Witam!
Kilka miesiecy temu znalazlem sie w bardzo podobnej sytuacji. Moment poznania - jakbysmy znali sie od lat i kiedy zaczelo mi zalezec, a wszystko (wg mojej oceny...) bylo na dobrej drodze (po ok 2,5 mc-a) - zerwala kontakt. Najpierw przestala pisac sms'y, odpowiadala zdawkowo, dlugie rozmowy zamienily sie w krotka, oschla wymiane zdan... Ponoc nie miala czasu, byla zmeczona praca... Podjalem kilka prob spotkania sie, kilka prob rozmowy "w czym tkwi problem" - zadnej konkretnej odpowiedzi, wylacznie zbywanie mnie. Nie lubie sie narzucac i mam swoja ambicje - zacisnalem piesci i sprobowalem zyc normalnie, bolalo. Liczne zajecia praca, wyjscia ze znajomymi pomagaly, na krotko, ale chociaz przez jakis czas nie musialem myslec. Po drodze trafila sie, na szczescie krotka, znajomosc ktora utwierdzila mnie w przekonaniu o totalnym niezdecydowaniu kobiet
Teraz jest juz lepiej - przestalem zadawac sobie pytanie dlaczego, poznalem nowa kobiete, z ktora chce zbudowac cos trwalego - czas pokaze
Co moge poradzic - jesli Ci na nim nadal zalezy (a pewnie tak jest albo przynajmniej tak poki co czujesz) - nie narzucaj sie, pokaz, ze radzisz sobie bez niego, wzbudz w nim zazdrosc (...podcinam galaz, na ktorej jako facet sam siedze :>) - niech zateskni, poczuje pustke, ktora wypelnialy Twoje uczucia. Jesli bedzie probowal nawiazac kontakt, nie odrzucaj tego - zgodz sie, ale staraj sie nie pokazywac, ze na to czekalas - udawaj, ze nic sie tak naprawde nie stalo, nadal jestescie 'znajomymi'. Ida swieta - wyslij mu zyczenia, jesli chcesz - zwyczajne, nie roztkliwiaj sie