Moja historia była taka, że oddawałem się browarom co dzień przez ponad dwa lata.
W końcu sam stwierdziłem ,że basta. :] bez pomocy żadnego psychologa,ani terapeuty.
Zacząłem się zastanawiać nad swoją kondycją zdrowotną i problemami w pracy.
Jak sobie człowiek uzmysłowi ,że kosztem kilku godzin dziennej bezmyślności i udawanego luzu może sporo stracić to łatwo znaleźć motywację.
Zacząłem szukać substytutu, bo stwierdziłem, że najlepiej wejść z nałogu w nałóg. :]
Zamiast wydawać, swego czasu parę ładnych stów miesięcznie, zacząłem zmyślnie analizować wydatki.
Za koszt 500zł (bo tyle wydawałem miesięcznie na samo piwo), zacząłem te pieniądze inwestować w kilka rzeczy, zmuszając się jednocześnie do powrotu do hobby. W niedługim czasie dorobiłem się x-boxa, kolekcji gier, nowego laptopa i wyjazdu na urlop do siostry do Mrągowa. :]
Grunt to znaleźć jakiś zamiennik z piwem, na początek. Zastąpiłem go małymi soczkami w stylu Kubuś. Podobne to do piwa, też można sączyć i przy tym gadać.
Zdaje sobie sprawę, że nie każdy jest silny psychicznie, ale niech się ten forumowy, potencjalny alkoholik zastanowi czy nie warto tej kasy przewalić na coś mądrzejszego i przede wszystkim-
-poprawić kondycję fizyczną (ku wielkiemu zdziwieniu jestem w stanie robić bardzo wymagające rzeczy,mimo mojej niedowagi
)
-zacząć żyć jak normalny człowiek z marzeniami i ambicjami, zamiast się pogrążać, albo co gorsza tkwić w chlaniu długi czas tracąc przy tym cenne rzeczy (a dobrze wszyscy wiemy, że czas szybko leci i dobrych znajomych łatwo stracić zyskując jedynie "brygadę do browara")
-poprawić kondycję psychiczną. (nie pieprzyć jak to ciężko na kacu, tylko zacząć sprawnie myśleć i bez wysiłku odnajdywać słowa w głowie.) (na kacu często miałem zaniki. :])
-zacząć się realizować uczuciowo, a nie liczyć tylko na przypadkowe, pocieszające stosunki z pijanymi partnerkami na imprezie, co by nie wypaść z wprawy. :]
itd. itd.
Tytułem końca, mój znajomy zaczął np. biegać zawsze jak chciało mu się pić. Wyglądał jak z filmu Forest Gump, ale potrzebował tego, bo brak alkoholu powodował u niego mocne napady agresji. :]
Tak czy owak sądzę, że każdy jest w stanie sobie poradzić z tym problemem tylko trzeba znaleźć własne priorytety. :]