"ja odeszłam. zanim jeszcze zaszłam w ciążę na szczęście. i to była najlepsza
decyzja w moim zyciu, chociaz przypłaciłam ją ciężką depresją leczoną
szpitalnie. z kochającej się pary stalismy sie obcymi sobie ludzmi. znikały
pieniądze, oczy stawały się coraz bardziej zamglone i czerwone, durne chichoty.
siedzenie w necie do 4 rano...odeszłam mimo ze nie było łatwo - w rodzinie
zadnych rozwodów (obydwoje z warszawskich tak zwanych "dobrych domów"). pomysl
co będzie za parę lat. teraz synek ma 8 miesiecy, ale trzeba go będzie kiedys
odebrac z przedszkola. zapewniam cię - zawsze wszystko będzie na twojej głowie,
bo on po prostu zapomni, albo zagubi sie w czasoprzestrzeni. nie wiem ile twój
mąż już pali, ale mój po 10 latach uzaleznienia stał się niesprawny równiez w
łóżku. po prostu nic mu się już nie chciało. zapominał dokumentnie wszystko,
wyzerał czekoladę z lodówki i jarał. i tak przezyłam trzy lata, utrzymując go,
ukrywając problem przed wszystkimi. odeszłam, ułożyłam sobie zycie, jestem mamą,
mam wspaniałego kochanego męża, który nawet piwa nie pije
będzie coraz gorzej,
więc ratuj się póki masz siłę."