Ksiądz Jacek Międlar - nowa twarz narodowców.

K

kate2

Guest
greggxx napisał:
niemniej rzucanie hasłami typu: "bezkompromisowy narodowo-katolicki radykalizm" i mimo, iż stara się owe hasło okrasić pobudkami wynikającymi z miłosierdzia - nie brzmi zachęcająco.
Słowa te mogą mieć faktycznie mocne brzmienie ale gdy się ktoś wsłucha dalej czyli uświadomi sobie jaką niosą za sobą treść i przekaz nie są niczym niezgodnym ani z duchem chrześcijańskim ani narodowym. Niżej w materiale wideo zostały wychwycone i zademonstrowane te ,,kontrowersyjne'' treści więc powiedz mi co w przemówieniu ks. jacka Cię tak bardzo bulwersuje? Przyznam, że nie śledziłam opinii i stanowisk różnych osobistości na temat tej sławnej Mszy Św. z udziałem wyżej wspomnianego kapłana i swój pogląd zbudowałam na przekazie i działalności ks. Międlara . I widzę , że jest on zbieżny z tym, co myśli i czuje pan Rafał Ziemkiewicz (wypowiada się w materiale wideo) a jest to dla mnie głos rozsądku i zrównoważenia tam, gdzie temperatura emocji rośnie i gdzie często wyczuwa się histeryczne tony.

Wcześniej w tym temacie pisałam, że ks. Jacek jest tylko środkiem do celu i chłopcem do bicia. Tak naprawdę chce się wygłuszyć i wyeliminować ten wyrazisty i coraz bardziej słyszalny głos sprzeciwu wobec polityki dotyczącej imigrantów. Jak słusznie zauważył Rafał Ziemkiewicz ok. 80 procent ludzi jest w Polsce jest przeciwnych przyjmowaniu uchodźców w nasze granice pod presją i przymusem więc jaki jest powód oburzenia na to co mówi ks. Jacek?

Nagonka ta jest sterowana i podgrzewana medialnie by zeszpecić po raz kolejny wizerunek Kościoła (który w bojaźliwym przed tym popłochu zgiął kark i szybciutko odciął się od ks. Międlara) i Polski .

Radykalizm jaki proponuje ks. Międlar to konkretne i stanowcze kroki oraz działaniu w celu obrony swojego kraju przed zagrożeniem oraz obrony swojej wiary i wartości przed wyeliminowaniem ich.

Skoro w tej całej różnorodności dróg i form dotarcia do wiernych jest miejsce na Lednicę i jej charyzmatyczny klimat czy na księży rapujących do ewangelii to dlaczego piętnuje się drogę, którą proponuje ks. Jacek? Wszak droga ta również ma swoich zwolenników i akceptację. Nie wnikam tu w Jego osobiste pobudki i intencje podjętej działalności .

Wniosek mój na koniec jest taki, że Polacy często dają się wmanewrować w wir medialny który propaguje pewną myśl ideologiczną i im bardziej podgrzana atmosfera tym łatwiej do niej lgną i nie potrafią już oddzielić własnego stanowiska poglądowego od czyjegoś. A wystarczy się zatrzymać, ochłonąć i popatrzeć na to, co się dzieje z pewnego dystansu.

Ten duch podziału i wzajemnego współzawodnictwa udziela się także duchowieństwu. Z żałością patrzę na ,,wypociny'' kapłanów, którzy chcą zabłysnąć na tle ks. Międlara i dołączają do niszczenia Jego dobrego imienia wykazując przy tym swe rzekome cnoty i ,,mądrość''.
Patrzę na różne postawy i zachowania księży (jestem praktykującą katoliczką w związku z tym naocznie pewne zjawiska widzę) i o wiele bardziej smucą (bo już niczym się zgorszyć nie potrafię) mnie niektóre z nich niż to, co robi ks. Międlar.
Być może gdyby żył teraz ks. Popiełuszko i głosił te same kazania oraz przyjmował postawę sprzeciwu wobec zalewu różnych ideologii co ksiądz Jacek to zostałby potraktowany tak samo. Myślę , że stanowisko władz Kościoła wobec tamtego młodego ,,zbuntowanego'' i wyrazistego kapłana było takie samo jak obecnie w omawianej sytuacji.

Dla mnie postawy szkodzącego Kościołowi to letniość , obojętność i hipokryzja , nie jasne wyrażanie swoich poglądów.

A głoszenie ewangelii Gregg niesie za sobą nawracanie czy to jako intencję czy jako skutek ewangelizacji w myśl słów Chrystusa: ,, Idźcie i nawracajcie wszystkie narody''
http://wpolityce.pl/polityka/290922-warto-rozmawiac-o-onr-i-ks-jacku-mieszajac-nacjonalizm-chrzescijanski-z-nazizmem-obrazacie-nie-tylko-swoja-inteligencje-ale-takze-wybitnych-polakow

Temat dotyczący ks. Międlara zaczyna się ok. 20 min. choć cały program jest wart obejrzenia.
 

przecajo

ja tetryk
Dołączył
22 Kwiecień 2009
Posty
3 329
Punkty reakcji
91
Wiek
64
Miasto
wielkamałopolska
greggxx napisał:
: "bezkompromisowy narodowo-katolicki radykalizm" i mimo, iż stara się owe hasło okrasić pobudkami wynikającymi z miłosierdzia -
Nie mam pojęcia co kto rozumie poprzez te słowa, prawdopodobnie każdy coś innego, ale nie widzę w nich nic szkodliwego.Miłość Ojczyzny bardzo często zmusza do rozważań nad pierwszeństwem jej czy dekalogu. Każdy powinien mieć pasterza który do niego trafia, oczywiście w ramach religii przez nich wyznawanej. Jakoś trudno wyobrazić sobie w roli kapelana ONRu Ks Bonieckiego czy innego Pieronka.
Herbatniczek napisał:
wartości ? przyjęcie chrztu to była decyzja polityczna, nie miała nic wspólnego z jakąś nagłą miłością do Chrystusa, Jakby było to zgodne z interesem Mieszka i Polan to przyjęliby i buddyzm
Herbatnik, ty jak zwykle obok i bez związku byle podszczypać zza winkla Kościołowi, którego jak twierdzisz jesteś członkiem.
 
K

kate2

Guest
Wracając jeszcze do materiału wideo: na końcu programu są świadectwa młodych ludzi na których drodze stanął ks. Jacek. Dzięki Niemu pojednali się z Bogiem, wrócili do Kościoła i wstąpiła w nich żywa wiara, którą chcą pielęgnować. Posługa ks. Jacka oraz Jego charyzmat i obrana droga dotarcia do ludzi budzi we mnie szacunek i jak widać trafia do tych, którzy od drogi wiary odeszli bądź nigdy na niej nie byli. Zabieranie Mu dobrego imienia i Jego zasług: to jest ogromne nadużycie: i ze strony mediów, i ze strony Kościoła.
 

Herbatniczek

dziadek dynamit (wnuk mnie tak nazwał)
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
10 511
Punkty reakcji
172
czy władze kościelne działają na pasku mediów ?
 
K

kate2

Guest
13082686_639482779536302_469663553211849033_n.jpg
 

Bianka

Bywalec
Dołączył
28 Kwiecień 2016
Posty
440
Punkty reakcji
132
Miasto
Łódź
Nie za bardzo rozumiem zamieszania wokół jego osoby. Sprawia wrażenie sympatycznego. Kazań niestety nie słucham. A tak na marginesie, niezłe z niego ciacho jak na księdza :szuka:
 

marek70

Stały bywalec
Dołączył
28 Grudzień 2008
Posty
1 268
Punkty reakcji
155
Wiek
53
Miasto
Białystok
Bianka napisał:
Nie za bardzo rozumiem zamieszania wokół jego osoby
To wynika z bardzo prostych względów.Jest to wynik nagonki wywołanej przez Wyborczą,tygodnik Nie,czyli periodyki z wciąż opłacanej "górnej półki"
I innych świń odrywanych od koryta.Bądż bojących się prawdy
Ci wzorowi demokraci zapominają,że księżulo to też człowieczyna i konstytucja ,daje mu prawo do mówienia prawdy,której ,tak się boi wielu



Bianka napisał:
Sprawia wrażenie sympatycznego. Kazań niestety nie słucham

I tu młoda damo ,wypowiedziałaś bardzo mądre i szczere zdanie
Najwięcej mają do powiedzenia na temat wielebnego osoby określające się jako ateiści,podkreślające swoje niepraktykowanie wiary itd.
Oczywiście nie piję tu do Ciebie,ale wiesz jak to jest ,gdy ktoś coś powie nie trendy Prawdę to słychać chór faryzeuszy holocaust ,homofobia,nietolerancja ,jakże to buuuu
Podziwiam Chrystusa ,jak on sobie radził kiedyś w podobnej scenerii



Bianka napisał:
A tak na marginesie, niezłe z niego ciacho jak na księdza
a to dobre punkt za szczerość
 

greggxx

Stały bywalec
Dołączył
1 Marzec 2011
Posty
580
Punkty reakcji
153
kate2 napisał:
Słowa te mogą mieć faktycznie mocne brzmienie ale gdy się ktoś wsłucha dalej czyli uświadomi sobie jaką niosą za sobą treść i przekaz nie są niczym niezgodnym ani z duchem chrześcijańskim ani narodowym. Niżej w materiale wideo zostały wychwycone i zademonstrowane te ,,kontrowersyjne'' treści więc powiedz mi co w przemówieniu ks. jacka Cię tak bardzo bulwersuje?
Bulwersować, mnie nic w jego wystąpieniach nie bulwersuje, czy odraża jak sugerował wcześniej przecajo. Nic z tych rzeczy. Po prostu uważam, że jego przekaz mógłby być trochę bardziej wyważony, mógłby wykazać nieco więcej pokory, a mniej ofensywnej retoryki. Nawet jeśli to czyni w dobrej wierze, to wolałbym z jego ust usłyszeć jakieś głębsze nawoływanie do większego dialogu, niż do bezkompromisowości. Zwłaszcza jeśli zwraca się do takich grup jak ONR. Ja rozumiem, że te środowiska lubią wyrazistość, a przede wszystkim jeśli chodzi o wyrazistość ściśle określonych dla siebie poglądów. Niemniej bycie kapłanem, to pewna odpowiedzialność. Nie może on uciekać w uproszczenia, tylko dlatego że łatwo tłumaczą rzeczywistość. Szersze spojrzenie, uwzględnienie większej liczby aspektów, byłoby wskazane, a przynajmniej mile widziane. Stoję na stanowisku, iż Kościół powinien tonować nastroje, łagodzić dyskurs i nie powinien zaostrzać sporów. Wszak ma do tego sporo narzędzi. Sprawiedliwa postawa w świecie, który nie jest ani czarny, ani biały. Wiem, że to nie jest łatwe, ale wydaje mi się, że nie warto iść też na skróty. Zwróć również uwagę na to, iż niezwykle ciężko jest mi się wczuć w przeżycia katolika (czy innej osoby wierzącej), w jego oczekiwania, pragnienia, w jego postrzeganie świata, które powinno wynikać z osobistej relacji z Bogiem/Jezusem - piszę to ze swojej perspektywy. Aczkolwiek to nie znaczy, że stoimy na przeciwległych biegunach, możemy dążyć do tego samego celu, lecz mieć obrane inne drogi.


kate2 napisał:
Nagonka ta jest sterowana i podgrzewana medialnie
Media mają to do siebie, że lubią wpadać w histerię.
Ot, choćby relacja z mszy we Wrocławiu opisana przez Wyborczą.

Tu artykuł:
http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35771,19642160,msza-nienawisci-czyli-jak-sie-zegnal-ks-jacek-miedlar.html

A tu rzeczywistość:
https://www.youtube.com/watch?v=vMiba9VPqaQ&t=1147s

W moim odczuciu to kazanie aż takie straszne nie było. Co nie zmienia faktu, że mogło być lepsze, zresztą jak większość jego wystąpień. Niemniej gazeta je dość mocno przerysowała. Już samym nagłówkiem określiła kierunek. Oburzając się również na to, że ksiądz potępił islamski fundamentalizm... Rozumiem, że Wyborcza pochwala taką formę radykalizmu z okrzykiem "Allahu Akbar"...? Jestem w stanie przyjąć do wiadomości, że autor tego tekstu mocno się podniecił opisując tę "mszę nienawiści", ale aż tak bardzo, że mu się coś w głowie popierdzieliło? Sorry. Bez dalszego komentarza.


kate2 napisał:
Być może gdyby żył teraz ks. Popiełuszko i głosił te same kazania oraz przyjmował postawę sprzeciwu wobec zalewu różnych ideologii co ksiądz Jacek to zostałby potraktowany tak samo. Myślę , że stanowisko władz Kościoła wobec tamtego młodego ,,zbuntowanego'' i wyrazistego kapłana było takie samo jak obecnie w omawianej sytuacji.
Z tego co pamiętam, prymas Glemp proponował mu wyjazd na studia do Rzymu. Niemniej, postawa ks. Popiełuszki była częścią drogi, jaką szedł prymas Wyszyński, a więc była to droga charakterystyczna dla całego ówczesnego Kościoła w Polsce. Tak czy inaczej, nie można tego porównywać. To były inne czasy, wróg kościoła był jasno zdefiniowany, dziś tak nie jest. Dziś ten "wróg" jest bez twarzy. Wówczas podział był jasny, stanowisko Kościoła po jednej stronie, władza/komuniści/Moskwa po drugiej. Każdy wiedział z czym ma do czynienia. Dziś natomiast żyjemy w wolnym kraju.
 
K

kate2

Guest
greggxx napisał:
Po prostu uważam, że jego przekaz mógłby być trochę bardziej wyważony, mógłby wykazać nieco więcej pokory, a mniej ofensywnej retoryki. Nawet jeśli to czyni w dobrej wierze, to wolałbym z jego ust usłyszeć jakieś głębsze nawoływanie do większego dialogu, niż do bezkompromisowości.
Nawoływania do dialogu jest aż nadto w Kościele. Ks. Międlar obrał drogę która pociąga za sobą specyficzny sposób przekazu. Nie bardzo rozumiem jak sobie wyobrażasz Jego język którym miałby przemawiać do ludzi w kwestii, która jest Mu bliska i zajmuje miejsce priorytetowe. Jeśli trudno Ci go przełknąć polecam lekturę św. Katarzyny ze Sieny (doktoyra KK) pt; ,,Dialog o Bożej Opatrzności''- jest tam bezkompromisowy wykład na temat spraw Bożych a także uchybień i grzechów ludzkich w tym kapłańskich.
Jezus również przemawiał do tłumów tak, że nie wszyscy byli gotowi na taką treść i ze słowami: ,,Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać...'' albo : ,,Posłuchamy Cię innym razem...'' odeszli. Za nikim nie biegł i nie łamał głowy nad znalezieniem innych, bardziej ,,przyswajalnych'' dla uch słów. Wiedział, że treść dotrze do tych, którzy są na nią gotowi.
Po drugie powiedz mi @[member='greggxx'], czy gdyby ks. Międlar przemówił językiem, który rzekomo Ci się marzy to co by to zmieniło w Twoim stosunku do Kościoła? Czyżbyś szukał kapłana, który porwie Cię swoim usposobieniem i sposobem komunikacji i zasieje ziarna wiary chrześcijańskiej? Nie sądzę. PO cóż więc ta wnikliwa obserwacja i krytyka? Co ona ma na celu?

Bo wiesz....do mnie nie przemawiają także różne treści i nie docierają pewne postawy kapłanów ale ja nic od nich nie oczekuję. Po prostu odchodzę i idę swoją drogą lub szukam dalej tego, czego potrzebuję. Nie utożsamiasz się z KK, nie jesteś ani teoretycznym ani praktykującym chrześcijaninem o czym sam pisałeś więc bardzo mnie dziwi Twoje,, wiercenie dziury w całym''czyli domaganie się czy oczekiwanie, iż ludzie Kościoła będą wpisywali się w Twoją wizję i wyobrażenia religijne.


greggxx napisał:
Zwróć również uwagę na to, iż niezwykle ciężko jest mi się wczuć w przeżycia katolika (czy innej osoby wierzącej), w jego oczekiwania, pragnienia, w jego postrzeganie świata, które powinno wynikać z osobistej relacji z Bogiem/Jezusem - piszę to ze swojej perspektywy.
Dlatego właśnie nie rozumiem skąd Twoje oczekiwania czy nawet można zaryzykować słowo: roszczenia w kwestii spraw związanych z Kościołem Katolickim. Jak dla mnie wcale się wczuwać w przeżycia katolika nie musisz skoro Twoja droga nie ma punktu stycznego z jego drogą.

greggxx napisał:
Aczkolwiek to nie znaczy, że stoimy na przeciwległych biegunach, możemy dążyć do tego samego celu, lecz mieć obrane inne drogi.
Do jakiego celu dążysz?



greggxx napisał:
wróg kościoła był jasno zdefiniowany, dziś tak nie jest.
Dziś Kościół ( w sensie Jego członków) zaczadzony ideologią dialogowania, tolerancji i wszelkich kompromisów chwieje się często jak pijaczyna i mamrocze coś pod nosem nie umiejąc rozpoznać zagrożenia. Nie mniej jednak wróg wartości chrześcijańskich jest nadal rozpoznawalny.
Co do zalinkowanego przez Ciebie kazania ks. Jacka : nie patrząc na to, co wypisuje i jak interpretuje je GW odpowiem jako wierząca : mogę tego kapłana słuchać ze spokojem bo słowa Jego niosą prawdę i wnikają w serce w nim zostając i wydając za jakiś czas plon. Są słowa, przy których serce pała mówiąc językiem ewangelii, która pokazuje scenę gdy uczniowie wracają po śmierci Jezusa a On do nich dołącza i przemawia do nich. Zewnętrznie Go nie poznają ale doświadczają sercem, które reaguje na Jego słowa i w ten sposób Go rozpoznają.
Po wysłuchaniu ks. Jacka nie ma we mnie krzty nienawiści wobec innych ludzi. Jest spokój i pokrzepienie ducha.
Zło natomiast trzeba nazywać po imieniu gdyż jest on wrogiem człowieka oraz jego zbawienia. Przypomnieć sobie można w tym celu choćby jedną ze scen z Pisma Św. gdy Piotr wystraszony wizją męki i cierpienia Jezusa próbuje zniechęcić Jego ducha i odżegnać od zgody na to, co ma przyjść. Jezus identyfikuje wroga wypowiadając dość radykalne i ciężkie słowa: ,,Zejdź mi z oczu szatanie. Jesteś Mi zawadą bo nie myślisz o tym co Boże ale o tym co ludzkie...''

A jęki i wycia GW wcale mnie nie dziwią. Ma to swoje uzasadnienie i powód. Pomijając fakt zakłamania i manipulacji tytułem oraz zawartą w artykule treścią. Tyle było w kazaniu ks. Jacka o miłości i przebaczaniu.....GW jak zwykle usłyszała co innego. I jak Kajfasz rozdziera teatralnie szaty krzycząc: ,,Zbluźnił...''
 

przecajo

ja tetryk
Dołączył
22 Kwiecień 2009
Posty
3 329
Punkty reakcji
91
Wiek
64
Miasto
wielkamałopolska
greggxx napisał:
W moim odczuciu to kazanie aż takie straszne nie było.
Ja nie widzę w nim nic "strasznego" wręcz przeciwnie, jest takie uładzone że nigdy bym nie pomyślał że jego autor jest wrogiem lewactwa nr1 wśród kleru.
Teraz już nie podejrzewam a wiem że to nie efekt jego poglądów i kazań, a to że jest kapelanem tfu-ONRu. Jakże śmiał!
Takiego pecha ma w życiu, że akurat na niego padło. Gdyby kapelanem tym był św. Franciszek też dostałby po dupsku.
 

greggxx

Stały bywalec
Dołączył
1 Marzec 2011
Posty
580
Punkty reakcji
153
kate2 napisał:
,,Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać...'' [...] ,,Posłuchamy Cię innym razem...'' [...] Wiedział, że treść dotrze do tych, którzy są na nią gotowi.
Czy Jezus był żydowskim nacjonalistą? Z jakiej pozycji głosił swoje nauki?

Czy ks. Międlar odcina się od skrajnych haseł ONR-u? A może są tak dobre, że należy firmować je krzyżem?

http://www.fronda.pl/a/chcesz-byc-katolikiem-to-porzuc-antysemityzm,61208.html?page=2&


kate2 napisał:
Czyżbyś szukał kapłana, który porwie Cię swoim usposobieniem i sposobem komunikacji i zasieje ziarna wiary chrześcijańskiej? Nie sądzę.
Dobrze wiesz, że wiara jest czymś osobistym.


kate2 napisał:
PO cóż więc ta wnikliwa obserwacja i krytyka? Co ona ma na celu? [...] Nie utożsamiasz się z KK, nie jesteś ani teoretycznym ani praktykującym chrześcijaninem o czym sam pisałeś więc bardzo mnie dziwi Twoje,, wiercenie dziury w całym''czyli domaganie się czy oczekiwanie, iż ludzie Kościoła będą wpisywali się w Twoją wizję i wyobrażenia religijne.
Ale wiesz, nie żyjemy na bezludnej wyspie. Żyjemy w społeczeństwie. Ponadto w wolnym kraju, w którym każdy może swobodnie wyrazić swoje zdanie. Mogę to zrobić ja jeśli chodzi o katolików, Żydów, muzułmanów, buddystów, tak samo jak Ty masz prawo do wypowiadania się na temat ludzi niewierzących. Jak dla mnie jest to zjawisko normalne. Więc dziwi mnie to, że się dziwisz :) Kościół Katolicki jest integralną częścią społeczeństwa. Całego. Jego nauczanie oddziałuje w sposób bezpośredni na wierzących, jak i na niewierzących oraz wyznawców innych religii - w sposób pośredni. Wszystko, co dotyczy Polski, a ks. Międlar zajmuje określone stanowisko polityczne w całym narodowym dyskursie - dotyczy również mnie, bo jestem jej obywatelem. Trudno bym nie mógł zabrać zdania w tej kwestii. Pozwolę sobie na drobną uwagę z mej strony, ponieważ dostrzegam, iż pewne rzeczy zaczynają się mieszać. Posuwasz się o krok za daleko, jeśli sądzisz, że mam zamiar wejść w czyjąś religijność i narzucić swe własne wyobrażenia religijne lub cokolwiek :) Doskonale potrafię odróżnić czysty przekaz biblijny od zapędów politycznych.
Ponadto nie żyję gdzieś na peryferiach, ale w centrum wydarzeń. Interesuję się chrześcijaństwem ale też ogólnie religią. Nie wyśmiewam, nie obrzucam błotem, zawsze staram się być konkretny. Moja żona jest praktykującą katoliczką, ze względu na nią wziąłem ślub kościelny, nie mam nic przeciwko by mój syn był wychowywany w duchu wiary katolickiej, tak jak chce tego moja żona. Nie zabraniam. W świetle tego wszystkiego czuję, że mogę jednak wyrazić swoje skromne zdanie.


kate2 napisał:
Dla mnie postawy szkodzącego Kościołowi to letniość
Kościół jako wspólnota wiernych z reguły jest "letnia". Chwiejna jak św. Piotr. Wszak sam Jezus powiedział, iż jego Kościół będzie skupiskiem wierzących grzeszników. Natomiast to jego członkowie powinni zajmować, przynajmniej starać się - konkretne stanowisko, czyli być zimnym albo gorącym na bazie nauk Jezusa. Natomiast, to nie jest jednoznaczne z zero-jedynkowym myśleniem. Pewna sprawiedliwość, pewien zdrowy rozsądek powinien być przy tym zachowany. Z kolei Kościół jako instytucja jest jedynie depozytorem Ewangelii. Księża grzeszą, wierni grzeszą, zresztą jak każdy człowiek na tej planecie. Wartości wynikające z nauk Jezusa są ponadczasowe, dlatego odcisnęły tak wielkie piętno na historii ludzkości w ostatnich dwóch tysiącleciach. Człowiek rozsądny, odpowiedzialny będzie w stanie bronić uniwersalnych wartości, w tym ojczyznę, bez względu na to czy jest chrześcijaninem czy ateistą i zrobi to bez wieszania Syjonistów na drzewach.



kate2 napisał:
czy nawet można zaryzykować słowo: roszczenia
Pozwól, że to przemilczę :)


kate2 napisał:
Do jakiego celu dążysz?
W kontekście wspólnego celu? Paweł z Tarsu w Liście do Rzymian roz. 2 wers 14. i 15. napisał dwa bardzo ciekawe zdania.

Reszta wynika z moich wypowiedzi, wszystkich rzecz jasna, jako całość.
Btw. kwestia migrantów. Nie jestem za przyjmowaniem wszystkich jak leci. Uważam, że zamiast zapraszać nieograniczone tłumy do Europy, należałoby wpierw pomóc im tam na miejscu. Ewentualnie ewakuować ich z miejsc zagrożonych, czyli wychwycić tych, którzy naprawdę potrzebują pomocy. Europa zaoszczędziłaby sobie wiele problemów. Po prostu należało podejść do tego na swoich warunkach, a nie na ich. Bo wiadomo, że w innym razie będzie masa nadużyć.

Nawet jeśli ks. Międlar jest za bezkompromisowością w wydaniu nacjonalistyczno-radykalnym, to ja jednak będę za dialogiem zdroworozsądkowym:)

I coś na dobranoc :)

https://www.youtube.com/watch?v=hAlgys28uRo


przecajo napisał:
Gdyby kapelanem tym był św. Franciszek też dostałby po dupsku.
Św. Franciszek z pewnością nie mówiłby im tego, czego chcieliby usłyszeć. Ponadto św. z Asyżu był za "miękki" jak na taką formację. Nikt by go tam nie słuchał. To jakiś "gościu", który "gadał do kwiatków". Przesłanie św. Franciszka jest zbyt radykalne jak na to środowisko. Dewiza: "kto nie jest z nami, ten przeciwko nam", ma się u nich w najlepsze. Nie podzielam radykalizmu onr-owców, nie wieszałbym Syjonistów na drzewach gdybym mógł, ani bym nie nienawidził muzułmanów, tylko dlatego, że większość z nich poddała się indoktrynacji człowieka (Proroka Mahometa), który wyznawał plemienne wartości i język siły. Może podpisałbym się pod hasłem: "Bóg, Honor, Ojczyzna" lecz z oczywistych względów nie utożsamiałbym słowa "Bóg" z wiarą, z religijnością, ale z wartościami, tymi uniwersalnymi, z którymi ów pojęcie jest łączone przez wierzących. Jestem dumny z Polski, z tradycji, z kultury, czuję się patriotą i również chcę dla mojego kraju jak najlepiej, chcę się tutaj rozwijać i się jej w jak najlepszy sposób przysłużyć. Mógłbym zainwestować gdzieś za granicą i tam rozwijać swój biznes, niż podejmować codzienną walkę z tutejszą biurokracją i użerać się z urzędnikami odkrywając coraz to bardziej absurdalne przepisy. Ale mimo wszystko wolę w Polsce, bo czuję się tutaj dobrze :)
 
K

kate2

Guest
greggxx napisał:
Czy Jezus był żydowskim nacjonalistą? Z jakiej pozycji głosił swoje nauki? Czy ks. Międlar odcina się od skrajnych haseł ONR-u? A może są tak dobre, że należy firmować je krzyżem?
Ja z ust tego kapłana nie słyszałam słów i haseł którymi szarżuje ONR. Zgadzam się z tym, że z ust chrześcijanina nie powinny wychodzić słowa, które niosą złą treść nawet jeśli intencją jest że używa się ich dla bardziej wyrazistego i głośniejszego wybrzmienia. To również nie jest moja retoryka. Pamiętam gdy kiedyś mój mąż wybrał się z dziećmi zaraz po mszy św. na procesję ulicami miasta z okazji upamiętnienia żołnierzy wyklętych. Przyszedł niezadowolony bo nie utożsamiał się w ogóle z wykrzykiwanymi hasłami tłumu i powiedział, że drugi raz w tym udziału brać nie będzie. Myślę, że podobnie może być z ks. Międlarem. Sadzę też, że skoro ma On dość spory wpływ na młodzież (o czym ona sama świadczyła) to gdyby Mu dano szansę umiałby na nich w perspektywie dłuższej wpłynąć w taki sposób, by ich aktywność, energia i odwaga były ukierunkowane na konkretne dobra z próbą wyeliminowania tego zła, które się ciśnie niektórym na usta.
Jak sam zauważyłeś Jezus okazał się cierpliwym i dobrym pedagogiem dla swoich apostołów i uczniów w obliczu ich infantylnego często myślenia i działania, kłótni, zazdrości, porywczości ( Piotr którego trzeba było korygować) i lęku. Widział jednak potencjał w tych ludziach i dostrzegał dobro które może być przez nich pomnażane.
Dlatego uważam że natychmiastowa reakcja wyciszenia (choć sama reakcja głośna i umedialniona) przez władze Kościoła tego młodego kapłana jest niesprawiedliwością i szkodą dla Niego, dla tych młodych ludzi, dla Kościoła. Ten stanowczy krok odizolowania się od Niego i pokazanie Go w złym świetle pomijając szereg zasług i dobra które są udziałem ks. Międlara piętnuje Go jako gorszego kapłana i katolika.
Zastanawiam się gdzie jest działanie duszpasterskie w myśl ewangelii, że gdy ktoś błądzi należy Go upomnieć w cztery oczy (czyli próbować szukać dróg ocalenia człowieka i znaleźć drogę słusznego kompromisu) a gdy nie usłucha wspinać się ze skargą po wyższych szczeblach władzy.
Według mnie każde działanie w blasku kamer które informują świat, że oto kapłan ten i ten został przeniesiony tam i siam nie jest działaniem w cztery oczy i nosi znamiona upokarzania człowieka. Nie wyobrażam sobie bym ja tak upominała swojego męża gdy źle czyni czy On mnie i by nasze rodzinne sprawy oglądały cudze oczy.
Władze Kościoła postępują w zależności od sytuacji , wykroczeń i uchybień kapłanów i często tak, jak im wygodnie i korzystnie. Ja jako parafianka dowiedziałam się o romansie swojego proboszcza (rektora seminarium) i o Jego synu dopiero wtedy, gdy zmarł i gdy Jego kochanka postanowiła walczyć o spadek dla syna i ujawniła się medialnie na łamach naszej powiatowej gazety a potem można było tą historię obejrzeć w Rozmowach w Toku.



greggxx napisał:
Ale wiesz, nie żyjemy na bezludnej wyspie. Żyjemy w społeczeństwie. Ponadto w wolnym kraju, w którym każdy może swobodnie wyrazić swoje zdanie. Mogę to zrobić ja jeśli chodzi o katolików, Żydów, muzułmanów, buddystów, tak samo jak Ty masz prawo do wypowiadania się na temat ludzi niewierzących. Jak dla mnie jest to zjawisko normalne
Jasne...tyle, że Wy sami sobie ustalacie zasady, nie obowiązuje Was posłuszeństwo wobec jakiegoś autorytetu, nie można Wam też przytaczać słów z ,,Księgi dla Niewierzących'' , nie można się na nic powołać więc oceniać i wyrażać własne zdanie na temat Waszego postępowania oczywiście można ale nie można się do niczego podpiąć by wykazać Wasze braki i uchybienia. W tej kwestii jesteście nieuchwytni więc zapewne dlatego łatwo przychodzi ateistom krytykować innych i brać pod lupę zachowanie tych, którzy komuś i czemuś podlegają i cisnąć ich do ściany.



greggxx napisał:
Posuwasz się o krok za daleko, jeśli sądzisz, że mam zamiar wejść w czyjąś religijność i narzucić swe własne wyobrażenia religijne lub cokolwiek
Miałam na myśli te słowa:



greggxx napisał:
Po prostu uważam, że jego przekaz mógłby być trochę bardziej wyważony, mógłby wykazać nieco więcej pokory, a mniej ofensywnej retoryki. Nawet jeśli to czyni w dobrej wierze, to wolałbym z jego ust usłyszeć jakieś głębsze nawoływanie do większego dialogu, niż do bezkompromisowości.
Może i byś wolał ale zapytałam też co by to zmieniło w Twoim życiu i światopoglądzie? Wypowiadasz się jako niewierzący pisząc co byś wolał a ja jako katoliczka wolałabym by księża nie rozmydlali ewangelii i dawali przykład ewangelicznego życia. To akurat wpłynęłoby na moje życie i przyniosło pewnie jeszcze lepsze jego owoce. Więc wyrażać swoje zdanie można ale warto to czynić dla konkretnych celów, nie jedynie dla własnego widzimisię.



greggxx napisał:
Nie wyśmiewam, nie obrzucam błotem, zawsze staram się być konkretny
To prawda. Sama Ci o tym w innym temacie napisałam. Ja również tego nie robię.


greggxx napisał:
Kościół jako wspólnota wiernych z reguły jest "letnia". Chwiejna jak św. Piotr
Chwiejność i grzeszność św. Piotra została zasłonięta przez odwagę po Zesłaniu Ducha Św. i przez męczeństwo śmierci. Mimo, iż Kościół to wspólnota ludzi skażonych grzechami i często chwiejnych to kierunek jest jasno wytyczony: ciągłe wzrastanie do doskonałości i nawracanie (czyli odwracanie się od zła i grzechu) .
Poprzestanie na słowach i postawie: ,,taki już jestem....wszyscy są grzeszni....inni tak robią, także kapłani...'' jest deptaniem ewangelii i misji Jezusa i zwykłym zuchwalstwem powołującym się na miłosierdzie tam, gdzie ono nie ma prawa działać.


greggxx napisał:
W kontekście wspólnego celu? Paweł z Tarsu w Liście do Rzymian roz. 2 wers 14. i 15. napisał dwa bardzo ciekawe zdania.
Aż mi się ciśnie na usta: ,,Skoro tak Nam (mi i Tobie albo Tobie i Twojej żonie) po drodze jeśli chodzi o życie z prawem wpisanym w nasze serca to co Cię powstrzymuje od dołączenia w szeregi Kościoła? Co jest czynnikiem hamującym?''. Pytanie moje rzecz jasna można pozostać bez odpowiedzi gdyż to Twoja osobista sprawa.
greggxx napisał:
Nawet jeśli ks. Międlar jest za bezkompromisowością w wydaniu nacjonalistyczno-radykalnym, to ja jednak będę za dialogiem zdroworozsądkowym:
Dla mnie na obecnym etapie ks. Międlar jest zdroworozsądkowym człowiekiem. I otwartym na innych. Jak się potoczą dalej Jego losy.....czas pokaże.

Wróg jak wspomniałam jest zidentyfikowany i wyrazisty i to Kościołowi brak zdrowego rozsądku...nie ks. Miedlarowi. Związał sobie ręce poprawnością polityczną, źle rozumianym miłosierdziem oraz tolerancją i dialogowaniem które niesie za sobą szkody i zagrożenia dla chrześcijaństwa.

http://www.dzienniknarodowy.pl/322/turecki-premier-o-triumfie-islamu-w-europie/
 

greggxx

Stały bywalec
Dołączył
1 Marzec 2011
Posty
580
Punkty reakcji
153
kate2 napisał:
Ja z ust tego kapłana nie słyszałam słów i haseł którymi szarżuje ONR.
A słyszałaś jakieś bezpośrednie ich potępienie? Tych haseł? Próbę nawiązania jakieś polemiki? Sęk w tym i to się rzuca w oczy i uszy, co skrzętnie zresztą wykorzystują jego przeciwnicy, iż on nie podejmuje w sposób bezpośredniej polemiki z ową grupą. Mówi tak jakby obok. Gdyby zmierzył się naprawdę z problemami tych ludzi i by zaczął krytykować konkretne postawy tego obozy, operowałby na konkretnych przykładach, mógłby być nieco inaczej odebrany (a przynajmniej jego przeciwnicy mieliby słabsze argumenty przeciwko niemu), ale z drugiej zaś strony zachodziłoby poważne ryzyko, iż szybo utraciłby wśród nich autorytet. Czuję, że dlatego boi się wejść z nimi w ostrą dyskusję i próbę prześwietlenia ich postaw, poglądów, haseł, nawoływań z nauką Ewangelii. Zamiast tego, głosząc miejscami naprawdę dobre, ale mimo wszystko ogólnikowe kazania, utwierdza to środowisko w ich racjach. Bo, ów słowa o prawdzie, miłosierdziu i naśladowaniu Chrystusa, które są obecne w jego przemówieniach, kazaniach, homiliach, nie wykroczą poza ściśle określony krąg "swoich". Dalej będzie to moralność manifestowana w dwóch odsłonach - "my lepsi, oni gorsi". Jak jeszcze dorzuci kilka pojęć typu: radykalizm czy bezkompromisowość. To dla onr-owców jest to jasny przekaz, który jest w stanie ich jeszcze bardziej zabetonować, a ks. Jacek (mam cały czas nadzieję, że nieświadomie) pozwala by ewangeliczne przesłanie było w ten sposób wykorzystywane, kompletnie sprzeczny z wartościami, które reprezentuje. W sposób świadomy lub nie, podsyca emocje, które nimi targają. Pokazałby prawdziwy charakter, gdyby wpierw ukształtował kierunek grupy, z którą się identyfikuje, napomniał ich, gdyby starał się w realny sposób cokolwiek tam poukładać. Z tym, że wówczas owi nacjonaliści zachowaliby się jak ów bogaty młodzieniec, któremu Jezus polecił rozstać się z dobrami materialnymi i iść za nim. Po prostu odwróciliby się od niego.

Wracając do porównań z ks. Jerzym Popiełuszko, powinien się na nim wzorować. To prawda. Prawdziwy kapłan z krwi i kości. Głosił kazania, które są w stanie mnie poruszyć bez jakichkolwiek zwątpień co do ich szczerości. Walczył mocą kropli słowa, które drążyło skałę. Z kolei ks. Międlarowi wpadła kropla kwasu do ciasta (1kor, 5:6)
I chociaż ciasto wygląda bardzo dobrze, to niesmak pozostaje.

"Chrześcijaninowi nie może wystarczyć tylko samo potępienie zła, kłamstwa, tchórzostwa, zniewolenia, nienawiści, przemocy, ale sam musi być prawdziwym świadkiem, rzecznikiem i obrońcą sprawiedliwości, dobra, prawdy, wolności i miłości. O te wartości musi upominać się odważnie dla siebie i dla innych." ks. Jerzy Popiełuszko, fragment poniższego kazania.

https://www.youtube.com/watch?v=KxdhkLJ7eIE


kate2 napisał:
Jasne...tyle, że Wy sami sobie ustalacie zasady, nie obowiązuje Was posłuszeństwo wobec jakiegoś autorytetu, nie można Wam też przytaczać słów z ,,Księgi dla Niewierzących'' , nie można się na nic powołać więc oceniać i wyrażać własne zdanie na temat Waszego postępowania oczywiście można ale nie można się do niczego podpiąć by wykazać Wasze braki i uchybienia. W tej kwestii jesteście nieuchwytni więc zapewne dlatego łatwo przychodzi ateistom krytykować innych i brać pod lupę zachowanie tych, którzy komuś i czemuś podlegają i cisnąć ich do ściany.
:)
Ty naprawdę myślisz, że tak to działa? :blink2:
Przyzwoitość, zdrowy rozsądek, dobre obyczaje, zdrowe relacje międzyludzkie, pojęcie uniwersalnego dobra czyli tego co buduje a nie niszczy... jest mnóstwo odniesień, płaszczyzn, na których można rozliczać ateistów. To nie jest tak, że ateistów nie obowiązują ogólne, międzyludzkie, humanitarne zasady. Tak, ateista jest jak najbardziej otwarty na krytykę, na bazie tego co dobre i pożyteczne. Wszyscy podlegają zasadom, nawet ci, którzy nie mają ich spisanych w konkretnej Księdze. W innym razie na jakiej podstawie powinno się oceniać np. muzułmanów? Na podstawie Koranu? Na podstawie Koranu nie powinno się okazywać litości, często sięgać po miecz itd. Natomiast nie wszyscy się do tych zaleceń Mahometa stosują. Co ich powstrzymuje? Coś uniwersalnego. Zdrowy rozsądek.
Ogólnie rzecz biorąc, mamy w takich okolicznościach do czynienia z tym, o czym w uproszczeniu pisał św. Paweł w Liście do Rz. roz 2. Spostrzegawczy :)


kate2 napisał:
Wypowiadasz się jako niewierzący pisząc co byś wolał a ja jako katoliczka wolałabym by księża nie rozmydlali ewangelii i dawali przykład ewangelicznego życia.
Co by było wskazane. To, o obecności kwasu w cieście w odniesieniu do postawy ks. Międlara nie jest moje :) To słowa mojej żony, która wypowiedziała je podczas wspólnego oglądania programu Jana Pospieszalskiego "Warto rozmawiać", którego jak mamy czas to staramy się oglądać.
Tłumaczenia tych młodych osób z ONR-u zaproszonych do programu w kwestii Syjonistów, nie były za bardzo przekonywujące. Fakt, że syjonizm jest ściśle określonym ruchem politycznym, to jednak dla owego środowiska narodowo-radykalnego, każdy Żyd jest Syjonistą, jeśli nie zadeklarowanym, to potencjalnym.


kate2 napisał:
Więc wyrażać swoje zdanie można ale warto to czynić dla konkretnych celów, nie jedynie dla własnego widzimisię.
Co też uczyniłem. Jak i podparłem swą wypowiedz moimi, ale nie tylko moimi obawami.


kate2 napisał:
co Cię powstrzymuje od dołączenia w szeregi Kościoła? Co jest czynnikiem hamującym?
Brak wiary w Boga. Byłbym hipokrytą, gdybym bez głębszej więzi z Bogiem, bez autentycznego przekonania o jego istnieniu, wstępował w szeregi Kościoła. Niemniej, to nie wyklucza tego, że nie mogę mieć z nim punktów stycznych. W skład nauki chrześcijańskiej wchodzi mnóstwo uniwersalnych wartości, ciężko się z nimi nie zgodzić.
Btw, nie wiem czy to się liczy, albo czy ma jakieś znaczenie, niemniej jakiś symboliczny związek z Kościołem mam, za pośrednictwem mej żony. [Mt 19, 5 i 1Kor 7, 13-14] Ona i tak już na mnie dość mocno wpłynęła, choć pomysł ze ślubem kościelnym wyszedł ode mnie. Nie znam przyszłości i nie wiem co przyniesie. Może kiedyś uwierzę. Nigdy niczego nie wykluczam.


kate2 napisał:
Wróg jak wspomniałam jest zidentyfikowany i wyrazisty i to Kościołowi brak zdrowego rozsądku
Już pomijając typowych wrogów Kościoła, którzy byli są i będą zawsze, ideowych ateistów, którzy lubią być z zasady zawsze kontra i anty, wyznawców innych religii itp. Obecnie największym wrogiem Kościoła nie jest wróg z zewnątrz, lecz ten który siedzi w środku. To zobojętnienie ludzi wynikające z postępującego materializmu i konsumpcjonizmu, wygodnictwa i braku zagrożenia; zagrożenie, które notabene sprzyja budowaniu się kolektywu na bazie m.in. wiary. Dzisiejsze zagrożenia są dla wielu ludzi zbyt abstrakcyjne i ogólnie mało zauważalne. I wszystkie tego pochodne. Ten wróg jest bez twarzy i co pokazują statystyki na Zachodzie, jest potężniejszy od reformacji, oświecenia czy komunizmu. Dlatego głos Kościoła jest mało słyszalny, bo nic go nie niesie. I masz rację, rozmywa się.
 

pan k

Bywalec
Dołączył
7 Lipiec 2011
Posty
3 450
Punkty reakcji
107
Miasto
Dąbrowa Górnicza
Ksiądz Jacek Międlar jest współczesnym księdzem Popiełuszko .
Tak samo jak on przyciągał tłumy ludzi i tak samo jak on nie jest popierany
przez swojego Biskupa i jest oczerniany przez media.
 

Herbatniczek

dziadek dynamit (wnuk mnie tak nazwał)
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
10 511
Punkty reakcji
172
o ile mi wiadomo to on jest zakonnikiem, więc biskup nie ma nic do gadania

jest on członkiem Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego à Paulo, więc jego zakon podlega bezpośrednio papieżowi

poryw idei nie pozwala tobie na nabycie elementarnej wiedzy
 
K

kate2

Guest
Nie chciałabym się powtarzać bo znów zaczynamy się kręcić w kółko i wracamy do punktu wyjścia. Cenię ks. Jacka za odwagę i wyrazistość oraz darzę szacunkiem za wszelkie dobro, jakie jest Jego udziałem w Kościele.
By podeprzeć się faktami przytoczę kilka przykładów. Z młodzieżą z Koła Misyjnego i miejscowych szkół zorganizował zbiórkę przyborów szkolnych dla dzieci i różnych wyznań z afrykańskiego Beninu. W akcje charytatywne wciągnął też narodowców. Wspólnie z małymi misjonarzami i dolnośląskim ONR zorganizował zbiórkę zabawek, książek, żywności dla dzieci z chorobą nowotworową leczonych w klinice Przylądek Nadziei. Jednak największym sukcesem młodego kapłana z niespełna roczną posługą jest kilkanaście nawróceń dorosłych ludzi którzy jakiś czas temu odwrócili się od Kościoła i przyjmują sakramenty oraz chcą żyć żywą wiarą. Kapłan ten przyczynił się do powrotu dobrego oblicza Kościoła tam, gdzie inni je wykrzywili i zniszczyli.
Nie będę wymieniać kolejnych zasług bo nie widzę sensu. Masz prawo do swojego zdania i nie zamierzam go kwestionować. Wiem jednak, że potrafisz dostrzegać w kimś dobro mimo zła które czyni (choćby ostatnia dyskusja na temat aborcji w wyniku gwałtu niech posłuży za przykład) i jesteś w stanie tego dobra bronić. Dlatego dziwię się , że w przypadku tego kapłana, który w moim odczuciu nic złego nie czyni a tylko nie wpisuje się w obecny i natarczywy trend poglądowy Twój sposób myślenia i oceny rzeczywistości nie idzie w tym samym kierunku. Zapewne zaraz wytoczysz kolejne argumenty w formie elaboratu, że to przecież inna sytuacja, itp :) jednak ja widzę, to co widzę.
Mam nadzieję, że ks. Międlar podporządkuje się z pokorą narzuconym przez władze Kościoła ograniczeniom i przetrwa ten czas ze spokojem mając świadomość, że każda cnota (jesli nią jest) przez próbę ogniową przejść musi.

Dla mnie ta cała sytuacja jest zwykłą, nakręconą nagonką mającą swoje cele o czym wspomniałam wcześniej.



greggxx napisał:
Wracając do porównań z ks. Jerzym Popiełuszko, powinien się na nim wzorować. To prawda. Prawdziwy kapłan z krwi i kości. Głosił kazania, które są w stanie mnie poruszyć bez jakichkolwiek zwątpień co do ich szczerości.
Skąd wiesz, że się na Nim nie wzoruje albo przynajmniej nie bierze od Niego to, co uważa za słuszne? Ja nie zamierzam porównywać tych obu kapłanów gdyż to dwie odrębne istoty z innym charakterem, temperamentem i posługą. Na co komu kopia? Oryginał zawsze ma większą wartość. Każdy z nich daje Kościołowi to, co w sobie ma. I oboje też nie są ( w przypadku nie żyjącego ks. Popiełuszki ,, nie był'') pozbawieni wad, co sam zaakcentowałeś pisząc o wspólnocie Kościoła jako o ludziach różnych i często grzesznych.
Oto jedna z wypowiedzi ks. Jacka na temat nacjonalizmu: ,, Nie mylcie nacjonalizmu z nazizmem i faszyzmem. Polski nacjonalista kocha swój naród i szanuje inne. Kto twierdzi inaczej - błądzi''.



greggxx napisał:
y naprawdę myślisz, że tak to działa? :blink2: Przyzwoitość, zdrowy rozsądek, dobre obyczaje, zdrowe relacje międzyludzkie, pojęcie uniwersalnego dobra czyli tego co buduje a nie niszczy... jest mnóstwo odniesień, płaszczyzn, na których można rozliczać ateistów. To nie jest tak, że ateistów nie obowiązują ogólne, międzyludzkie, humanitarne zasady. Tak, ateista jest jak najbardziej otwarty na krytykę, na bazie tego co dobre i pożyteczne. Wszyscy podlegają zasadom, nawet ci, którzy nie mają ich spisanych w konkretnej Księdze.
W taki sposób to i ja podlegam ocenie. Ponadto jeszcze w odniesieniu do swojej wiary. Uważam więc że jest to jednak różnica.



greggxx napisał:
Co by było wskazane. To, o obecności kwasu w cieście w odniesieniu do postawy ks. Międlara nie jest moje :)
W porządku. Jednak wcześniejsze wypowiedzi były Twoje. I to do nich się odniosłam.


greggxx napisał:
Brak wiary w Boga. Byłbym hipokrytą, gdybym bez głębszej więzi z Bogiem, bez autentycznego przekonania o jego istnieniu, wstępował w szeregi Kościoła
Trochę się zatem dziwię, że wypowiadałeś słowa przysięgi małżeńskiej biorąc za świadka Boga w Trójcy Jedynego biorąc pod uwagę, że w Niego nie wierzysz. Rozumiem, że to dla żony (choć śluby kościelne w obecnych czasach są zawierane także przez ateistów oraz ludzi nie praktykujących wiary więc dla mnie akurat to żadna nowość ani cnota :) ) jednak oczekiwałabym większej konsekwencji w postaci spójności Twego myślenia z Twoją postawą i uczynkami. Ale nie mnie to oceniać, mimo, iż przyznałeś mi wcześniej takie prawo :)



greggxx napisał:
Obecnie największym wrogiem Kościoła nie jest wróg z zewnątrz, lecz ten który siedzi w środku. To zobojętnienie ludzi wynikające z postępującego materializmu i konsumpcjonizmu, wygodnictwa i braku zagrożenia
Jesli dobrze pamiętasz pisałam wcześniej jakie widzę zagrożenia w Kościele. Ponadto nie zmienia to faktu, że są także inne, zewnętrzne których nie da się odeprzeć jeśli zamęt jest w samym sercu Kościoła. Wiadomo wszak, iż królestwo podzielone i zwaśnione wewnątrz nie ostoi się, gdyż brak mu jednomyślności w działaniu i konkretnych , wyrazistych ocen rzeczywistości.

Myślę, że na temat księdza Międlara powiedziałam już na chwilę obecną wszystko. Sytuacja jest rozwojowa więc pewnie temat można jeszcze pociągnąć później. Pozdrawiam Ciebie i żonę :)
 

pan k

Bywalec
Dołączył
7 Lipiec 2011
Posty
3 450
Punkty reakcji
107
Miasto
Dąbrowa Górnicza
greggxx napisał:
Ale on ma pracować tutaj, z miejscową ludnością i dlatego powinien trafiać do tych z którymi się identyfikuje. Nigdy nie słyszałem /czytałem nic co wyszło by z jego ust, czy mógłby mnie ktoś oświecić w czym jest tak odrażający dla publiki?
Zdobyte doświadczenie poza granicami naszego kraju mógłby wykorzystać w ewangelizacji tutejszej, miejscowej ludności. Nic nie stoi temu na przeszkodzie. "Odrażający" to zbyt mocne słowo, zważywszy na to, co mówi i do kogo, jego retoryka jest miejscami mało roztropna. Jakiś czas temu przesłuchałem kilka jego kazań z czystej ciekawości i nawet ja - osoba niewierząca - jestem w stanie w części przyznać mu rację, bo fundamentalizm islamski jest niestety faktem czy się komuś podoba czy nie. Już nie mówię o fanatykach z IS czy terrorystach, co jest oczywiste, ale również życie w tzw. normalnych krajach arabskich, muzułmańskich jak np. Arabia Saudyjska nie należy do komfortowych, tudzież swobodnych. Rozumiem obawy. Zaś w innej części kompletnie do mnie nie przemawia. Wiem, że ksiądz, wiem, że po części jest zobligowany do głoszenia, do korzystania z różnych metod by trafić do wiernych itd, niemniej rzucanie hasłami typu: "bezkompromisowy narodowo-katolicki radykalizm" i mimo, iż stara się owe hasło okrasić pobudkami wynikającymi z miłosierdzia - nie brzmi zachęcająco. Nie każdy rozumie to pojęcia tak, jakby on sobie tego życzył. Nie wiem nawet czy on sam rozumie do końca pojęcie "radykalizmu chrześcijańskiego". Dla mnie ów radykalizm to całkowite wdrożenie w życie Kazania na Górze z Ew. Mateusza. Wątpię by ONR-owcy mieli je wyklepane na blachę. Do tego dochodzi środowisko, w którym się obraca, niejednoznaczne. Natomiast zagadnienia czysto teologiczne, które również porusza rzecz jasna w swych homiliach, uważam w sumie za neutralne. Co prawda, mógłby je wykorzystać w nieco innym kontekście, ale mniejsza o to. Młody jest.


kate2 napisał:
Nikt z osobistości duchowieństwa nie przywiódłby mnie dziś do Kościoła gdybym była niewierzącą.
Kościół Katolicki jest kościołem powszechnym już z samej nazwy, z definicji powinien być otwarty na pewien rodzaj różnorodności, zaś jego członkowie mogą mieć swoje poglądy, o ile oczywiście mieszczą się w granicach ewangelicznych standardów, które są mimo wszystko dość pojemne, a więc z natury rzeczy mogą się w nim ścierać różne nurty, radykalne, mniej radykalne, łagodne, mogą być księża z misją, którzy angażują się w różne projekty, księża którzy zajmują się konkretną działalnością charytatywną, pomoc chorym, wykluczonym etc. jak zmarły ostatnio ks. Kaczkowski. Pracują z młodzieżą jak również zmarły ostatnio o. Jan Góra, zapewne nie jedyny, który w tej materii działał, dając im jakieś sensowne spojrzenie na życie, które nie zawsze musi mieć swój finał na odwyku, są tacy którzy nawet śpiewają, rapują, wydają płyty, jak i tacy, którzy chodzą podobnie jak ks. Międlar na Marsze Niepodległości, biorą aktywny udział w życiu publicznym. Co niektórzy może z różnym skutkiem, ale to już inna para kaloszy. Według mnie ksiądz jest od trzech rzeczy, a mianowicie głoszenia Ewangelii (z tym, że głoszenia, a nie nawracania, to dość istotna różnica), udzielania sakramentów (w tym odprawiania mszy) oraz od posługi wiernym i ogólnie tym, którzy tego potrzebują. Wszystko inne to nadużycia.


pan k napisał:
msza na które była organizacja która uznaje od początku swego istnienia Wartości Chrześcijańskie za integralną część Polskości.
Wartości chrześcijańskie są gdzieś od połowy pierwszego tysiąclecia integralną częścią całej Europy, nie tylko Polski, która przyjęła je w 966 roku. Natomiast owe wartości, o których wspominasz nie mogą być zawłaszczane przez wąską grupę ludzi, która na domiar złego stara się je wykorzystać w retoryce (również nierzadko w działaniach) nacjonalistyczno-radykalnej. Co zresztą nigdy nie było dobrą kombinacją.
Połączenie Narodowego Radykalizmu i Chrześcijaństwa ma sens szczególnie teraz gdy Europie zagraża Islam .
Europa Zachodnia zrezygnowała z wiary i sprowadzili sobie obcy kulturowo Islam .
Dostali za to Zamachy Terrorystyczne , Patrole Szariatu , Patrole Szariatu , Masowe molestowania swoich kobiet przez Arabów.
Normalne państwo bo Zamachach terrorystycznych wygnało by wyznawców Islamu a na pewno bo masowych
napadach na swoje kobiety.
António de Oliveira Salazar rządził Portugalią i dzięki niemu to państwo było potęgą a przed jego rządami panowała Anarchia

Integralną częścią jego rządów były wartości Chrześcijańskie.
  • Był człowiek, który prowadził tak zwaną rewolucję pokojową. Nazywał się Salazar. Przez wiele, wiele lat kierował swoim państwem, Portugalią. Doprowadził do tego, że jego kraj, ciągle niespokojny, pełen najrozmaitszych gwałtów i przemocy, stał się krajem pokoju i dobrobytu. Dlatego nazwano jego metodę rewolucją pokojową. Za jego rządów wszystko odmieniło się ku lepszemu. Odmienili się ludzie, ich dobra wola, serca i umysły.
    Autor: kard. Stefan Wyszyński
  • Źródło: António de Oliveira Salazar, Rewolucja Pokojowa, Prohibita, Warszawa 2013, s. 224.

  • Objęcie władzy przez prof. Salazara oznaczało koniec destabilizacji kraju, trwającej nieprzerwanie od 1910 roku, gdy inspirowana przez wolnomularstwo rewolucja obaliła portugalską monarchię i zaprowadziła nad Tagiem republikę. Jego autokratyzm uchronił Portugalię nie tylko przed „republiką kolesi”, ale również przed zagrożeniami ze strony totalitarnej lewicy – od komunizmu po narodowy socjalizm.
    Autor: Grzegorz Kucharczyk
  • Źródło: António de Oliveira Salazar, Rewolucja Pokojowa, Prohibita, Warszawa 2013, s. 224.

Generał Franco obronił swój kraj przed Bolszewizmem a jego rządu wzmocniły to państwo.
 

greggxx

Stały bywalec
Dołączył
1 Marzec 2011
Posty
580
Punkty reakcji
153
kate2 napisał:
W akcje charytatywne wciągnął też narodowców
I chwała mu za to. A czy skonfrontował się z ich ideologią? Próbując ją jakoś ucywilizować? Skonfrontował się z ich hasłami, poglądami? Wiesz, nawet kanibali można wciągnąć w akcje charytatywne. Ale czy to spowoduje, że przestaną być kanibalami?

"Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią?" (Mt 5, 46-47)



kate2 napisał:
Nie będę wymieniać kolejnych zasług bo nie widzę sensu. Masz prawo do swojego zdania i nie zamierzam go kwestionować. Wiem jednak, że potrafisz dostrzegać w kimś dobro mimo zła które czyni (choćby ostatnia dyskusja na temat aborcji w wyniku gwałtu niech posłuży za przykład) i jesteś w stanie tego dobra bronić. Dlatego dziwię się , że w przypadku tego kapłana, który w moim odczuciu nic złego nie czyni a tylko nie wpisuje się w obecny i natarczywy trend poglądowy Twój sposób myślenia i oceny rzeczywistości nie idzie w tym samym kierunku. Zapewne zaraz wytoczysz kolejne argumenty w formie elaboratu, że to przecież inna sytuacja, itp jednak ja widzę, to co widzę.
Ja również widzę to, co widzę. Dlatego komentuję to, co widzę. Widzę pewien dysonans, pewną rozbieżność, niekonsekwencję w jego postawie. Zresztą nie tylko ja czy moja żona, o której wspomniałem wyżej. Spójrz na pierwsze strony tego tematu, Herbatniczek, Macan, Caleb... również dostrzegają owy dysonans, gdyż naprawdę jest zauważalny. Ta "kropelka kwasu" robi swoje. Ja nie mówię, że ks. Międlar jest faszystą. Bo nie jest. Ja nie mówię, że ks. Międlar jest kimś złym, że pała jakąś bliżej niezidentyfikowaną nienawiścią lub nie wiadomo czym. Doceniam również jego pozytywne działania. Bez wątpienia. Natomiast ten młody ksiądz jest niekonsekwentny w tym co mówi i robi. Jest niekonsekwentny w stosunku do grupy, z którą się identyfikuje. Miejscami (mam nadzieję, że nieświadomie) podsyca negatywne emocje obozu Narodowo-Radykalnego. Zamiast tonować i punktować jawne jego (bo umówmy się, większość ich postaw jest daleka od łagodnie mówiąc dobrych obyczajów) przegięcia. On ma być duszpasterzem a nie kumplem, który przymyka oko i udaje, że nie słyszy. Jeśli się kogoś krytykuje, konstruktywnie i w dobrej myśli, to nie dlatego by go zdyskredytować, lecz by wskazać na błędy, które robi. Tak, by mógł je poprawić, wyeliminować, albo przynajmniej by się starał na tyle, na ile to możliwe. Swoją postawą stawia na szali również autorytet Kościoła, który przecież nie powinien być w jakikolwiek sposób łączony z hasłami skrajnego nacjonalizmu. A wplątanie w to Kościoła, to woda na młyn dla przeciwników. To prawda, jednych taka kombinacja może przyciągnąć, zaś innych odrzucić. Wizja Kościoła narodowo-radykalnego w wydaniu onr-owców, to wizja dla wąskiego grona odbiorców, to nie jest wizja, która buduje lub łączy, ale dzieli.


kate2 napisał:
Oto jedna z wypowiedzi ks. Jacka na temat nacjonalizmu: ,, Nie mylcie nacjonalizmu z nazizmem i faszyzmem. Polski nacjonalista kocha swój naród i szanuje inne. Kto twierdzi inaczej - błądzi
To jest teoria. I tak powinno być. Niemniej jak wygląda praktyka?


kate2 napisał:
W taki sposób to i ja podlegam ocenie. Ponadto jeszcze w odniesieniu do swojej wiary. Uważam więc że jest to jednak różnica.
Różnica jest jedna. Ona leży w sferze metafizycznej. Ty jako osoba wierząca podpierasz owe wartości autorytetem Boga, ja jako ateista tego nie robię. Dla mnie są to wartości uniwersalne wypracowane przez człowieka na przestrzeni tysięcy lat. Nawet ludzie (w tym różne szkoły filozoficzne) na Dalekim Wschodzie, choć w Boga osobowego nie wierzą, to ów wartości znają i do nich dążą. One leżą w naturze ludzkiej, jako ta jej dobra strona. Jeśli ktoś jest złodziejem czy mordercą, to jest on przestępcą czyli złym człowiekiem zarówno w oczach wierzącego, jak i niewierzącego. Jeśli ktoś jest dwulicowy, to jest dwulicowy zarówno w oczach teisty jak i ateisty. Jeśli ktoś jest awanturnikiem, to tak samo. I tak przykłady można mnożyć w nieskończoność :) Zatem jeśli chodzi o praktyczne zastosowanie się do tych wartości, to różnic nie ma.


kate2 napisał:
Trochę się zatem dziwię, że wypowiadałeś słowa przysięgi małżeńskiej biorąc za świadka Boga w Trójcy Jedynego biorąc pod uwagę, że w Niego nie wierzysz.
To moja żona jako osoba wierząca brała za świadka Boga w Trójcy Jedynego. Podczas ślubu mieszanego w Kościele, strona niewierząca składa przysięgę małżeńską, ale nie wypowiada "Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci" :)
Więc jestem wierny swojej linii, swojej postawie i uczynkom. Ślub nie był groteską. Nikt nie poczuł się urażony, ani ja, ani moja żona, ani ksiądz. :)

Pozdrawiam i życzę udanej majówki :)


pan k napisał:
Połączenie Narodowego Radykalizmu i Chrześcijaństwa ma sens szczególnie teraz gdy Europie zagraża Islam
Wszystko w granicach zdrowego rozsądku panie K :)
 
Do góry