Kolega mojego chłopaka

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Zgadzam się z tobą Anabele (w jednym aspekcie) - serce jest bardzo pojemne, ALE to nie znaczy, że należy się pchać wszędzie tam gdzie zaistniala chemia. Autorka pisze, że kocha, a ja napiszę, że to ... guzik prawda. Kochająca osoba świadoma tego jak np. inny facet działa na nią, potrafi dla dobra związku, dla swojej miłości, ograniczyć takie "ryzykowne" kontakty. Dlaczego ? Właśnie dlatego, że serce jest pojemne i pewnie na swojej ścieżce spotykamy tuziny ludzi, w których moglibyśmy się zakochać.

Autorka reprezentuje typ kobiet, którego wyjątkowo nie trawię tj. bez lojalności. Facet jej zaufał, "puścił" ją samą, a tej wystarczył jeden wypad, aby się podjarać innym facetem. Znając życie to tylko kwestia czasu, aż autorka uzna, że "coś się psuje w związku", tylko nie wie co. Moze podpowiem - to, ze siedzisz mechanicznie z jednym, z tego ktorego rzekomo kochasz, a przez caly ten czas myslisz o drugim. Te "problemy" to oczywiscie fasada - standardowe dzialanie kobiety. Zrzucic wine na faceta w stylu np. "nie stara sie", "zaniedbuje". No tak, ty za to sie postaralas - o innego faceta :D Jestes krystalicznie czysta, bez winy. Jak facet widzi, ze myslami jestes Bóg wie gdzie, albo kazde jego male nawet starania ignorujesz bo myslisz o innym no to potem wychodzi, ze "facet sie nie stara".

Potem zakręci się wokół drugiego faceta, upewni że ją przygarnie i potem będzie miękkie lądowanie. Sorry, ale to jest żalosne.

Gołym okiem widać, że nie kocha tego pierwszego bo by mu takiego świństwa nie robiła i nie myslala non stop o innym. Więc niech ma odwagę i zakończy związek i skoncentruje się na drugim. Tak, wiem wiem , dopóki na 100 % się nie upewni że ten drugi nie przygarnie to nic nie zrobi - takie kobiety jak autorka tak mają. Cała reszta to fasada, która ma tylko pomóc w tym, aby mogla sobie spojrzec w lustro

ps. I jest dokladnie tak jak Nihilista pisze. Najpierw jest zwiazek, potem jest zapasowa opcja, potem upewnianie sie, ze zapasowa opcja jest chetna, a potem plynne przejscie w inne ramiona. A mowi sie, ze to faceci sa mechaniczni i kieruje nimi penis ... Kobietami za to kieruja powalone hormony, ktore sprawiaja, ze kobieta zamiast myslec to sie wrecz bardziej pcha do innego faceta bo on ... taki nowy. Masakra.

Poza tym po co rozmawiac o problemach, np. mowiac facetowi, ze "nie wystarczajaco sie stara". Łatwiej zakochać się w nastepnym facecie. Do czasu az nam sie znudzi i potem znow analogiczna sytuacja :D

Aha, i na sam koniec - nie autorko, to przede wszystkim TY zaniedbujesz związek. O kim myslisz przez wiekszosc dnia ? Faceci nie sa mimo wszystko emocjonalnymi idiotami i potrafia dostrzec jak kobieta jest non stop myslami gdzies indziej. O kim myslisz podczas seksu ? O tym drugim ? No to pewnie pierwszy sie "cieszy" jak w lozku ma okazje widziec twoje zaangazowanie (i porownac z twoim zaangazowaniem np. rok czy dwa lata temu). No ale to przeciez on Cie zaniedbuje, czyz nie tak ? Fajnie by bylo gdyby Bóg zmodyfikowal troche takie kobiety, i aby byly one w stanie uderzyc sie w piers i powiedziec : "tez schrzanilam". Autorka z tego co widze, nie ma sobie nic do zarzucenia - sam przed soba nawet nie umie sie przyznac, ze nie kocha pierwszego. W jej oczach wszystko jest ok. i to jest w tym wszystkim najbardziej zalosne.
 
B

Blancos

Guest
Po prostu uwielbiam, Greeg, jak odnosisz się do postów wszystkich użytkowników, ale do moich za Chiny nie chcesz:)

Autorka pisze, że kocha, a ja napiszę, że to ... guzik prawda. Kochająca osoba świadoma tego jak np. inny facet działa na nią, potrafi dla dobra związku, dla swojej miłości, ograniczyć takie "ryzykowne" kontakty. Dlaczego ? Właśnie dlatego, że serce jest pojemne i pewnie na swojej ścieżce spotykamy tuziny ludzi, w których moglibyśmy się zakochać.
Właśnie. W sprawach uczuciowych nie ma czegoś takiego, że można mieć jabłko i zjeść jabłko. Jeżeli się kogoś kocha to walczy się o ten związek, stara się zrobić wszystko, co można, aby wszystko wyszło na prostą. Co więcej - jeżeli się kogoś kocha to tak jak pisze Greeg, potrafi się dla tego kogoś ograniczać takie ryzykowne kontakty w zarodku zamiast rozwijania ich do przyjaźni. Różnica między prawdziwą miłością a zakochaniem polega na tym, że miłość jest a zakochanie się pojawia. Osoba, która naprawdę kocha docenia to, co ma i unika dopuszczania do siebie uczuć, które mogą to zniszczyć - w tym takich zakochań.

Znając życie to tylko kwestia czasu, aż autorka uzna, że "coś się psuje w związku", tylko nie wie co. Moze podpowiem - to, ze siedzisz mechanicznie z jednym, z tego ktorego rzekomo kochasz, a przez caly ten czas myslisz o drugim.
Moim zdaniem w głowie autorki jest już przesądzone, że związek z P. jest zakończony i oczekuje ona na błogosławieństwo... W takim razie - powiem to - zerwij z P., ponieważ nie wygląda na to, abyś naprawdę go kochała i próbuj z X. Powodzenia.

Tak, wiem wiem , dopóki na 100 % się nie upewni że ten drugi nie przygarnie to nic nie zrobi - takie kobiety jak autorka tak mają. Cała reszta to fasada, która ma tylko pomóc w tym, aby mogla sobie spojrzec w lustro
Uważam dokładnie tak samo i naprawdę - z boku tak to wygląda... Że bawisz się uczuciami obecnego faceta i że jest on dla Ciebie opcją zapasową na wypadek, gdyby z X. nie wyszło.

A tłumaczenie, że P. wie o wszystkim... podziwiam cierpliwość tego chłopaka, ale też i zaufanie jakim Cię darzy. A że X. traktujesz jak kolegę - sorry, ale nie jest to relacja czysto koleżeńska. Unikasz deklaracji i gestów świadczących o zainteresowaniu, ale sama zażyłość tego kontaktu jest za duża jak na koleżeństwo.

Aha, i na sam koniec - nie autorko, to przede wszystkim TY zaniedbujesz związek. O kim myslisz przez wiekszosc dnia ? Faceci nie sa mimo wszystko emocjonalnymi idiotami i potrafia dostrzec jak kobieta jest non stop myslami gdzies indziej. O kim myslisz podczas seksu ? O tym drugim ? No to pewnie pierwszy sie "cieszy" jak w lozku ma okazje widziec twoje zaangazowanie. No ale to przeciez on Cie zaniedbuje, czyz nie tak ?
Też tak sobie pomyślałem... Dlaczego zamiast rozmawiać o tych problemach z partnerem w ogóle wynosi to na zewnątrz, do innego (bo domyślam się, że X. też nie raz się skarżyłaś)?
 

n i h i l i s t a

Nowicjusz
Dołączył
14 Kwiecień 2011
Posty
282
Punkty reakcji
15
Miasto
Katowice
No dobra, powiem to, najwyżej Blancos da mi bana. :D

Wiesz, jak tak idę z moim pupilkiem na spacerek (a żywiołowa jest psina i masywna, na podwójnym łańcuchu idzie) to czasem postrzegam to samo. Nagle ona czuje się jakoś tak dziwnie, jakoś taka zaniepokojona, potem wpatruje się w trawę jakby nic nigdy się nie stało, ja odwracam wzrok w przeciwnym kierunku, a ona tak subtelnie ciągnie tą grubą smycz. Nie jak ta narwana bestia, nie! Tak niby niepozornie co jakiś czas pociągnie tym karkiem, potem znowu, a im bliżej jesteśmy domostwa, tym ciężej jej udawać o co tak naprawdę chodzi.

Czasem śmieję się, że ona taka romantyczna, pewnie kwiatki za tym płotem chciała powąchać. ^^


Obecnie nie zasługujesz ani na jednego, ani na drugiego. Ni chu chu, nie będzie wspomnianego przez Blancosa błogosławieństwa.
 
B

Blancos

Guest
Nihilsta - nie będzie bana, spokojnie:)

Nie wiem, czy zasługuje, czy nie... Nie szedłbym tak daleko w moich wywodach. Moim zdaniem po prostu jeszcze nie dojrzała do poważnej miłości i pewnych rzeczy, ale to nie jest coś bardzo strasznego - być może to dobra dziewczyna i zasługuje na fajnego faceta, ale zanim go znajdzie to musi nauczyć się tego, że jak się kogoś kocha to o ten związek się walczy, nawet jak coś zacznie się sypać.
 

n i h i l i s t a

Nowicjusz
Dołączył
14 Kwiecień 2011
Posty
282
Punkty reakcji
15
Miasto
Katowice
Dlatego napisałem "obecnie".

Dla mnie to byłby najszczęśliwszy dzień w życiu, gdyby dziewczyna, z którą byłbym dwa i pół roku, wzięła mnie do jakiegoś fajnego miejsce (a bo to zawsze facet musi umilać życie?), powiedziała mi całą prawdę o swoich ciągnących się przez długi czas myślach, przyznała że jest głupia i zapewniła, że bardzo mnie kocha. Ani przez myśl by mi odtąd nie przeszło, że może mnie kiedykolwiek okłamać.

Ale tak jak KingBruceLee nie spotka swojej sentymentalnej eflicy, tak ja takiego dnia się nigdy nie doczekam. Wiemy doskonale dlaczego. Od czasu ujrzenia nowego towaru stałem się produktem drugiej kategorii...

Ale z drugiej strony, kogo kręcą takie kobiety ten same takie znajduje. Trudno zwalać to na fatum.
 
Dołączył
25 Marzec 2012
Posty
1 108
Punkty reakcji
186
Dobra bo nam się mężczyźni forumowi rozszaleli...^^
Nie lubię wypowiadać się w takich tematach bo przyznam, że nie rozumiem takich kobiet (chyba w ogóle nie rozumiem tego typu zachowań), ale spróbuję to ogarnąć^^.

Nie na zasadzie, że och zakochałam się, podoba mi się, ale poprostu mam go tak jakby 'w głowie'.
Zauroczyłaś się. On jest nowy, był uprzejmy, miły, tak jak wspomniałaś miło spędziliście czas.

Może dlatego, że brakuje mi czegoś w moim chłopaku? Próbowałam to przemyśleć i znalazło się kilka takich rzeczy, porozmawialiśmy zresztą o tym i chcemy nad tym popracować, ale jak wyrzucić z myśli tego kolegę?
Czyli jednak rozmawiałaś ze swoim chłopakiem jak rozumiem?^^

Miłość jest trwała, zauroczenie czasowe^^. Wiadomo, że Twój obecny chłopak nie będzie tak nad Tobą "skakał" bo jesteście już sporo czasu razem, ale to nie znaczy, że przez chwilowe zauroczenie w kimś innym masz to kończyć. Tu decyzja należy do Ciebie.

Wbrew pozorom popieram tutaj panów^^.

Myślę, że związek z kolegą chłopaka raczej nie ma racji bytu. Teoretycznie mówiąc, on pewnie nie wykonałby żadnego poważniejszego kroku w stronę dziewczyny kumpla.
Tym zdaniem to sobie strzeliłaś samobója. Samo takie lekkie stwierdzenie na forum oznacza, że musiałaś myśleć nad tą kwestią^^.

Jeśli chodzi o P, to dalej mam wobec niego dużo czułości, tęsknie za nim ale jednocześnie czuję się b. zaniedbana (wiem, że on pracuje, ale czasem mam wrażenie że praca to też trochę wymówka widujemy się ledwie kilka godzin/tyg.),
Rozmowa, rozmowa... Mężczyźni to nie kobiety, dla nich jest potrzebna szczegółowa instrukcja obsługi. Porozmawiaj z nim wprost. Bez pretensji^^.

Na koniec...
Przemyśl to sobie.
Na obcym etapie ranisz tylko swojego faceta. Obdarowujesz go chłodem, błądząc w myślach z wyobrażeniem kolegi - bo przecież Ty go jeszcze nie znasz tak jak swojego^^.
Albo walczysz o związek i ograniczasz kontakty, albo go skończ. Bądź byłą dobrą kobietą i zrób to wcześniej niż później^^.

Co do tego drugiego. Jeśli faktycznie się tak zachowuje jak opisałaś, to współczuje Twojemu obecnemu facetowi kolegi^^, ale mu się udał^^.

Szczerze wydaje mi się, że to Twoje zauroczenie jest tak silne, że jak piszą nasi forumowi mężczyźni dostaniesz zielone światło i polecisz w ramiona tego drugiego^^.
Proponowałabym zrobić uczciwiej i rozstać się teraz.
Ach ten XXI wiek i - bycie na wszelki wypadek, dopóki się nie upewnię, że mogę brać się za następnego^^.
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Nie wiem, czy zasługuje, czy nie... Nie szedłbym tak daleko w moich wywodach. Moim zdaniem po prostu jeszcze nie dojrzała do poważnej miłości i pewnych rzeczy, ale to nie jest coś bardzo strasznego - być może to dobra dziewczyna i zasługuje na fajnego faceta, ale zanim go znajdzie to musi nauczyć się tego, że jak się kogoś kocha to o ten związek się walczy, nawet jak coś zacznie się sypać.
Co prawda to prawda - być może musi trochę po d* dostać od życia. Być może wtedy zrozumie, że jej postępowanie jest złe. Nie dla facetów, ale dla niej samej. W końcu się zorientuje, że takie przeskakiwanie i tak naprawde uciekanie (jak w zwiazku nie idzie to sie probuje go naprawic, a nie ucieka do nastepnego) nic nie da. Bo dzisiaj jest X, jutro bedzie Y, za kilka miesiecy pozniej bedzie Z. Moze w koncu sama stwierdzi, ze nowi faceci sa fajni, tak naprawde glownie dlatego, ze ... są nowi. Po kilku miesiacach są tak samo starzy i nudni jak poprzednik, ktorego z tych samym wzgledów wymieniła na nowszy model :)

Blancos - niestety nie odnoszę się do wszystkich wypowiedzi bo juz i tak zbyt dlugie opowiadania tutaj pisze i musze jakos wybierac do czego sie odniesc :D

Rozmowa, rozmowa... Mężczyźni to nie kobiety, dla nich jest potrzebna szczegółowa instrukcja obsługi. Porozmawiaj z nim wprost. Bez pretensji^^.
Wypraszam sobie - nie trzeba do nas żadnej instrukcji :] Wystarczy troszkę pomyśleć. Jak jest problem w związku to wypadałoby go poruszyć , a nie podchodzić do faceta jak do Nostradamusa, który ma wszystko przewidzieć co jaśniepanna w główce ma. Czyli ? Jest problem to się go w związku porusza, a nie od razu szuka nowego faceta, który najczęściej wcale nie jest lepszy od poprzednika.

ps. Tamtemu facetowi gratuluję kolegi. Powinien zauważyć, że coś zbytnio się ona do niego klei. Chociaż istnieje szansa, że on jest tylko miły (a moze nie doczytalem czegos). Z drugiej strony nie wiem czy to dobrze. Tak czy siak "stary" chlopak ma przerąbane bo jak kobieta raz zacznie się "rozglądać" to prędzej czy poźniej znajdzie nowego bo nowi są tacy interesujący hyhyh
 

n i h i l i s t a

Nowicjusz
Dołączył
14 Kwiecień 2011
Posty
282
Punkty reakcji
15
Miasto
Katowice
Ach ten XXI wiek i - bycie na wszelki wypadek, dopóki się nie upewnię, że mogę brać się za następnego^^.

Nad tym fenomenem zastanawiam się od dłuższego czasu i nie mogę dojść do żadnego konstruktywnego wniosku. Weźmy sobie dla przykładu tego oto artystę:
W latach sześćdziesiątych jego autentyczny styl bycia sprawiał, że w Krakowie był kawalerem z najwyższej półki - mało kto miał takie maniery, mało kto w tak młodym wieku miał takie rozeznanie w szeroko rozumianej kulturze, mało kto posiadał tak głęboki charakter, w dodatku w połączeniu z jak najbardziej praktycznymi umiejętnościami (architekt). A dzisiaj, 50 lat później, kim byłby taki młodzieniec? Pizdeczką. Ni mniej, ni więcej. Co się u licha zmieniło przez ten czas? Przecież to nie różnica kilku stuleci, to jeden i ten sam okres - postmoderna. Ten sam zwariowany świat, te same wojny i ściganie się o to które imperium ma mocniejszą broń nuklearną. Przecież nie dojdziemy do wniosku, że to socjalizm ukształtował takie wartości. Więc co?
 
B

Blancos

Guest
Co prawda to prawda - być może musi trochę po d* dostać od życia. Być może wtedy zrozumie, że jej postępowanie jest złe. Nie dla facetów, ale dla niej samej.
Żeby tylko potem czasem nie było tak, że ona teraz zerwie z P., popróbuje nowych chłopaków, po jakimś czasie się opamięta, że P. to był jednak lepszy materiał na partnera życiowego, będzie chciała wrócić, a tam zonk - P. zajęty.
 

marakiki

Nowicjusz
Dołączył
23 Styczeń 2012
Posty
14
Punkty reakcji
0
Dziękuję Wam za wszystkie posty. Chciałabym jednak zdementować kilka teorii, które tutaj powstały -
a) czy gdzieś napisałam, że nie porozmawiałam z P? Otóż ostatnio ciągle próbuję z Nim porozmawiać, powiedzieć o tym, że tak, wiem, że ma ciężką pracę ale że te kilka godzin które nam zostaje powinniśmy wykorzystać maksymalnie a nie, że on zamiast pogadać ze mną czy się poprzytulać jest bardziej zainteresowany swoim komputerem. Pewnie odbierzecie to tak, że oczywiście zrzucam winę na Niego, ale on ciągle odwołuje spotkania albo wczoraj gdy mieliśmy wieczór by pogadać, wybrał mecz. Kiedy się spotykamy to ja chce mu opowiadać a on potrafi mnie nie słuchać albo ożywia się gdy jest szansa na seks. Jako, że ktoś napisał że jestem najgorszym typem dziewczyny 'bez lojalności' to napiszę tylko tyle, czy Wy myślicie, że to co robię to jakaś kalkulacja i wyrachowanie? Że celowo jak tylko nie ma mojego chłopaka pod ręką to tańczę radosny taniec i ostrzę pazury na wszystkich chlopaków dookoła? Do tej pory P. był najważniejszy, zrezygnowałam dla Niego z kilku znajomości, byłam tylko jego. Mialam też i sytuację, że kręcił się koło mnie inny, też całkiem fajny facet i wtedy takiego problemu nie było.
b) nie jest idealnym, ciężko pracującym chłopakiem do którego nie mam prawa się przyczepić o cokolwiek. W tym roku wyszlo na jaw, że mnie baardzo okłamał. Chciał też ze mną zerwać ale w końcu jakoś się ułożylo. Ten rok jest ogólnie b. ciężki dla mnie i mam wrażenie, ze rzutuje to na moje emocje i brak zdecydowania.
c) i nie, nie myślę w łóżku z P. o X. Ani razu mi się to nie zdarzyło. Nie wyciągam też związkowych sekretów w rozmowie z X.
d) I NIE. Nie czekam, aż X mi powie tak kocham Cię, zostaw tego frajera i spadamy. Ja NIE WIEM co zrobić, są dni kiedy płaczę przez P., tęsknie do niego, kocham go a są takie kiedy myślę, że X to osoba dla mnie. Dla Was pewnie jestem uosobieniem zła, braku lojalności i zdecydowania i dziecinności no i łatwo jest kogoś ocenić. Mi też jest z tym źle i tak, wiem że będe musiala podjąć jakieś decyzje, chcialam się tylko wygadać.
e) TAK. czuję się dobrze przy X. jest on świetnym rozmówcą, rozśmiesza mnie, interesuje. Czarny Lokaj napisała, że nie rozumie takich zachowań, ja też nie. Rok temu nawet nie przyszłoby mi to do głowy, taka sytuacja.
f) bardzo mnie zaciekawiła wstawka z Markiem Grechutą. Dlaczego odrazu sugeruje to, że jestem kimś zapatrzonym tylko w zewnętrzne walory człowieka albo w ogóle kaskę/auto i powodzenie u laseczek? Marek Grechuta był wspaniałym człowiekiem i jak widać moja okropna osoba też może boleć nad dewaluacją dobrych cech u osób i zmiany kanonu 'piękna'. Co do tekstu o Elvisie, że od facetów się ciągle czegoś oczekuje, kwiatów kolacji skoków na bungee i deklaracji przy świetle księżyca. Ja nie oczekuję aż tyle, wiem, że praca ciągle na nocną zmianę (w dzień odsypia i rezygnuje z naszych spotkan) jest mega obciążająca ale skoro mamy to minimum, jakie mamy to trochę czułości, rozmowa i nie zniecierpliwianie się co 5 minut to nie jest coś nieosiągalnego dla przecietnego faceta.
 
Dołączył
25 Marzec 2012
Posty
1 108
Punkty reakcji
186
Czarny Lokaj napisała, że nie rozumie takich zachowań, ja też nie. Rok temu nawet nie przyszłoby mi to do głowy, taka sytuacja.
No i będę się musiała z tego stwierdzenia wycofać bo zaczynam rozumieć^^. Przez :
W tym roku wyszlo na jaw, że mnie baardzo okłamał. Chciał też ze mną zerwać ale w końcu jakoś się ułożylo. Ten rok jest ogólnie b. ciężki dla mnie i mam wrażenie, ze rzutuje to na moje emocje i brak zdecydowania.
Często myślisz o tym jak Cię okłamał?
Hmm no ja nie jestem takich naprawianych związków, jeśli była tak wyraźna chęć zerwania z drugiej strony, można iść w podejrzenie, że właśnie przez to, że tego nie zrobił teraz zachowuje się tak, a nie inaczej.

Zaczynam powoli rozumieć co się z Tobą dzieje^^. X Cię słucha, pociesza, robi to chciałabyś aby robił Twój P, a jako że tego nie robi, coraz częściej zastanawiasz nad X, bo on po prostu wypełnia lukę, której Ci tak brakowało. I to mógłby by być Twój bardzo dobry przyjaciel, gdyby w Twoim związku wszystko byłoby ok. Jako, że mimo podjętych prób rozmów (ja przynajmniej tak to rozumiem, jeśli jestem w błędzie proszę mnie poprawić^^) z P, dochodzi do tego, że facet Cię najwyraźniej unika (znudzony związkiem ?) wahasz się nad X.
Nie chce być złą pogodynką, ale... niczego dobrego nie wróżę Twojemu aktualnemu związkowi. Musiałoby dojść do szczerej rozmowy, w której wyjaśnilibyście sobie wszystko bez zostawiania siebie pod jakimiś domysłami. Jaki byłby efekt tej rozmowy, też nie zakładam, że optymistyczny.

EDIT: Ten Grechuta, był odnośnie mojego jęku na temat XXI wieku^^.
 

marakiki

Nowicjusz
Dołączył
23 Styczeń 2012
Posty
14
Punkty reakcji
0
No i będę się musiała z tego stwierdzenia wycofać bo zaczynam rozumieć^^. Przez :

Często myślisz o tym jak Cię okłamał?
Hmm no ja nie jestem takich naprawianych związków, jeśli była tak wyraźna chęć zerwania z drugiej strony, można iść w podejrzenie, że właśnie przez to, że tego nie zrobił teraz zachowuje się tak, a nie inaczej.

Pisałam o tym w moim wcześniejszym wątku. Chodziło o to, że przyznał się że pojechał do swojej koleżanki na kilka dni i ukrył to przede mną. Powiedział, że chce zerwać bo nie chce mnie ranić. Potem po kilku dniach stwierdził, że mu na mnie jednak zależy i że musimy być razem. Tłumaczył to tak, że wiedział, że nie pozwolę mu jechać/będe zazdrosna//wsciekla i zataił to. Do niczego jego zdaniem nie doszło, byli też tam inni ich znajomi podobno. Ale nieufność pozostaje jak łatwo się domyślić. I niepewność. tymbardziej ze to tylko jego slowo, brak dowodow

Ja ogólnie jestem niepewna siebie, potrzebuję uwagi i pewności że jestem jedyna. Teraz mowi mi, że mnie kocha, ale że jest wykończony/że praca... On ogólnie nie jest typem 'rozmawiającym', przykłada uwagę do innych aspektów bardziej, twierdzi że rozumie i że się postara a potem jest tak samo. Wczoraj wybrał mecz a wcześniej odwołał spotkanie bo stwierdził, że nie ma sensu spotkać się tylko na 30minut bo musiał iśc wcześniej do pracy. Mamy się dziś spotkać na kilka godzin. Mam nadzieję, że porozmawiamy i on będzie się starał. To wszystko uświadamia mi też, że dużo nas różni z P., wcześniej nie widziałam tego... Co do X, to dziś np. mam dzień, kiedy myślę o nim, wiem ze znowu mi pojedziecie pewnie, ale czasem mysle o tym jakby nam razem bylo (przyznam sie), wydaje mi sie dziś że to nie jest kwestia tego że on jest poprostu nowością. Nurtuje mnie jego zachowanie, to wszystko się nakręca jakby poza mną. niezależnie od wszystkiego, tak się czuję.
 
Dołączył
25 Marzec 2012
Posty
1 108
Punkty reakcji
186
Pisałam o tym w moim wcześniejszym wątku.
Chyba go nie widziałam, albo nie pamiętam go^^.
Chodziło o to, że przyznał się że pojechał do swojej koleżanki na kilka dni i ukrył to przede mną. Powiedział, że chce zerwać bo nie chce mnie ranić. Potem po kilku dniach stwierdził, że mu na mnie jednak zależy i że musimy być razem. Tłumaczył to tak, że wiedział, że nie pozwolę mu jechać/będe zazdrosna//wsciekla i zataił to. Do niczego jego zdaniem nie doszło, byli też tam inni ich znajomi podobno. Ale nieufność pozostaje jak łatwo się domyślić. I niepewność. tymbardziej ze to tylko jego slowo, brak dowodow
O jaaaa. To chyba sobie facet nie zdaje sprawy jak można zareagować po dowiedzeniu się o czymś takim^^. Wcale się nie dziwię Twojej nieufności.
To wszystko uświadamia mi też, że dużo nas różni z P., wcześniej nie widziałam tego...
Bo teraz jest czas, w którym budzisz się ze zakochania i albo powstanie z tego miłość, bądź będziecie trwać ze sobą z przyzwyczajenia lub strachu, albo się rozstaniecie^^.

Nie mam zamiaru po Tobie jechać, bo dużo mi wyjaśniłaś swoimi dwoma ostatnimi postami. Nie to już nie jest kwestia tego, że on jest nowością
Ja ogólnie jestem niepewna siebie, potrzebuję uwagi i pewności że jestem jedyna.
To. X daje Ci tą uwagę - bynajmniej tak to odbierasz.

Mam nadzieję, że w najbliższym czasie wyjaśnicie to sobie jakie rezultaty tego by nie były.
 

marakiki

Nowicjusz
Dołączył
23 Styczeń 2012
Posty
14
Punkty reakcji
0
Mam nadzieję, że w najbliższym czasie wyjaśnicie to sobie jakie rezultaty tego by nie były.

Z jednej strony P, jest moim chłopakiem ja też zawsze miałam swoje zasady i nie wyobrażam sobie zdrady, ba nawet nie wyobrażam sobie zerwać z Nim, walnąć mu że chcę być z X, skrzywdzić go, rozwalić to wszystko i skłócić znajomych. Nie poznaję siebie totalnie. Zawsze myślałam, że P jest dla mnie i mimo różnych zawodów jakie z jego strony mnie spotkały - trwałam przy nim. Kiedy się spotykamy chcę go przytulać i całować, żartujemy ale czuję, że brakuje mi tej uwagi z jego strony, rozmowy na najwyższym poziomie zaangażowania jakie może łączyć 2 osoby. Brak mi spotkań i czuję się zaniedbana, choć on mówi że kocha i tęskni.
A z drugiej jest X, niby też w cieżkiej sytuacji po rozstaniu, zwierza mi się, żali ale jednocześnie potem mówi takie rzeczy, na które tylko czekam. Są dni, kiedy traktuje go jak przyjaciela ale są i takie, kiedy wyobrażam sobie że jesteśmy razem. Rozmowy z Nim to najlepsze, co ostatnio mnie spotkało (on o mnie powiedział to samo). Czasem myślę, że nie jestem mu obojętna a czasem, kiedy próbuję to racjonalizować tlumaczę sobie że napewno jestem dla niego tylko koleżanką.
I tak, boję się zrobić cokolwiek.
 
Dołączył
25 Marzec 2012
Posty
1 108
Punkty reakcji
186
Ech..
Zawsze myślałam, że P jest dla mnie i mimo różnych zawodów jakie z jego strony mnie spotkały - trwałam przy nim.
Nie wiem ile tych zawodów było, jakiego "kalibru", czy były wyciągane jakieś wnioski czy nie^^. Ogólnie czepiam się tego zdania ze względu na "trwałam przy nim". Czy były rozmowy na ten temat i wyraźna poprawa czy byłaś tak ślepo zakochana na początku, że pozwalałaś mu na wszystko^^? Bo wychodzi na to, że on się przyzwyczaił, że może, a gdy minął czas samej chemii zaczynasz to zauważać <_< .
Szczera rozmowa - o to co was powinno czekać.

X teraz może sobie szukać "pocieszycielki" właśnie jako, że jest po rozstaniu. Wkraczanie w takim momencie nie jest rozsądne.

Bynajmniej - jesteś w bardzo nieciekawej sytuacji i jaką decyzję teraz nie podejmiesz, zawsze to będzie krok do przodu.
Jeśli widzisz jeszcze jakikolwiek cień nadziei nad obecnym związkiem, to zadbaj o odbycie się tej szczerej rozmowy w najbliższym czasie.
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Zaczynam powoli rozumieć co się z Tobą dzieje^^. X Cię słucha, pociesza, robi to chciałabyś aby robił Twój P, a jako że tego nie robi, coraz częściej zastanawiasz nad X, bo on po prostu wypełnia lukę, której Ci tak brakowało.
Tak, tylko wypadałoby też widzieć zamiary X. Autorka z jednej strony widzi, że ten X taki świetny bo fajnie się gada (zaraz do tego dojdę "dlaczego"), a z drugiej strony nie widzi, że X to tak naprawde kawał ch* , który kumplowi podprowadza krok po kroczku dziewczynę. Nie jakas tam pierwsza z brzegu, ale taka z ktora jest 2,5 roku. Po takim okresie pary potrafia sie np. zareczac, a tu koles wchodzi jakby nigdy nic i podprowadza dziewcze. Nie no super. Super kumpel i swietny material na chlopaka... Samo to co ten X robi, powinno autorce dawac do myslenia, że taki złoty to on nie jest.

Tak wiem, rozmawiac potrafi ;) Każdy facet potrafi (o ile ma troche intelektu), zwlaszcza na poczatku, gdy widzi cel w postaci ladnej dziewczyny, ktora by zapoznal blizej w pozycji horyzontalnej :) Sorry, ale ja to po prostu znam. Tak naprawde jak ma sie troszke inteligencji, kreatywnosci i nie jest kompletnie zamroczonym uroda dziewczyny to wystarczy jej tylko sluchac, i zadawac dalsze pytania wynikajace z rozmowy. Dzieki temu konwersacja jest plynna i po niej dziewcze sobie mysli: "wow, ale fajnie nam sie gadalo". No fajnie, bo facet sluchal co trajkoczesz i zadawal odpowiednie pytania :)

Ok, ktoś powie - nie każdy facet - przeciez sa tez porzadni. Zgadzam sie. Niemniej taki facet, ktory kumplowi majacemu dziewczyne 2,5 roku, podprowadza ją nie przypialbym latki "porządny". Raczej typ, ktory za pol roku tez jej bedzie sluchal lewym uchem i mial gdzies... Czyli koniec koncow autorka moze trafic z deszczu pod rynne bo jak ktos ma malo moralnosci w stosunku do bliskich osob (mimo wszystko kumpel to tez ktos), no to dla dziewczyny tez moze ta moralnosc szybko sie wyczerpac bo pewnego dnia znajdzie sobie inna.

ps. i potem dziewczyny mowia, ze "wszyscy faceci to swinie". Cóż jak sie wybiera takich typow pokroju X, ktorzy potrafia rozwalic 2,5-letni zwiazek no to potem jest jak jest. Zabawne, ze chyba zadna z kobiet nie wskazala na to, ze ten X to "typ watpliwej jakosci i moralnosci". Ja wiem, oczarowal was rozmowa ;) A za pol roku bedzie placz, ze zranil. Ano zranil bo to jakis burak bez moralnosci byl i zrobi wam to samo co robi bez zajakniecia kumplowi.
 
B

Blancos

Guest
Otóż ostatnio ciągle próbuję z Nim porozmawiać, powiedzieć o tym, że tak, wiem, że ma ciężką pracę ale że te kilka godzin które nam zostaje powinniśmy wykorzystać maksymalnie a nie, że on zamiast pogadać ze mną czy się poprzytulać jest bardziej zainteresowany swoim komputerem.
Te "kilka godzin", które zostaje, ale mu - on może wykorzystywać jak chce. To pierwsza rzecz. Oczywiście, jako jego partnerka masz pełne prawo wymagać, że sporą część tego czasu przeznaczy na Ciebie, ale nie możesz żądać całości. Jeżeli jego życie będzie sprowadzało się do pracy + utrzymania się przy życiu + Ciebie to na dobre to nie wyjdzie. Część jego wolnego czasu musisz mu odpuścić i pozwolić, aby zajmował się też jakimiś innymi przyjemnościami. W zdrowym związku to powinno być kwestią po prostu do dogadania, ile i kiedy czasu spędzacie razem, a ile on ma na swoje przyjemności jak ten komputer.

Do tej pory P. był najważniejszy, zrezygnowałam dla Niego z kilku znajomości, byłam tylko jego. Mialam też i sytuację, że kręcił się koło mnie inny, też całkiem fajny facet i wtedy takiego problemu nie było.
W takim razie zwracam honor i przepraszam za moją mylną ocenę w sprawie tych rozmów. Jednakże - to, że Ty próbowałaś nawiązać kontakt, choć jest istotne, nie zmienia faktu, że za daleko pozwoliłaś rozwinąć się znajomości z X. i że popełniłaś jeden zasadniczy błąd, a mianowicie... Trzeba było zaproponować mu rozmowę raz i powiedzieć, że to poważne. Zakładam, że by to olał - wówczas trzeba mu było powiedzieć wprost, że chcesz z nim być, ale tak dalej być nie może i musicie poważnie porozmawiać na temat waszego związku, bo w przeciwnym wypadku nie widzisz sensu jego kontynuowania. Tak, trzeba było postawić sprawę jasno - albo rozmawiamy i staramy się naprawić nasz związek, albo to nie ma sensu. Taka też jest prawda - jego zachowanie, a mianowicie unikanie rozmów i odwoływanie spotkań jest po prostu naganne, i o tym akurat musicie porozmawiać, jeżeli coś ma z was jeszcze być. Jeżeli nie pogadacie sobie tak szczerze to będzie tylko gorzej - wątpię, aby on tak sam z siebie nagle doznał olsnienia.

Ja NIE WIEM co zrobić, są dni kiedy płaczę przez P., tęsknie do niego, kocham go a są takie kiedy myślę, że X to osoba dla mnie. Dla Was pewnie jestem uosobieniem zła, braku lojalności i zdecydowania i dziecinności no i łatwo jest kogoś ocenić.
A skąd my mamy wiedzieć, co Ty masz zrobić? To Twoje życie i Twoja decyzja, którą prędzej czy później będziesz musiała podjąć. Najlepiej będzie, jeżeli poświęcisz moment na przemyślenie sprawy, jeżeli jest to potrzebne, i bez zbędnej zwłoki podejmiesz decyzję. A możliwości masz zasadniczo 3 - zrywasz z P., próbujesz naprawić związek z P. i jeśli się nie uda to zrywasz, zostajesz z P. W mojej ocenie rozstanie najlepsza byłaby opcja 2, czyli wygarnięcie mu prosto w twarz, że albo rozmawiacie i próbujecie to naprawiać, albo to koniec i zobaczenie, czy z tej rozmowy cokolwiek wyjdzie.

Co do tekstu o Elvisie, że od facetów się ciągle czegoś oczekuje, kwiatów kolacji skoków na bungee i deklaracji przy świetle księżyca. Ja nie oczekuję aż tyle, wiem, że praca ciągle na nocną zmianę (w dzień odsypia i rezygnuje z naszych spotkan) jest mega obciążająca ale skoro mamy to minimum, jakie mamy to trochę czułości, rozmowa i nie zniecierpliwianie się co 5 minut to nie jest coś nieosiągalnego dla przecietnego faceta.
Jeżeli wymagasz od niego całego jego wolnego czasu to przesadzasz i mówię to z góry. Jeżeli natomiast wymagasz, aby poświęcał CI mniej więcej około 50-60% swojego wolnego czasu (moim zdaniem rozsądna ilość) i żeby ten czas był wartościowy, a on tego nie robi to faktycznie masz rację. Musisz uszanować to, że on może też chce zrobić coś innego w swoim czasie wolnym niż spotykanie się z Tobą i czułości, bo on ma do tego prawo, ale oczywiście Ty masz też z kolei prawo do tego, aby nie być traktowaną jak piąte koło u wozu i mieć z jego strony zainteresowanie tylko, gdy będzie chciał iść do łóżka. Rozumiesz, o co mi chodzi?

Może powiem to jeszcze raz, ale inaczej - masz prawo wymagać od niego, aby był Tobą zainteresowany i poświęcał Ci sporą część (ale nie całość) swojego wolnego czasu (tzn. tego, który może faktycznie wykorzystać). To, ile to będzie powinno wynikać z waszych ustaleń i powinno być obustronnym kompromisem prowadzącym do tego, że Ty nie będziesz się czuła jak dodatek do jego życia lecz ważna osoba, ale też i on będzie miał czas na jakiś wypad z kumplami, obejrzenie meczu czy pobawienie się na komputerze. Dodatkowo, masz pełne prawo do bycia słuchaną i do tego, aby w momencie, gdy ma czas dla Ciebie, starał się, aby ten czas był dla was obojga miło spędzony.

X Cię słucha, pociesza, robi to chciałabyś aby robił Twój P, a jako że tego nie robi, coraz częściej zastanawiasz nad X, bo on po prostu wypełnia lukę, której Ci tak brakowało. I to mógłby by być Twój bardzo dobry przyjaciel, gdyby w Twoim związku wszystko byłoby ok. Jako, że mimo podjętych prób rozmów (ja przynajmniej tak to rozumiem, jeśli jestem w błędzie proszę mnie poprawić^^) z P, dochodzi do tego, że facet Cię najwyraźniej unika (znudzony związkiem ?) wahasz się nad X.
Jestem w stanie tak mniej więcej zgodzić się z Lokajem, ale to nie zmienia faktu, że w takiej sytuacji zamiast się wahać w nieskończoność autorka musi podjąć jakąś decyzję i zacząć coś, w jedną lub drugą stronę, robić.

Nie chce być złą pogodynką, ale... niczego dobrego nie wróżę Twojemu aktualnemu związkowi. Musiałoby dojść do szczerej rozmowy, w której wyjaśnilibyście sobie wszystko bez zostawiania siebie pod jakimiś domysłami. Jaki byłby efekt tej rozmowy, też nie zakładam, że optymistyczny.
Efekt rozmowy zależałby od tego jak byłaby przeprowadzona i od tego, do jakiego stopnia obie strony by się zrozumiały i byłyby skłonne do ustępstw. Gdyby rozmowa wyglądała tak, że "on nie widzi problemu" i nie zamierza nic zmieniać, albo "ona żąda od niego niewykonalnego (100% czasu wolnego)" i nie zamierza ustąpić ani o milimetr w tym temacie to rozmowa skończyłaby się jedną, wielką klapą. Gdyby natomiast rozmowa wyglądała tak, że "on słucha, stara się ją zrozumieć i jest skłonny coś zmienić", a ona "jasno opisuje, czego oczekuje, nie stawia przesadzonych żądań i jest gotowa na pewne ustępstwa" to wówczas mogłoby dojść do jakiegoś kompromisu.

Jeżeli do takiego czegoś nie dojdzie to także cienko widzę ten związek.

Ale nieufność pozostaje jak łatwo się domyślić. I niepewność. tymbardziej ze to tylko jego slowo, brak dowodow
To jestem w stanie zrozumieć, ale jeżeli masz z nim być to musisz spróbować dać mu jeszcze raz jakiś tam, mniejszy lub większy, kredyt zaufania. W przeciwnym wypadku to ma średni sens. Owszem, możesz być trochę ostrożna i zwracać szczególną uwagę na to, czy nie ma w jego opowieściach pewnych nieścisłości i sygnałów ostrzegawczych, ale musisz chociaż próbować mu ufać. Bez tego daleko nie zajedziecie.

On ogólnie nie jest typem 'rozmawiającym', przykłada uwagę do innych aspektów bardziej, twierdzi że rozumie i że się postara a potem jest tak samo.
Znaczy - już raz Ci obiecywał, że się poprawi? Zasada jest taka, co zawsze powtarzam - w związku mówi się prawdę, na temat tego, co się czuje, co się myśli i stara się przełknąć tę prawdę z drugiej strony. Jeżeli jego zachowanie sprawia, że zastanawiasz się, czy chcesz dalej z nim być - on powinien to wiedzieć. To pierwsza zasada związku (oczywiście można mieć jakieś tam swoje małe tajemnice, ale o tych poważnych rzeczach trzeba sobie mówić). Druga zasada jest taka, że jak Ci na kimś zależy to starasz się to naprawić - w Twoim przypadku próbujesz porozmawiać i szukać kompromisu. Trzecia zasada natomiast jest taka, że mimo wszystko nie można dać sobą pogrywać. Jeżeli się na coś umawiacie, ustalacie jakiś kompromis to oboje macie się starać z tego kompromisu wywiązać. Idąc dalej - jeśli zdarzy się tak, że Twój partner po pewnym czasie zacznie się wycofywać raczkiem z waszych ustaleń, to wtedy rozmawia się jeszcze raz i stawia się ultimatum - albo respektujesz to, co ustaliliśmy, albo rozmawiamy ponownie i szukamy nowego kompromisu, i ten już masz respektować i w razie czego, gdyby coś się zmieniło przyjść z tym do mnie, albo to koniec. I dalej - zaczyna stosować się do ustaleń = jesteście razem, chce "renegocjacji" to rozmawiacie znowu, ale z zastrzeżeniem, że jakby kiedyś znowu chciał zmienić wasze ustalenia to dopóki nie dojdziecie do ponownego kompromisu to ma szanować ten, co jest.... I wreszcie - jeżeli po drugiej rozmowe (i/lub ponownym ustaleniu pewnych rzeczy) raz jeszcze zaczyna się wycofywać to się po prostu zrywa.

Oczywiście trzeba brać w tym wszystkim poprawkę czasową - jeżeli po takiej rozmowie i ustaleniach on się stara przez długi czas to wówczas może po prostu jest tak, że się trochę tym związkiem zmęczył i takie chwilowe odejście od wypracowanego kompromisu można jeszcze zrozumieć, ale jeżeli to jest tak, że wy się dogadujecie i po tygodniu albo dwóch jest tak jak było to przykro mi, ale tu trzeba postawić ultimatum i jak z tego ultimatum nic nie wyjdzie to zerwać.

Ufam, iż potrafisz przeanalizować swoją sytuację pod kątem tego, co napisałem przed momentem i wyciągnąć prawidłowe wnioski.

Bo teraz jest czas, w którym budzisz się ze zakochania i albo powstanie z tego miłość, bądź będziecie trwać ze sobą z przyzwyczajenia lub strachu, albo się rozstaniecie^^.
A za to brawa dla Lokaja - miłość i ta chemia (zakochanie) mają z sobą tyle wspólnego, co kwiatek na drzewie i nowe drzewo - a mianowicie - zakochanie to jest ten kwiatek, jest piękny i pachnący, ale też wrażliwy, słaby i łudzący... W miarę tego jak kwiatek żyje, zostaje zapylony (ludzie się wiążą) i zaczyna dojrzewać. W końcu ten kwiatek wydaje nasionko i jeżeli owe zakochanie trafiło na podatny grunt, którymi są budujący je ludzie, to może wyrosnąć z tego piękne, silne drzewo. Jeżeli nie, to niestety, prędzej czy później z tego kwiatka nic nie zostaje.

P.S. I Greeg ma rację z tym, że musisz zastanowić się, czy to jest dobre, że on tak bardzo spoufala się z dziewczyną kumpla. Dla mnie to powinno być niepokojące - nie mówię, że go to dyskwalifikuje, ale musisz się zastanowić, czy aby nie świadczy to o tym, że coś tam z tym X. jest nie tak.

P.S. 2. Przepraszam jak piszę dzisiaj średnio zrozumiale, ale jestem niewyspany, męczy mnie alergia, mam obitą stopę i problemy natury żołądkowo-jelitowej, stąd też jestem trochę nie w formie.
 
Dołączył
25 Marzec 2012
Posty
1 108
Punkty reakcji
186
@up Greeg ja Cię w zupełności popieram^^ intencje tego całe X pozostają nam nieznane, ale to co się dzieje w jej obecnym związku, też nie jest piękne^^.
Wcale nie jestem za tym, żeby ona teraz leciała w ramiona tego całego X, ale niech ustabilizuje swoją sytuację z P wreszcie^^.

Takie btw. faceci się nie zmieniają, my również, bardziej to polega na tym, że przez okres zakochania jedna i druga strona jest trochę "ślepa", a potem poznajemy siebie jacy jesteśmy naprawdę.
 

kika868686

Master
Dołączył
21 Czerwiec 2009
Posty
2 568
Punkty reakcji
130
nie chce mi sie czytać reszty , bo po tekscie "No właśnie - wiadomo, że w związkach czasem pojawiają się drugie osoby, chłopak ogląda się za ładną dziewczyną, dziewczyna z koleżankami plotkuje o przystojnym chłopaku. Ale to jest coś innego - jak jestem z P. sam na sam - to X nie istnieje."

wniosek jest jeden: nie kochasz X, i nie próbuj nam wszystkim wmówić jak :cenzura:iście wam razem, bo jak się kocha pana X, to choćby pan P, był nie wiadomo jaki fajny to Pan X nadal istnieje i to na pierwszym miejscu.
 
Do góry