Użytkownik Brave dnia 04 listopad 2010 - 13:26 napisał
Odnośnie samego nauczania mam skalę porównawczą: siebie, brata młodszego lat kilkanaście (po studiach) i własnego syna i młodzieży przyjmowanej do pracy … to co się dzieje to skandal
Gorzej że, polityka edukacyjna ministerstwa (programy, regulaminy) wymusza dalsze obniżanie poziomu
No właśnie. Dlaczego tak się dzieje ? Komu na tym zależy ? Ja widzę dwie opcje:
1. Mimo wszystko podwładnych jest zawsze wielokrotnie więcej od kadry kierowniczej więc może zwyczajnie "systemowi" zależy na tym, aby produkować lemingi, ćwierćmózgi bo takich potrzeba do pracy ? (specjalistów też potrzeba, ale w skali makro , wielokrotnie mniej -zresztą specjalistą się nie staje na studiach) Jednak czy w takiej sytuacji warto ufać "systemowi" ?
To troche wyglada tak, ze edukacja dopasowała się do wymagan rynku. A wymagania rynku są takie, ze jest powiedzmy 80 % pracujacych robotow i 20 % nimi zarzadzajaych. No to studia produkuja te roboty...
2. Ja jak studiowałem to zawsze miałem takie wrażenie, że studia żyją ze studentów zaocznych. Jak ich przyjmą więcej no to więcej pieniędzy zarobią, tylko, że to paradoksalnie nie przekłada się na większą liczbę np. wykładowców. Dlaczego ? Bo to się nie opłaca. Kto powiedział, że w grupie ma być np. 30 osób, a nie 50 i dwie osoby do komputera ? Ano nikt Więc "maksymalizuje się" zysk. Nie wiem, być może to jest tak, że tonący (np. chcący mieć dobrą pracownie informatyczną, nie walący się budynek) brzytwy się chwyta i idzie na ilość, siłą rzeczy obniżając jakość i przyjmuje dużo studentów. No ale w każdym bądź razie tutaj znów wynika, że bardziej "opłaca" się stawiać na ilość, a nie na jakość. Opłaca się wyprodukować 100 głupków od 30 bardziej ogarniętych. Dlaczego ? Bo gdyby studia byly za trudne to zgłosiłaby się np. połowa tego co się zgłasza (bo wiedzieliby, że nie mają szans, albo zwyczajnie nie przesliby rekrutacji) i byłoby ... o połowę mniej pieniędzy. Prosty rachunek ekonomiczny - "rynek" o tym decyduje, że bardziej się opłaca produkować tumanów i wydawać bezużyteczny papier.
Jakimś więc dziwnym trafem ten system preferuje ilość, dziadostwo nad jakością. Pieniądze są ? Są. A komu przeszkadza, że ludzie głupi ? NA pewno nie rządzącym bo łatwiej mogą manipulować. Zresztą ludziom zwykłym też to nie do końca przeszkadza bo jakby nie bylo człowiek lubi być miło połechtany. W koncu studia to "coś", jakieś osiągnięcie. A że łatwo osiągalne dla kazdego ? A kto by się tym przejmował. Ważne, że ja dałem rade, jestem super. Potęgują ten efekt często rodzice, którzy np. nie mają studiów. Wtedy poczucie wartości takiego synusia, czy córci galopuje do góry Szczegół, że poziom jak pewnie 30-40 lat temu w zawodówce...