Witam serdecznie
Problem polega na tym, że od pewnego czasu facet nie dotrzymuje słowa, a konkretniej chodzi o weekendy, głównie soboty. W większości przypadków wygląda to tak, że rano się umawia, a wieczorem dzwoni, że gdzieś tam jest z kumplami i żebym się nie gniewała, nie wspominając, że często obiecuję, że to już ostatni raz. I tak właśnie sobie leci w chu.. od ok. 2,5 miesiąca. W tym 3 soboty spędził ze mną, resztę z nimi. Rozmowy i dawanie ultimatum nic sensownego nie wnoszą. Sytuacja doprowadziła do tego, że ok. misiąc temu zerwałam z nim kontakt i oznajmiłam, że parę spraw muszę przemyśleć. Zgodził się. Po 2 tyg. zainicjował spotkanie podczas, którego zapewniał, że kocha i ponad wszystko chcę być ze mną. Ponownie spotykaliśmy się jak dawniej, jednak popełniłam błąd, że nie ustaliłam warunków, na których miał się opierać nasz związek. 2 tyg. było dobrze i potem znów to samo. W poprzednią sobotę gdy znów mnie wystawił wqrwiłam się i powiedziałam, że jak tak dalej będzie to niestety ale razem nie będziemy i praktycznie zero reakcji z jego strony. Wczoraj łaskawie odezwał się po 24 bo "podobno coś mu wypadło", a byliśmy umówieni na 21. Chyba chłopak jest mnie za pewny i sobie pogrywa, bo gdy jest między nami dobrze, często jestem na każde jego zawołanie. Absolutnie nie chcę żeby zrezygnował ze znajomych, ale zdecydowanie lepiej bym się czuła gdyby 2 weekendy w miesiącu przeznaczał dla mnie, tym bardziej, że każdy związek jaki znam tak właśnie funkcjonuję. W tyg. dla odmiany to on bardziej nalega na spotkania więc jest luz. Oczywiście tu nie chodzi o to, że bez niego jestem jak bez ręki, bo zawsze potrafię sobie zorganizować ciekawie weekend. Po prostu irytuje mnie fakt, że mnie lekceważy, a po drugie nie akceptuje takiego związku.
Ostatnio wpadłam na ciekawy blog, facet na prawdę sensowanie piszę i tak sobie myślę, że może przyjmę taką postawę bo wszystko inne zawodzi.
http://malemen.blox....to-zmienic.html
Może w nast. weekend dla odmiany ja nie będę miała dla niego czasu, a gdy znów zdarzy mu się mnie wystawić delikatnie się wycofam. Pozostanę dla niego miła, jednocześnie przez kilka dni będę zajęta swoimi sprawami, żeby swoje zachowanie skojarzył z moim odsunięciem się.
Wiem, że tego typu gierki to dziecinada, ale do chłopaka nie dociera w inny sposób, a sytuacja stała się dla mnie męcząca. Choć może lepszym rozwiązaniem byłoby uświadomienie go, że totalnie nie akceptuję obecnej sytuacji i urwanie kontaktu, tym razem zdecydowanie na dłużej niż 2 tyg. Może wreszcie zrozumiałby swoje błędy, bo na prawdę dużo nie wymagam.
Pzdr i z góry dzięki z pomoc
Problem polega na tym, że od pewnego czasu facet nie dotrzymuje słowa, a konkretniej chodzi o weekendy, głównie soboty. W większości przypadków wygląda to tak, że rano się umawia, a wieczorem dzwoni, że gdzieś tam jest z kumplami i żebym się nie gniewała, nie wspominając, że często obiecuję, że to już ostatni raz. I tak właśnie sobie leci w chu.. od ok. 2,5 miesiąca. W tym 3 soboty spędził ze mną, resztę z nimi. Rozmowy i dawanie ultimatum nic sensownego nie wnoszą. Sytuacja doprowadziła do tego, że ok. misiąc temu zerwałam z nim kontakt i oznajmiłam, że parę spraw muszę przemyśleć. Zgodził się. Po 2 tyg. zainicjował spotkanie podczas, którego zapewniał, że kocha i ponad wszystko chcę być ze mną. Ponownie spotykaliśmy się jak dawniej, jednak popełniłam błąd, że nie ustaliłam warunków, na których miał się opierać nasz związek. 2 tyg. było dobrze i potem znów to samo. W poprzednią sobotę gdy znów mnie wystawił wqrwiłam się i powiedziałam, że jak tak dalej będzie to niestety ale razem nie będziemy i praktycznie zero reakcji z jego strony. Wczoraj łaskawie odezwał się po 24 bo "podobno coś mu wypadło", a byliśmy umówieni na 21. Chyba chłopak jest mnie za pewny i sobie pogrywa, bo gdy jest między nami dobrze, często jestem na każde jego zawołanie. Absolutnie nie chcę żeby zrezygnował ze znajomych, ale zdecydowanie lepiej bym się czuła gdyby 2 weekendy w miesiącu przeznaczał dla mnie, tym bardziej, że każdy związek jaki znam tak właśnie funkcjonuję. W tyg. dla odmiany to on bardziej nalega na spotkania więc jest luz. Oczywiście tu nie chodzi o to, że bez niego jestem jak bez ręki, bo zawsze potrafię sobie zorganizować ciekawie weekend. Po prostu irytuje mnie fakt, że mnie lekceważy, a po drugie nie akceptuje takiego związku.
Ostatnio wpadłam na ciekawy blog, facet na prawdę sensowanie piszę i tak sobie myślę, że może przyjmę taką postawę bo wszystko inne zawodzi.
http://malemen.blox....to-zmienic.html
Może w nast. weekend dla odmiany ja nie będę miała dla niego czasu, a gdy znów zdarzy mu się mnie wystawić delikatnie się wycofam. Pozostanę dla niego miła, jednocześnie przez kilka dni będę zajęta swoimi sprawami, żeby swoje zachowanie skojarzył z moim odsunięciem się.
Wiem, że tego typu gierki to dziecinada, ale do chłopaka nie dociera w inny sposób, a sytuacja stała się dla mnie męcząca. Choć może lepszym rozwiązaniem byłoby uświadomienie go, że totalnie nie akceptuję obecnej sytuacji i urwanie kontaktu, tym razem zdecydowanie na dłużej niż 2 tyg. Może wreszcie zrozumiałby swoje błędy, bo na prawdę dużo nie wymagam.
Pzdr i z góry dzięki z pomoc