nie przyspieszyło, ale zacząłem czuć każde uderzenie serca. Bardzo dziwne uczucie. Wiedziałem już, że spier*oliłem sprawę.

Wiedziałem, że myślę nieracjonalnie, ale nie mogłem nic z tym zrobić. Wiedziałem też, czym to jest spowodowane – wyłącznie jej nieprzeciętną urodą.

Na spotkaniu byłem pasywny. Było mi obojętne, co będziemy robić i ile czasu. Ona decydowała o tym, co robimy: idziemy, siadamy NA TEJ ławce, wstajemy, idziemy, siadamy na palikach umacniających brzeg sadzawki, wstajemy, idziemy do kiosku po bilet, rozstajemy się (nie chciała, żeby ją na przystanek odprowadzić – może bała się, żebym nie wsiadł za nią do tramwaju).

Ja nasze rozmowy przez internet sprzed spotkania znałem niemal na pamięć (czytałem je wielokrotnie). A ona nie pamiętała nawet podstawowych informacji na mój temat: ile mam lat, skąd jestem, jakie studia skończyłem, gdzie pracuję. To jasne – byłem jednym z wielu gości, z którymi pisała.

W trakcie rozmowy poruszone były różne tematy, ale o tym niżej, w osobnych rozdziałach. Po spotkaniu rozmawiałem z nią przez internet jeden raz – też paru ciekawych rzeczy się dowiedziałem.



MOJE WYOBRAŻENIA

Najciekawszą rzeczą było to, że była zupełnie inną osobą, niż sobie wyobrażałem. Jak ktoś daje zdjęcie z górskiego szlaku, to ja już sobie dorabiam historię, że pewnie słucha SDM, a w wolnym czasie lubi usiąść z książką i kubkiem gorącej herbaty. Jak piszę, że lubi Nosowską i marzy o wielkiej miłości, to ja wyobrażam sobie, że pewnie wieczorem przy zgaszonym świetle leży sobie w domu i słucha np. piosenki Z rejestru strasznych snów (ze świetnej płyty pt. [sic!]). Spodziewałem się osoby troszkę nieśmiałej, a okazała się bardzo przebojowa.

W rozmowie po spotkaniu (przez internet) przyznała się do tego, że w rozmowach poprzedzających spotkanie niektóre z rzeczy, które mówiła, były żartami (które ja potraktowałem dosłownie). Miałem o to pretensje, a ona powiedziała, że między kobietą a mężczyzną zawsze na początku jest gra i jeśli tego nie wiem, to znaczy, że jestem niedouczony.

Dlatego przy poznawaniu przez internet najważniejsze jest, żeby jak najszybciej się spotkać. W ciągu rozmów przez internet może narosnąć tyle wyobrażeń, że ich skonfrontowanie z rzeczywistością może być mocno rozczarowujące.



URODA JEJ

Jak już napisałem na początku, w rzeczywistości zaprezentowała się w inny sposób niż na zdjęciach.

W późniejszej rozmowie przez internet napisała mi, że na spotkaniu brak mi było pewności siebie. Napisałem jej, że zbił mnie z pantałyku nieco inny wygląd. Zapytała „czy moja uroda miała wpływ na Twoją pewność siebie?”

Muszę przestać się bać ładnych dziewczyn – muszę sobie wbić do łba, że one niczym nie różnią się od tych brzydkich.

I jeszcze jedno. Jej uroda była jedynym powodem tak silnej reakcji psychiczno-somatycznej po zakończeniu spotkania. Siostra mojego kolegi jest trochę podobna do niej w kwestii zainteresowań czy sposobu spędzania wolnego czasu. Jest jednak średnio ładna, więc nie wywołuje u mnie aż takich emocji.

Pytałem kolegę z pracy (z którym rozmawiam na różne tematy, m.in. komentujemy nasze klientki), czy jest możliwe, żeby dziewczyna była zbyt ładna. Powiedział, że zbyt ładna nie, ale zbyt atrakcyjna już tak. Nie wiem, czym to się różni, bo atrakcyjność wynika wprost z urody. Oczywiście urodę można podkreślić (jak również zakamuflować – czego najlepszym przykładem były jej zdjęcia) z pomocą fryzury, makijażu czy ubioru. Akurat ten temat mnie zainteresował, bo wydaje mi się, że ta dziewczyna była dla mnie zbyt atrakcyjna, bym mógł się z nią spotykać. Jest też na forum temat http://www.forumowisko.pl/topic/200877-czy-mezczyzni-boja-sie-atrakcyjnych-kobiet/ właśnie o tym.



JEJ OBECNOŚĆ NA PORTALU RANDKOWYM

Na spotkaniu zapytałem, dlaczego tak atrakcyjna dziewczyna szuka partnera przez internet. Powiedziała, że jest już zmęczona kolesiami zaczepiającymi ją np. na przystanku.

Naprawdę jestem ciekaw, czy nie kłamała, ale jestem skłonny w to wierzyć, bo jest naprawdę ładna. Ciekaw jestem, jak często ją ktoś zaczepia (dwa razy dzienne, dwa razy w tygodniu czy może dwa razy w miesiącu) i z jakim tekstem (o godzinę, spóźniający się autobus, czy może bardziej bezpośrednio typu: podobasz mi się, umówisz się ze mną?).

Jedna koleżanka powiedziała, że raczej ściemniała, że jest tym zmęczona – każda kobieta lubi być adorowana.

Druga koleżanka (która ma dość specyficzny typ urody, który nie każdemu musi się podobać) powiedziała, że to możliwe, bo gdy sama dojeżdżała do pracy komunikacją miejską, to zdarzało jej się to czasem.



UBIÓR MÓJ

Napiszę, w co się ubrałem na spotkanie, bo to chyba ważne.
  1. Ciemnoszare spodnie – krój jak klasyczne jeansy, ale były zrobione z trochę innego, cieńszego materiału.
  2. Biały t-shirt z niebieskim abstrakcyjnym nadrukiem z przodu.
  3. Granatowa bluza z kapturem, suwakiem i kieszeniami.
  4. Buty z czarnej skóry z małymi brązowymi wstawkami. Ciężko mi określić styl tych butów; na pewno nie były eleganckie jak do garnituru, ani typowo sportowe jak adidasy; coś pomiędzy. Skuwki sznurowadeł poodpadały, więc końcówki były postrzępione.
Na spotkaniu powiedziała mi, że wypadłem gorzej niż chłopak, z którym spotkała się wcześniej. Dostałem minusa za brudne buty, postrzępione sznurowadła i brak koszuli. Zapomniałem zapytać, czy ważne dla niej jest, żeby ubrania były markowe.

Szczerze mówiąc, zupełnie nie wiem czemu, ale w ogóle nie zastanowiłem się nad swoim ubiorem przez wyjściem. Założyłem to, co akurat miałem pod ręką. Albo myślałem, że idę na spotkanie z osobą, dla której nie ma to znaczenia, albo tak byłem przekonany o swojej zaje*istości, że nie pomyślałem, że mogę coś zrobić źle.

W sumie dobrze wyszło, bo jakbym się ubrał zbyt elegancko, to by pomyślała, że mi zależy. Niech sobie nie myśli za dużo. ;)



MARKOWE UBRANIA

Na spotkaniu zauważyłem, że ma na sobie ubrania firmy Zara. Nie za bardzo się orientuję w markach, ale sprawdziłem sobie potem i do najtańszych to nie należy.

Doszedłem do wniosku, że nie może być, że moja ewentualna partnerka będzie się ubierać w Zarze, a ja będę wyglądać jak menel.

Poszedłem potem do centrum handlowego, żeby zobaczyć Zarę i inne sklepy. Męski manekin z wystawy w Zarze miał na sobie ciuchy za około 1400 zł. Manekin w sklepie Cottonfield – ponad 2000 zł.

To mi przypomniało pewną sytuację z czasów studiów. Gdy byłem w domu, przyszedł do mnie kolega. Mieliśmy gdzieś wyjść, ale zrobiło się chłodniej, wiec pożyczyłem mu moją normalna niemarkową granatową bluzę. Zabrał ją do domu. Potem chciałem ją odebrać i poszedłem do niego, ale nie było go, więc jego ojciec dał mi bluzę. Ja się nie przyglądałem. Dopiero w domu okazało się, że to nie ta, ale już wziąłem ją i poszedłem w niej na uczelnię. Najpierw koleżanka z grupy mi mówi, że mam fajną bluzę. Ja wzruszam ramionami – no bluza jak bluza, bez szału. Potem kolega mi mówi, że mam fajną bluzę. Mówię mu, że jest już drugą osobą, która mi to mówi. On mówi, że Cottonfield to dobra marka. Ja nawet nie wiedziałem, bo się nie interesuję tematem.

To wydarzenie z przeszłości pokazuje, że ludzie zwracają uwagę na markę ubrań.

Rozmawiałem niedawno z pewną dziewczyną (poznaną w schronisku górskim, ale o tym później). Powiedziała, że jak facet od stóp do głów jest ubrany jest w markową odzież, to wg niej jest to lanser i odbiera to raczej źle. Najlepiej mieć dwie markowe rzeczy.

Trochę ciężko wyrzucić ponad 1000 zł na ciuchy (tym bardziej, że zarabiam około 1200 zł miesięcznie).

Generalnie cały czas myślę o tej sprawie. Czy kupić sobie jakieś markowe ubrania, żeby robić lepsze wrażenie i czy w ogóle chcę dziewczynę, dla której to ma znaczenie. Taniej chyba będzie szukać takiej, dla której nie jest ważne, czy mam firmowy znaczek na ubraniu.

Ale też tego tematu nie można sprowadzać do tego, że dziewczyna zwraca na to uwagę albo nie (i dodatkowo jeszcze to wartościować, że jak zwraca, to świadczy to o niej źle – że jest materialistką). Chodzi raczej o to, czy ja się czuję dobrze z tym, że chodzę w takich czy innych ubraniach.



PRACA I ZAROBKI

Nie chciała powiedzieć, czym się zajmuje. Mimochodem wspomniała tylko, że kiedyś pracowała na produkcji. Też pracowałem na produkcji (łącznie przez ponad rok w różnych zakładach), więc plus dla niej, że nie boi się ciężkiej pracy.

Po ciuchach stwierdzam, że ma kasę, więc może tylko ma bogatych rodziców.

Po spotkaniu w rozmowie przez internet zapytałem ją, czy ważne jest dla niej, by mężczyzna zarabiał więcej od niej. Powiedziała, że nie ma to dla niej znaczenia, ale wolałaby, żeby nie miał z tego powodu kompleksów.

Czy traktować to literalnie czy raczej jako zawoalowane przyznanie, że jednak wolałaby, żeby facet zarabiał lepiej?



ZDJĘCIA MOJE

Powiedziała mi, że na żywo wyglądam lepiej niż na zdjęciach.

1) No cóż, jak na 28 lat wyglądam jeszcze bardzo młodo. Jak byłem niedawno w górach, to mnie pytali, co studiuję.

2) To znaczy, że zdjęcia na portalu randkowym kwalifikują się do wymiany. Potrzebna konsultacja z koleżankami.



CIAŁO

Podobnie jak w punkcie o ciuchach. Przy tak zgrabnej kobiecie nie mogę wyglądać jak pokraka. Jeśli chodzi po górach, to pewnie ma jędrne uda i łydki. W rozmowie wspomniała, że chodzi na basen – pewnie ma od tego zaje*iste plecy.

To przypomina tekst CristianoSolaris z założonego kiedyś przeze mnie wątku Mieszkanie z rodzicami i słaba praca a szukanie dziewczyny:
Zacznij od najprostszych czynnosci jak silownia a moze nauka jezyka. Nie mysl o tym ze silownia jest tylko dla pustych miesniakow i ze nie chcesz znalezc jakijs laski na miesnie. Kazda kobieta woli bardziej pokazac sie w towarzystwie faceta ktory jakos wyglada a nie z wilekim brzuchem i zanikiem miesni. A nawet jesli znajdziesz taka ktora nie ma gustu, ze tak powiem, to jak ty bedziesz sie czul na plazy jesli bedziesz tam ze swoja wymarzona seksowna kobieta, wokol ktorej przystojni faceci beda sie krecic i probowac "wyrwac"?

Dopiero po spotkaniu uznałem, że CristianoSolaris ma rację.



SPĘDZANIE WOLNEGO CZASU

Na spotkaniu powiedziała, że musi cztery razy do roku gdzieś wyjechać. Nie mówiła dokładnie gdzie, ale ja już sobie dorobiłem, że pewnie latem pochodzić sobie po górach, a zimą pojeździć na nartach lub snowboardzie. (No chyba, że miała na myśli jakieś egzotyczne wycieczki, ale to już zupełnie nie moja liga...)

Powiedziała też, że lubi chodzić na koncerty, czytać, pływać, a nie nie lubi dyskotek i motocykli.

No cóż, ja jedynie raz w roku na 3-4 dni jadę pociągiem z namiotem, śpiworem i karimatą na Przystanek Woodstock.

Po spotkaniu w rozmowie przez internet powiedziała, że różnimy się sposobem spędzania wolnego czasu. Tyle tylko, że ja jej nie mówiłem, jak spędzam wolny czas. I to może właśnie jest problem. Skoro nic nie powiedziałem na ten temat, to znaczy, że nie spędzam ciekawie wolnego czasu.



REAKCJE ZNAJOMYCH

Po spotkaniu miałem wielką potrzebę opowiadania znajomym o tym spotkaniu.

Nie wiedzieć czemu, większość z nich skupiła się na brudnych butach. Chyba źle kładłem akcenty, gdy relacjonowałem im spotkanie.

Jeden kolega na jej uwagę o moich brudnych butach powiedział: Głupia i pusta c*pa.

Kolega z pracy powiedział: Dałeś ciała – tyle razy ci mówiłem, że najważniejsze są czyste buty.

Koleżanka powiedziała, że skoro dla tej dziewczyny ważne jest to, żebym miał czyste buty, a ja jestem taki, że chodzę w brudnych, to po prostu nie jesteśmy dla siebie stworzeni.

Jeden kolega widząc, że strasznie przeżywam, powiedział tak: Nie zasługiwała na ciebie. Ona jest głupia i brzydka.
Ja na to: Nie mów tak. Nie rozmawiałeś z nią i nie widziałeś jej.
A on: Nie nakręcaj się tak. Zwal sobie konia, to ci przejdzie.
Na początku byłem lekko oburzony na tę jego radę. Potem doszedłem do wniosku, że miał rację sprowadzając całą sprawę do kwestii seksualnej. W tym co mówiła, była zupełnie przeciętna; jedynie urodę miała nieprzeciętną. Dlatego tak przeżyłem spotkanie z nią.

Jeszcze inny kolega podsumował cały mój opis jej osoby bardzo krótko: Po prostu pół-bogini. Tym prześmiewczym określeniem uświadomił mi moją głupotę.



MUZYKA

Bardzo lubię muzykę. Użycie słowa kocham jest może przesadą, bo nie gram na jakimkolwiek instrumencie.

Słucham różnej muzyki: rock, elektronika, metal, drum&bass, reggae, pop, trance, jazz.

Większość moich marzeń dotyczących dziewczyn związana jest z właśnie z muzyką. Nigdy nie wyobrażałem sobie wspólnego pobytu w restauracji czy kinie (może dlatego, że w te miejsca nie chodzę). Za to bardzo bym chciał pójść z dziewczyną na jakiś koncert i przytulić się, np. gdy zespół gra balladę. Chyba jest w tym jakiś sens, bo nawet jak w konkursach radiowych są do wygrania bilety na koncert, to zazwyczaj są one podwójne.

Bardzo chciałbym mieć dziewczynę o podobnym guście. Dlatego tak bardzo się nakręciłem, gdy okazało się, że ona słucha rocka. Jakieś głupie myślenie mam, że jak ktoś słucha rocka, to nie może być pustakiem. No chyba że się trafi na rockowego pustaka.

Po spotkaniu, gdy już trochę ochłonąłem, stwierdziłem, że nie ma co się podlizywać w kwestii muzyki. Nawet jeśli naprawdę przechodzą mi ciarki po plecach, gdy słyszę Kate Bush albo Florence, to lepiej nie przyznawać się do tego, żeby nie być uznanym za mało męskiego. Prawdziwy mężczyzna słucha Motörhead.



BEZPOŚREDNIO PO SPOTKANIU

Po spotkaniu miałem dwie główne myśli. Jedna myśl traktująca to wyłącznie jako epizodzik – doświadczenie, pod którego wpływem może zmienię się na lepsze. Ta myśl w końcu zwyciężyła po kilkunastu dniach, ale wcześniej przewagę miały myśli typu „dałem ciała” i „co by było gdyby…”.

Co by było, gdybym wyczyścił buty, wymienił w nich sznurowadła, a zamiast bluzy z kapturem założył koszulę. Gdybym nie zdradził, gdzie pracuję i ogólnie nie gadał głupot. Czy wtedy miałbym szanse na drugie spotkanie? (Ale zaraz uświadamiam sobie, że po dwóch spotkaniach ból byłby jeszcze większy.)

Śniła mi się, ale nie pamiętam już, jaki dokładnie był sen.

Miałem też ochotę codzienne wchodzić na jej profil na Badoo, by zobaczyć, czy coś zmieniła w opisie, czy może wgrała nowe zdjęcia. Powstrzymywało mnie przed tym tylko to, że na Badoo można sprawdzić, kto odwiedza profil, więc wyszedłbym na jakiegoś napaleńca.

Parę dni po randce pojechałem z kolegą na koncert rock/reggae. Poznałem trzy jego koleżanki z czasów studiów. Na terenie imprezy widziałem mnóstwo ładnych dziewczyn. Jak po północy wracaliśmy do domu, też widzieliśmy mnóstwo bawiących się ludzi. Stwierdziłem, że muszę się wyprowadzić do dużego miasta, by w każdy piątek czy sobotę wychodzić gdzieś, a nie siedzieć w domu. Wtedy bym się tak nie podniecał pierwszą lepszą panną z internetu.

W ramach odtrutki zagadnąłem na Badoo do dwóch dziewczyn. Jedna z miejscowości oddalonej o około 60 km, z którą rozmawiałem rok wcześniej; zapytałem ją, jak przez ten rok upłynęła jej działalność na Badoo, z iloma chłopakami się spotkała, itp. Druga z mojej miejscowości; jej konto dość mocno zintegrowane z jej Facebookiem, bo miała mnóstwo zdjęć, w tym z wieczoru panieńskiego mojej koleżanki; zapytałem ją o te zdjęcia w pierwszej wiadomości i rozmowa jakoś się potoczyła. W rozmowie z obiema było tak, że po wstępnej gadce-szmatce zacząłem narzekać.

Stwierdziłem, że zanim wezmę się za podryw – czy to na żywo czy przez serwis randkowy – muszę najpierw naprawić swoje życie, bo jak na razie nie potrafię nawet tak kierować rozmową, żeby nie żalić się. Zawiesiłem poszukiwania przez Badoo i Sympatię.



NIECO PÓŹNIEJ PO SPOTKANIU

Doszedłem do wniosku, że żeby mieć fajną dziewczynę, sam muszę być fajny. Teraz jestem niefajny, więc muszę się zmienić. Oto, co zrobiłem, by naprawić swoje życie.

Poszedłem do psychiatry i do psychologa (właściwie do psycholożki).

Psychiatra przepisał mi antydepresant typu SSRI. Na razie nie zauważam poprawy. Podobno trzeba go brać dłuższy czas, by zaczął działać.

Z psycholożką spotykam się raz w tygodniu. Zaczęła mi robić test SCID-II (na zaburzenia osobowości), ale jeszcze nie skończyliśmy, więc nie wiem jeszcze, co mi jest. Pani psycholog jest dość młoda (możliwe, że nawet młodsza ode mnie) i całkiem atrakcyjna. Gdy mówię, patrzę na podłogę, ścianę. Ona zwraca mi uwagę, bym patrzył na nią. Patrzę przez 3 sekundy, a potem znowu gdzieś indziej. Niektóre wizyty mi się nie podobają, np. gdy każe mi mówić o tematach, które wydają mi się mało istotne.

Zacząłem ćwiczyć, by poprawić sylwetkę i samoocenę. Na początek nic trudnego – tylko pompki i brzuszki. Jeszcze muszę zacząć ćwiczyć podciąganie na drążku, ale na razie nie mam gdzie. Gdy w tych trzech ćwiczeniach dojdę do jakich sensownych wyników, to może zacznę chodzić na siłownię. Chciałbym też nauczyć się pływać, ale to może dopiero w przyszłym roku w lato.

Pojechałem z koleżanką na kilka dni w góry. Mieszkaliśmy w schronisku. Poznałem fajnych ludzi. Pochodziliśmy trochę po szlaku. Bardzo mi się podobało. Na pewno będę chciał pojechać tam jeszcze raz. Na początek może do tego samego schroniska, ale jak poczuję się trochę pewniej w tym temacie i wyposażę się w odpowiedni plecak, śpiwór, kurtkę i inne niezbędne w górach przybory, to może będę chodził od schroniska do schroniska.



JAKIEGO RODZAJU KOBIETY SZUKAM

Kaiser zapytał:
czy to ma jakiekolwiek znaczenie, dlaczego? ważne, że przyszła, szkoda, że nic z tego nie wyszło - ale czy w związku z tym wyciągnąłeś jakieś wnioski? czy to nie ten typ dziewczyn? czy może masz jakiś ciąg na dziewczyny, które szukają innego rodzaju chłopaków?

W tym konkretnym przypadku myślałem, że to ten typ. Dopiero na spotkaniu okazało się, że to jednak nie ten typ.

Nie wiem, jakiego rodzaju szukam, bo mam za małe doświadczenie. Wiem, jakie cechy są przeze mnie pożądane w spotkaniach na żywo. W spotkaniach powierzchownych (w takiej kolejności): ładna, miła. W spotkaniach bliższych (w takiej kolejności): miła, inteligentna, ładna.

Jeśli chodzi o charakter, to niektórzy mówią, że powinienem szukać dziewczyny bardziej energicznej, bo jak ożenię się z jakąś mimozą, to oboje zginiemy.

Jeśli chodzi o wygląd, to w pracy (pracuję w sklepie) widzę czasem fajne czterdziestki albo i starsze. Naprawdę miło popatrzeć na taką elegancką i zadbaną kobietę. I tak sobie myślę, że za lat 15 czy 20 chciałbym mieć właśnie taką fajną żonę. Wiadomo, że ładnym trzeba się urodzić, ale naturze można trochę pomóc – uprawiać sport, zdrowo się odżywiać i stosować kosmetyki renomowanych firm. Ta, z którą się spotkałem, raczej o siebie dba, więc jest szansa, że za 20 lat też będzie wyglądać ekstra.
 

Marozja

Nowicjusz
Dołączył
29 Styczeń 2008
Posty
2 469
Punkty reakcji
24
Wiek
39
Miasto
Dark side of the Moon
Jedna koleżanka powiedziała, że raczej ściemniała, że jest tym zmęczona – każda kobieta lubi być adorowana.
Ale nie każda chce w ten sposób poznawać przyszłych partnerów.

Nigdy nie przyszło mi do głowy zrobić takiej analizy po spotkaniu z kimkolwiek.
Nie zastanawiam się, co myśli o moich butach, ciuchach, o czymś tam. Nie analizuję ciuchów tej osoby. Po prostu podoba mi się ktoś albo nie. Ja się komuś podobam albo nie. Ewentualnie jest jeszcze opcja "trochę" tudzież "chyba" i wtedy mozna zaryzykować 2 spotkanie, żeby się upewnić.

Jakoś nie bardzo rozumiem sens zakładania koszuli, kiedy na co dzien chodzi się w bluzach z kapturem albo wspominania tylko o Motorhead, kiedy kocha się Kate Bush (btw - wspaniała wokalistka), bo to i tak wyjdzie w praniu. W ogóle jak dla mnie grubo przesadzasz z analizą tych gustów muzycznych. Z tego co kto słucha można najwyżej wywnioskować, czy dla kogoś muza jest istotna czy nie, zresztą powinieneś to widzieć po sobie z tą Bush i Florencją. Też słucham Nosowskiej i Bjork, ale poza tym Opeth, Dikandy, Satchmo, Wysockiego, Madonny, Leonarda Cohena, piosenek z filmów Disneya, Vangelisa, Pink Floyd, Jefferson Airplane, Roberta Johnsona, Johnny'ego Casha, Tori Amos, Joy Division, Archive, Fluke, i całej gigantycznej masy innych kapel i gatunków. Jak się mnie ktoś zapyta, kogo słucham, to nie będę wymieniać 3 godziny, tylko strzelę kilka kapel na chybił-trafił. I jaka wobec tego jestem?
 

kaiser

where is my mind?
Dołączył
19 Grudzień 2011
Posty
736
Punkty reakcji
30
Miasto
Warszawa
Dopiero na spotkaniu okazało się, że to jednak nie ten typ.
ojezu :D przeczytałem od początku do końca - i doszedłem do wniosku, że kiedyś spotkasz laskę, która cię po prostu pokocha - takiego jaki jesteś, z brudnymi butami i ze spodniami adidasa.. to się zdarza, nie tylko na filmach wudego allena ;)
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Ja uważam,że kobiety jednak przywiązują uwagę do ubioru,ogólnego wizerunku ,warto trochę nad tym popracować-brudne buty świadczą o niechlujstwie -ja bym bała się pomyśleć-jakie on ma gacie?,skoro ich nie widać,to może być jeszcze gorzej.Nie chodzi o super markowe ciuchy-ważne ,aby wszystko jakoś się dobrze komponowało.Kupuję czsami w Zara i chyba z tymi cenami trochę przesadziłeś-zawsze można polować na promocje itp.
 

buderchin

Nowicjusz
Dołączył
20 Lipiec 2011
Posty
198
Punkty reakcji
3
Wiek
39
Nigdy nie przyszło mi do głowy zrobić takiej analizy po spotkaniu z kimkolwiek.
Nie zastanawiam się, co myśli o moich butach, ciuchach, o czymś tam.

To było przełomowe wydarzenie w moim życiu. Dlatego poświęciłem analizie tego wydarzenia aż tak dużo czasu.

Jakoś nie bardzo rozumiem sens zakładania koszuli, kiedy na co dzien chodzi się w bluzach z kapturem

Ja na co dzień chodzę w dresie – co prawda bawełnianym, a nie ortalionowym, ale jednak w dresie. Czy to znaczy, że na randkę też mam pójść w dresie?

Z tego co kto słucha można najwyżej wywnioskować, czy dla kogoś muza jest istotna czy nie, zresztą powinieneś to widzieć po sobie z tą Bush i Florencją.

Zgadzam się całkowicie.

Jak się mnie ktoś zapyta, kogo słucham, to nie będę wymieniać 3 godziny, tylko strzelę kilka kapel na chybił-trafił.

Dokładnie tak samo było w tym przypadku. Zapytała, czego słucham. Oczywiście też mógłbym wymienić jej długą listę, a ja podałem te dwie ww. i jeszcze Julię Marcell, bo pomyślałem, że to będzie lepiej wyglądać w oczach takiej uczuciowej dziewczyny. Powiedziała, że słucham babskich rzeczy. Odebrałem to jak zarzut.

doszedłem do wniosku, że kiedyś spotkasz laskę, która cię po prostu pokocha

Miejmy nadzieję. Choć może być to trudne, gdyż w ogóle nie poznaję kobiet (no dobra, poznałem ostatnio na koncercie trzy koleżanki mojego kolegi, ale najprawdopodobniej już się z nimi nie zobaczę).

Ja uważam,że kobiety jednak przywiązują uwagę do ubioru,ogólnego wizerunku ,warto trochę nad tym popracować-brudne buty świadczą o niechlujstwie

Podobnie jak brudny samochód. Samochód się brudzi, gdy się nim jeździ – szczególnie po zabłoconych drogach gruntowych. Tak samo brudzą się buty, gdy się w nich chodzi. Odpowiadam z wyprzedzeniem na kontrargument: może ja mam lepsze rzeczy do roboty niż codzienne mycie samochodu i czyszczenie butów.

Kupuję czsami w Zara i chyba z tymi cenami trochę przesadziłeś-zawsze można polować na promocje itp.

Nie przesadziłem z tym, że manekin na wystawie miał na sobie ubrania za 1400 zł, bo liczyłem to na kalkulatorze.

Zgodzę się z tym, że można się tanio ubrać w markowe ubrania. Moja koleżanka ostatnio za 15 zł w lumpeksie kupiła dla swojego chłopaka sweter Zara.
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Dobrze,ale podtrzymam to co napisałam,dziewczyny,kobiety,zwracają uwagę na ogólny,schludny wizerunek.Tak ciężko wyczyścić te głupie buty?chcesz znależć kobietę czy nie?To samo może dotyczyć dresów,na randkę lepiej założyć coś innego.Musisz zdecydować czy szukasz takiej co zaakcepyuje dresy i brudne buty-wtedy nie licz, że będzie to kobieta podobna do tej z którą się spotkałeś-czy może wybierz dziewczynę w dresie,wtedy się dogadacie.
 

Marozja

Nowicjusz
Dołączył
29 Styczeń 2008
Posty
2 469
Punkty reakcji
24
Wiek
39
Miasto
Dark side of the Moon
Ja na co dzień chodzę w dresie – co prawda bawełnianym, a nie ortalionowym, ale jednak w dresie. Czy to znaczy, że na randkę też mam pójść w dresie?
Jakbyście się umówili na kolację przy świecach w restauracji w Bristolu, to wypadałoby się ubrać inaczej, ale Wy się umówiliście w parku. Ja na co dzień chodzę w golfikach i jeansach i ani śni mi się inaczej ubierać do parku tylko dlatego, że spotykam się z jakimś facetem z neta. Nie sądzisz, że jak jakaś kobieta będzie mieć problem z tym, że ubierasz się w dres, to będzie go mieć i później..? I co, zmienisz garderobę, bo Ci wypali, że się Ciebie wstydzi jak jesteś w dresie? :)

Dokładnie tak samo było w tym przypadku. Zapytała, czego słucham. Oczywiście też mógłbym wymienić jej długą listę, a ja podałem te dwie ww. i jeszcze Julię Marcell, bo pomyślałem, że to będzie lepiej wyglądać w oczach takiej uczuciowej dziewczyny. Powiedziała, że słucham babskich rzeczy. Odebrałem to jak zarzut.
To jest złe myślenie.
Próba dostosowania się do kogoś, zaimponowania mu, wstrzelenia się w jego oczekiwania, prawie zawsze kończy fiaskiem na randkach, a do tego to zwykle się czuje, że ktoś się przesadnie stara, myśli, co najlepiej odpowiedzieć na pytanie, analizuje, co ktoś do niego mówi...
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Dotrwałem do końca, ale w sumie nie wiem co napisać. Szacun za analizę :)

Szczerze mówiąc, zupełnie nie wiem czemu, ale w ogóle nie zastanowiłem się nad swoim ubiorem przez wyjściem. Założyłem to, co akurat miałem pod ręką. Albo myślałem, że idę na spotkanie z osobą, dla której nie ma to znaczenia, albo tak byłem przekonany o swojej zaje*istości, że nie pomyślałem, że mogę coś zrobić źle.
Szczerze mówiąc chyba dla każdej kobiety ma to znaczenie. Mnie jakis czas temu żona kolegi tak posłodziła, że omal nie spadłem z krzesła ;) Rozebrała mnie na czynniki pierwsze, słodząc niemiłosiernie, że się dobrze ubieram, mam gust itd. W sumie sam komplement mnie nie zaskoczył bo od zawsze to słyszę i w sumie od zawsze na ten komplement reaguję jednakowo topornie (po prostu nawet jeśli mam ten gust to uważam , że jest to jedna z najmniej istotnych moich zalet). Jednak nie sądziłem, że szczęśliwa (bo na pewno taką jest) żona tak lustruje obcych facetów :) Tym samym stawiam tezę, że na bank liczą się czyste włosy, czyste dlonie, paznokcie i buty, no i ogólna schludność. Tak wiem, z butów też mi się chce śmiać , no ale cóż - męska logika chyba tutaj nie ma zastosowania... ;)

Z drugiej strony chyba nie na darmo funkcjonuje mądrość życiowa pt. pokaż mi swoje buty, a powiem Ci kim jesteś. No cóż, kobiety mają fazę na punkcie ustawionych facetów i prawda jest taka, że ustawiony facet nie chodzi w kaloszach, czy jakichś tam ufajdolonych adidasach. Mimo wszystko buty, jako jedna z części ubioru symbolizują pewien status społeczny. Ok, może nie warto przesadzać na pierwszej randce, ale warto pamiętać o tym, aby jakoś te buty dobrać, i aby były względnie czyste. Ja zawsze ubieram takie półbuty, które trudno ocenić, czy są drogie czy tanie.

buderchin napisał:
Na spotkaniu zauważyłem, że ma na sobie ubrania firmy Zara. Nie za bardzo się orientuję w markach, ale sprawdziłem sobie potem i do najtańszych to nie należy.

Doszedłem do wniosku, że nie może być, że moja ewentualna partnerka będzie się ubierać w Zarze, a ja będę wyglądać jak menel.

Poszedłem potem do centrum handlowego, żeby zobaczyć Zarę i inne sklepy. Męski manekin z wystawy w Zarze miał na sobie ciuchy za około 1400 zł. Manekin w sklepie Cottonfield – ponad 2000 zł.
Przesadzasz trochę. W zara:
- koszula - 150-200 zł
- spodnie - 200 zł
- koszulka - 39 zł ;)
- kurtka - 300-400 zł

Czyli powiedzmy 800 zł. Nawet jak dorzucić buty no to powiedzmy wyjdzie Ci te 1000 zł. Tylko, że np. te buty czy kurtke możesz kupić gdzie indziej i w praktyce wyjdzie Ci, no okej powiedzmy 800 zł. Mimo wszystko 800 zł to nie 1400 zł. Poza tym są wyprzedaże. Wtedy koszule kupisz za 100 zł, spodnie za 150 zł, kurtke za 250 zł itd...

buderchin napisał:
To mi przypomniało pewną sytuację z czasów studiów. Gdy byłem w domu, przyszedł do mnie kolega. Mieliśmy gdzieś wyjść, ale zrobiło się chłodniej, wiec pożyczyłem mu moją normalna niemarkową granatową bluzę. Zabrał ją do domu. Potem chciałem ją odebrać i poszedłem do niego, ale nie było go, więc jego ojciec dał mi bluzę. Ja się nie przyglądałem. Dopiero w domu okazało się, że to nie ta, ale już wziąłem ją i poszedłem w niej na uczelnię. Najpierw koleżanka z grupy mi mówi, że mam fajną bluzę. Ja wzruszam ramionami – no bluza jak bluza, bez szału. Potem kolega mi mówi, że mam fajną bluzę. Mówię mu, że jest już drugą osobą, która mi to mówi. On mówi, że Cottonfield to dobra marka. Ja nawet nie wiedziałem, bo się nie interesuję tematem.
No i widzisz już dlaczego po świecie chodzi tyle lanserów, dlaczego ludzie zadłużają się, dlaczego kupują kawę, która kosztuje tyle co w Niemczech, a marża to chyba ponad 50 % ... Po prostu ponoszą cenę za to, aby sprawiać wrażenie, że należą do "lepszego świata". Ubiór mimo wszystko świadczy o statusie. A status u faceta to tak jak piękna figura i cycki u kobiety...

Inna sprawa, że ja preferuje kupować coś tańszego, wyglądającego równie dobrze i bez krzykliwej metki. Jak masz gust to spokojnie da radę. Często jakieś np. bluzki, które dobrze na mnie leżą kupowałem na jakiejś tam wyprzedaży po np. 39 zł. Dla mnie tak naprawdę klucz jest taki : "czy coś na mnie dobrze lezy". Jak dobrze to kupuję i wychodzę. I metka mi głowy nie zaprząta. Chyba nigdy nie zależało mi na byciu w centrum uwagi, za sprawą metek. ;)

buderchin napisał:
To wydarzenie z przeszłości pokazuje, że ludzie zwracają uwagę na markę ubrań.
Na pewno tak. Najgorzej paradoksalnie jest gdy dziewczyna nie ma gustu bo wtedy jedynym punktem odniesienia mogą być dla niej właśnie metki. Jakaś tam bluza nic jej nie powie, ale jeśli będzie tam pisać Cottonfield to wtedy pokiwa głową z uznaniem. Smutne to.


buderchin napisał:
Rozmawiałem niedawno z pewną dziewczyną (poznaną w schronisku górskim, ale o tym później). Powiedziała, że jak facet od stóp do głów jest ubrany jest w markową odzież, to wg niej jest to lanser i odbiera to raczej źle. Najlepiej mieć dwie markowe rzeczy.
Ja nie do końca wierzę w to co mówią kobiety, w te ich zasady, że facet powinien być taki, a taki, że nie musi mieć pieniędzy itd. itp. Może i źle go odbierze, ale na 10 takich jak ona, pewnie 3/4 i tak się z tym lanserem umówi, albo na pewno będzie bliżej tego, niż z gościem ogólnie "biednie" ubranym.

Reasumując - źle to odbiera, a na 100 % jestem przekonany, że na pewno gdzieś tam chodzi taki lanser, z którym bez zająknięcia by się umówiła. Kobiece zasady odnośnie facetów są baaaaaardzo płynne...

buderchin napisał:
Nie chciała powiedzieć, czym się zajmuje. Mimochodem wspomniała tylko, że kiedyś pracowała na produkcji. Też pracowałem na produkcji (łącznie przez ponad rok w różnych zakładach), więc plus dla niej, że nie boi się ciężkiej pracy.

Po ciuchach stwierdzam, że ma kasę, więc może tylko ma bogatych rodziców.

Po spotkaniu w rozmowie przez internet zapytałem ją, czy ważne jest dla niej, by mężczyzna zarabiał więcej od niej. Powiedziała, że nie ma to dla niej znaczenia, ale wolałaby, żeby nie miał z tego powodu kompleksów.

Czy traktować to literalnie czy raczej jako zawoalowane przyznanie, że jednak wolałaby, żeby facet zarabiał lepiej?
Nie wiem w sumie po co pytasz kobiety o takie rzeczy. Przecież i tak nie powie Ci prawdy bo mało która kobieta, nawet względem samej siebie, przed lustrem, jest w stanie się przyznać co naprawdę myśli.

Jasne, że liczy się kasa. Tym bardziej, że niżej piszesz iż ona musi 4x w roku wyjeżdżać gdzieś. Wybacz, ale za 1500 zł , nie zapewnisz jej tych atrakcji. Prędzej czy później by Ci to zarzuciła...


buderchin napisał:
Po spotkaniu w rozmowie przez internet powiedziała, że różnimy się sposobem spędzania wolnego czasu. Tyle tylko, że ja jej nie mówiłem, jak spędzam wolny czas. I to może właśnie jest problem. Skoro nic nie powiedziałem na ten temat, to znaczy, że nie spędzam ciekawie wolnego czasu.
Jakbyś miał kasę to tej pół-bogini ;) by to nie przeszkadzało. Taka prawda.

Po prostu popatrzyła na Ciebie, mniej więcej wiedziała gdzie pracujesz, czasu nie spędzasz ciekawie bo nie masz pieniędzy więc najłatwiej powiedzieć: "różnimy się" :D

Wiesz co ? Mam swoją teorię. Sama to ona może nie jest bez przyczyny... Może i "wygląda", ale przez to, że wygląda to jej oczekiwania są takie, że tak naprawdę to ona szuka ... sponsora. Jakbyś na dzień dobry wpadł z butach od calvina kleina, z takim wielkim oczo:cenzura:*ym napisem przez całe buty, że z daleka widać, do tego powiedział, że jesteś stażystą w prywatnej praktyce twojego tatusia dentysty to nagle by się okazało, że zamiast "różnimy się sposobem spędzania wolnego czasu", usłyszałbyś "mamy wiele cech wspólnych".

------------------

Niezaleznie od tego, najlepsze w tym wszystkim jest to, że zmobilizowałeś się do wprowadzenia zmian w swoim życiu.

ps. choć nie jestem przekonany czy potrzebne są Ci wizyty u psychologa i leki. Śmiem twierdzić, że lepiej by Ci zrobiło znalezienie lepiej płatnej pracy. Wtedy by się okazało, że już nie jesteś niefajny.
 

kaiser

where is my mind?
Dołączył
19 Grudzień 2011
Posty
736
Punkty reakcji
30
Miasto
Warszawa
brudne buty świadczą o niechlujstwie
to kolejny stereotyp, który sprawdza się w 95% - trzeba mieć tylko świadomość, że jest jeszcze te 5%, które nie podpada pod schemat ;) bo np chłopak miał jakieś wydarzenie w życiu, które mu nie pozwoliło na rutynę :D dlatego należy go skreślić dopiero jak drugi albo trzeci raz pojawi się w brudnych butach :D (trzeci raz - to musiała być wielka miłość! :D)
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
to kolejny stereotyp, który sprawdza się w 95% - trzeba mieć tylko świadomość, że jest jeszcze te 5%, które nie podpada pod schemat ;) bo np chłopak miał jakieś wydarzenie w życiu, które mu nie pozwoliło na rutynę :D dlatego należy go skreślić dopiero jak drugi albo trzeci raz pojawi się w brudnych butach :D (trzeci raz - to musiała być wielka miłość! :D)
Mnie to też śmieszy bo równie dobrze mógłbym sformułować inny stereotyp: "jak kobieta przychodzi na randkę w zwykłych butach, a nie w szpilkach, to znaczy, że nie jest prawdziwą kobietą". Ciekawe co by było jakby na kobiece: "masz brudne buty", odpowiedziałby: "a ty masz mało kobiecy ubiór..." :D
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Można tu dużo teoretyzować,ale elegancki facet zawsze zrobi lepsze wrażenie-bynajmniej to pierwsze.Ja sobie wyobrażam taką sytuację-stroję się na randkę-szpilki,jakaś tam sukienka ,a facet przychodzi dresie i ufajtolonych butach.I co z takim zrobić ,gdzie z nim pójść?Nic tylko posiedzić trochę na tej ławce w parku.
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Ja uważam, że nie należy przeginać :)

Jak się dziewczę na pierwszą randkę w parku czy innym luźnym miejscu odpicowuje jak na sylwestra to wg mnie to też nie jest dobrze.

Dlaczego ? Taka zbytnia koncentracja na wyglądzie zewnętrznym, na sobie, ewidentnie podsuwa mi myśl, że mam do czynienia z egoistką, materialistką i potencjalnie pustostanem w środku. To tak jakby to genialne opakowanie miało mnie oślepić i ukryć wady w środku.

Ja na pierwszą randkę staram się ubrać ciut bardziej elegancko niż zwykle, ale znowu nie tak jak się idzie na sylwestra czy chrzciny :) Po prostu tak, aby druga strona czuła się przy mnie komfortowo i nie czuła zbytnio przytłoczona tym, że mam np. jakieś same drogie ciuchy. W końcu przecież się nie znamy, więc należy zachować umiar. Ani nie ubierać się jak dziad, ale i nie imitować gościa z żurnala noszącego ciuchy za kilka tys zł.

Koniec końców to spotkanie z czlowiekiem. Więc jak słyszę krytykę, że np. nie ubral koszuli to trochę mi się śmiać chce. Wydaje mi się, że Buderchin też trochę wtopił bo jak usłyszał, że ona słucha rocka to pewnie pomyślał sobie, że to typowo rockowa dziewczyna, nosząca arafatki itp., nie zwracająca aż takiej uwagi na wygląd. A został bezlitośnie wypunktowany... Inna sprawa, że już Buderchinowi gdzieś pisałem - niech się oduczy nosić dresy. Nie na randki (był w innych spodniach), ale ... w ogóle (co najwyżej po domu + jak idzie uprawiać sport). Inaczej nigdy dziewczyny nie znajdzie. Noszenie dresów to stan umysłu.
 
F

Fafarafa_pl

Guest
Pamietajmy,ze przecież każdy z nas zwraca uwagę tylko na wygląd i właśnie to liczy się najbardziej podczas pierwszego wrażenia. ewentualne cechy charakteru itd wychodza dopiero później. Pierwsza randka to głównie czysty,schludny wygląd.
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Są sukienki i sukienki,wcale nie myślałam o takiej jak na sylwestra,może mieć całkiem sportowy,lużny krój-ale zawsze to sukienka i ładnie się wygląda .Wystarczy mieć wyczucie i umiar.
 

buderchin

Nowicjusz
Dołączył
20 Lipiec 2011
Posty
198
Punkty reakcji
3
Wiek
39
Widzę, że – podobnie jak moi znajomi – prawie wszyscy skupili się na brudnych butach.

Tak ciężko wyczyścić te głupie buty?

Szczerze mówiąc, ciężko. :D

Prędzej sobie kupię buty za 400 zł, niż zacznę czyścić te, które mam. Tych za 400 zł też oczywiście nie będę czyścił.

Musisz zdecydować czy szukasz takiej co zaakcepyuje dresy i brudne buty
Nie sądzisz, że jak jakaś kobieta będzie mieć problem z tym, że ubierasz się w dres, to będzie go mieć i później..?

Na portal randkowy wgrane mam kilka zdjęć. Na jednym jestem w dresie. Dziewczyna wiedziała więc, czego może się spodziewać. Skoro zgodziła się ze mną spotkać, to widocznie to akceptowała.

może wybierz dziewczynę w dresie,wtedy się dogadacie.

Nie robi mi to większej różnicy, o ile nie będzie to szeleszczący dres ortalionowy, bo to kojarzy mi się z dresiarzami (tymi niedobrymi, którzy napadają na ludzi i kradną telefony komórkowe).

Mamy taką jedną stałą klientkę, która lubi styl sportowy. Czasem przychodzi w dresach, ale najczęściej w legginsach. Wie, co robi, bo od pasa w dół jest po prostu idealna. Wszyscy wzdychamy do niej.

Mam też przyjaciółkę, która też raczej na sportowo chodzi. Chodzi głównie w bojówkach, choć czasem – np. gdy idziemy na rower – zdarza jej się też w spodniach dresowych.

Jakbyście się umówili na kolację przy świecach w restauracji w Bristolu, to wypadałoby się ubrać inaczej, ale Wy się umówiliście w parku.

Trochę nie na temat, ale chwała jej za to, że wybrała park na miejsce spotkania. Jak by to miało być w jakimś wypasionym lokalu, to ja naprawdę nie miałbym się w co ubrać. No i wydałbym niepotrzebnie trochę pieniędzy.

I co, zmienisz garderobę, bo Ci wypali, że się Ciebie wstydzi jak jesteś w dresie?

Spodnie dresowe na gumę są znacznie wygodniejsze od dżinsów, ale oczywiście wyrzekłbym się wygody dla kobiety, na której mi zależy. W końcu przecież kobiety też się poświęcają dla mężczyzn, np. depilują nogi (podobno nie jest to zbyt przyjemny zabieg) i noszą szpilki.

To jest złe myślenie.
Próba dostosowania się do kogoś, zaimponowania mu, wstrzelenia się w jego oczekiwania, prawie zawsze kończy fiaskiem na randkach

Na randce w ogóle nie rozmawialiśmy o muzyce (wspomniała tylko przy okazji innego tematu, że była w Jarocinie). O muzyce rozmawialiśmy przez internet przed randką, bo próbowałem ją namówić na wyjście na jakiś koncert.

Jeśli chodzi o muzykę, to ja zawsze dostosowuję się do ludzi. Jeśli rozmawiam z kimś słuchającym drumandbassu, to moimi ulubionymi wykonawcami są Sub Focus i High Contrast, jeśli heavymetalu, to Dio i Iron Maiden. Tu chodzi mi o zwykłą rozmowę np. z kolegą. Jednak w rozmowie o muzyce połączonej z podrywem tak robić się nie powinno. Napisałem to w pierwszym poście: Po spotkaniu, gdy już trochę ochłonąłem, stwierdziłem, że nie ma co się podlizywać w kwestii muzyki.

to zwykle się czuje, że ktoś się przesadnie stara, myśli, co najlepiej odpowiedzieć na pytanie, analizuje, co ktoś do niego mówi...

Słuchać trzeba, by był to dialog, a nie dwa monologi. Ja mam problemy z szybkim myśleniem, więc raczej nie dałbym rady na żywo analizować wnikliwie słów drugiej osoby.
 

Marozja

Nowicjusz
Dołączył
29 Styczeń 2008
Posty
2 469
Punkty reakcji
24
Wiek
39
Miasto
Dark side of the Moon
Buderchin, popraw, proszę, cytaty, bo tak nie idzie tego czytać i przez to nie mogę Ci odpowiedzieć.

Jak się dziewczę na pierwszą randkę w parku czy innym luźnym miejscu odpicowuje jak na sylwestra to wg mnie to też nie jest dobrze.
Dokładnie.
Szczególnie jak na co dzień tak nie chodzi.

Prędzej sobie kupię buty za 400 zł, niż zacznę czyścić te, które mam. Tych za 400 zł też oczywiście nie będę czyścił.
To masz problem, bo buty się brudzą. Więc albo co 2 tygodnie będziesz kupować nowe, albo będziesz chodzić w kółko w brudnych. Mówiąc szczerze ja, chociaż nie mam jakiejś obsesji na punkcie czystych butów, to nie chciałabym, żeby moj facet ZAWSZE chodził w brudnych i pewnie po pewnym czasie śmierdzących butach, bo by mi było za niego wstyd.

Co do reszty - skoro masz wyrobioną opinię, nie potrzeba Ci naszych komentarzy. :)
 

buderchin

Nowicjusz
Dołączył
20 Lipiec 2011
Posty
198
Punkty reakcji
3
Wiek
39
(za dużo cytatów w poście, więc podzielony)

Inna sprawa, że ja preferuje kupować coś tańszego, wyglądającego równie dobrze i bez krzykliwej metki. Jak masz gust to spokojnie da radę.
Jakbyś na dzień dobry wpadł z butach od calvina kleina, z takim wielkim oczo:cenzura:*ym napisem przez całe buty, że z daleka widać

Tu pojawia się problem, bo chyba mam gust. :D Na pewno nie kupię sobie butów, na których logo czy napis jest w kolorze kontrastującym z resztą. Najlepsze jest czarne logo na czarnym tle.

Nie wiem w sumie po co pytasz kobiety o takie rzeczy.

To było trzy dni po spotkaniu, więc nie myślałem do końca trzeźwo.

Tym bardziej, że niżej piszesz iż ona musi 4x w roku wyjeżdżać gdzieś. Wybacz, ale za 1500 zł , nie zapewnisz jej tych atrakcji.

Może nie należy od razu zakładać, że musi być to pobyt all inclusive w Szarm el-Szejk. Może wystarczyłby wyjazd w polskie góry ze spaniem na podłodze w schronisku za 15 zł za noc.

Wiesz co ? Mam swoją teorię. Sama to ona może nie jest bez przyczyny... Może i "wygląda", ale przez to, że wygląda to jej oczekiwania są takie, że tak naprawdę to ona szuka ... sponsora.

Na pozór dobra teoria. Że niby te ubrania od Zary kupił jej poprzedni sponsor. Tylko dla takiej dziewczyny czas to pieniądz. Nie spotkałaby się ze mną, bo już po zdjęciach widać, że biedak ze mnie.

nie jestem przekonany czy potrzebne są Ci wizyty u psychologa i leki. Śmiem twierdzić, że lepiej by Ci zrobiło znalezienie lepiej płatnej pracy.

Myślę, że na pewno nie zaszkodzą, bo jednak mam pewne problemy z kontaktami międzyludzkimi i motywacją.

A szukanie pracy? Zgadzam się. Ale szukać pracy jeszcze nie zacząłem – niestety. Łatwiej mi jest zrobić cztery serie po sześć pompek niż wysłać jedno CV.

I co z takim zrobić ,gdzie z nim pójść?Nic tylko posiedzić trochę na tej ławce w parku.

Czyli umówiliśmy się w parku, bo to takie niezobowiązujące miejsce, ale gdybym zrobił lepsze wrażenie, to byśmy poszli do jakiegoś lokalu?

Jak się dziewczę na pierwszą randkę w parku czy innym luźnym miejscu odpicowuje jak na sylwestra to wg mnie to też nie jest dobrze.

No bez przesady, nie była w szpilkach i sukience odsłaniającej pół pleców. Jak tak się trzeźwo zastanowić, to ta pół-bogini była ubrana zupełnie normalnie. Miała czarne pantofle, czarne spodnie i białą bluzkę z takimi jakby małymi kroplami cyny lub srebra na wysokości biustu. Niestety nie zwróciłem uwagi na biżuterię. Miała makijaż rzucający się w oczy, aczkolwiek nie przekraczający granicy, po której uważam, że jest on zbyt ostry.

Wydaje mi się, że Buderchin też trochę wtopił bo jak usłyszał, że ona słucha rocka to pewnie pomyślał sobie, że to typowo rockowa dziewczyna, nosząca arafatki itp., nie zwracająca aż takiej uwagi na wygląd. A został bezlitośnie wypunktowany...

Chyba trafiłeś w sedno (może nie do końca z tą arafatką, bo to dobre jest dla gimnazjalistek, które chodzą w glanach nawet przy upale 40°C). Taki właśnie najprawdopodobniej był powód tego, że idąc na spotkanie nie przyłożyłem się do swojego wyglądu.

Pamietajmy,ze przecież każdy z nas zwraca uwagę tylko na wygląd i właśnie to liczy się najbardziej podczas pierwszego wrażenia. ewentualne cechy charakteru itd wychodza dopiero później.

Cechy charakteru też wychodzą na spotkaniu. Ja pokazałem swoją bierność i brak pewności siebie. Możliwe, że właśnie to zaważyło, a nie te nieszczęsne buty.
 

Marozja

Nowicjusz
Dołączył
29 Styczeń 2008
Posty
2 469
Punkty reakcji
24
Wiek
39
Miasto
Dark side of the Moon
PS.
Spodnie dresowe na gumę są znacznie wygodniejsze od dżinsów, ale oczywiście wyrzekłbym się wygody dla kobiety, na której mi zależy. W końcu przecież kobiety też się poświęcają dla mężczyzn, np. depilują nogi (podobno nie jest to zbyt przyjemny zabieg) i noszą szpilki.
Ja szpilki noszę bardzo rzadko, wyłącznie na jakieś oficjalne okazje (których nota bene unikam jak ognia). I noszę spodnie, szczególnie kiedy nie jest aż tak gorąco. Gdyby mój facet nagle zechciał, żebym nosiła szpilki i sukienki to bym odmówiła, bo nie chcę się męczyć i ryzykować połamanie kości na polskich chodnikach, bo mi zimno, bo wreszcie to nie do końca mój styl. I już.
 

siecióweczka

Nowicjusz
Dołączył
22 Październik 2012
Posty
14
Punkty reakcji
1
Przeczytałam tylko pierwszy post - lojalnie i szczerze informuję. Jesteś genialny! Taki opis randki to nawet od przyjaciółki nie wyczytałam:D Rozpracowałeś na etapy, szczegóły, mistrzostwo.
Jutro wrócę i będę czytała kolejne posty.
 

L-ynx

Nowicjusz
Dołączył
31 Październik 2012
Posty
45
Punkty reakcji
0
Miasto
Warszawa
Fajnie się to wszystko czyta, czekam na kolejne opisy spotkań. Zrezygnuj z wizyt u psychologa stanowczo tego nie potrzebujesz. Jest tylko jedna rzecz która rażąco rzuca się w oczy, jest to twój brak pewności siebie. Czyli to co kobiety odczuwają najbardziej.

Weź pod uwagę fakt, że nie tylko ty musisz się przypodobać, to działa w obie strony.
Następnym razem jak będziesz miał ochotę siąść na ławce i z nią porozmawiać na jakiś temat, po prostu zrób to!
Wpływaj na jej zachowanie, tak jak ona wpływa na ciebie.

Schludny ubiór to podstawa, ale nie trzeba się zmieniać w kogoś kim się nie jest, by za wszelką cenę spodobać się drugiej osobie.
Postaraj się rozmawiać o głupotach ze znajomymi, szczególnie ładnymi koleżankami. Nabierzesz w ten sposób pewności siebie i nauczyć się jak kontrolować rozmowę.

Jeżeli rozmowa cię przytłacza z jakiegoś powodu, odbierz pewność siebie swojemu rozmówcy.
Jeśli jest to jakaś "bogini" jak ja nazwałeś, powiedz np.:

Poczekaj, masz coś na włosach... (po czym zabierasz nieistniejącego paprocha)

Po chwili zauważysz, że owa "bogini" nagle zaczęła się interesować tym co mówisz, i nie jest już taka wyniosła jak przed chwilą.
 
Do góry