Kiedy granice zostają przekroczone?

Damphti

Nowicjusz
Dołączył
6 Styczeń 2008
Posty
92
Punkty reakcji
0
Kiedy problemy stają się potężniejsze niż miłość?
kiedy miłość nie umie już zwalczyć problemów?
kiedy przekracza się granice zrozumienia i wytłumaczenia przed sobą ukochanej osoby?
gdzie i czy jest granica poświęcenia się ukochanej? ile można mieć cierpliwości?
do jakiego stopnia można skrzywdzić zęby nie trzeba było odchodzić dla jej dobra?
ile czasu można czekać na "lepsze jutro"?
ile można wybaczyć?
ile rzeczy, czasu a nawet takich błahych rzeczy jak pieniądze można poświęcić żeby z nią być i walczyć o nią?
czy ona kocha jeśli przychodzą mi na myśl takie pytania?
jak długo można czekać na zrozumienie?
czy można żyć z nią w szczęściu bez zrozumienia z jej strony?
do jakiego stopnia powinno się walczyć o nią, a do jakiego stopnia można walczyć z nią?
i czy można kiedyś ustąpić?
a jeśli są granice których dotyczą pytania i wszystkie zostały przekroczone to czy to oznacza że lepiej odejść?

P.S.
kocham pewną dziewczynę i ona mnie, jesteśmy razem już prawie 2 lata, wyprówam sobie żyły żęby być zawsze przy niej choć ona mieszka troche daleko odemnie, ostatnio mieliśmy kilka sprzeczek i z tąd te pytania o granice,
ale już po wszystkim, wszystko sie rozsypało, przedwczoraj strasznie się pokłóciliśmy, cały dzień chodziła wściekła jak osa, ale udawało mi sie ją okiełznać, ale wieczorem bardzo przesadziła, zdenerwowałem się na nią i żeby sie nie kłucić chciałem ją odwieźć do domu, ale zatrzymaliśmy się żeby porozmawiać, tzn.: z mojej strony to wygląda tak, posłuchać jak ona mi zarzuca różne rzeczy i wmawia to co sobie myśli, i wybuchłem pare razy krzyknąłem na nią żeby przejrzała na oczy, wystraszyła sie mnie a ja sie rozpłakałem, bo nienawidze na nią krzyczeć, kiedyś obiecałem jej żę tego nie zrobie. potem jeszcze powiedziała żę mnie nie potrzebuje, i po chyba 2 albo 3 godzinnej bezowocnej rozmowie odwiozłem ją do domu, z domu napisałem jeszcze esemesa z przeprosinami i że ją kocham, nie odpisała. wczoraj nie odezwałem sie nie zadzwoniłem nie napisałem esemesa, bo chciałem żęby przekonała sie czy napewno mnie nie potrzebuje, a przed chwilą zadzwoniła i powiedziała że to już koniec, że mnie nie chce...
 

yesmer

Nowicjusz
Dołączył
12 Maj 2011
Posty
350
Punkty reakcji
17
Może zamiast zadawać pytanie ogólne opisz całą sytuację? Bo póki co na każde z nich można odpowiedzieć: "zależy".
 

trawka13

Bywalec
Dołączył
10 Luty 2009
Posty
1 319
Punkty reakcji
41
jak się jest pięknym i młodym, to się żyje pięknymi marzeniami, szczytnymi celami, wierzy się w bezgraniczną i szaleńczą miłość, która wszystko przetrwa i wybaczy.
Niestety jak tych wiosen się trochę przeżyje, parę razy dostanie się kopa w d.., to się uczy, że życie takie kolorowe nie jest jakim nam się wydawało wcześniej.
Różne szczytne idee, bezgraniczna wiara itd. ulegają przewartościowaniu, inne wartości stają się priorytetami. Zamiast wiary w szaleńczą miłość rodem z komedii romantycznych, większą wartość zaczyna się przykładać do rzeczy bardziej przyziemnych, jak: przyjaźń, szczerość, zaufanie, oddanie i szacunek.

Pytasz się jak długo można być z osobą z którą nie układa się dobrze? odpowiedź jest prosta - szacunek.
Zapamiętaj, jeśli Ty nie będziesz się szanował, to inni tez nie będą Ciebie szanować, a tym bardziej kobiety. Dotyczy to każdego aspektu życia, nie tylko związków.
Jeśli widzisz, że kobieta przestaje Ciebie szanować (zaczyna olewać, włazić na głowę, strzelać fochy o byle co, szantażować emocjonalnie, wykorzystywać Twoje uczucia itd.), to się zagryza zęby, uczucia chowa w kieszeń i się idzie przed siebie, z wiarą na lepszą przyszłość.
Uczucia wcześniej czy później zblakną, a Ty będziesz miał szansę na spotkanie kogoś, kto będzie Ciebie szanował i cenił jakim jesteś - ot cała filozofia


Co do Twojego opisu, to jak wyżej napisali jest zbyt skromny, by coś konkretnie się odnieść.
Natomiast dwie rzeczy takie ogólne:
1/ im szybciej zrozumiesz, że ustępowanie na każdym kroku, kajanie się, przepraszanie, płakanie "kocham cię" są czynnikami, które odnoszą dokładnie odwrotny efekt niż powinny, tym lepiej dla Ciebie. Kobity niby jako stworzenia emocjonalne, powinny taki wyraz uczuć rozumieć i akceptować, a tak niestety w większości przypadków nie jest. Dla nich jest to objaw słabości, niemożności faceta, a to jest dość często pierwszy krok do rozpadu związku.
2/ Dlaczego przepraszasz za to, że na nią się wydarłeś? Jeśli miałeś rację i zrobiłeś to słusznie, głupotą jest za to przepraszać. W tym momencie przestajesz być konsekwentny i dajesz sygnał, że wszystko ujdzie płazem, bo jesteś zakochany, a to jest złe podejście. Ty masz wyznaczać granice tego co akceptujesz i tego czego tolerować nie będziesz.
Czasami w związkach zdarza się, że jak jest za słodko, to pannie najzwyczajniej w świecie zaczyna się nudzić i zaczynają uskuteczniać dziwne jazdy. Wtedy Ty jako facet masz obowiązek taką pannę przywołać do porządku i nie ma nic w tym złego, że się na nią wydrzesz. Ważne, by było to zrobione słusznie. Oczywiście nie chodzi mi tu o robienia awantur o byle co, tylko jak sytuacja zaczyna się wymykać spod kontroli, Twoim obowiązkiem jest przywołać ją do porządku i to stanowczo.

Powiedziała, że to koniec, to pokaż, że masz jaja, zaciśnij zęby i idź przed siebie.
Lataniem za nią, proszeniem się i przepraszaniem, nic i tak nie wygrasz.
 

myaka

kropla rosy która znika wraz ze wschodem słońca
Dołączył
26 Październik 2010
Posty
601
Punkty reakcji
34
Miasto
Bliżej nieba..
Kiedy problemy stają się potężniejsze niż miłość?
Kiedy ona jak i on nie umieją rozmawiać. W związku ważna jest właśnie ta rozmowa. Rozmowa, gdzie starasz się zrozumieć, nie widzisz tylko siebie ale też tę drugą osobę.

Kiedy miłość nie umie już zwalczyć problemów?
Kiedy ona i on nie umieją rozmawiać. Gdzie liczą się tylko uczucia ,,nasze'' a uczucia drugiej osoby schodzą na plan dalszy.

gdzie i czy jest granica poświęcenia się ukochanej? ile można mieć cierpliwości?
Cierpliwości można mieć dużo. Tylko czy aby na pewno tego od związku oczekujemy?

ile czasu można czekać na "lepsze jutro"?
Sprawa indywidualna.

ile można wybaczyć?
Sprawa indywidualna dla każdego z nas.


czy ona kocha jeśli przychodzą mi na myśl takie pytania?

Być może. Choć nieumiejętność rozmowy, brak zrozumienia, przyczyniają się w dużym stopniu do rozpadu związku.

czy można żyć z nią w szczęściu bez zrozumienia z jej strony?
Udawanym szczęściu owszem, Ty szczęśliwy nie będziesz to wiem na pewno.

Odpowiedziałam na pytania, zapewniam Cię tyle ile tutaj osób tyle było by odpowiedzi. Każdy inaczej widzi związek, inne ma zasady, to co ja akceptuje, ktoś inny uważa za dalekie posunięcie przekraczające granice. Musisz zrozumieć, że każdy jest indywidualnością, inaczej postrzega sprawy związku, miłości.. Musisz wsłuchać się w siebie, i odpowiedzieć sobie sam na te pytania. Musisz wiedzieć czego oczekujesz od tej drugiej osoby, od związku, partnerstwa, życia.Musisz mieć granicę po których przekroczeniu mówisz: stop!!
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
Bardzo ważną kwestią jest to, w jakim wieku jest autor i jego oblubienica :D Tutaj wbrew wszystkiemu główną rolę odgrywa odległość, dzieląca ich oboje. Jak napisał autor - problemy narastają, bo dziewczyna wmawia sobie różne rzeczy, snuje domysły, dopowiada to, co jest jej (nie)wygodne, a na moje oko szuka po prostu pretekstu, by się rozstać. Facet kocha ją, jak szalony i dlatego tak trudno zrozumieć, że ta uwielbiana druga połówka zeschła po wierzchu i już do nas nie pasuje, że nie chce się nas trzymać na siłę, że nie ma tej więzi, uczucia... Ech. Jak barbarzyński jest brak zaufania do osoby, z którą się mami czynami, obietnicami budowania wspólnej przyszłości - dalekiej, czy niedalekiej (cóż to ma za znaczenie?). Jeden jest w porządku, a drugi nie, choć przecież wydawałoby się,że nie ma ku temu powodów. A powód zasze tkwi gdzieś w środu. I tak wartkiego potoku słów, gestów, emocji nikt z nas nie zatrzyma - w tym cały jest ambaras, zeby dwoje chciało naraz. Jeden do utrzymania drugiego, by nie porwał go ów potok jest za słaby.

melodia :eek:k: masz zupełną rację.
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Dlaczego przepraszasz za to, że na nią się wydarłeś? Jeśli miałeś rację i zrobiłeś to słusznie, głupotą jest za to przepraszać. W tym momencie przestajesz być konsekwentny i dajesz sygnał, że wszystko ujdzie płazem, bo jesteś zakochany, a to jest złe podejście. Ty masz wyznaczać granice tego co akceptujesz i tego czego tolerować nie będziesz
Jest taka zasada,że jak sie zawini to należy przeprosić. Wiem, że facetom cieżko to zrozumieć i znajdą tysiące wymówek dlaczego nie powinni tego robić.
W zwiazku nikt nie jest niczyją własnością, a wydzieranie się to wyjątkowo prymitywna metoda, stosowana najczęściej z braku argumentów. Wcale sie nie dziwię, że dziewczyna obraziła się na niego.

wszystko sie rozsypało, przedwczoraj strasznie się pokłóciliśmy, cały dzień chodziła wściekła jak osa, ale udawało mi sie ją okiełznać, ale wieczorem bardzo przesadziła, zdenerwowałem się na nią

To że Ty sie zdenerwowałeś wszyscy juz wiemy, ale co było powodem jej niezadowolenia? Byc może należysz do tego gatunku facetów, ze najpierw ją wkurzysz a pózniej udajesz że nie wiesz o co sie wścieka. W przyrodzie nic nie dzieje sie bez przyczyny.
 

lesslis

Nowicjusz
Dołączył
14 Kwiecień 2008
Posty
406
Punkty reakcji
20
Miasto
tam gdzie nie sięga wzrok...
a jeśli są granice których dotyczą pytania i wszystkie zostały przekroczone to czy to oznacza że lepiej odejść?
tak

Jakieśtam pierwsze emocje, choć nie do końca, ale już opadły. Skoro zadzwoniła i po tym czasie i stwierdziła że to koniec, to najprawdopodobniej tak jest. Jeśli ktoś naprawdę kocha, to brakuje mu tej drugiej osoby nawet jak sie złości.
Chyba nie wypełniałeś miejsca w jej życiu aż tak bardzo.
 

trawka13

Bywalec
Dołączył
10 Luty 2009
Posty
1 319
Punkty reakcji
41
Jest taka zasada,że jak sie zawini to należy przeprosić. Wiem, że facetom cieżko to zrozumieć i znajdą tysiące wymówek dlaczego nie powinni tego robić.
W zwiazku nikt nie jest niczyją własnością, a wydzieranie się to wyjątkowo prymitywna metoda, stosowana najczęściej z braku argumentów. Wcale sie nie dziwię, że dziewczyna obraziła się na niego.
Melodio Ty moja, ja wiem, że mnie bardzo lubisz i próbujesz mi okazać swoją sympatię nawiązując do moich strasznych tekstów :D
ale mam malutką jedną prośbę - jeśli mogę oczywiście - byś tak bardzo mnie nie rugała i umoralniała, bo jak mi psycha kleknie, to się zamknę w sobie
i wówczas będziesz miała mnie na sumieniu, a tego przypuszczam byś nie chciała, boś Ty przecież dobra kobita :D

Niemniej baty przyjmuję na klatę, czuję się skarcony i już wiem, że kobiety trzeba przepraszać.
Od tej pory, nawet jak panna będzie mi rogi dostawiała, ja nie wytrzymam i się wydrę, wówczas niezwłocznie polecę ją przepraszać, gdyż Twa nauka w las nie pójdzie :D


Z tym, że, jest jeden problem, przeczytałem to wszystko jeszcze raz i nie wiem gdzie popełniłem błąd, a chciałbym się poprawić, wyjść na ludzi, tylko nie wiem jak :sexy:
Wydaje mi się, że tu jest napisane, za co ją opieprzył:
ona mi zarzuca różne rzeczy i wmawia to co sobie myśli, i wybuchłem pare razy krzyknąłem na nią żeby przejrzała na oczy


tu jest napisane, za co ją przepraszał:
ja sie rozpłakałem, bo nienawidze na nią krzyczeć, kiedyś obiecałem jej żę tego nie zrobie


a ja napisałem m.in. coś takiego:
... Jeśli miałeś rację i zrobiłeś to słusznie
... Ważne, by było to zrobione słusznie.
... Oczywiście nie chodzi mi tu o robienia awantur o byle co
więc nie wiem gdzie tkwi mój błąd i proszę o pomoc w wyjaśnieniu zaistniałej sytuacji, bym mógł przedsięwziąć kroki na przyszłość :D
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Melodio Ty moja, ja wiem, że mnie bardzo lubisz i próbujesz mi okazać swoją sympatię nawiązując do moich strasznych tekstów :D ale mam malutką jedną prośbę - jeśli mogę oczywiście - byś tak bardzo mnie nie rugała i umoralniała, bo jak mi psycha kleknie, to się zamknę w sobie i wówczas będziesz miała mnie na sumieniu, a tego przypuszczam byś nie chciała, boś Ty przecież dobra kobita

Jeśli inni uzytkownicy są sympatyczni dla mnie, nie widzę powodu żeby traktować ich inaczej, to ze nie przeplatam tekstu dziesiatkami pustych uśmiechów, nie oznacza, że chcę Ciebie umoralniać, czy co gorsze karcić. Mam swoje zdanie na ten temat i wydawało mi się że dosyc wyraznie je przedstawiłam.

Od tej pory, nawet jak panna będzie mi rogi dostawiała, ja nie wytrzymam i się wydrę, wówczas niezwłocznie polecę ją przepraszać, gdyż Twa nauka w las nie pójdzie

Nigdzie nie napisałam, że kobiety trzeba zawsze przepraszać i nawet w kilku tematach jest na to dowód w postaci moich wypowiedzi.
Błedem autora tematu jest to, że wrzeszczał na swoja dziewczynę, być może to norma dla niektórych, ale ja nie jestem przyzwyczajona do takiego zachowania. Właśnie dlatego uznałam, że jest za co przeprosić,w tej konkretnej sytuacji. Autor tez doszedł do wniosku że przegiął wiec problem zrozumiał.
Co do Twoich potencjalnych rogów, to tez nie widze powodu do wrzasków, takie szmaty najzwyczajniej się zostawia.

nie wiem gdzie tkwi mój błąd i proszę o pomoc w wyjaśnieniu zaistniałej sytuacji, bym mógł przedsięwziąć kroki na przyszłość :D
Bład jest w tym, ze ja oceniam konkretna sytuację, Ty natomiast moją wypowiedz dopasowujesz do wszystkich możliwych wydarzeń jakie moga zaistnieć pomiedzy chłopakiem a dziewczyną.


W całym tym zamieszaniu umknał Ci, a może specjalnie przeoczyłeś, jeden mały fakt. Autor w dosyc pokretny sposób wyjaśnia jej przewinienia, a ja nie otrzymalam od niego odpowiedzi na dosyc istotne pytanie...

To że Ty sie zdenerwowałeś wszyscy juz wiemy, ale co było powodem jej niezadowolenia? Byc może należysz do tego gatunku facetów, ze najpierw ją wkurzysz a pózniej udajesz że nie wiesz o co sie wścieka. W przyrodzie nic nie dzieje sie bez przyczyny.
 

yesmer

Nowicjusz
Dołączył
12 Maj 2011
Posty
350
Punkty reakcji
17
W całym tym zamieszaniu umknał Ci, a może specjalnie przeoczyłeś, jeden mały fakt. Autor w dosyc pokretny sposób wyjaśnia jej przewinienia, a ja nie otrzymalam od niego odpowiedzi na dosyc istotne pytanie...
No widzisz bo mi to akurat nie umknęło. Młode, niedojrzałe panny tak właśnie mają. Z resztą wiele kobiet teoretycznie dojrzałych również tak ma. Polega to na wmawianiu facetowi, że jej przemyślenia to są fakty które on swoim zachowaniem potwierdza. Po prostu coś sobie tam jedna z drugą ubzdura i tak wykręca kota ogonem, aż nie wyjdzie na jej.
A solidny opr jest czasem potrzebny, szczególnie jak ktoś zachowuje się jak gówniarz.
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Polega to na wmawianiu facetowi, że jej przemyślenia to są fakty które on swoim zachowaniem potwierdza. Po prostu coś sobie tam jedna z drugą ubzdura i tak wykręca kota ogonem, aż nie wyjdzie na jej.

Załuje ze sam autor nie wypowiada sie w tej kwestii. Wspomniał, ze często dochodziło do kłótni, a te nie biorą się wyłącznie z domysłów, jak próbujesz sugerować. Być może swoim zachowaniem prowokował kłótnie, tego nie wiesz ani Ty ani ja. Nigdy wina nie jest po jednej stronie i tego nauczyło mnie zycie.

A solidny opr jest czasem potrzebny, szczególnie jak ktoś zachowuje się jak gówniarz.
Wrzaski sa objawem bezradności, swoje zdanie można przedstawić w bardziej cywilizowany sposób. Poza tym nasze domysły niczego do tematu nie wnoszą, bo wystarczy jeden malutki argument na korzysc jednej ze stron i sytuacja zmieni sie diamertalnie.
Teoretyzujac.. on mógł uwielbiać flirty z innymi dziewczynami, traktujac to jako potwierdzenie swojej atrakcyjnosci, ja to irytowało, dochodziło do sprzeczek, ale czy w tym przypadku nie miała racji?
 

trawka13

Bywalec
Dołączył
10 Luty 2009
Posty
1 319
Punkty reakcji
41
Wspomniał, ze często dochodziło do kłótni, a te nie biorą się wyłącznie z domysłów, jak próbujesz sugerować
biorą się, a tu masz dowód:
Teoretyzujac.. on mógł uwielbiać flirty z innymi dziewczynami, traktujac to jako potwierdzenie swojej atrakcyjnosci, ja to irytowało, dochodziło do sprzeczek, ale czy w tym przypadku nie miała racji?
:D

Po za tym błagam Cię
Zaczynasz zadanie od "teoretyzując", a kończysz je "nie miała racji" sugerując jakieś rzeczywiste zajście, które wzięło się z hipotetycznej sytuacji.
To jest zwykła manipulacja i naciąganie faktów, poprzez wplatanie fikcji (gdybań) w podane fakty.


Ponadto, skąd wiedziałem, że napiszesz iż "cywilizowani ludzie nie krzyczą, brak argumentów" bla bla bla.
Wiesz, każdy z nas ma jakieś granice, każdy ma jakieś czułe punkty, po których przekroczeniu, cierpliwość i zimna krew zamienia się w wulkan. Będąc w związku, znając się dobrze, zazwyczaj druga osoba wie (powinna wiedzieć) czego nie powinna robić, by nie wyprowadzić partnera z równowagi. Jest to wiedza obusieczna, bo równie dobrze można ją wykorzystać celowo, w celu zranienia partnera podczas kłótni lub właśnie w celu sprowokowania awantury np. po to by zerwać. O tym napisała wyżej @Calliope i ja się z tym zgodziłem - więc nic mi nie umknęło :D

Jeśli Autor pisze, że cały dzień chodziła wściekła, później rozmowa trwała 2-3 godziny (przeczytaj uważnie), to twierdzenie o "cywilizowanych ludziach i braku argumentów" w ogóle do mnie nie przemawia, bo ile można toczyć jałową dyskusję. Tak samo nie przemawiałoby do mnie, wmawianie mi czegoś czego nie zrobiłem faktycznie.
Zatem pozwól, że teraz ja udzielę Ci reprymendy :D
- czytaj uważnie co jest napisane
- jeśli przedstawiasz swoją opinię, to fajnie jakbyś się opierała na tym co jest napisane, a nie na tym co "mogłoby być"
- nie przeplataj fikcji z rzeczywistością
w przeciwnym wypadku, jesteś jakby nie patrzeć dowodem, jak trudno rozmawiać facetowi z kobietą, gdzie facet stara się logicznie, w oparciu o fakty przedstawiać swoje zdanie, a kobieta mówi i upiera się przy swoim "wydaje mi się". To jest przykład, który w dłuższym terminie czasowym może prowadzić do stracenia cierpliwości, jeżeli żadna konstruktywna rozmowa nie przynosi efektu :D


Autor popełnił jeden błąd. Widząc, że ona chodzi naładowana, a dyskusja zmierza do nikąd, powinien skończyć rozmowę i zawieźć ją do domu, a do tematu wrócić np. następnego dnia, jak emocje by opadły. Nie zrobił tego i się skończyło awanturą - w moim przekonaniu celowo wywołaną przez nią.
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Po za tym błagam Cię
Błagać nie musisz, dostosuje sie do rad i bez tego. :p

Zaczynasz zadanie od "teoretyzując", a kończysz je "nie miała racji" sugerując jakieś rzeczywiste zajście, które wzięło się z hipotetycznej sytuacji.
To jest zwykła manipulacja i naciąganie faktów, poprzez wplatanie fikcji w podane fakty.
To zdanie wyraznie wskazuje, że inaczej interpretujemy tę sama sytuację. Skoro na początku wypowiedzi sygnalizuję że to teoretyczny przykład, to mam prawo sadzic że wszyscy tak go odbiorą, a zwrot 'czy w tym przypadku nie miała racji?' wyraznie wskazuje na to, że piszę o dziewczynie z mojego hiopotetycznego przykładu.
To Ty nieustannie wykazujesz się zdolnoscia do uogólnień i mieszania fikcji z rzeczywistością.


Ponadto, skąd wiedziałem, że napiszesz iż "cywilizowani ludzie nie krzyczą, brak argumentów" bla bla bla.
No jesli moje argumenty są dla Ciebie wyłącznie bla bla bla to ta dyskusja do niczego nie doprowadzi. Tak jak wspomianłam autar tylko zasygnalizował nam że dziewczyna była wkurzona, ze miala jakies tam argumeny według niego wymyslone. Zeby uczciwie ocenic zaistniała sytuację należałoby wysłuchać drugiej strony, a nie skazywac zaocznie dziewczynę na podstawie tych wątpliwych argumentów. Nie wiemy co nią kierowało.
A juz wysnuwaniem wniosku, że dazyła do zerwania wykazujesz sie mistrzostwem konfabulacji.


Zatem pozwól, że teraz ja udzielę Ci reprymendy

Przyjęłam co nie oznacza, że sie z tym w całosci zgadzam.
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Wiesz, każdy z nas ma jakieś granice, każdy ma jakieś czułe punkty, po których przekroczeniu, cierpliwość i zimna krew zamienia się w wulkan. Będąc w związku, znając się dobrze, zazwyczaj druga osoba wie (powinna wiedzieć) czego nie powinna robić, by nie wyprowadzić partnera z równowagi.(...) Jeśli Autor pisze, że cały dzień chodziła wściekła

Zgadzam się z tym co napisałeś.. każdy, a więc i dziewczyna. W takim razie skad Twoja pewność, że wcześniej on tych punktów nie przekroczył, doprowadzając ją o opisywanego stanu?


w przeciwnym wypadku, jesteś jakby nie patrzeć dowodem, jak trudno rozmawiać facetowi z kobietą, gdzie facet stara się logicznie, w oparciu o fakty przedstawiać swoje zdanie, a kobieta mówi i upiera się przy swoim "wydaje mi się". To jest przykład, który w dłuższym terminie czasowym może prowadzić do stracenia cierpliwości, jeżeli żadna konstruktywna rozmowa nie przynosi efektu

Nie upieram się i daleka jestem od nieprzemyslanych oskarżeń dziewczyny.
I nadal twierdzę, że zbyt wczesnie na tego typu wnioski, ponieważ znasz relacje tylko z jednej strony, a autor najwyrazniej stracił zainteresowanie swoim problemem, byc moze jest coś co woli przemilczeć.


Autor popełnił jeden błąd. Widząc, że ona chodzi naładowana, a dyskusja zmierza do nikąd, powinien skończyć rozmowę i zawieźć ją do domu, a do tematu wrócić np. następnego dnia, jak emocje by opadły. Nie zrobił tego i się skończyło awanturą - w moim przekonaniu celowo wywołaną przez nią.
Autor popełnił więcej błedów, a co do celowosci wywołania awantury...moze powód był zupełnie inny.
 

Promyk Słońca

Bywalec
Dołączył
25 Czerwiec 2010
Posty
1 062
Punkty reakcji
59
Miasto
przestrzeń
Kiedy problemy stają się potężniejsze niż miłość?
kiedy miłość jest mniejsza od problemu

kiedy miłość nie umie już zwalczyć problemów?
kiedy nie jesteśmy skłonni do poświęceń

kiedy przekracza się granice zrozumienia i wytłumaczenia przed sobą ukochanej osoby?
Ty drogi autorze powinieneś lepiej wiedzieć i lepiej znać granice Twojej ukochanej


gdzie i czy jest granica poświęcenia się ukochanej? ile można mieć cierpliwości?
kompromis jest jedyną granicą poświęcenia dla której powinniśmy mieć cierpliwość.

do jakiego stopnia można skrzywdzić zeby nie trzeba było odchodzić dla jej dobra?
skrzywdzić dla dobra? :mruga:
(wymiotujemy tym co zjemy!)

ile czasu można czekać na "lepsze jutro"?
Tyle ile jest na to potrzeba

ile można wybaczyć?

drobne występki

ile rzeczy, czasu a nawet takich błahych rzeczy jak pieniądze można poświęcić żeby z nią być i walczyć o nią?

wprost proporcjonalnie od wartości...

czy ona kocha jeśli przychodzą mi na myśl takie pytania?

niekoniecznie

jak długo można czekać na zrozumienie?

tyle ile masz siły

czy można żyć z nią w szczęściu bez zrozumienia z jej strony?
nie

do jakiego stopnia powinno się walczyć o nią, a do jakiego stopnia można walczyć z nią?

walczyć o nią? walczyć z nią?
tyle ile masz siły

i czy można kiedyś ustąpić?

można

a jeśli są granice których dotyczą pytania i wszystkie zostały przekroczone to czy to oznacza że lepiej odejść?

tak

P.S.
kocham pewną dziewczynę i ona mnie, jesteśmy razem już prawie 2 lata, wyprówam sobie żyły żęby być zawsze przy niej choć ona mieszka troche daleko odemnie, ostatnio mieliśmy kilka sprzeczek i z tąd te pytania o granice,
ale już po wszystkim, wszystko sie rozsypało, przedwczoraj strasznie się pokłóciliśmy, cały dzień chodziła wściekła jak osa, ale udawało mi sie ją okiełznać, ale wieczorem bardzo przesadziła, zdenerwowałem się na nią i żeby sie nie kłucić chciałem ją odwieźć do domu, ale zatrzymaliśmy się żeby porozmawiać, tzn.: z mojej strony to wygląda tak, posłuchać jak ona mi zarzuca różne rzeczy i wmawia to co sobie myśli, i wybuchłem pare razy krzyknąłem na nią żeby przejrzała na oczy, wystraszyła sie mnie a ja sie rozpłakałem, bo nienawidze na nią krzyczeć, kiedyś obiecałem jej żę tego nie zrobie. potem jeszcze powiedziała żę mnie nie potrzebuje, i po chyba 2 albo 3 godzinnej bezowocnej rozmowie odwiozłem ją do domu, z domu napisałem jeszcze esemesa z przeprosinami i że ją kocham, nie odpisała. wczoraj nie odezwałem sie nie zadzwoniłem nie napisałem esemesa, bo chciałem żęby przekonała sie czy napewno mnie nie potrzebuje, a przed chwilą zadzwoniła i powiedziała że to już koniec, że mnie nie chce...


myślę, że to tylko wierzchołek góry lodowej schowanej pod taflą wody w głębi oceanu...
 

trawka13

Bywalec
Dołączył
10 Luty 2009
Posty
1 319
Punkty reakcji
41
Nie upieram się i daleka jestem od nieprzemyslanych oskarżeń dziewczyny.
dokładnie to widzę. Od pierwszego posta sugerujesz, że to co autor napisał jest nieprawdą,
że to on ją sprowokował, zatem jego oskarżasz i to on jest winny :D


Autor popełnił więcej błedów
masz rację, jakby jej nie odwoził do domu, to pewnie awantury by nie było - nadgorliwość nie popłaca! dała bozia nóżki? to mogła leźć z buta :D
 
Do góry