Jestem z moją dziewczyną od pół roku, jest nam ze sobą wspaniale, kochamy się. Jednak ostatnio mamy ciche dni. Spotkałem się z dziewczyną ode mnie z osiedla, którą poznałem na NK. Dziewczyna jest z innego miasta , ale studiuje w moim mieście i wynajmuje mieszkanie u mnie na osiedlu. Zaczęliśmy pisać ze sobą na NK jakoś przed wakacjami, jak nie znałem jeszcze mojej Karoliny. Nie składało nam się jakoś, żeby się spotkać i tak to się odkładało w czasie. Ostatnio przyjechała znów do mojego miasta i postanowiliśmy się spotkać ot tak na zwykłe pogaduchy, nic więcej. Zaproponowałem wyjście gdzieś na miasto na kawę lub piwo, ale Monika nie chciała, bo była przeziębiona. Zaproponowała, żebym przyszedł do niej do mieszkania. Wiedziała, że mam dziewczynę itd. Sam nie bardzo chciałem iść, bo jakoś dziwnie tak na pierwsze spotkanie iść do niej do domu od razu. Zgodziłem się jednak. Karolinie, jak dzwoniła powiedziałem, że idę na 'balety' zawsze tak mówię jak gdzieś wychodzę do miasta. po Spotkaniu z Moniką opowiedziałem wszystko Karolinie, bo chciałem, żeby wiedziała. Zresztą nie było sensu robić z tego tajemnicy, bo nic się nie wydarzyło, to było zwykłe spotkanie, żeby pogadać. Karolina jest teraz wielce obrażona i mówi, że się na mnie zawiodła i że straciła zaufanie. Nie wiem o co jej chodzi, bo po 1 nic nie zaszło, a po 2 o wszystkim jej opowiedziałem, bo chciałem być wobec niej fair itd.
Powiedzcie jak wy to widzicie. Bylibyście aż tak zazdrośni, czy może przyjęlibyście to jak coś normalnego??
Powiedzcie jak wy to widzicie. Bylibyście aż tak zazdrośni, czy może przyjęlibyście to jak coś normalnego??