przyznam sie bez bicia że nie czytałem wczesniejszych postów,chce wyrazic własne zdanie, wiare człowieka mozna stwierdzic na podstawie zależnosci w jaki sposob wierzy i jakie są jego czyny,bo po uczynkach bedziemy sądzeni a nie po religii ktorą wyznajemy,najwazniejsza jest wiara nie tyle co w Boga,a w dobro,napewno te dobro w odniesieniu do Boga jest silniejsze i utrwala z biegiem czasu co jest dobre a co złe,chociaz moja wiara przetrwala,a raczej wzbiła sie na wyżyny możliwosci bez koscioła,jednak w Boga wierzyłem bardzo mocno,a zrazy do koscioła otrzymałem dzieki mojemu proboszczowi,wowczas mieszkalem na wsi i wieksza połowa mieszkanców wsi nienawidziła księdza za to że mial nową BMke czy też za to że zrobił płot drewniany,ludzie dali kazdy po 100zł a on zamiast zrobic ładny płot,zachował kase dla siebie i zrobił płot drewniany,w dodatku nikomu nie podobający sie,nie chodziłem do spowiedzi nawet(chociaz mogłem isc do innego koscioła) ale to by nic nie zmieniło bo zdania o księdzach nie chciałem zmienić,bo kiedy widziałem takiego proboszcza,przez ktorego rzekomo miałem sie spowiadać Bogu,to wolałem opuscic też spowiedz..niestety,nie mniej jednak moja wiara z biegiem czasu rozwijała sie na podstawie wlasnych przeżyc i cierpień,przestalem chodzic do koscioła tez wtedy kiedy MOj proboszcz nie dopuscił mnie do bierzmowania bo opusciłem jedno spotkanie dla bierzmowańcow,bezczelnie wyznał mi to na kolendzie,od tego czasu zatraciłem wiare w kosciół,ale to jego Bóg bedzie oceniał za to że odebrał mi wiare,dobrze że dobry Bóg mi ja zachował i dzieki wiary w Niego doznałem łaski,ktorą żyje do dziś(ide do zakonu do dwóch tygodni) po wyprowadzce stamtąd odzyskałem wiare w koscioł i uznałem ze jestem potrzebny w kosciele,jako dobra dusza nie dane było mi nie korzystać ze spowiedzi czy też eucharystii,stąd tez rozwinąłem wiare też i w koscioł,ale nie mowa tu o mnie a o ludziach ktorzy są wierni,wierzą a tak naprawde nie praktykują,jest to kwestia sporna,choc wierze że kiedys uznają że są potrzebni w kosciele,bo dzieki temu wielu ludzi zacznie wierzyć też i w działanie koscioła na budowe duchową człowieka,a więc uważam że ludzie bez praktyki sa ludzmi wierzącymi,ale nie do końca,w zaleznosci od tego jak rozwijają swoją wiare,i jakie uczynki ku temu są czynione,jesli dobre to niezaleznie od praktyki mogą nazywac sie katolikami,jesli odbiegają swoją wiarą w Boga,nie mogą nazywac sie katolikami.