czoklatmen
Nowicjusz
- Dołączył
- 18 Październik 2009
- Posty
- 146
- Punkty reakcji
- 10
Witam. Mój problem nie jest jakiś wielki, ale bardzo przykry i wprowadzający dziwną atmosferę w moim związku. Od niedawna jestem z pewną dziewczyną, do której poczułem COŚ. To COŚ sprawia, że widuje się z nią dość często a nasze stosunki stoją na wysokim poziomie. Od spotkania do spotkania, w końcu przyszedł czas, aby poznać jej rodzinę. W jej domu wielką rolę odgrywa babka - kobieta, która pamięta chyba dwie wojny światowe. Jest bardzo stanowcza i ma dość ciężki i silny charakter - stąd pewnie jej wysokie stanowisko w hierarchii mieszkańców. Ma ona ogromny wpływ na życie mojej partnerki, z tego, co mi opowiadała i sam zdążyłem zauważyć, to jej zdanie jest kluczowe - jej rodzice mają mniejszy autorytet niż sama babka. To tak słowem wstępu. No i przyszedł ten czas, miałem poznać jej rodzinę - jak się później okazało, rodzice wyjechali służbowo na kilka tygodni, więc została tylko babka. Myślałem, że pójdzie łatwo i się spodobam. W końcu to tylko babka. Myliłem się jednak. Ubrałem się ładnie, podjechałem pod dom partnerki, gdzie w towarzystwie babki mieliśmy zjeść kolację. Przygotowany byłem na jakieś smętne bajeczki - ogółem 30 minut, które trzeba jakoś przetrwać i ładnie się uśmiechać. Dojechałem. Wręczyłem babce prezent, który jak się później okazało, był moim największym błędem, jaki mogłem popełnić. Kupiłem dla niej bombonierkę i dołożyłem do tego katalog z trumnami. Jej mina, kiedy go przyjęła, jest nie do opisania. Patrzyła na mnie okropnym wzrokiem, w momencie poczułem strach. Nic nie powiedziała, usiedliśmy do kolacji. Odbyła się raczej w grobowej atmosferze, starałem się podratować sytuacje dennymi żartami, ale nic z tego. Babka zjadła pierwsza, odłożyła talerz, podziękowała za posiłek, popatrzyła na mnie z pogardą i bez słowa wyszła z kuchni. Zostałem sam z moją partnerką i poczuciem totalnego niewypału. Dziewczyna nie miała mi za złe, nasze stosunki były cały czas takie same, jeśli nie lepsze. Problem polega na tym, że wrogość ze strony babki nie współgra z naszym związkiem. Jak już mówiłem, to babka ma większe pole do popisu niż jej rodzice, jeśli o wychowanie chodzi. Odrzucenie z jej strony to poważna przeszkoda. Niby jest już dorosła i tak dalej, ale nie może się buntować. Bo i po co? Teraz, gdy do niej przyjeżdżam babka nawet nie mówi mi dzień dobry. Mierzy tylko tym swoim wzrokiem przyprawiającym mnie o ciarki.
No i co mam robić? Jak to naprawić. Mam poważne zamiary co do obecnej partnerki a dobre stosunki z jej rodziną to podstawa. Czy zrobiłem aż taki poważny błąd? Chciałem się wykazać i dlatego wręczyłem jej ten debilny katalog. Czy to coś złego. To raczej pokazanie, że myślę perspektywicznie - babka swoje lata już ma, a dobra trumna to też inwestycja, która wymaga zastanowienia się. A nie znamy przecie dnia ani godziny. Co robić, ludzie? Jak to załagodzić. Nie będę przecież przepraszał, to nic nie da. Staram się jakoś zmniejszyć ten dystans - bez skutku. Babka albo mnie unika, albo odpowiada strasznie zdawkowo, co demotywuje mnie do dalszej "rozmowy".
No i co mam robić? Jak to naprawić. Mam poważne zamiary co do obecnej partnerki a dobre stosunki z jej rodziną to podstawa. Czy zrobiłem aż taki poważny błąd? Chciałem się wykazać i dlatego wręczyłem jej ten debilny katalog. Czy to coś złego. To raczej pokazanie, że myślę perspektywicznie - babka swoje lata już ma, a dobra trumna to też inwestycja, która wymaga zastanowienia się. A nie znamy przecie dnia ani godziny. Co robić, ludzie? Jak to załagodzić. Nie będę przecież przepraszał, to nic nie da. Staram się jakoś zmniejszyć ten dystans - bez skutku. Babka albo mnie unika, albo odpowiada strasznie zdawkowo, co demotywuje mnie do dalszej "rozmowy".