Jest sobota. Wstaję rano z łózka, tak ciepłego i milego przeciez, że na pozór aż się nei chce nic robić, nic tlyko leżeć... Ale wstaję, wstaję i lekkim krokiem idę do okno, otwieram je- chłonę całym ciałem zimne, lodowate wręcz można powiedizeć, powietrze... I czuję, ze to jest to o czym marzyłam, ze to jest część mojego marzenia, jakże istotna część... Patrzę na świat, zasłany śniegiem, wszystko piękne, białe, przyroda, zimowa przyroda... budzi się, wróbelki skaczą gdzieś obok mnie. I jest tak miło, tak pzryjemnie. Ubieram się idę zjesc śniadanie, umyć się, a potem dlugi spacer... Samotny lub z przyjaciółką, a tak bardzo chciałbym miec przy sobei kogoś kogo kocham, chłopaka, na którym naprawde by mi zależało. Z kim mogłabym dzielić te szcęście... Przechodze pzrz chodniki pełne śniegu, który chrupie pod nogami, jestciepło, pomimo chłodu... Tylko tyle mi potrzeba, i tylko Jego brakuje do spełnienia marzenia... Jednak wieczór zapowiada się jescze lepiej.
Godzina 18, zimne powietrze, te czyste, lodowe powietrze i płatki sniegów, ja sama, wokół świeca lampy, słychac tylko szept wieczoru- delikatny wiatr... Z przyjaciółką, idę pewnie po nia, pzreciez Jego jescze nie ma, a tak Go chcę, tak chę teraz iśc z Nim za rękę, śmiać się i dzielić tym wszystkim...
I tylko powietrze, śnieg i marzenie...- tyle moze dać mi sczęścia..
Wiecie, teraz mi się przypomniało, Jan Kochanowski miał rację: wiersz "Na Lipe" jest doskonałym wierszem, co do cala sie zgadza... Tylko to- tyle mi wystarczy, tak kocham te powietrze, ten wietrzyk... Tylko Jego mi brakuje. wszyscy sie dziwią, czemu chcę zimy... A ja bardzo chcę. Zima- ona jest chyba najbardziej romantycznbą pora roku, jak dla mnie... Lato to nie to samo, chodź tak je kocham, to wciąz lato- niee... Ale zima hmn..., tez bym nie wytrzymała w niej samej.. Ale kocham ja... Za to powietrze, za platki śniegu, za moje urodziny i za to, zę keidyś pzrejdę w Niej, zimnej, ośniezonej, z Nim, pod dachem gwiazd... i wtedy się spełni moje marzenie...
Godzina 18, zimne powietrze, te czyste, lodowe powietrze i płatki sniegów, ja sama, wokół świeca lampy, słychac tylko szept wieczoru- delikatny wiatr... Z przyjaciółką, idę pewnie po nia, pzreciez Jego jescze nie ma, a tak Go chcę, tak chę teraz iśc z Nim za rękę, śmiać się i dzielić tym wszystkim...
I tylko powietrze, śnieg i marzenie...- tyle moze dać mi sczęścia..
Wiecie, teraz mi się przypomniało, Jan Kochanowski miał rację: wiersz "Na Lipe" jest doskonałym wierszem, co do cala sie zgadza... Tylko to- tyle mi wystarczy, tak kocham te powietrze, ten wietrzyk... Tylko Jego mi brakuje. wszyscy sie dziwią, czemu chcę zimy... A ja bardzo chcę. Zima- ona jest chyba najbardziej romantycznbą pora roku, jak dla mnie... Lato to nie to samo, chodź tak je kocham, to wciąz lato- niee... Ale zima hmn..., tez bym nie wytrzymała w niej samej.. Ale kocham ja... Za to powietrze, za platki śniegu, za moje urodziny i za to, zę keidyś pzrejdę w Niej, zimnej, ośniezonej, z Nim, pod dachem gwiazd... i wtedy się spełni moje marzenie...