Kolega mojego chłopaka

B

BeamerBenzOrBentley

Guest
e) TAK. czuję się dobrze przy X. jest on świetnym rozmówcą, rozśmiesza mnie, interesuje. Czarny Lokaj napisała, że nie rozumie takich zachowań, ja też nie. Rok temu nawet nie przyszłoby mi to do głowy, taka sytuacja.


rozstan sie z tym ktorego kochasz, stworz zwiazek z tym drugim bo : 'czuję się dobrze przy X. jest on świetnym rozmówcą, rozśmiesza mnie, interesuje'. a za 2,5 roku poszukaj kolejnego bo po przy X bedziesz sie za 2lata czula jak przy tym pierwszym. po roku spadaja rozowe okulary a pozniej zaczynaja sie schody i albo (ktos juz pisal) wyjdzie na to ze jestescie sobie 'przeznaczeni' albo sie rozstaniecie. i teraz sie zastanawiam czy nalezysz do tych kobiet (bo do nielojalnych to juz ustalone jest) ktore wciaz musza czuc dreszczyk emocji czy tez potrafisz zbudowac zwiazek na lata w ktorym co prawda sie docieracie, scieracie ale z miloscia w sercu. z ta prawdziwa miloscia, nie z taka o ktorej tu ...no beblasz.

jesli z aktualnym przechodzisz trudne chwile, wyjedz na dluzszy czas lub zrobcie sobie przerwe ( ale w miedzyczasie nie lataj do tego drugiego ) i sprawdz czy za nim tesknisz. czy nie chcesz bez niego zyc. wtedy albo z nim badz albo sie pozegnaj - w zaleznosci od tego co poczujesz w samotnosci.
z tym ze widze ze nalezysz do slabych kobiet i moze byc tak ze zrobisz przerwe z ukochanym, bedziesz latala do drugiego jak samica w ruji, zostaniecie rezam, po ponad roku dopadnie was rzeczywistosc i kto wie czy nie zatesknisz wtedy za tym pierwszym. lub w miedzyczasie poznasz kolejnego. no slabo to widze w twoim przypadku. w kazdym razie szczescia zycze.
 

kaiser

where is my mind?
Dołączył
19 Grudzień 2011
Posty
736
Punkty reakcji
30
Miasto
Warszawa
w czasie poprzednich związków byłam wierna i nawet nie przyszła by mi do głowy taka sytuacja
hmmm. no dobrze... wiesz, z prawami fizyki nie ma co walczyć :D
ja bym najpierw zaczął od X - przycisnął go do muru i wyciągnął z niego o co mu chodzi.. może to tylko twoje fantazje? ale zakładając, że oboje czujecie miętę do siebie i to się jakoś potiwerdzi, wtedy poszedłbym do P oznajmił - wiesz, nie wyszło, było miło, może zostaniemy przyjaciółmi :D

chodzi o to, żeby umieć wyrazić to co w nas siedzi i realizować pragnienia, które w nas rozkwitają.. inaczej człowiek więdnie, gorzknieje i tetryczeje :D
i tak naprawdę bycie z kimś z litości nigdy nie działa
 

marakiki

Nowicjusz
Dołączył
23 Styczeń 2012
Posty
14
Punkty reakcji
0
czytając Wasze odpowiedzi, nasuwa mi się jedno pytanie, a mianowicie czy nigdy nie było tak, że straciliście dla kogoś głowę albo czy zastanawialiście się, czy osoba, z którą jesteście to na 100 % TA. Bo o to tu się zasadniczo rozchodzi. Kiedy mój chłopak po 2 latach związku miał chwilę zwątpienia, kryzysu i chciał zerwać to ode mnie wyszła inicjatywa żeby to ratować, żeby zmienić parę rzeczy. Wtedy walczyłam bo miałam tę pewność. Wątpliwości zaczęłam mieć jeszcze zanim pojawił się X. Może gdyby to była właściwa osoba, to nie byłoby takich problemów? A teraz kiedy sytuacja wygląda, tak jak wygląda, to nie wiem ani czy P. to osoba dla mnie ani nie jestem pewna co czuję do X. Gdybym wiedziała czy P. czy X. to uwierzcie mi, natychmiast podjęłabym decyzję.

@ Kaiser:
jeśli chodzi o X, to ostatnio powiedział mi, że mnie uwielbia. Ja się trochę zdziwiłam i chciałam go dopytać co przez to rozumie i powiedział mi, że dawno nikogo takiego nie poznał, że bardzo mu zależy na naszej znajomości i że nie chce niczego zepsuć ani powiedzieć niczego, czego potem miałby żałować. Jak dla mnie to 'uwielbiam' to słowo pośrednie pomiędzy bardzo lubię i kocham (zresztą sama go kiedyś używałam zanim nadeszla pora na wyznanie miłości) ale nie wiem jak dla niego, słowa jakich używa to bardzo lubię, nie mogę się doczekać, żeby z Tobą porozmawiać na żywo, uwielbiam Cię itp. itd, mówi, że jestem słodka/urocza, bardzo dużo kontaktuje się ze mną. Mam też kilka problemów rodzinnych i ostatnio kiedy byłam załamana powiedział, że on też jest smutny kiedy ja jestem. Powiedziałam żeby się nie przejmował mną, bo sam ma dużo problemów i jakby człowiek miał się przejmować problemami wszystkich przyjaciół to chyba by zwariował, powiedział, że przez to że tyle gadamy i tak będzie. Zdarza mu się pisać do mnie po alkoholu, otwiera się trochę i np. pisze że chciałby mnie przytulić. Ogólnie to mam problem, z określeniem czy traktuje mnie jako przyjaciółkę czy jako coś więcej. Czasem nie mam wątpliwości co do tego drugiego, a potem przyjdzie kilka dni, kiedy nie wiem albo z zakłopotania: czasem mówi, że za dużo mi mówi albo że się wstydzi trochę potem ze mną rozmawiać albo po prostu to tylko takie kumpelskie teksty z jego strony i zachowuje się jak kolega. Teraz właśnie po tym nieszczęsnym 'uwielbiam Cię' jest trochę bardziej 'koleżeńsko', choć dalej do mnie pisze i żartujemy. Generalnie wiem, że jest nieśmiały i gdy się spotykamy czy w większym gronie czy nawet przez chwilę sami (chociażby na działce u znajomych) to zachowuje się inaczej, jest milczący, zakłopotany. Potem z reguły tłumaczy się, że zawsze mu głupio, że taki jest przy mnie i że boi się zrobić coś głupiego i zepsuć naszą znajomość. I że żałuje, że nie porozmawialiśmy tak, jakby tego chciał.
 
Do góry