No właśnie Panowie... jak to u Was wyglądało? Jak to było, jak pierwszy raz zarywaliście to kobiety, która po prostu wam się spodobała i zakochaliście się po pierwszym spojrzeniu na siebie? Czy było wam łatwo czy było trudno? Czy mieliście wsparcie jakiegoś "osobistego trenera" - czyli starszego kolegę, który Wam pomógł? Jestem bardzo ciekawy jak to wszystko u Was wyglądało, ale żeby jakoś rozkręcić ten temat to opiszę coś na swój temat.
Ja od zawsze się stresowałem przy podbijaniu do dziewczyn, tzn było inaczej - nie podbijałem do dziewczyn ponieważ się stresowałem ;] mega problemem było zmotywowanie się do podejścia a nie mówiąc o tym, żeby coś wykrztusić z siebie. Oczywiście zdarzało się, że zacząłem rozmawiać ale efektem był tylko numer telefonu - żadnego innego spotkania. Oczywiście poradziłem sobie z tym problemem i mogę podchodzić i zagadywać do dziewczyn tak łatwo jak piszę tego posta i co więcej, mogę (chodź nie zawsze) umówić się na kolejne spotkanie i zawrzeć znajomość lub mieć mały romans... ale dość o mnie.
Jak to było u was?