Czyzbys oficjalnie skomentowal polskie kobiety ze sa ozieble ?
hehe. Raczej ogolne nastawienie ludzi jest ozieble bo nazywajac facetow pizdowatymi poniekad tez to mozna pod ozieblosc podciagnac no bo jak nie reaguja na sygnaly kobiet (mniejsza o to dlaczego nie reaguja) no to rownie dobrze tez mozna powiedziec, ze sa oziebli
Bylem, ale mnie tak czy siak nie podrywaja.... chyba ze Koreanki
hehe. No to juz wiesz gdzie sie musisz wyprwadzic
Jak bylem w Szwecji to w klubach prawie zawsze spotykalem jakies dziewczyny chetne do rozmowy i to raczej one inicjowaly. I to nawet nie chodzi o to, ze cos z tego musialo wyjsc powaznego, albo, ze dziewczyna podchodzi i miedzy wierszami mowi "fuck me"
. Nie nie. Tu chodzi o to, ze mozna sobie niezobowiazujaco porozmawiac. Zatanczyc. Wziac numer tel albo i nie wziac. Pelen lajt bez jakiejs napinki i rozkmin, ktorejs ze stron w stylu: co to bedzie, co to bedzie ?
Chociaz w sumie jak tak mysle to moze po prostu latwiej jest jako turysta bo wtedy z miejsca nie masz przyczepionej łatki podrywacz ? Jestes gosciem, dla ktorego "wszystko" jest nowe wiec pole do popisu, do rozmow jest znacznie wieksze.
Albo w sklepie gadasz po angielsku, tak aby bylo wiadomo, ze tubylcem nie jestes (to akurat nie jest trudne bo nawet jak mowisz dobrze po angielsku to i tak slychac, ze masz inny akcent niz przecietny skandynaw, ktory z reguly bardzo dobrze mowi po angielsku) i tamtejszej koslawej mowy nie kumasz (choc to akurat nieprawda bo znam niezle)
No i obsluguje Cie taka mloda siksa za ladą i potrafi w trakcie obslugi rzucic do kolezanki obok cos na twoj temat, ze np. :cenzura:, taki, czy owaki. Czasami trudno sie nie zasmiac - wtedy najczesciej odpowiadalem po szwedzku i wszystkie strony mialy ubaw. Wesolo, radosnie, wszyscy poprawiony humor na caly dzien. O to chodzi
k: A u nas to nawet jakbys byl gluchy to niczego nie byloby slychac
bo u nas po prostu jest inne nastawienie. Nie powiem, zmienia sie to, ale na to chyba potrzeba pokolenia conajmniej. U nas dalej dziewczyna sie zastanawia czy faceta na kawe zaprosic, gdy ten od pieciu dni jej pomaga w pracy
Spoko, rozumiem niesmialosc, ale u nas to czesto jakas przesada, wrecz patologia. Nie wiem z czego to wynika. To powinno sie leczyc, podobnie jak permanentny smutek (wiem, wiem, zarabiajac np. 1300 zl na reke ciezko byc pozytywnym hehe) ;D
ps. w sumie to nie wiem czemu nikt (?) nie wpadl na pomysl biznesu, zeby zamiast tych wspanialych hehe kursow podrywania, na ktore pewnie nikt nie chodzi, nazwac rzecz po imieniu w stylu "leczenie niesmialosci". Jakos tam obudowac to jakos bardziej pod naukowym katem i ... robic biznes. Byliby chetni czy dalej nie ?