Jak u Barei, czyli kto to powiedział Rafał Dajbor
Dostałeś hebla z tym Bareją albo
kolejna książka o Barei ktoś gotów pomyśleć.
Istotnie po wizycie 26 maja na Ursynowie moje zainteresowanie Bareją wzrosło ale czy gdy ktoś interesuje się filmami Bergmana czy Kubricka
to należy mówić o...zboczeniu?
Zaś w książce jedynie wstęp dotyczy Barei a dotyczy ona drugoplanowych aktorów którzy przez pewne słowa w Trylogii(Brunet wieczorową porą,
Co mi zrobisz jak mnie złapiesz i Miś łącznie czasem są tak nazywane) zostali zapamiętani.
Wymieniam tylko czterech gdyż jestem w połowie książki
Mówimy: „Jak z Barei” i „Bareja wiecznie żywy”, dialogi z Misia czy Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz weszły do potocznego języka, a kadry z tych filmów pojawiają się w internetowych memach komentujący...
lubimyczytac.pl
Świętochowski Krzysztof
jak chamstwo grzecznie nie rozumi,
„Co tam jest, Zocha, no, przecież na drzwiach wisi, nie? I nie przyjęcie, tylko renament
jest, i po co ta mowa. Przecież stoi napisane, że przepraszamy, a
jak chamstwo
grzecznie nie rozumi, to gaś światło i w porządku”
Scena z Bruneta wieczorową porą
Ma ona miejsce w sklepie w przejściu podziemnym na którego drzwiach wisi kartka z napisem Remanent.
Uciekając przed Kowalewskim Pokora wpada do sklepu którego drzwi są otwarte więc co za ironia to właśnie ten przestępca je zamyka
na klucz przez co Kowalewski dobija się do sklepu.
Nalberczak Józef
Idę na taras i wracam zaraz
Scena z Bruneta wieczorową porą.
Zgodnie z książką tutaj powinien się znaleźć wymieniony niżej aktor ale odwróciłem kolejność i jak sądzę słusznie.
Słowa te słyszy Kowalewski od kierowcy fiata 125 który ma go podwieźć do domu ale "podrzuca reduktorek".
Okaże się że jednak "nie zaraz".
Karaszkiewicz Jerzy
Ja już widzę białe samochody
Oczywiście Brunet wieczorową porą
Tymi słowami aktor reaguje widząc swój samochód jednak w niewłaściwym kolorze (przez pomyłkę pomalowany).
Osobiście jednak wolę wcześniejszą scenę:
Już po chwili z sąsiadującej z warsztatem meliny wytacza się pijany jegomość, żegnany
dobiegającymi z wnętrza słowami: „Stasiek, wracaj, nie dostaniesz”. Ma on na
sobie szary sweter, brązowy kożuch i kapelusz. Bezceremonialnie zasiada za
kierownicą fiata, w którym czeka Michał Roman. „Co tu robisz?” – pyta
bełkotliwie. „Siedzę” – odpowiada Michał. „A kto cię wpuścił?” – indaguje dalej
pijak. Niezrażony brakiem odpowiedzi ze strony kompletnie ogłupiałego Romana
usiłuje odjechać, jednak kluczyk nijak nie pasuje. „Coś ty grzebał w stacyjce?” –
pyta. „Ja?” – dziwi się Roman. „A kto?” – kończy tę serię pytań pijak-
Karaszkiewicz. „Wacek! Wacek!” – wzywa na pomoc jednego z kompanów,
wysiadając z samochodu. Wtedy jego wzrok pada na stojącego tuż obok
identycznego niebieskiego fiata. Pijaczyna traci rezon, powtórnie otwiera drzwi
auta, w którym wciąż siedzi Michał Roman, i mówi: „Zaraz”. Już po chwili wsiada
do drugiego fiata i stwierdza, że tym razem kluczyk pasuje. Wychyla się więc przez
okno wozu i ni to usprawiedliwiająco, ni to przepraszająco informuje: „Mnie
chcieli barany zmylić”. „Słucham?” – odpowiada na to Roman, ale pijak już odpala
silnik i odjeżdża na dwóch kołach, uderzywszy uprzednio prawym przednim
w pryzmę ziemi. Oczywiście w tym momencie wóz prowadził już nie
Karaszkiewicz, lecz kaskader.
Gorczyński Mariusz
I zdanżam na czas
Tekst z Co mi zrobisz jak mnie złapiesz.
Wojciech Siemion namawia Jerzego Cnotę na kurs po deski pod Żyrardów.
Słysząc że wywrotka Cnoty jest załadowana Siemion proponuje zrzucenie zawartości na dwie godzinki.
Zrzucając zawartość blokuje wyjazd trzem zaparkowanym we wnęce samochodom czyli Krzakowskiej, Wisiornemu (Gorczyński) i trzeciemu
kierowcy Franciszkowi Trzeciakowi. To właśnie Trzeciak
opowiada, że to już kolejny
raz, gdy z jakiegoś powodu nie może kontynuować jazdy. Jego narzekania
Wisiorny podsumowuje słowami: „Ja nie wiem. Też jeżdżę samochodem tak samo
jak pan. I nigdy mi nic nie ukradli. I zdanżam na czas, proszę pana!”. „Zdążam” –
poprawia kierowca. „No właśnie, i pan zdanża” – kończy z przekonaniem
Wisiorny czyli Gorczyński.
Tak naprawdę Gorczyński miał na imię Marian a pseudonim Mariusz być może więc ktoś gdzieś to w dokumentach pomylił i tak zostało.