Ateiści, których trudno podejrzewać o "kontakty z Bogiem" również wychodzą z nałogów. Jak to wytłumaczysz?
Ja uważam, że Bóg pomaga mi trafiać w życiu na odpowiednie osoby. Takie, które mnie wspierają i od których mogę się wiele dobrego nauczyć. Czy Twoim zdaniem się mylę?
po pierwsze jesli juz ze mną rozmawiasz ,to proszę o dowody wyjscia z nałogów przez ateistów ,a nastepnie moge prowadzić rozmowę ,mimo że uwazam ,że jest to mozliwe ,niestety rozmowa z kims ,kto nie pisze prawdy w 100 % nie jest dla mnie w jakiś sposób ważna.
Może dla Ciebie wystarczy mieć ludzi wokoł Ciebie ,którzy Cie wspierają ,mówisz do mnie w ten sposób ,jakoby ateisci wychodzili z nałogów ,co miałoby swiadczyc o tym ,że Boga nie ma ,jednak ja nie piszę że to dzięki Bogu wychodzi się z uzaleznien i nałogów ,a piszę tylko ,że w moim przypadku nikt inny nie był w stanie mi pomóc ,w odrzuceniu nałogu ,tylko Bóg.
Jesli chodzi o dobre nauczanie ,to tak ,ale musisz wiedzieć ,co jest dobre a co złe ,i kto ma jaki zamiar co do Twojej osoby ,a tego uczy się całe życie ,i tylko z Bogiem ,ale do tego jest potrzebna wiara ,która nie jest chwiejna i nigdy się nie zachwieje ,wiara która jest wieczna ,która nigdy nie bedzie mniejsza ,a jedynie coraz bardziej pogłębiająca ,tylko wtedy możesz liczyć naprawdę na ludzi ,którzy w jakis sposób chcą Ci pomóc.
Jesli nie masz 100 % pewnosci ,że Twoja wiara jest i bedzie wieczna ,to nie masz co liczyć na prawdziwosc ,prawdziwych Twoich zdaniem ludzi ,jesli chodzi o tych ,którzy w jakis sposób mogą Cię kiedys zranić.
i takie moje zdanie.
Niestety mam tu 80 % warn ,więc nie mogę zbytnio odbijac od tematu ,bo różne rzeczy sie dzieją ,a chciałbym tu jeszcze popisać.
Dziękuję za życzenia i wzajemnie