ONR postawił na zmianę wyglądu członków i sympatyków. Coraz mniej widać "skinheadów", a coraz więcej ludzi wyglądających jak "lewicująca młodzież". To jednak zmiany powierzchowne. Na swoich marszach działacze dalej głoszą rasistowskie i antysemickie hasła.
Wojciech Karpieszuk: Obozowi Narodowo-Radykalnemu, który wspólnie z Młodzieżą Wszechpolską organizuje tegoroczny Marsz Niepodległości 11 listopada, wyraźnie zależy na wizerunku. Jego działacze na swojej stronie chwalą się, że kupili piórniki dla wychowanków domu dziecka. Ale jest tam też program tej organizacji z 1934 r., z antysemickimi postulatami. Czym dziś jest ONR?
Andrzej Pokrzywiecki, psycholog związany z Porozumieniem 11 Listopada, badacz skrajnie prawicowych ruchów: ONR deklaruje, że jest ruchem ideowo-wychowawczym. Wymyka się zasadom, które stosuje się do partii. Nie ma oficjalnie statutu. Możemy analizować jedynie działania. Oprócz tych pozorowanych, typu piórniki dla dzieci, należy śledzić ich marsze - kto na nie przychodzi, co jest na transparentach i jakie hasła się skanduje.
Ludzie w ONR zdają sobie sprawę, że idea, którą propagują, musi być opakowana lepiej niż w latach 90. Obecnie większość ludzi niechętnie odnosi się do otwartego rasizmu czy innych form dyskryminacji. Co ciekawe, ONR po rozłamie w Brygadzie Mazowieckiej, dwa lata temu dużo zaczął czerpać z powstałego w Niemczech tzw. ruchu Autonomicznych Nacjonalistów i odwołuje się też m.in. do ekologii, alterglobalizacji. Postawił na zmianę wyglądu członków i sympatyków.
Widać w nim coraz mniej "skinheadów", a coraz więcej ludzi wyglądających jak "lewicująca młodzież". Są to jednak zmiany powierzchowne, bo na swoich marszach działacze dalej głoszą rasistowskie i antysemickie hasła.
Tłumaczą, że to nie oni, ale prowokatorzy.
- Żenujące. Jacy prowokatorzy? To chłopcy z ONR krzyczą: "Nasza święta rzecz, Żydzi z Polski precz", "Polska cała tylko biała". Rok temu na marszu ONR organizowanym 11 listopada ramię w ramię z oenerowcami szli neonaziści z Combat 18 i Krew i Honor. Wystarczy wejść na ich stronę - podobizny Hitlera, "Mein Kampf", idea White Power, świętują urodziny Rudolfa Hessa.
Jest nawet zdjęcie z 2007 r. z warszawskiej manifestacji urządzanej przez ONR z okazji 11 listopada. Kilkanaście flag z symbolem Combat 18 (od pierwszej i ósmej litery alfabetu - "A" i "H", czyli Adolf Hitler), plus tzw. mieczyki Chrobrego, czyli symbol polskich narodowców.
W 2008 i w 2009 r. członkowie tych organizacji też byli na marszu ONR, ale już bez flag. Organizatorzy doszli pewnie do wniosku, że to ich zbyt dużo kosztuje medialnie.
A ONR nawiązuje do przedwojennego ruchu antysemickiego?
- Czują się spadkobiercami tej idei. Mają w swoich szeregach antysemitów, rasistów. O tym świadczą ich okrzyki na marszach.
Część organizacji maszerujących w pochodach 11 listopada odwołuje się wprost do włoskiego faszyzmu, np. Falanga. ONR odwołuje się do polskiego faszyzmu. Ale co to za różnica? Każdy faszyzm jest groźny. ONR, MW, Falanga czerpią z przedwojennego ruchu skrajnie nacjonalistycznego, który był odpowiedzialny m.in. za pogromy, za getto ławkowe, za numerus clausus na uniwersytetach.
Z jednej strony poprawa wizerunku, piórniki dla dzieci, z drugiej strony Artur Zienkiewicz, szef ONR, nie miał problemu, by 11 listopada 2009 r. przy pomniku Dmowskiego podnieść rękę w geście hitlerowskiego pozdrowienia.
- Nazywają to "salutem rzymskim". To pozdrowienie faszystów z całego świata. Nam kojarzy się głównie z hitlerowskim "Heil Hitler".
Były poseł PiS Artur Zawisza, który jest w komitecie poparcia tegorocznego Marszu Niepodległości, mówi, że Zienkiewicz tylko podniósł rękę do góry. To nie było hitlerowskie pozdrowienie, bo nie powiedział "Heil Hitler".
- Nawet jeżeli nie było tej formułki, to gest uniesionej dłoni jest pozdrowieniem faszystowskim. Zawisza dużo ryzykuje, biorąc udział w czymś takim. Ten komitet poparcia pokazuje, jak bardzo Młodzież Wszechpolska i ONR próbują wygładzić swój wizerunek. Do komitetu zaprosili np. Stowarzyszenie Tradycji Armii Krajowej z Żyrardowa.
Mają piękną stronę Marszu Niepodległości: młodzi, uśmiechnięci ludzie z polskimi flagami. Nie ma dziwnych symboli, skórzanych płaszczy z czerwonymi naramiennikami, brunatnych koszul, łysych głów.
- O to im chodzi - pokazać, że to lewicowe media, radykałowie ich oczerniają, a oni są "polskimi patriotami". Może część osób da się na to nabrać. Jestem przekonany, że gdyby stowarzyszenie Tradtcji AK wiedziało, że w marszu przejdą też, przy aprobacie oenerowców, neofaszyści z Combat 18, nie firmowałoby tej imprezy.
Robert Winnicki, szef Młodzieży Wszechpolskiej, mówi, że w tym roku nie pozwolą, by maszerowali ci, którzy wznoszą antysemickie, rasistowskie hasła. Przed marszem każdy jego uczestnik będzie musiał zarejestrować symbole, np. z transparentów.
- Może, aby wygładzić wizerunek, zdecydują się na tak radykalne kroki, w co jednak wątpię. Dla mnie to niewiele zmieni. Nawet jak nie przyjdą z pewnymi symbolami i nie wykrzyczą antysemickich haseł, nie znaczy to, że nie są zwolennikami idei antysemityzmu, rasizmu. Oznacza to tylko tyle, że zaczynają dbać o swój wizerunek.
A Młodzież Wszechpolska, drugi organizator marszu, propaguje faszyzm?
- W rozumieniu hitleryzmu nie. Jednak w jej szeregach znajdziemy mnóstwo byłych neonazistów. Nawiązują do antysemickiej tradycji przedwojennej Młodzieży Wszechpolskiej. Trudno dziś o MW coś więcej powiedzieć, bo po czystkach Giertycha ciągle odbudowują struktury.
Wielu działaczy MW poczuło się oszukanych przez LPR, kiedy Giertych odciął się od nich. Dla nich to była zdrada ruchu narodowego. Przeszli do ONR. Na przykład Bartosz Bekier. Następnie dokonał rozłamu w ONR Mazowsze i powołał Falangę.
To członkowie Falangi przed rokiem na marszu 11 listopada przeszli w gestapowskich skórzanych płaszczach z czerwonymi naramiennikami. W tym roku na Marszu Niepodległości Falanga pewnie się nie pojawi, bo weszli w sojusz taktyczno-polityczny z jakimiś totalitarystami-maoistami. Teraz za ten sojusz mają być usuwani z marszów narodowych. To absurd, częsty zresztą w tym środowisku.
ONR nie mówi głośno o antysemityzmie, ogólnikowo mówi o wielkiej Polsce.
- Czy hasło "Żydzi z Polski precz" to nie antysemityzm? Nawet jeśli ostatnio ONR postanowił stosować inną retorykę niż dotychczas, nie możemy zapominać, co tak naprawdę kryje się za ich poglądami. Teraz oenerowcy biorą przykład z niemieckich kolegów z NPD.
Tam członkowie ruchu nacjonalistycznego nie pozdrawiają się już za pomocą salutu rzymskiego. Starają się nie używać wprost rasistowskich haseł, za to stosują antyimigrancką retorykę. Rezygnują z otwartego antysemityzmu, który w Niemczech jest bardzo źle widziany, ale mówią za to o solidarności z Palestyną, która walczy z Izraelem, czytaj: zwalcza "globalne żydostwo". U nas ruch nacjonalistyczny też zrobi się taką hybrydą. To kwestia czasu.
Władza powinna zakazać marszu?
- Moim zdaniem nie. Jestem zwolennikiem społecznego blokowania tych demonstracji. Wolę, kiedy faszyści spotkają się z wielotysięczną kontrmanifestacją, niż sytuację, kiedy schodzą do podziemia i się radykalizują. Zakazy nie rozwiązują problemu, jakim jest skrajny nacjonalizm w Polsce. Walka z faszyzmem musi przede wszystkim polegać na podnoszeniu świadomości ludzi. Cieszyłbym się, gdyby przyszli na blokadę nie tylko anarchiści, lewicowcy, ale też tzw. zwykli warszawiacy. Oglądam filmy z Drezna z demonstracji antyfaszystowskiej z tego roku. Do miasta próbowało zjechać 10 tys. neonazistów z całych Niemiec. Mobilizacja zwykłych ludzi była ogromna. Zablokowano dworce, autostrady. Wielu neonazistów nie dojechało. Do samego Drezna przyjechało za to 10-15 tys. antyfaszystów.
Nie boicie się w Porozumieniu 11 Listopada łatki lewicowych radykałów?
- Nie wolno patrzeć na to jak na konflikt subkultur, a mam wrażenie, że to jest wygodne dla władzy. W efekcie, co roku w Święto Niepodległości media donoszą o "starciach anarchistów z policją" zamiast o antysemickich hasłach wznoszonych legalnie na ulicach Warszawy.
To może zabrzmi banalnie, ale teraz waży się, jak będzie wyglądać dyskusja społeczna. Do Polski w najbliższym czasie przyjedzie dużo emigrantów, już Warszawa stała się multikulturowa. I jestem przekonany, że ONR czy Młodzież Wszechpolska będą forsowały politykę antyimigrancką. To nie jest tak, że komuniści leją się z faszystami, a przeciętny Polak na tym nie ucierpi. Waży się, czy będziemy krajem otwartym, bez ksenofobów i rasistów w polityce.
Ludzie często pytają, o jakim właściwie faszyzmie mówicie? W Polsce przecież nie ma faszystów. A jakieś tam ONR to margines, to 500-1000 osób. Ale oni mogą przybrać na sile. Może im się to udać, kiedy wygładzą język.
Co ich wszystkich łączy, że maszerują razem?
- Rasizm, nietolerancja dla emigrantów, dyskryminacja różnych mniejszości, w tym seksualnych, niechęć i pogarda dla inności. Często łączy ich uniformizacja, np. beżowe koszule. Wszyscy, w swoim mniemaniu, walczą o wielką Polskę. Wszystkie te organizacje czerpią garściami z faszyzmu, rasizmu, nacjonalizmu czy wprost z hitleryzmu. Jednocześnie środowisko to jest mocno podzielone - od opcji narodowo-katolickiej po neonazistowski poganizm. I choć ONR od faszyzmu oficjalnie się odcina, to ich największym bohaterem jest Roman Dmowski, który był antysemitą.
<i>*Andrzej Pokrzywiecki, psycholog, badacz skrajnie prawicowych ruchów. Związany z Porozumieniem 11 Listopada, koalicji kilkunastu organizacji, które pod hasłem „Faszyzm nie przejdzie" protestują przeciw organizowanemu przez ONR i Młodzież Wszechpolską Marszowi Niepodległości. Są w niej: anarchiści, lewicowcy, ale też mamy z fundacji MaMa, geje i lesbijki z Lambdy Warszawa, walcząca z antysemityzmem i ksenofobią Otwarta Rzeczpospolita, Żydzi z Żydowskiej Ogólnopolskiej Organizacji Młodzieżowej. Chcą happeningami przeszkadzać nacjonalistom. Anarchiści będą chcieli fizycznie zablokować marsz.