Jak mozna..

Dołączył
16 Październik 2006
Posty
1 545
Punkty reakcji
0
Jak moge udowodnic facetowi, ktorego kocham ze na prawde tak jest..?
On mi nie wierzy, ma do tego podstawy, bo bardzo Go zawiodlam(bezsensownie czekał..), ale wydaje mi sie, ze wszystko zrozumialam i ze chcialabym naprawic swoj blad..

Dodam, ze nigdy nie bylismy razem i teraz tez nie jestesmy..
Znajomosc do pewnego czasu opierała sie na stopie przyjacielskiej..

Tak wiem, czasem jestem wymadrzalska i pewnie powinnam wiedziec, ale o to chodzi ze nie wiem.. :(
Nie jestem za bardzo tworcza, moze to wina tego, ze cały czas cos zwala mi sie na głowe..

prosze pomozcie..
 

badyl

Nowicjusz
Dołączył
15 Maj 2006
Posty
619
Punkty reakcji
0
Wiek
37
Miasto
Kresy wschodnie
Tak jakoś pokrętnie napisałaś albo ja nie rozumiem ;) w każdym razie może tak bezpośrednio powiedzieć "kocham Cię!"? Może to będzie najlepszy "dowód miłości"?
 
Dołączył
16 Październik 2006
Posty
1 545
Punkty reakcji
0
ale o to chodzi, ze On nie wierzy w słowa..... mówiłam..
nie dziwie mu sie..

niby dał mi `szanse` ale boje sie, ze ja zmarnuje, tak jak keidys nie potrafilam docenic tego, co mogłam miec..

ogolnie chodzilo o to, ze byl moim przyjacielem, ktory pomagal mi w trudnych sytuacjach i klopotach z chlopakiem,otworzyl mi oczy na wiele spraw z Nim(chlopakiem :D ) zwiazanych.. , ale wtedy bylam za bardzo zagubiona i zamknieta w sobie, by móc z Nim byc, mimo ze powiedział mi ze mnie kocha, nie potrafiłam..moze za bardzo sie przywiazałam emocjonalnie z tamtym chlopakiem, ktory byl pierwszym ktory tyle ze mna wytrzymał i przede wsyztskim, tkory zaczal traktowac zwiazek nie jakos przelotną znajomosc.. moze to rowniez mialo wpływ na moje zamroczenie.. i to, ze mialam za duzo innych klopotow, by myslec o czymkolwiek.. dostawałam wsparcie i to sie dla mnie liczyło.. co bylo mi tak bardzo potrzebne.. :( zwyczajnie, stchorzyłam..i myslalam, ze w koncu jakos sie ulozy, wmawialam sobie uczucie..

ale teraz po połrocznej przerwie, jestem pewna ze chcialabym sprobowac..( z tym ktorego nie potarfilam zauwazyc wczesniej.. fatycznie pokrecone jest to co psize, mzoe ktos zrozumie jak cos pytac :D )
i nie wiem jak moge mu to udowodnic..
 

badyl

Nowicjusz
Dołączył
15 Maj 2006
Posty
619
Punkty reakcji
0
Wiek
37
Miasto
Kresy wschodnie
Może powtórz mu to co wyżej napisałaś? Skoro wtedy byłaś z innym ale obok był on to teraz już nie ma żadnych przeszkód. Myślę, że szczera rozmowa w 4 oczy na neutralnym terenie byłaby chyba najlepsza. Z drugiej strony skoro on Ci teraz każe udowadniać miłość i łaskawie daje szansę, to może nie jest taki wspaniały jak się wydaje i nie jest wart Twoje miłości? Bo co to za chłopak który daje szanse a zarazem wymaga dowodów na miłość, może on się Tobą bawi, nie traktuje poważnie. Ale możliwe, że sie mylę dlatego sugerowałbym rozmowę i wyłożenie kawy na ławę z obu stron na początek.
 
Dołączył
16 Październik 2006
Posty
1 545
Punkty reakcji
0
Może powtórz mu to co wyżej napisałaś? Skoro wtedy byłaś z innym ale obok był on to teraz już nie ma żadnych przeszkód. Myślę, że szczera rozmowa w 4 oczy na neutralnym terenie byłaby chyba najlepsza. Z drugiej strony skoro on Ci teraz każe udowadniać miłość i łaskawie daje szansę, to może nie jest taki wspaniały jak się wydaje i nie jest wart Twoje miłości? Bo co to za chłopak który daje szanse a zarazem wymaga dowodów na miłość, może on się Tobą bawi, nie traktuje poważnie. Ale możliwe, że sie mylę dlatego sugerowałbym rozmowę i wyłożenie kawy na ławę z obu stron na początek.


no to dałes mi do myslenia....
to, ze chciał zebym mu udowadniała, rozumuje w ten sposob, ze za bardzo zawiodlam go w przeszlosci, by mogl pozwolic po prostu ze soba byc..
a moze zwyczajna obawa ze znowu zawiode?
co do powiedzenia..
hmm
ja mysle ze on to wszystko wie..
byla rozmowa..
moze nie zdarzyłam powiedziec wysztskiego co chcialam,, ale jednak wydaje mi sie ze to wie..

najgorsze jest to, ze prosilam by powiedzial co o tym wszytskim mysli...........
odpowiedzial, ze sam nie wie..... :( :kropla: :sciana: :oops:
 

badyl

Nowicjusz
Dołączył
15 Maj 2006
Posty
619
Punkty reakcji
0
Wiek
37
Miasto
Kresy wschodnie
Wiesz mi coś się wydaje, że ten chłopak może jeszcze nie być dojrzały. Możliwe, że Ty oczekujesz stałego związku, stałego partnera a nie przelotnej znajomości czy przygody na jedną noc a on jeszcze na to wszystko nie jest gotowy, dlatego reaguje tak a nie inaczej i próbuje przenieść winę z siebie na Ciebie. Ale odczekaj może kilka dni, niech on sam się "przeżre" z tym wszystkim i wtedy znów spróbuj porozmawiać, spróbuj się dowiedzieć czego on oczekuje i jak widzi związek między ludźmi bo może on Ciebie nie chcę tak na prawdę tylko się waha (przepraszam za dosłowność) brać co jest czy zostawić. Choć coś mi się wydaje, że Ty już szukasz prawdziwej miłości a on się może bać czy sprosta temu i czy sam jest na to gotów.
 
Dołączył
16 Październik 2006
Posty
1 545
Punkty reakcji
0
w sumie amsz racje, oczekuje stalosci.........
z tamtym chlopakiem laczylo mnie az (tlyko?) 15 miesiecy..

poczekam, lecz boje sie ze jak nic nie zaczne robic (a rozmowa wcale nie pomoze..), to znow go strace..

i zrozum tu faceta xD
a mówia ze to baby sa skomplikowane :bag:

co do jego dojrzałosci....... wydaje mi sie, ze jednak jest..
ale fakt, nie smieje mi sie byc z nim tydzien i bye bye love :/
 

badyl

Nowicjusz
Dołączył
15 Maj 2006
Posty
619
Punkty reakcji
0
Wiek
37
Miasto
Kresy wschodnie
Widzisz, Tobie na nim zależy ale nie wiesz czy jemu zależy na Tobie i wydaje mi się, że tu jest problem więc może zamiast coś udowadniać spróbujcie się spotkać i porozmawiać o niczym, może wspólny wypad do kina a potem gdzieś do knajpki na dyskusję o filmie, albo wspólny koncert, wystawa. Cokolwiek co was łączy i może być punktem wyjścia do dalszych tematów, wtedy może uda Ci się dostrzec czy iskrzy czy raczej zimno. Nie ma nic na siłę, jeśli okaże się, że on ma Cię w poważaniu to nie ma co się załamywać najwidoczniej nie był dla Ciebie a jeśli poczujesz to coś to wtedy może wyjdzie historia z happy end'em.
 
Dołączył
16 Październik 2006
Posty
1 545
Punkty reakcji
0
moze..
najblizsze niby `zaplanowane` spotkanie jest we wtorek..
zobaczymy..
sek w tym ze zawsze po spotkaniu sie z nim czuje sie jakos lepiej, `spokojniej`..

keidys wiedzialam na czym stoje..
teraz jest dla mnie straszna zagadka..

moze za pozno zrozumialam co tak na prawde sie dla mnie liczy..?
moze zwyczajnie za dzuo wymagam.. ? :(
 

badyl

Nowicjusz
Dołączył
15 Maj 2006
Posty
619
Punkty reakcji
0
Wiek
37
Miasto
Kresy wschodnie
Więcej wiary w siebie! Jak będziesz tak pesymistycznie myśleć i tak srogo siebie oceniać to popadniesz w depresję! A mało jest osób które akceptują melancholijnego partnera, więc zamiast się zamartwiać co i tak ani Cię nie przybliży ani nie oddali do rozwiązania to lepiej skup się na sobie, zrób coś dla siebie by lepiej się poczuć. Samo myślenie nic nie da w tym momencie, tylko zrodzi więcej najczęściej bezpodstawnych lęków i myśli. Dlatego uwierz w siebie, nie smuć się i nie padaj duchem, w górę uszy. Jakby to się nie skończyło to wyjdziesz jako wygrana więc się nie zamartwiaj. Będzie dobrze!
 

Tommy_Lee_Jones

Nowicjusz
Dołączył
11 Lipiec 2007
Posty
46
Punkty reakcji
0
Wiek
37
Miasto
Warszawa
Pozwolicie, że włączę się do dyskusji :)
Moim zdaniem sprawa nie jest chyba aż tak bardzo skomplikowana. Sama piszesz, że kolejne spotkanie jest umówione na wtorek... z czego wnioskuje, że spotykacie sie dosyć regularnie.
... i uważam, że skoro on wie co czujesz to wcześniej czy później coś z tego będzie :)

No i mogę poradzić Ci podobnie jak kolega badyl, że nie warto sie zamartwiać chociaż wiem, że łatwo się to mówi a trudniej z wykonaniem :)
Głowa do góry! Moim zdaniem wszystko sie ułoży!

Pozdrawiam gorąco!
 
Dołączył
16 Październik 2006
Posty
1 545
Punkty reakcji
0
Dziekuje za te słowa..
Wiem, ze nie powinnam sei załamywac itp ale za duzo juz mam tych wsyztskich nawarstwiajacych sie problemów, ze szukam winy w sobie, bo moze faktycznie jest gdzies tam gleboko schowana..

wiem ze robilam zle tym co robilam (maslo maslane..) moze tez wstyd sie przyznac do tego, ze robilam jemu nadzieje, chcoaiz balam sie jakiegokolwiek kroku, bo nie chcialam zostac sama..

teraz jakos sie pozbieralam, porozwiazywalo sie to i owo, jednak wiem, ze dla x to był na prawde wielki cios, ale bez uslsyzenia tego, co on ma mi do powiedzenia, chyba nie ma szans..

mimo ze ten temat zalozylam po to, by dowiedziec sie jak udwodnic komus, ze sie go kocha, troche zmienilam spojrzenie na to wszytsko..

ale jesli ktos ma cos konkretneisjzego dotyczacego tematu, to prosze piszta :Dchcoaiz nie ukrywam ze troszke mi sie rozjasniło ;) :*

Pozwolicie, że włączę się do dyskusji :)
Moim zdaniem sprawa nie jest chyba aż tak bardzo skomplikowana. Sama piszesz, że kolejne spotkanie jest umówione na wtorek... z czego wnioskuje, że spotykacie sie dosyć regularnie.
... i uważam, że skoro on wie co czujesz to wcześniej czy później coś z tego będzie :)

No i mogę poradzić Ci podobnie jak kolega badyl, że nie warto sie zamartwiać chociaż wiem, że łatwo się to mówi a trudniej z wykonaniem :)
Głowa do góry! Moim zdaniem wszystko sie ułoży!

Pozdrawiam gorąco!

to bedzie nasze 3 spotkanie od pol roku........
 

PanDora:))

Nowicjusz
Dołączył
17 Marzec 2007
Posty
2 441
Punkty reakcji
0
Wiek
33
Jeeeeju Meguś, Ty naprawde masz poplątane to wszystko :* jeśli dobrze zrozumiałam o kim piszesz to moge tylko powiedzieć, żebyś dobrze sie zastanowiła i nie straciła tego co masz. bo potem może sie okazać że to co straciłaś było dużo ważniejsze i cenniejsze niż to co możesz zyskać ;)
 
Dołączył
16 Październik 2006
Posty
1 545
Punkty reakcji
0
zastanawiam sie czy to wszystko jest tego wsyztskiego warte....
najchetniej bym zniknela :(
zeby nie musiec cierpiec, myslec...
 

Carrie

zagubiona w korytarzach czasoprzestrzeni
Dołączył
8 Styczeń 2007
Posty
1 293
Punkty reakcji
1
Wiek
36
Tak wiem, czasem jestem wymadrzalska i pewnie powinnam wiedziec, ale o to chodzi ze nie wiem.. :(
Zawsze tak jest, ze człowiek ma rady dla innych w hurtowej licznie, a dla siebie żadnej. Ja też tak mam :*

Nie wiem czy to wszystko dobrze zrozumiałam Megusiu (mimo przeczytania całego tematu), bo to jest bardzo pokrętne. Ale i tak się spróbuję ustosunkować. :)

Otóż myślę, że trop jego braku wiary w Twą prawdziwą miłość do Niego nie musi być zły. Po prostu wszystko się czasem może tak zaplątać, że trudno uwierzyć drugiej osobie gdy się popatrzy na jej poprzednie działania.

Myślę, że łatwiej jest uwierzyć komuś, kogo uważa się za dojrzałego. Więc powinnaś się wykazać w rozmowie z nim (którą wypadałoby podjąć) dojrzałością. Powinnaś po prostu otworzyć się i opowiedzieć mu o motywacjach jakichś tam czynów z przeszłości, które mogłyby być powodem jego nieufności, budzić wątpliwości. Powiedz mu jaki stan emocjonalny towarzyszył tym czynom, co się w Tobie działo.

Może jeśli zauważy, że się zmieniłaś i gdy poczuje te nutkę dojrzałości, to będzie mu łatwiej zaufać. Może na prawdę boi się, że mu wykręcisz jakiś numer, ale prawda jest taka, że jeśli mu na Tobie zależy to się w końcu ugnie, bo sam przed sobą będzie chciał sobie udowodnić, że jesteś kimś, z kim on może być, da ci szansę, bo to będzie jednocześnie dawanie szansy sobie samemu.

Trudno mi powiedzieć, czy wchodzi w grę opcja wymówki pt: mówię - 'nie ufam Ci', myślę - 'nie chce Cię'. Bo nie znam faceta... Ale myślę, że to już mogę zostawić Twojej kobiecej intuicji.

Jedyna rozsądna rada to rozmowa w cztery oczy i gra w otwarte karty, bo zabawa w podchody na nic się tu nie zda...
I nie mów, ze rozmowa nic nie pomoze. Tobie jako kobiecie jest trudniej pokazac, ze Ci zalezy. Nie kupisz mu kwiatów ani bombonierki... Możesz tylko okazywać chęć spotkań, nie wiem kupić dwa bilety do kina... Ale na tym koniec, więc słowa na tym etapie relacji będą efektywniejsze niż czyny...
 

justay

Nowicjusz
Dołączył
30 Marzec 2007
Posty
343
Punkty reakcji
0
Miasto
B-B
zastanawiam sie czy to wszystko jest tego wsyztskiego warte....
najchetniej bym zniknela :(
zeby nie musiec cierpiec, myslec...

A ja się zastanawiam, czy z takim mętlikiem w głowie, Ty możesz jeszcze być pewna, tego co do niego czujesz? Bo jeśli nie ejsteś pewna - to co chcesz udowadniać? Po co obiecywać coś, czego nie wiesz czy będziesz w stanie dotrzymać?

Zastanów się dobrze nad tym wszystkim, może lepiej cenicie się jako przyjaciele, niż partnerzy?

Ja twierdzę, że nie powinnaś wymyślać jakiś szczególnych powodów, aby mu cokolwiek udowadniać. Bądź sobą i odsłoń przed nim swoje serce.
 

sheq

Nowicjusz
Dołączył
25 Czerwiec 2007
Posty
318
Punkty reakcji
0
Pozwolicie, że włączę się do dyskusji :)
Moim zdaniem sprawa nie jest chyba aż tak bardzo skomplikowana. Sama piszesz, że kolejne spotkanie jest umówione na wtorek... z czego wnioskuje, że spotykacie sie dosyć regularnie.
... i uważam, że skoro on wie co czujesz to wcześniej czy później coś z tego będzie :)

No i mogę poradzić Ci podobnie jak kolega badyl, że nie warto sie zamartwiać chociaż wiem, że łatwo się to mówi a trudniej z wykonaniem :)
Głowa do góry! Moim zdaniem wszystko sie ułoży!

Pozdrawiam gorąco!

to jest moim zdaniem dobra odpowiedz i powinna Ci pomoc, kieruj sie nia.

dodalbym od siebie zebys nie "gdybala" ( moja siostra czesto tak robi ) czyli zanim cos sie wydarzy to milion razy przejdzie to mojej siostrze przez glowe, wybierze najgorsza alternatywe i wtedy juz wie co sie wydarzy i zaklada ze bedzie to najgorsza opcja... NIE WOLNO GDYBAC wiecej wiary w siebie :)
 
Dołączył
16 Październik 2006
Posty
1 545
Punkty reakcji
0
Otóż myślę, że trop jego braku wiary w Twą prawdziwą miłość do Niego nie musi być zły. Po prostu wszystko się czasem może tak zaplątać, że trudno uwierzyć drugiej osobie gdy się popatrzy na jej poprzednie działania.
owszem, wiem, ale doszlam muz do tego ze strasznie wtedy postepowałam.. boje sie tylko ze zabraknie mi czasu.. ze w koncu i tak wszystko strace.. strace nadzieje.. ze a moze jednak..
Myślę, że łatwiej jest uwierzyć komuś, kogo uważa się za dojrzałego. Więc powinnaś się wykazać w rozmowie z nim (którą wypadałoby podjąć) dojrzałością. Powinnaś po prostu otworzyć się i opowiedzieć mu o motywacjach jakichś tam czynów z przeszłości, które mogłyby być powodem jego nieufności, budzić wątpliwości. Powiedz mu jaki stan emocjonalny towarzyszył tym czynom, co się w Tobie działo.
czasem mam zwyczajne wrazenie, ze sie go boje.. boje sie ze cos zle powiem..
wydaje mi sie, ze x ktorego wydawało mi sie ze trochce znałam wczesniej, to tylko wytwor mojej wyobrazni, ze `tak bym chciala`, a nie patrzenie realnie na to co sie działo..
po tym czasei wydjae mi sie ze w ogole go nie znam.. ale mimo wszystko bardzo mi na nim zalezy, przede wsyztskim dlatego, ze dopiero(tak, dopiero) teraz dotarło do mnie co on dla mnie zrobił.. dopiero dopuszczam do mysli, jaki on na prawde jest..
Może jeśli zauważy, że się zmieniłaś i gdy poczuje te nutkę dojrzałości, to będzie mu łatwiej zaufać. Może na prawdę boi się, że mu wykręcisz jakiś numer, ale prawda jest taka, że jeśli mu na Tobie zależy to się w końcu ugnie, bo sam przed sobą będzie chciał sobie udowodnić, że jesteś kimś, z kim on może być, da ci szansę, bo to będzie jednocześnie dawanie szansy sobie samemu.
to wsyztsko zalezy od Ciebie - tak mi powiedział........... Ale boje sie ryzykowac, dlatego ze boje sie ze zostane sama, czego nie zniose..
i boje sie, ze mam za duze wymagania.. tzn? tzn, ze oczekuje dojrzałego zwiazku, nie bawia mnie przygody `na jedna noc`..

Trudno mi powiedzieć, czy wchodzi w grę opcja wymówki pt: mówię - 'nie ufam Ci', myślę - 'nie chce Cię'. Bo nie znam faceta... Ale myślę, że to już mogę zostawić Twojej kobiecej intuicji.
zaczynam tracici wiare, e w ogole ja posiadam :(
Jedyna rozsądna rada to rozmowa w cztery oczy i gra w otwarte karty, bo zabawa w podchody na nic się tu nie zda...
I nie mów, ze rozmowa nic nie pomoze. Tobie jako kobiecie jest trudniej pokazac, ze Ci zalezy. Nie kupisz mu kwiatów ani bombonierki... Możesz tylko okazywać chęć spotkań, nie wiem kupić dwa bilety do kina... Ale na tym koniec, więc słowa na tym etapie relacji będą efektywniejsze niż czyny...
nie chce sie narzucac.. :(
A ja się zastanawiam, czy z takim mętlikiem w głowie, Ty możesz jeszcze być pewna, tego co do niego czujesz? Bo jeśli nie ejsteś pewna - to co chcesz udowadniać? Po co obiecywać coś, czego nie wiesz czy będziesz w stanie dotrzymać?

Zastanów się dobrze nad tym wszystkim, może lepiej cenicie się jako przyjaciele, niż partnerzy?

Ja twierdzę, że nie powinnaś wymyślać jakiś szczególnych powodów, aby mu cokolwiek udowadniać. Bądź sobą i odsłoń przed nim swoje serce.
jestem pewna, jak wpsomnialam dopeiro etraz wsyztsko zaczyna do mnie dochodzic.. to ze faktycznie mi na nim zalezy, i to ze przez ten cały czas (ponad poł roku nie odzywania sie) jednak był w moich myslach, mimo ze miałam tego dosyc, nigdy nie zwatpiłam..NIGDY..
lepiej bylo by mi, znajac jego stanowisko..... ale z edenj storny nie dziwie sie, ze nie chce powiedziec, jak jest na prawde..

dodalbym od siebie zebys nie "gdybala" ( moja siostra czesto tak robi ) czyli zanim cos sie wydarzy to milion razy przejdzie to mojej siostrze przez glowe, wybierze najgorsza alternatywe i wtedy juz wie co sie wydarzy i zaklada ze bedzie to najgorsza opcja... NIE WOLNO GDYBAC wiecej wiary w siebie smile.gif
tez tak mam.. najgorsze sceniariusze jak z jakiegos melodramatu..
tylko jak tu sie wziac w garsc....
 
Do góry