Troll
obcesowy
To, że żydowsko-masońskie WHO cofnęło klasywikację pedalstwa jako choroby psychicznej nie znaczy, że tak nie jest.
zal mi ciebie, w twoim swiecie same zle zydy i masony wkolo
To, że żydowsko-masońskie WHO cofnęło klasywikację pedalstwa jako choroby psychicznej nie znaczy, że tak nie jest.
I pięknie !na szczescie prawo, swieckie prawo, na szczescie Polska wyznaniowym krajem nie jest i jedna grupa spoleczna nie narzuca innym jak ma zyc
Może to śmieszne ale pomyślałem o tym co na to by powiedziała moja Babcia..........
Czemu duchownym brakuje dystansu do takich spraw?
Czemu? A temu, że "takie sprawy" odbierają mu fanów. Wszelkie msze i uroczystości kościelne są nudne jak flaki z olejem. Przechodząc w niedziele na spacerek widzę tych nieszczęsnych katolików męczących się na schodach świątyni. Siedzących gdzieś na murku czy w cieniu drzewa. Niektórzy szukaja kawałka trawki by sobie usiąść inni pala fajke a następni dyskutują z sąsiadem gdzie po mszy pójść na piwo.
Gdy słyszę te fałszywe wodzenie z megafonów ciarki przechodzą po plecach.
Byłbym proboszczem coś bym wymyślił by młodzież nie nudziła się w tych miejscach, a całe ich skupienie nie streszczało się do oglądania stringów klęczących panienek. Może bym zorganizował jakiś koncert na mszy. Jakiejś lokalnej madonny?
albo_albo daleki jestem oczywiście od wsadzania wszystkich do jednego wora czyli uogalniania zagadnienienia. Zapewne znalazłby się proboszcz który pogoniłby tą trzudkę i zainteresował swoim "koncertem" poprzez ciekawe poprowadzenie mszy. Czasem wydaje mi się jednak, że większośc odprawia je jako zło konieczne, byle odwalić swoją robotę, a niektórzy nawet sprawiają wrażenie, że robią to za karę ( za swoje grzechy)
A zastanawialiście się czasem, że takie bylejakie uczestnictwo może być obrazą uczuć religijnych innych tych bardziej wierzących i praktykujących? Czy to nie jest prowokacja gdy siedzi taki pod mszą i dłubie sobie w nosie? Poza tym uważa się za lepszego bo "chodzi do kościoła". Mnie by obrażało.... Jakbym był obrażalski oczywiście Na szczęście nie jestem. Więc jak z tym jest?
Nie przekonujesz mnie albo_albo z tego co piszesz to zastanawiam się czy bym do domu zaprosił kiepskiego fachowca przy budowie ściany ( kiepski proboszcz) To nic, że odwalił fuchę, ściana krzywa, ale postawił. To samo z biorcami usług. Trzymając się troszkę tytułu tematu ( koncert i prowokacja ) jak by się poczuł taki gwaizdor gdyby wszyscy odwrócili się od sceny pupami i zajęli się soba. Ba... niejeden by ubrał słuchawki i słuchał hip-hopu, a potem chwalił się kolegom spod bloku, że był na koncercie Madonny za 220 zł za stojące w pięćsetpięćdziesiątympiątym rzędzie? Pieprzyłbym taki koncert i zszedłbym ze sceny.
Chyba, że chodzi o kasę, sprzedac bilety ( zebrać tacę) a reszta jest nieważna.
Myslę, że w dobie netu, każdy nawet najbardziej zagorzały ateista zna formułkę " wybacz mi Panie bo zgrzeszyłem" czy jakoś tak... komu szkodzi powiedzieć. Zaklęcie zadziała będzie ok. nie zadziała, żadna strata.
Skomplikowana ta pseudo wiara....