Witam.
Piszę tutaj, ponieważ chciałabym żeby ktoś spojrzał na mój problem bez emocji i zaangażowania.
Moja przyjaciółka jest dla mnie bardzo ważną osobą, ważniejszą od mojej matki i rodziny. Pomaga mi i wspiera najlepiej jak można to sobie wyobrazić. Problem polega we mnie. Mam bardzo trudny charakter, ale ona to zawsze rozumiała i mimo to było dobrze. Jest starsza ode mnie to może dlatego. Problem z moim charakterem polega na tym, że bardzo szybko i bez powodu się złoszczę na wszystko. Ostatnio moja przyjaciółka miała do mnie przyjechać. Czekałam na nią cały dzień. Kiedy wieczorem pisałyśmy na gg zaczęła wymyślać jakieś głupie powody, żeby nie przyjechać. Typu, że nogi ją bolą, że głowa zaczęła ja boleć, że nie będzie mogła tutaj samochodu zostawić itd. Wkurzyłam się, bo czekałam od 16 na nią a jak pisałyśmy to było już grubo po 19. Więc w dużej złości napisałam jej żeby została w domu. Na co ona odpisała że tak zrobi. Pisałam to w nerwach, bo ile można czekać.. Żeby ochłonać postanowiłam pójść z psem na spacer. Napisałam jej po niecałej godzinie smsa, że bardzo jej dziękuje. Zaczęłyśmy się kłócić przez smsy. Okazało się, że napisała to z tym samochodem, bo się bała, że jej go tu rozwalą i załatwiła sobie transport.. Niestety przez moją głupotę odwołała wszystko i się obraziła. Przeprosiłam, przyznałam się do błędu, ale to nie pomogło. Jestem osobą, która szybko się poddaje, więc jej napisałam, że nie będzie musiała się mną przejmować i moimi problemami. W tamtej chwili odechciało mi się wszystkiego, a to dlatego, że jestem w ciężkiej sytuacji ostatnio. Straciłam pracę, matka wyrzuciła mnie z domu. Miałam myśli samobójcze i myśl, że zakończyłam naszą przyjaźń, była dla mnie ostatnim ciosem.
Miałam wyrzuty sumienia, że obarczam ją swoimi problemami. Ciągle coś u mnie było nie tak jak powinno a ona mi pomagała. Nie chciałam jej dokładać swoich problemów, bo ma trochę swoich. Dlatego w nerwach postanowiłam, że zakończenie przyjaźni będzie najlepszym rozwiązaniem. Niestety po ochłonięciu zmieniłam zdanie. Brakuje mi jej strasznie. Nie odzywamy się od niedzieli. Nie wiem co robić, bo nie chcę się jej narzucać, przeprosiłam i błagać nie będę. Może macie jakiś pomysł ??
Proszę o pomoc. Jest to dla mnie ważne.
Piszę tutaj, ponieważ chciałabym żeby ktoś spojrzał na mój problem bez emocji i zaangażowania.
Moja przyjaciółka jest dla mnie bardzo ważną osobą, ważniejszą od mojej matki i rodziny. Pomaga mi i wspiera najlepiej jak można to sobie wyobrazić. Problem polega we mnie. Mam bardzo trudny charakter, ale ona to zawsze rozumiała i mimo to było dobrze. Jest starsza ode mnie to może dlatego. Problem z moim charakterem polega na tym, że bardzo szybko i bez powodu się złoszczę na wszystko. Ostatnio moja przyjaciółka miała do mnie przyjechać. Czekałam na nią cały dzień. Kiedy wieczorem pisałyśmy na gg zaczęła wymyślać jakieś głupie powody, żeby nie przyjechać. Typu, że nogi ją bolą, że głowa zaczęła ja boleć, że nie będzie mogła tutaj samochodu zostawić itd. Wkurzyłam się, bo czekałam od 16 na nią a jak pisałyśmy to było już grubo po 19. Więc w dużej złości napisałam jej żeby została w domu. Na co ona odpisała że tak zrobi. Pisałam to w nerwach, bo ile można czekać.. Żeby ochłonać postanowiłam pójść z psem na spacer. Napisałam jej po niecałej godzinie smsa, że bardzo jej dziękuje. Zaczęłyśmy się kłócić przez smsy. Okazało się, że napisała to z tym samochodem, bo się bała, że jej go tu rozwalą i załatwiła sobie transport.. Niestety przez moją głupotę odwołała wszystko i się obraziła. Przeprosiłam, przyznałam się do błędu, ale to nie pomogło. Jestem osobą, która szybko się poddaje, więc jej napisałam, że nie będzie musiała się mną przejmować i moimi problemami. W tamtej chwili odechciało mi się wszystkiego, a to dlatego, że jestem w ciężkiej sytuacji ostatnio. Straciłam pracę, matka wyrzuciła mnie z domu. Miałam myśli samobójcze i myśl, że zakończyłam naszą przyjaźń, była dla mnie ostatnim ciosem.
Miałam wyrzuty sumienia, że obarczam ją swoimi problemami. Ciągle coś u mnie było nie tak jak powinno a ona mi pomagała. Nie chciałam jej dokładać swoich problemów, bo ma trochę swoich. Dlatego w nerwach postanowiłam, że zakończenie przyjaźni będzie najlepszym rozwiązaniem. Niestety po ochłonięciu zmieniłam zdanie. Brakuje mi jej strasznie. Nie odzywamy się od niedzieli. Nie wiem co robić, bo nie chcę się jej narzucać, przeprosiłam i błagać nie będę. Może macie jakiś pomysł ??
Proszę o pomoc. Jest to dla mnie ważne.