to dzięki IPN poznaliśmy trochę faktów o naszej historii, jeżeli masz na myśli mało udaną książkę Zyzaka (aby ripostować) to ona również, oprócz nie potwierdzonych niczym słów ludzi, zawiera też odwołania do dokumentów, stąd też płynie nauka, kupienie tego co napisał Zyzak jako objawionej prawdy, jest pewną formą inwalidztwa intelektualnego, ale można z niej odłowić rzeczy wcześniej nie znane, a mające oparcie w rzeczywistości
niestety, takie czasy, z jednej strony pisarz fantastyczny Gross, którego dokumenty IPN nie szczególnie interesują, z drugiej Zyzak, które to dokumenty go interesują, lecz obydawaj w sztuce metodologii historycznej podążają w tym samym neomarksistowskim nurcie dekonstruktywizmu, co można przełożyć na język polski: "piszę tak jak mi to odpowiada i to co mi odpowiada, udając, że fakty nie wygodne (potwierdzone) albo nie istniały, albo nie miały znaczenia", odrzuca się również tło zjawisk w jakich zachodziły dane zdarzenia... jako pierwszorzędne przyjmując zdanie osoby, która ma jakieś emocjonalne zaangażowanie w jakiejś sprawie, a zdania przez nią wypowiedziane nie są niczym potwierdzone (chociażby zgodnymi zeznaniami innych - nie związanych osób)
cóż mogę powiedzieć? niestety...