Klapsy - za czy przeciw?

basik1

Nowicjusz
Dołączył
10 Marzec 2011
Posty
542
Punkty reakcji
26
Mowa oczywiście o dzieciach :]

Jak wy byliście wychowywani? Jak chcielibyście wychować/wychowujecie swoje dzieci?


Sama zawsze byłam przeciwniczką kar cielesnych. Tymczasem idee sobie a życie sobie. Moje dziecko jest jeszcze małe a już czasami zdarzają się momenty, że... opadają mi ręce i nie wiem co robić.

Kiedy zapytałam o to moją mamę usłyszałam: daj jej klapsa, to się nauczy.

Kiedy byłam u koleżanki, która ma dziecko w tym samym wieku i rozmawiałyśmy o dokazywaniu naszych pociech, usłyszałam: a twojego męża się nie boi?
Dlaczego córka miałaby bać się swojego taty - mogę się tylko domyślać. Uznałam więc, że czas się określić raz na zawsze i czegoś się trzymać.
Taka jest moja osobista motywacja.

A jakie są Wasze opinie?
 
0

03092010

Guest
Swietnie, cos dla matek i ich rozterek ;)

Tymczasem idee sobie a życie sobie.
Zycie sobie.

Kazdego dnia sie zastanawiam czy jestem dobra matka.
Zdarzylo mi sie dac klapsa (coreczka jakies 2 mce temu rzucala w tv kamykami, na moje prosby nie przestawala, uznala, ze to swietna zabawa, rzucala dalej, krzyknelam, tez nie pomagalo, dalam klapsa, przestala) po czym mialam ogromne wyrzuty sumienia. I niewazne, ze klaps nie byl bolesny. Ponizylam swoje dziecko. I mnie zapewne zabolalo to bardziej jak corke.
Moja mama 'nie pozwala' mi na nia nawet krzyknac, co dopiero uderzyc.
Doskonale zdaje sobie sprawe z tego, ze powinnam tlumaczyc dziecku. Tak tez czynie. Oj ilez ja sie nagadam w ciagu calej doby. Tak, w nocy kiedy sie przebudzi, czasem ma takie zyczenie, zeby wlaczyc jej ulubiona bajke. Zauwazylam, ze te malenstwa lubia przeciagac strune. Kiedy tlumacze, ze w nocy spimy, w dzien sie bawimy, nie pomaga, a wrecz corka krzyczy, ze mamy isc na bajke. Ale kiedy powiem stanowczo : 'prosze odwroc sie i spij' - bez zadnych ceriegieli wykonuje moje polecenia. Z tym, ze ja wolalabym 'po dobroci'. Czyli glaskac po glowce i zeby dziecko mnie rozumialo, sluchalo... Tak, tak. Wiem.

Slysze tez, ze jestem nadopiekuncza, ze rozpuszczam dziecko. Najgorsze jest, ze przytaknelam 'im'.

Nigdy nie sadzilam, ze wychowywanie dziecka moze byc tak trudne. Swojemu dziecku, jak kazda matka, nieba bym przychylila. A ta moja mala to wykorzystuje.

Czy rzeczywiscie nadopiekunczosc jest szkodliwa?
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Myślę,że danie klapsa nie świadczy jeszcze,że jest się złą matką-kazdemu czsami nerwy puszczą i najczęściej jest to wynik bezsilności.Sama uległam emocjom może kilka razy, gdy syn był mały -ale to tylko do pewnego wieku.Gdy zaczął mówić ,rozumieć co nie co było łatwiej,gdyż rozmawiając z nim wprowadzałam pewne zasady-stosował się do nich -była nagroda.Przykład zakupy w markecie -zazwyczaj biegał jak szalony ,utrudniał życie mi i innym przy czym zawsze chciał zabawką-jakże by nie.Więc przed wejściem do sklepu była umowa-jak wytrzymasz grzecznie chodzić przy mamie to na koniec idziemy w zabawki i coś małego kupujemy.W jego przypadku świetnie to działało.Takich patentów miałam więcej -stosowałam też zbieranie naklejek na lodówce za grzeczność-jak uzbierał konkretną ilość -była nagroda.Oczywiście nie stał się nagle aniołkiem ,ale starał się ,miał motywację.Myślę,ze każda matka znając swoje dziecko w końcu znajdzie sposób na grzeczność-nie koniecznie klaps.
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
Nie mam dziecka ,ale jestem za.
Sama zostałam tak wychowana i myślę ,że to chyba najbardziej skuteczna metoda by nauczyć coś dziecko.
Nie mówię żeby "prać je na kwaśne jabłko" ,ale 2 pasy nikomu nie zaszkodzą ,a wiele mogą nauczyć.
Poza tym nie wyobrażam sobie ,że dziecko nie ma dla mnie żadnego szacunku i mnie nie słucha.
Nie wiem co myśleć ,gdy słyszę ,jak dzieci odzywają się do swoich mam "sama sobie zrób" , "jak mi tego nie kupisz to" itp.
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Pasy-chyba żartujesz.Nie potępiam matek ,którym zdarzyło się dać przysłowiowego klapsa,ale nie jest to dobra metoda wychowawcza mimo wszystko.Stosowaniem przemocy nie uczysz dziecka szacunku lecz strachu- a to jest różnica.Czego tym nauczysz dziecko-tak sobie myślę,jak podrośnie to w szkole będzie bić kolegów ,którzy nie będą go słuchać-w końcu to jedyna dla niego znana metoda, aby kogoś czegoś nauczyć.Biciu ,klapsom itp.mówię nie -własne doświadczenie mi pokazało,że to w gruncie rzeczy nie skutkuje.Jak zachowuje się dziecko które dostaje-i tak robi swoje a lanie to coś co musi przetrwać-zaciśnie zęby ,parę klapsów i po sprawie.Co wtedy zrobisz,będziesz bić mocniej?
 

basik1

Nowicjusz
Dołączył
10 Marzec 2011
Posty
542
Punkty reakcji
26
Moja córeczka jest kochana, słodka, niewinna i oczywiście najwspanialsza na świecie ;) Czasami kiedy wyczuje, że atmosfera się zagęszcza z powodu jej psot, rozładowuje atmosferę całusem - jak tu się więc na nią złościć? ;p
Tyle w temacie peanów nad własnym dzieckiem ;p

Osobiście nie lubię, po prostu nie lubię i już, niegrzecznych, rozpuszczonych dzieci, więc tak myślę, że w moim domu takie rozpuszczenie nie będzie miało miejsca.
Na pewne rzeczy po prostu nie pozwalam - jeżeli nie chce się pozbierać zabawek to po prostu stoimy nad nimi tak długo aż się zachce - ja mam czas a właściwie - muszę mieć. Nie wzruszają mnie pląsawice na podłodze i wrzaski - czekam aż przejdzie. Przede wszystkim - póki co zawsze byłam opanowana, nigdy jeszcze nie zezłościłam się na córkę na tyle żeby stracić nad sobą panowanie.
Problemem jest jednak zabronienie jej czegoś - nie wchodź na stół, nie grzeb w szufladzie, nie to, nie tamto, dziesiątki, dwadzieścia tysięcy razy dziennie. No i efekt jak na razie jest mierny - córka często tak jak u Sewen traktuje to jak zabawę. Dlatego moje przekonania stanęły w pewnym momencie pod znakiem zapytania, w wyniku czego córka dostała parę klapsów - wiadomo, że nie jakichś bolesnych ale zawsze. Wynikały one z prostej bezradności i to co potem czułam mogę określić jako - wstyd, jakbym pogwałciła czyjeś święte prawa. I tak też właściwie było.

Pamiętam, że jako 3-4 latka zazwyczaj po powrocie z kościoła dostawałam lanie - bo byłam niegrzeczna. To co oprócz tego pamiętam to to, że nie bardzo rozumiałam na czym ta niegrzeczność polegała albo zwyczajnie zapominałam o tym że czegoś tam w kościele nie wolno robić.
Nie mam żalu do moich rodziców o to, że wychowywali mnie tak a nie inaczej - oni sami otrzymali takie samo wychowanie, kiedyś ponadto nie było takiego szerokiego dostępu do wiedzy o wychowaniu, rozwoju dziecka, więc to nie ich wina, że wychowywali mnie po prostu tak jak umieli. Ja natomiast mam dzisiaj pewną świadomość i nie chcę tego samego fundować mojemu dziecku. Jeżeli 4latka nie bardzo wiedziała o co chodzi w byciu "niegrzeczną" to jakie rozeznanie może mieć 2-latka? Ponadto tak ja wyżej Sewanna pisała bicie nie prowadzi do szacunku lecz zwykłego strachu.

Sewen Ej Em napisał:
Ale kiedy powiem stanowczo : 'prosze odwroc sie i spij' - bez zadnych ceriegieli wykonuje moje polecenia
Myślę, że stanowczość i konsekwencja są kluczem do sukcesu. I przy okazji nie krzywdzą nikogo...
sewanna napisał:
Co wtedy zrobisz,będziesz bić mocniej?
Właśnie ten sam argument choć w innym kontekście przytaczam mężowi i sobie samej - dziecko na razie tylko psoci bardziej z niewiedzy a co będzie gdy dorośnie i będzie pyskować i naprawdę robić na złość? Do tego czasu trzeba wyrobić sobie autorytet, nie "szacunek" podszyty strachem.

Szukałam w Internecie jakichś merytorycznych argumentów za i przeciw klapsom - znalazłam tylko przeciw co już samo w sobie daje do myślenia
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
Sama dostawałam pasem. (płakałam nie dlatego , że mnie bolało tylko dlatego ,bo coś źle zrobiłam i żałowałam tego)
Przecież nie mówię o wkładaniu w to całej całej siły , żeby się na dziecku wyżyć.
Jak już dostałam parę razy wystarczyło ,że moja mama ,albo tata powiedzieli ,że "idą po pas" i od razu zaczynałam ich słuchać.
 
0

03092010

Guest
Czasami kiedy wyczuje, że atmosfera się zagęszcza z powodu jej psot, rozładowuje atmosferę całusem - jak tu się więc na nią złościć? ;p
Wlasnie dlatego to swoje male rozpuszczam jak dziadowski bicz. Nie dlatego, ze chce, ale dlatego, ze serce matki nie pozwala mi inaczej nad czym autentycznie ubolewam (ale nie zeby za czesto). Kiedy popatrzy, przymili sie, jestem rozlozona. Kiedy powie: kocham cie swoim slodkim glosem - jestem sprzedana.

Osobiście nie lubię, po prostu nie lubię i już, niegrzecznych, rozpuszczonych dzieci, więc tak myślę, że w moim domu takie rozpuszczenie nie będzie miało miejsca.
Rowniez nie lubie niegrzecznych, rozpuszczonych dzieci. Z tym, ze cudzych. I bedac w ciazy mowilam to samo co Ty, ze bedzie chodzic wszystko jak w zegarku. Yhym. Wyszlo na to, ze ustawiona jest 'mami'.
Chociaz Ty sie nie daj ;) badz twarda.

Na pewne rzeczy po prostu nie pozwalam - jeżeli nie chce się pozbierać zabawek to po prostu stoimy nad nimi tak długo aż się zachce - ja mam czas a właściwie - muszę mieć. Nie wzruszają mnie pląsawice na podłodze i wrzaski - czekam aż przejdzie.
Tez nie pozwalam. Np na to, zeby plula, zeby wchodzila na parapet, zeby rzucala jedzeniem...
Natomiast co do sprzatania, zwyczajnie brak mi cierpliwosci. Zapytam trzy razy czy pozbieramy razem zabawki. Juz nawet nie mowie, zeby sprzatala sama, bo tego nie uczyni. Kiedy odpowiada mi, ze nie, sprzatam sama, bo nie mam czasu stac i czekac. Wlasciwie to macham reka, sprzatne i idziemy np piec ciasto czy zwyczajnie cwiczyc alfabet. Co bardzo lubi.
Wiem, ze moje podejscie pozornie w tak nic nie znaczacych sytuacjach moze w przyszlosci zaowocowac zachowaniem : 'mamo podaj to, podaj tamto", ale.. no serce moje rzadzi. A raczej corka nim.

Problemem jest jednak zabronienie jej czegoś - nie wchodź na stół, nie grzeb w szufladzie, nie to, nie tamto, dziesiątki, dwadzieścia tysięcy razy dziennie.
Przy dwudziestym pierwszym tysiacu, krzykne. Nawet poslucha. I tez mam wyrzuty, ze krzykne.

Myślę, że stanowczość i konsekwencja są kluczem do sukcesu. I przy okazji nie krzywdzą nikogo...
Zycze wszystkim mamom swiata.

Skutki bicia
(...)
Gleboko do serca sobie wzielam powyzsze punkty.
 

moniquemonique

Bywalec
Dołączył
25 Październik 2011
Posty
1 689
Punkty reakcji
96
Miasto
Śląsk, Częstochowa
A gdyby tak zapytać dziecka? Ja pamiętam z czasów dzieciństwa, że zdarzało ojcu się mnie uderzyć i pomijając moje inne problemy z nim, kiedy którekolwiek z rodziców chciało mi dać klapsa albo mi go dało nienawidziłam ich jak mogłam.... przez te kilka chwil ale jednak.
Nie jestem za karami cielesnymi....
O ile mogę zrozumieć jakiś gorszy dzień bezsilność, bo tak się zdarzy to bicie jako metody wychowawczej nie popieram...

OoOo zgrozo...
Jak już dostałam parę razy wystarczyło ,że moja mama ,albo tata powiedzieli ,że "idą po pas" i od razu zaczynałam ich słuchać.
I uważasz zastraszanie jako dobrą metodę wychowawczą?? Może trzeba by Cię sprać na kwaśne jabłko, żebyś zrozumiała, że to nic dobrego...
ForeverChildish...
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
Jako mama wesołej trzódki powiem tak. Mój synio ma 5 lat. Jest ponadprzeciętnie inteligentny, prześciga inne dzieci pod wieloma względami, jest wspaniałym dzieckiem. Ale to wciąż dziecko.
Niesforny bywał - piszecie,że te malenstwa potrafią przegiąć pałę. Owszem. Ale nie lubię pojawiających się wszędzie określeń, typu "bunt dwu- trzy- cztero- szesciolatka, nastolatka", bo to jest niepotrzebne demonizowanie. Dzieci się stale uczą, czerpią z nas przykład, a więc po prostu sprawdzają, na ile mogą sobie pozwolić. Nie jestem zwolenniczka klapsów - wolę dotkliwe kary, tzn: mój synio ponad wszystko kocha swoje gierki, klocki lego i książki. Kiedy rzeczywiście przegnie pałkę, zabieram gierkę i nie ma zmiłuj. Jesteśmy z mężam zawsze, ale to ZAWSZE jednomyślni i konsekwentni, i młody wie,że nie ma nawet co dyskutować, a że boi się,że mama wyniesie na strych lego i parę dni będzie musiał żyć bez nich - zazwyczaj zwrócenie uwagi wystarcza. Ostatnio jestem na zakupach w biedronie i widzę wyjącą ok. 4-letnią dziewczynkę, mamo kup i mamo kup. A mama głośno rozprawia z córką, która gotowa rzucić się na podłogę z żalu i wściekłości, pogryźć matkę i umrzeć ze zgryzoty....matka ją podnosi i mowi na głos szybko: bodostanieszwdupe. Dzieciak wył jak oszalały. Nienawidze takich matek, sama bym jej to dvpsko sprała. Dlaczego ja mogę wziąć moje dziecko ze sobą wszędzie i wiem,ze będzie grzeczne, a jeśli nie będzie grzeczne - wystarczy,że szepnę mu cos na ucho i będzie ok? Nawet jak był mlodszy wystarczyło powiedzieć "nie" i to wystarczało. Jestem zdania, że takie publiczne karcenie dziecka na głos, powoduje,że mały człowiek zaczyna się drzeć po to,żeby znalazł się ktoś, kto pokrzyczy na złą mamę i kupi tą zabawkę.
Nie jestem zwolenniczką klapsów, ale nie jestem też hipokrytką i klaps się zdarzył. Kiedy w domu mym pojawił się nowy maly człowieczek, człowieczek starszy poczuł niewiadomego pochodzenia zagrożenie. Dbaliśmy o to, by przychodzący do domu goscie zwracali uwagę najpierw na niego, by babcie nie rozklejały się zanadto nad małą księżniczką, a poszły najpierw obejrzeć z księciem dinozaury. Organizowaliśmy z mężem dni tylko dla niego, oj, chyba robiliśmy wszystko, by nie odczuł,ze coś się zmieniło, a jednak. Najpierw złośliwie stanął i się zsikał w majtki, w co aż nie moglam uwierzyć. Dobra, wskakuj w nowy garnitur gościu i udajemy,że nic sie nie stało.
Dzień drugi. Zlał się patrząc mi w oczy i tupiąc nogą. Ostrzegłam. Dzień trzeci - zlał się na spacerze, po czym wszczął awanturę, dlaczegóż to mama zabiera pampersy dla jadącej w karocy Calineczki, a dla swego księcia majtek i spodni na zmianę nie zabiera - a jakby akurat sokiem się oblał, a nie posikał? Wróciliśmy do domu, przebral się i potem znowu zsikał, podle wytykając ozór. Mając na ręku dziecię maleńkie, drugą przydzwoniłam przez tyłek. I stal się cud! Więcej pomysłów na lanie w gacie nie było. Sądzę,że wlaśnie testował sobie, na ile może z matką pogrywać. Ciężko było mu jednak ogarnąć czym się różni od swej siostry,że jej wolno siusiać w pampka, a jemu w gacie od zamierzchłych już czasów nie ;) wiecie, taka rywalizacja o moją uwagę i czas...

basik, jeśli córa nie chce zbierać klocków, nie stoj nad nią mówiąc,że masz czas, bo tylko rozjuszasz drzemiącego potworka ;) powiedz raz, jeśli powie,że nie chce, pozbieraj i wynieś. Wytłumacz,że skoro nie chce sprzątać, zabawki będą schowane, bo one nie lubia być porozrzucane. Bądź konsekwentna i nie oddawaj od razu, niech zatęskni choćby dzień, potem oddając przypomnij,ze obiecala posprzątać. I tak do skutku.
Problemem jest jednak zabronienie jej czegoś - nie wchodź na stół, nie grzeb w szufladzie, nie to, nie tamto, dziesiątki, dwadzieścia tysięcy razy dziennie
to jest samo sedno wychowawczych błędów, basik :D jakby Tobie ktoś zwracał uwagę co chwilę, czyż nie zaczęłabyś go wreszcie serdecznie olewać? Nie dziw sie małej,że nie słucha. Zresztą pomyśl, co to za komunikat dla niej "nie grzeb w szufladzie" czy "nie wchodź na stół". Ona nie rozumie, dlaczego miałaby niby tego nie robić. Nie reaguj na wszystko, reaguj w chwili zagrożenia ;) na stół wejdzie, to zejdzie z niego zaraz. W szufladzie może się kryje jakiś skarb, dlatego będzie grzebać, jak to dziecko. Pogrzebie i zamknie. Możesz jej powiedziec po przeczytaniu bajki wieczorem, "kochanie, na stole się je i nie siada się na nim, bo będziesz miała brudne jedzonko".
Kiedyś gdzieś w mądrej książce wyczytalam,że nie można etykietować dziecka, mówiąc mu np,że "jesteś niegrzeczny". Wzięłam to sobie głęboko do serca i nigdy nie określam go żadnym słowem - staram się krytykować nie jego, tylko jego zachowanie i naprawdę, naprawdę widzę efekty.
Basik, ile córa ma lat? :)
Wychowanie dzecka to stale jest nauka, stale musimy uczyc się czegoś nowego, szukac nowych i najlepszych metod dotarcia do naszych dzieci. Czacha dymi czasami, ale nasza cierpliwość procentuje i wypracowane efekty zostają na zawsze. Macierzyństwo to ciężka harówa, ale za to jaka wdzięczna, prawda? :D
 

lolek1971

Nowicjusz
Dołączył
9 Marzec 2012
Posty
1 614
Punkty reakcji
7
Wyrzekanie się j a k i e g o k o l w i e k środka wychowawczego uważam za błąd,
Jak chodzi o klapsa z "wściekłą" miną dla dziecka, które pcha paluszki do gniazdka elektrycznego uparcie a głupio, to jest to najszybsze dotarcie do wnętrza malucha.
Ale odradzam bicie starszego, już świadomego pewnych konsekwencji dziecka - wtedy lepiej przegłodzić.
A już bicie siedemnastolatka uważam za głupotę. chyba ża zbandyciał z powodu nieobecności ojca i jest w stanie zrozumieć tylko przemoc, Wtedy go jak mężczyzna mężczyznę. Z CZUCIEM, bo można sobie zrobić krzywdę albo się spocić.

Tak, tak, Szanowni Użytkownicy - "bić" malców, kiedy nie pomaga odwracanie uwagi, bo toto uparte jak osioł. A potem coraz mniej i rzadziej. "Jak Emil wybije okno, to niech marźnie" J Rousseau, Emil, czyli o wychowaniu
 

basik1

Nowicjusz
Dołączył
10 Marzec 2011
Posty
542
Punkty reakcji
26
Jak już dostałam parę razy wystarczyło ,że moja mama ,albo tata powiedzieli ,że "idą po pas" i od razu zaczynałam ich słuchać.
No to przecież bałaś się pasa, niczego więcej. Naprawdę chciałabyś w ten sam sposób "tłumaczyć" swojemu dziecku jak działa ten świat?

Nie zapominajmy, że klapsy (o razach pasem nie wspominając) są przestępstwem.

A gdyby tak zapytać dziecka? Ja pamiętam z czasów dzieciństwa, że zdarzało ojcu się mnie uderzyć i pomijając moje inne problemy z nim, kiedy którekolwiek z rodziców chciało mi dać klapsa albo mi go dało nienawidziłam ich jak mogłam.... przez te kilka chwil ale jednak.
Właśnie.......
Kiedy powie: kocham cie swoim slodkim glosem - jestem sprzedana.
No to widzę, że moje maleństwo ma jeszcze kilka asów w rękawie.. ;) Jeszcze nie mówi, że kocha ;p
Wiem, ze moje podejscie pozornie w tak nic nie znaczacych sytuacjach moze w przyszlosci zaowocowac zachowaniem : 'mamo podaj to, podaj tamto", ale.. no serce moje rzadzi.
Ja właśnie napatrzyłam się na skutki zbytniego pobłażania... choćby u własnego brata żeby daleko nie szukać. Nie wiem jak to się stało ale jego rodzice wychowują już w jakiś inny sposób niż mnie. I teraz jest wielka łaska jak ma cokolwiek zrobić. Aż przykro patrzeć.
Ostatnio jestem na zakupach w biedronie i widzę wyjącą ok. 4-letnią dziewczynkę, mamo kup i mamo kup. A mama głośno rozprawia z córką, która gotowa rzucić się na podłogę z żalu i wściekłości, pogryźć matkę i umrzeć ze zgryzoty....matka ją podnosi i mowi na głos szybko: bodostanieszwdupe. Dzieciak wył jak oszalały. Nienawidze takich matek, sama bym jej to dvpsko sprała.
Właśnie zauważyłam że najbardziej problematyczne są dzieci problematycznych rodziców - takich co za dużo gadają, za dużo wrzeszczą i za dużo machają łapami. Najlepszy sposób to po prostu nie wdawać się w dyskusję kiedy dziecko jest wściekłe i próbuje coś wymusić. Ważne żeby "nie" naprawdę znaczyło "nie" i kropka.
basik, jeśli córa nie chce zbierać klocków, nie stoj nad nią mówiąc,że masz czas, bo tylko rozjuszasz drzemiącego potworka ;) powiedz raz, jeśli powie,że nie chce, pozbieraj i wynieś. Wytłumacz,że skoro nie chce sprzątać, zabawki będą schowane, bo one nie lubia być porozrzucane.
Wypróbuję ten sposób kiedy będzie starsza, teraz skończyła dopiero 1,5 roku i nie jest zbytnio przywiązana do żadnej zabawki. Wyjątek stanowi Kiciuś i Lala ale tych jej nie wezmę bo bez nich nie byłoby spania :)
Swoją drogą mój jeden znajomy ma jeszcze radykalniejsze sposoby, tzn on w ostateczności zabawek nie chowa lecz je wyrzuca... Ciekawe, nie? ;p
na stół wejdzie, to zejdzie z niego zaraz. W szufladzie może się kryje jakiś skarb, dlatego będzie grzebać, jak to dziecko. Pogrzebie i zamknie.
Hehe, szkoda, że przy okazji cała zawartość fruwa po pokoju.. W ten sposób cały dzień upłynąłby nam na sprzątaniu... Ona już dobrze wie co się gdzie kryje, po prostu lubi chyba siać zamęt i zniszczenie :D

PS. Dziś była nowa, fajna "zabawa" - bieganie ze szklaną miską na głowie :) Zasięg małych rączek coraz większy ale rozumek jeszcze nie ;)
 

lolek1971

Nowicjusz
Dołączył
9 Marzec 2012
Posty
1 614
Punkty reakcji
7
Jest cudownie, kiedy dziecko "idzie na współpracę".
Czy zawsze mamy na takie współpracowanie czas? Może zatrudnić bonę - guwernantkę?
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
Blissful
Nie nazwałabym tego zastraszaniem ,raczej metodą ostateczną.
Nie biłabym dziecka pasem z jakiegoś błahego powodu. Tylko jeżeli pomimo upomnień i "klapsów" dziecko dalej nie reaguje na moje uwagi.
Ty ich za to nienawidziłaś - a ja wiedziałam ,że postąpiłam niesłusznie i mieli prawo być na mnie źli.
ForeverChildish... - :)

Basik 1

Jeżeli robi to samo po raz 100 to mam usiąść i płakać? ,a może dzwonić po męża ? :)

pasy (klapsy) - przestępstwo.
Oto do czego zaprowadził nas XXI wiek. Dziecko Ci na głowę wejdzie ,a ty powiesz "synku mógłbyś zejść" (albo go tylko po główce pogłaskasz bo taki on słodki ;] ).
Sory ,ale wszędzie są jakieś granice.

Według mnie ,każdy ma prawo wychowywać swoje dziecko według swoich reguł i zasad. (oczywiście wykluczając jakieś patologie itp.)

"Rózeczką Duch Święty dziateczki bić radzi, rózeczka bynajmniej zdrowiu nie zawadzi",
"Nie kocha ten dziecięcia, kto rózgi oszczędza, rózga bowiem przywary złe z dzieci wypędza",
"Błogosławione są matki, co za złe karzą swe dziatki"
Anna Golus
 

basik1

Nowicjusz
Dołączył
10 Marzec 2011
Posty
542
Punkty reakcji
26
Ty ich za to nienawidziłaś - a ja wiedziałam ,że postąpiłam niesłusznie i mieli prawo być na mnie źli
Skoro tak, to po co dodatek w postaci pasa?

"Nie ma dzieci, są ludzie- myśl Janusza Korczaka:
Wielki pedagog, dzięki któremu możemy dziś mówić o prawach dziecka, Janusz Korczak napisał kiedyś: “Nie ma dzieci – są ludzie, ale o innej skali pojęć, innym zasobie doświadczenia, innych popędach, innej grze uczuć”. Gdyby się dobrze zastanowić, to spór między zwolennikami a przeciwnikami ustawowego zakazu bicia dzieci sprowadza się właśnie do tej prawdy.
Z racji działalności w Fundacji Kidprotect.pl, mam wiele kontaktów ze zwykłymi rodzicami. Rodzicami, którzy bardzo kochają swoje dzieci i chcą dla nich jak najlepiej, a mimo to uważają, że mają prawo wymierzyć dziecku klapsa. Mam wówczas wrażenie, że funkcjonują oni zgodnie z mitem, głęboko osadzonym w naszym społeczeństwie. Czym dla nich jest dziecko? Ne ma ono swojej podmiotowości, jest natomiast przedmiotem działań wychowawczych. I dopiero w efekcie tych działań stanie się człowiekiem.
Takie przekonanie funkcjonuje bardzo mocno w świadomości ludzi. Skoro dziecko nie jest człowiekiem, skoro nie jest podmiotem, ale przedmiotem działań wychowawczych, to -de facto- staje się własnością dorosłych. Można zatem na nie krzyczeć, wolno je uderzyć. Na człowieka ręki podnieść nie wolno, ale przecież dziecko człowiekiem dopiero się stanie.
Takiemu myśleniu, niepodmiotowemu traktowaniu dzieci, Janusz Korczak przeciwstawił swoje zdanie: “Nie ma dzieci. Są ludzie”: jest mały człowiek, który ma swoje prawa; ma godność, której nie można lekceważyć; ma potrzeby, również emocjonalne, które trzeba zaspokoić. Człowiek, którego nie wolno uderzyć, ani poniżyć.
Nikt nie ma prawa bić drugiego człowieka, a już na pewno wolno bić słabszego."
źródło: dziecisawazne.pl

Oto do czego zaprowadził nas XXI wiek. Dziecko Ci na głowę wejdzie ,a ty powiesz "synku mógłbyś zejść" (albo go tylko po główce pogłaskasz bo taki on słodki ;] ).
Jeżeli ktoś Cię okradnie czy daje Ci to prawo okradnięcie w odwecie tego kogoś? Nie, są inne sposoby i środki aby domagać się sprawiedliwości. Tak samo jak masz prawo oczekiwać od swojego pracodawcy, że na przysłowiowym dywaniku nie da Ci klapsa żeby Cię ukarać i żebyś popamiętała, tak samo nie powinno stosować się przemocy jako metody wychowawczej.
Zresztą, ForeverYoung czy Childish, jeśli kiedyś będziesz miała dziecko to sama zobaczysz czy tak wspaniale i słusznie czuje się człowiek wymierzający klapsy.. Jeżeli na co dzień nie masz w zwyczaju wymierzać razów ludziom, którzy zajdą Ci za skórę, to mam powody sądzić, że w tej samej sytuacji wobec swojego dziecka nie będziesz się czuła komfortowo. I chyba nie bez powodu...
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
Jak byłam mała strasznie lubiłam dzwonić przez telefon ,dlatego zawsze wybierałam jakiś numer i dzwoniłam do kogoś ,przez co zawsze były duże rachunki . Na początku moja mama pozwoliła mi dzwonić do kogoś (babci , cioci ,dziadka itp.) raz dziennie , potem kupili mi zabawkowy telefon a ,gdy i to zawiodło to przeszli do klapsów i pasa - i to najbardziej na mnie zadziałało .

Myślę ,że " przemoc " czasami może być ostatnim środkiem ,jeżeli wszystkie inne zawiodły.

Może moje nastawienie się zmieni (chociaż wątpię),gdy zostanę matką ,ale chyba każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie ,nawet jeśli nie jest ono zgodne ze wszystkimi ,więc nie rozumiem skąd ta złośliwa krytyka w moim kierunku. Każdy ma inne wartości i ich się trzyma .
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Wybacz -nie nazywaj bicia i przemocy wartościami, bo to niedorzeczne.Myślę ,że nie ma co z Tobą dyskutować.Możemy jedynie mieć nadzieję,że urodzenie własnego dziecka nieco Cię zmiękczy.Jak myślę o sobie z czasów zanim zostałam matką to często myślałam podobnie-dziecko trzeba trzymać krótko,tresować ,nie dać wejść na głowę itd...uwierz miłość macierzyńska wszystko weryfikuje i wiele zmienia.Kocham dziecko ponad wszystko ,więc jak mogę je krzywdzić?Dziś gdybym miała podnieść rękę na syna to wolałabym ,aby mi tę rękę ucięli...
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
LUDZIE przecież ja nie mówię o jakimś katowaniu , znęcaniu się , wyżywaniu...
Naprawdę myślicie ,że tym lekkim pasem mogę to dziecko "upośledzić" ?
Tak , miłość jest ślepa .
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Tak moja droga i nie chodzi tu o siniaki-zrozum to wreszcie.Upośledzasz psychikę dziecka -sama jesteś na to dowodem,chcesz powielać zachowania rodziców ,bo nie masz pojęcia jak inaczej można postępować z dzieckiem.Takie pytanie-zawsze postępujesz słusznie?nie popełniasz błędów?-bo może potrzebujesz konkretnego lania, aby zrozumieć-jak byś zareagowała gdyby dziś ktoś cię zbił-bo czym niby różnisz się od dziecka?
 
Do góry