będzie więc bardziej osobiście, ciebie i na przykład Cr0W, czy księcia dzieli jednak przepaśc, musiałbyś dużo poczytać i porzucić werbalną agresję aby się zbliżyć do ich pozycji
Gdybym robił to byś mnie zaraz wyłączył .Jeżeli nie lubię kleru to jestem fanatykiem ?
gdybyś przekroczył poziom wypowiedzi, jaki uważam za kulturalny byś dostał kolejnego warna, teraz bardziej się pilnujesz to i masz niski poziom warn, ja nie mam nic do poglądów (jako moderator), z którymi sie mogę nie zgadzać (jako user), oddzielam te sprawy...
I miał świętą rację! Mam telefon stacjonarny u prywatnego dostawcy, płacę jedynie za rozmowy. Moje rachunki miesięczne oscylują pomiędzy 1 - 10 zł. Abonament telefoniczny jest zwykłą grabieżą, dokonywaną zgodnie z prawem!
nie jest, gdyż jest to pozbawianie własności przemocą, tutaj mamy brak rynku, czyli ręczne sterowanie i ograniczanie konkurencji, więc operatorzy wykrozystują swą pozycję (nadaną przez aparat)
pozwól podzielić się refleksją wypływającą z dziesiątek lat kontaktów ateisty z wierzącymi. To nie ateiści muszą się upewniać co rusz, o słuszności swego wyboru. Robią tak ludzie wierzący, przynajmniej wielu z nich. Sama obecność niewierzącego jest dla nich zagrożeniem, bo podważa ich światopogląd. Dlatego, albo za wszelką cenę będą próbowali odszczepieńca nawrócić, albo spróbują się go pozbyć.
będę mówił za siebie,jestem wierzący chociaż słabo religijny, obecność ateistów, w żaden sposób nie podważa mego śwatopoglądu (rozpad gaussa przekonuje, że tacy ludzie powinni istnieć), nikogo nie staram się nawracać, chociaż mam zapędy edukacyjne (w zakresie antropologii religijnej i historii różnych religii) - it doesnt work...
chociaż zapewne są tacy, do których twój wywód pasuje, tu na forumowisku na niedalekich pozycjach od tych jakie opisałeś jest Alan
Ja nigdy nie wartościowałem ludzi według wyznawanego światopoglądu, nie było mi to do niczego potrzebne. Ich obecność wokół mnie, nie zagraża mojemu światopoglądowi. Są dla mnie pod tym względem transparentni.
ja nie wartościuję ludzi zależnie od tego czy sa religijni czy areligijni, nie ma to dla mnie znaczenia, ja w tym co napisałem piętnowałem raczej bezrozumny owczy pęd, którego przykładem przecież nie jesteś...
Natomiast, określenia których użyłeś w swoim poście, są wykorzystywane przez stronę kościelną, aby budować nastrój zagrożenia i stan "oblężonej twierdzy", oraz mobilizować wyznawców.
Taktyka stara jak świat.
może i używają podobnych argumentów "kościelni", nie wiem, nie czytuję czasopism religijnych, ani nie zwiedzam religijnych portali, więc nie mam w tej materii doświadczenia, być może masz rację, ja zasadzałem się na związku empirii i myślenia racjonalnego...
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/krytyka-slow-biskupa-tych-paru-zdan-nie-da-sie-obr,1,5183646,wiadomosc.html
hm, nie znalazłem nawet jednego podobnego sformułowania...