Brave, nie zgadzam się z Tobą, ale widzę, że różnica poglądów leży głębiej, niż sądziłam początkowo, więc niech każdy pozostanie przy swoim.
Kaznodzieyo,
coś niebezpiecznego i wrogiego człowiekowi bez szczegółowego rabinicznego rozbierania w każdym przypadku dla danej jednostki i sytuacji, która się wydarza lub gdzie należy zająć stanowisko
mi wystarczy. Istotnie mieści się w tym wiele, jeśli nie wszystko, co określa się mianem "grzechu".
Człowiek wierzący wg. mnie ma pewne pole wolności dokonywania wyborów na zasadzie zrozumienie woli Bożej dla niego oraz dobra i zła. Szablony przykazań służą mniemam jedynie i głownie niedojrzałym w tej materii jednostkom nakreślając odgórnie co jest dobre a co złe. Maja też za zadanie pobudzać do myślenia, dojrzewania i analizowania swoich wyborów.
Człowiek niewierzący też ma pewne pole wolności, właściwie dokładnie takie samo, ponieważ religia jako taka jest "wartością dodaną" do człowieczeństwa jako takiego. Różnica polega jedynie na tym, że człowiek wierzący ma jeden drogowskaz więcej - pozostaje jednak pytanie, czy potrafi z niego we właściwy sposób skorzystać (tu mówię już ogólnie, bez odniesienia do tematu wątku).
Podsumowując wg mnie masturbacja odgórnie jest grzechem ! Natomiast jednostkowo i w skrajnych sytuacjach może być inaczej to postrzegane przez Boga. Wierze w to ponieważ tak widzą i czytam. Ponadto skoro ja jako stworzony na jego obraz i podobieństwo brałbym pod uwagę okoliczności i potrafił wybaczyć to wierze że i Ojciec tak czyni.
W porządku. O to mi właśnie chodziło. W oczach osoby
wierzącej jest ona grzechem i wypadałoby, aby takie osoby powstrzymywały się od niej.
Co do okoliczności i wyjątków tych sytuacji nie ma szans aby je tu ustalać. Lepiej odgórnie "sztucznie" założyć iż ich nie ma bo skąd wiemy czym są one w oczach stwórcy skoro sami mamy problem z poznaniem czym jest nieraz dobro a czym zło ?
A, to już inna "para kaloszy". W przypadku masturbacji niestety trudno mówić o takiej sytuacji "okoliczności i wyjątków" jak w przypadku zabijania. W sumie jest to całkiem nieszkodliwy społecznie zakaz i nie widzę najmniejszego powodu, aby go w jakiś sposób motywować, czy usprawiedliwiać. Jeśli takie jest podejście osób
wierzących, to mają do niego pełne prawo.