Nie oglądać się za siebie ?

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
Maxine napisał:
Fakt. Te nieszczęsne rozwody...
Ano nieszczęsne, a może i szczęsne. Trudno żyć z kimś kto np. nadużywa albo swojej siły, albo alkoholu itp. Kiedy osoba wreszcie uwalnia się od tyrana i wydawałoby się, ze sama spokojnie sobie będzie żyła pojawia się uczucie. Skoro rozpatrujemy coś religijnie to teraz pojawia się pytanie : Czy można kogoś odsuwać od Kościoła tylko dlatego, że nie chciał tkwić w związku, który nie wnosił nic poza cierpieniem ? Czy taka osoba nie zasługuje na miłość ?
Oczywiście można do kościoła chodzić i nie przyjmować sakramentów, ale i tak jesteś traktowany jak gorszy gatunek. Pozostaje pytanie za co ?


Maxine napisał:
to trzeba po prostu zrozumieć, tak dla siebie, indywidualnie, najlepiej dojść do takiego punktu, aż samo nasunie się pytanie: co ja w ogóle robię?
Postawić sobie też trzeba kolejne - czy mam patrzeć na innych, ich szczęście i być na straconej pozycji czy może machnąć na to ręką i nikomu nie szkodzą być zwyczajnie szczęśliwym ( szczęśliwą) ?
 

H.Joanna56:)

Nowicjusz
Dołączył
14 Kwiecień 2012
Posty
478
Punkty reakcji
19
Osoby po tzw. przejściach, a jest coraz wiecej, mają takie same prawo do szczęścia jak cała reszta. Inna sprawa, że w nowe związki chyba wchodzą już ostrożniej.
Ważne jest jeszcze jak się rozstały i jakie mają relacje z poprzednim partnerem, a jest to ważne tylko wtedy gdy są dzieci.
Jesli dzieci nie ma, każdy nowy związek jest jak nowa podróż w nieznane.
Myślę, że nie warto poddawać się presji środowiska, mamy tylko jedno życie i nikt nam go nie powinien układać.
Po nieudanym związku trzeba tylko dać sobie trochę czasu na refleksję, a potem nie szukać drugiej połówki tylko "całego" człowieka.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
H.Joanna56:) napisał:
w nowe związki chyba wchodzą już ostrożniej
To chyba dobrze. W momencie tego "emocjonalnego uniesienia" są w stanie posłuchać także rozumu.
 

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
H.Joanna56:) napisał:
Po nieudanym związku trzeba tylko dać sobie trochę czasu na refleksję, a potem nie szukać drugiej połówki tylko "całego" człowieka.
Tak doradzają, ale przyznaję, że znam kilka par, którym ta miłość spadła jak grom z jasnego nieba i tutaj z kolei padało pytanie czy nie za wcześnie ? Zycie pokazało, że nie. Może jak się trafi na tą właściwą osobę, to nawet czas i dystans nie stoi na przeszkodzie ?
 

La Bella Luna

Bywalec
Dołączył
9 Październik 2012
Posty
657
Punkty reakcji
118
Wiek
35
Miasto
Wrocław
Bluesia napisał:
Ano nieszczęsne, a może i szczęsne.
Nieszczęsne w sensie, że częste i z błahych powodów lub z poważnych przyczyn, ale takich, które można było wyczuć już na początku ale zostały zwyczajnie przyćmione nadmiernym optymizmem i myślami z kategorii: "a może to jakoś się ułoży"... Chociaż tak, mogło by się ułożyć, ale nie można być w tych poczynaniach obserwatorem, tudzież przyjąć bierną postawę.... z bardzo prostego powodu - w związek małżeński z biegiem czasu wkrada się rutyna, a ona zazwyczaj nic dobrego nie zwiastuje, jeśli już na początku sprawy się nie układały. Gorzej jest, gdy małżeństwo zaczyna się z wysokiego "c" a potem stopniowo lub gwałtownie upada. Wszak można je wówczas ratować, na co wiele par się decyduje. Ale gdy już nie ma nadziei - cóż było niemiło i nareszcie się skończyło.
Mnie zawsze fascynują małżeństwa, które obchodzą swoje złote 50 lat po ślubie :)
A i 60 i więcej również ;)



Bluesia napisał:
Czy można kogoś odsuwać od Kościoła tylko dlatego, że nie chciał tkwić w związku, który nie wnosił nic poza cierpieniem ?
Kościół przeznaczenie interpretuje za badzo dosłownie. Tam nie ma odwrotu, raz podjęta decyzja wiąże aż do grobowej deski. Ale przecież człowiek nie jest istotą boską, nie zna przyszłości, nie wie jak to życie się ułoży.



Bluesia napisał:
Czy taka osoba nie zasługuje na miłość ?
Owszem, i chyba dlatego powinna (miłość) wziąć górę.



Bluesia napisał:
Pozostaje pytanie za co ?
Za błędną (niezawinioną) decyzję... Ale przecież swoją drogę życiową wybiera słaby, grzeszny człowiek... nie Bóg... on się nie pomyli, ale człowiek jak najbardziej.



Bluesia napisał:
Postawić sobie też trzeba kolejne - czy mam patrzeć na innych, ich szczęście i być na straconej pozycji czy może machnąć na to ręką i nikomu nie szkodzą być zwyczajnie szczęśliwym ( szczęśliwą) ?
Sedno sprawy.
 

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
Maxine napisał:
z poważnych przyczyn, ale takich, które można było wyczuć już na początku ale zostały zwyczajnie przyćmione nadmiernym optymizmem i myślami z kategorii: "a może to jakoś się ułoży".
Nie jest to takie proste. Ludzie naprawdę się zmieniają. Czasami nic nie zapowiada nadchodzącej tragedii..Ile razy padają słowa z ust sąsiadów - taki sympatyczny się wydawał, taką dobrą żoną ( matką) była. A tu zdziwienie....
Własnie takie osoby jak dla mnie powinny być brane pod uwagę. Postaci, które niczemu nie są winne. Nie dość, ze cierpiały, wreszcie uwolniły się, to zostały napiętnowane. Jeżeli napotykają osobę, która nie ma takich przeżyć, jak ona, to można unieważnić ślub w kościele. Ale w przypadku pani z przeszłością i pana po przejściach, to już tak się nie da.


Maxine napisał:
dlatego powinna (miłość) wziąć górę.
W końcu to coś, co religia dopuszcza ;)
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Bluesia napisał:
W końcu to coś, co religia dopuszcza
Nie zawsze.
W sytuacji gdy jedna strona nie jest w stanie się rozmnażać (nie chodzi o bezpłodność a raczej brak samej możliwości uprawiania seksu) Kościół nie udzieli sakramentu małżeństwa. Słowa księdza. Rzymskokatolickiego, żeby było jasne.
 

H.Joanna56:)

Nowicjusz
Dołączył
14 Kwiecień 2012
Posty
478
Punkty reakcji
19
Zawsze uważałam, że kierowanie się tylko sercem i nie słuchanie "podszeptów" rozumu daje dużo mniejsze szanse na dokonanie właściwego wyboru.
Na temat miłości "spadajacej jak grom z jasnego nieba" wiem niewiele, wierzę, że taka może się zdarzyć i dać ludziom szczęście.
Jednak osoba mająca złe doświadczenia raczej nie powinna tak bezkrytycznie się jej poddawać.
Oczywiście może się udać, ale co, jeśli to znowu będzie niewypał?
 

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
Thyme napisał:
W sytuacji gdy jedna strona nie jest w stanie się rozmnażać
Kiedy mówimy o kobiecie 50-60 letniej to trudno o rozmnażanie, a śluby kościelne istnieją.



H.Joanna56:) napisał:
Oczywiście może się udać, ale co, jeśli to znowu będzie niewypał?
Trzeba będzie znów przez to przejść. Asekurowanie się i obawianie, że znów może pójść coś nie tak, również nie jest dobre. Takie nastawienie nas hamuje i nie daje szans na miłość.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Bluesia napisał:
Kiedy mówimy o kobiecie 50-60 letniej to trudno o rozmnażanie, a śluby kościelne istnieją.
Kan. 1084

§ 1. Niezdolność dokonania stosunku małżeńskiego uprzednia i trwała, czy to ze strony mężczyzny czy kobiety, czy to absolutna czy względna, czyni małżeństwo nieważnym z samej jego natury.

§ 3. Niepłodność ani nie wzbrania zawarcia małżeństwa, ani nie powoduje jego nieważności, z zachowaniem przepisu kan. 1098.

Zatem bywa, że sama miłość nie wystarczy. Należy "dokonać stosunku małżeńskiego", jak to ładnie zostało określone.
 

H.Joanna56:)

Nowicjusz
Dołączył
14 Kwiecień 2012
Posty
478
Punkty reakcji
19
Trzeba będzie znów przez to przejść. Asekurowanie się i obawianie, że znów może pójść coś nie tak, również nie jest dobre. Takie nastawienie nas hamuje i nie daje szans na miłość.

Oczywiście, wszystko można jakoś przejść, ale czasami to bardzo boli. Właśnie, by nie cierpieć warto dobrze się przyjrzeć i choć trochę zbadać.
Nie uważam, że taka rozwaga i ostrożność to asekuracja i hamulec. To, co nam przeszkadza i hamuje to ciągle nie całkiem zakończone "poprzednie sprawy".
Kiedy już zamkniemy tamte drzwi, przewietrzymy serce, uznamy naszą gotowość - czas na nowe.
Wierzę, że niezależnie od wieku, to nowe przyjdzie... jeśli tylko tego chcemy.
 

La Bella Luna

Bywalec
Dołączył
9 Październik 2012
Posty
657
Punkty reakcji
118
Wiek
35
Miasto
Wrocław
H.Joanna56:) napisał:
Kiedy już zamkniemy tamte drzwi, przewietrzymy serce, uznamy naszą gotowość - czas na nowe.
Wierzę, że niezależnie od wieku, to nowe przyjdzie... jeśli tylko tego chcemy.
Dokładnie, a potem puszczamy Jürgen'a Marcus'a, podkręcamy głośniki, podnosimy głowę i mówimy: WITAJ ŻYCIE :D
To kwestia podejścia i siły charakteru, nic więcej :)
Niby tak mało, a tak dużo...
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Maxine napisał:
A zatem powinieneś to drugie również zacytować.
Może i powinienem, ale teraz już tego nie zrobię, bo nie mogę edytować tamtego posta.
 

La Bella Luna

Bywalec
Dołączył
9 Październik 2012
Posty
657
Punkty reakcji
118
Wiek
35
Miasto
Wrocław
To zamiast informować mnie o niemożności edycji posta mogłeś od razu połączyć "podejście" z "siłą charakteru" w wypowiedzi powyżej...
Jedno z drugim ma dość dużo wspólnego. Tak nawiasem mówiąc :)
A samo podejście bez odpowiedniej siły charakteru, nie ma większej wartości. Tyczy się przede wszystkim samopoczucia.
 
C

Czart

Guest
Tylko czy ludzie potrafią odpowiedzieć na to pytanie ?
Jeśli przestaną wierzyć w kościół i zaczną w Boga.

Strach często paraliżuje. Można też humorystycznie do tego podejść, jak w piosence : "Chciałabym, a boję się..."
"Odważny i ten, co się boi"

"I nie, nie czekaj tylko żyj, bo...

to tylko chwila, może dwie
Na nic lamenty, utyskiwania
Co było wczoraj odeszło w cień"

http://www.youtube.com/watch?v=T-wsmx3wxQg

Fajnie się Ciebie czyta.
Dziękuję. :)

Oczywiście można do kościoła chodzić i nie przyjmować sakramentów, ale i tak jesteś traktowany jak gorszy gatunek. Pozostaje pytanie za co ?
Za własną interpretację wiary.

"Kościół przeznaczenie interpretuje za badzo dosłownie. Tam nie ma odwrotu, raz podjęta decyzja wiąże aż do grobowej deski. Ale przecież człowiek nie jest istotą boską, nie zna przyszłości, nie wie jak to życie się ułoży."
Kościół nie jest wyrozumiały, a Bóg?
 

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
Thyme napisał:
Niezdolność dokonania stosunku małżeńskiego uprzednia i trwała, czy to ze strony mężczyzny czy kobiety, czy to absolutna czy względna, czyni małżeństwo nieważnym z samej jego natury.
Stosunek małżeński a niezdolność do urodzenia dziecka to dwie różne sprawy, zatem w takich kategoriach kierujemy nasze poglądy i spostrzeżenia.



H.Joanna56:) napisał:
To, co nam przeszkadza i hamuje to ciągle nie całkiem zakończone "poprzednie sprawy".
To także religia, sąsiedzi i pewnie jeszcze coś by się znalazło.


Maxine napisał:
Kiedy już zamkniemy tamte drzwi, przewietrzymy serce, uznamy naszą gotowość - czas na nowe.
Wierzę, że niezależnie od wieku, to nowe przyjdzie... jeśli tylko tego chcemy.
Dokładnie, a potem puszczamy Jürgen'a Marcus'a, podkręcamy głośniki, podnosimy głowę i mówimy: WITAJ ŻYCIE :D
To kwestia podejścia i siły charakteru, nic więcej :)
Niby tak mało, a tak dużo...
Też tak to odbieram.



Czart napisał:
Jeśli przestaną wierzyć w kościół i zaczną w Boga.
No tak kościół tworzą ludzie, więc dobrze by było oddzielić jedno od drugiego. Ale wyznawcy mogą stwierdzić, że to całość. Zatem jesteś jakby wyalienowany. Niby Ci wolno, ale tylko dotąd. Stąd kary, jak to określiłeś
:
Czart napisał:
Za własną interpretację wiary.


Czart napisał:
Co było wczoraj odeszło w cień"
Uwielbiam ten utwór S. Soyki....Jak również ten :

http://www.youtube.com/watch?v=FWZNF4F1r7Y


Tolerancja - S. Soyka

Dlaczego nie mówimy o tym, co nas boli otwarcie?
Budować ściany wokół siebie - marna sztuka
Wrażliwe słowo, czuły dotyk wystarczą
Czasami tylko tego pragnę, tego szukam

Na miły Bóg,
Życie nie tylko po to jest, by brać
Życie nie po to, by bezczynnie trwać
I aby żyć siebie samego trzeba dać

Problemy twoje, moje, nasze boje, polityka
A przecież każdy włos jak nasze lata policzony
Kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień, niech rzuci
Daleko raj, gdy na człowieka się zamykam

Na miły Bóg,
Życie nie tylko po to jest, by brać
Życie nie po to, by bezczynnie trwać
I aby żyć siebie samego trzeba dać
 
C

Czart

Guest
"No tak kościół tworzą ludzie, więc dobrze by było oddzielić jedno od drugiego. Ale wyznawcy mogą stwierdzić, że to całość. Zatem jesteś jakby wyalienowany. Niby Ci wolno, ale tylko dotąd. Stąd kary, jak to określiłeś"
Źle się wyraziłem. Kościół tworzą ludzie, lecz niestety bardzo często są oni manipulowanie przez księży. Łączą Boga, kościół i jego przedstawiciela, przez co zawłaszczył sobie on prawo do wypowiadania w imieniu najwyższego, tym samym narzucając swoje poglądy. Ludzie muszą przestać wierzyć w duchownych i zacząć myśleć samodzielnie. Jak to uczynić? nie trzeba nic czynić, ponieważ księża poprzez własną hipokryzję, zakłamanie sami do tego prowadzą. Ludzie powoli przeglądają na oczy, lecz jeszcze boją się mówić o tym głośno, by nie narazić się "wierzącemu" otoczeniu.

"Dlaczego nie mówimy o tym, co nas boli otwarcie?
Budować ściany wokół siebie - marna sztuka
Wrażliwe słowo, czuły dotyk wystarczą "

"Kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień, niech rzuci "

S. Soyka ma genialne teksty. Szkoda, że tam mało jest artystów, którzy robią sztukę.
 

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
Czart napisał:
Ludzie powoli przeglądają na oczy, lecz jeszcze boją się mówić o tym głośno, by nie narazić się "wierzącemu" otoczeniu.
Takie zachowanie obserwuje się przede wszystkim w mniejszych miejscowościach. W dużych miastach ludzie nie mają tego typu problemów, tzn. mają, ale nie jest to w granicach dominacji. Wiele związków jest nieformalnych. Nie interesuje ich opinia publiczna aż tak, jak ma to miejsce wśród ludności wiejskiej czy małomiasteczkowej.
Wybierają raczej swoje szczęście i chęć bycia z partnerem. Dylematy typu co ludzie powiedzą odsunięte są na dalszy plan. Widzisz dojrzałą kobietę z 30 latkiem i zastanawiasz się czasem czy dla kasy czy z miłości. Podobnie rzecz ma się w drugą stronę. Ale tak naprawdę nie interesuje Cię ten stan rzeczy. A już na pewno nikt nie czeka na Twoją aprobatę czy też jej brak. W takim najbliższym otoczeniu żyje się chyba lżej.
 
Do góry